Wątek: WFRP 2ed - III
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2021, 20:44   #2
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Z deszczu pod rynnę ? Eeee chyba pod pieprzony wodospad. Tupik wiedział że wszystko się rypło już w momencie gdy rewolucyjny duch tłuszczy porwał się na kolejne fabryki i zakłady i kolejne i kolejne… Co ci durni ludzie chcieli przez to osiągnąć? Niszcząc dobra które można było przejąć? Z całą pewnością byłoby to bardziej zyskowne niż ich spalenie – a czarę goryczy przelało spalenie magazynów żywności. Cóż było jednak począć, kiedy wejdziesz miedzy wrony musisz krakać jak i one…

Tupik zwykle całkiem dobrze radził sobie z przetrwaniem, różnych sytuacji, osób, niebezpieczeństw. Za swoisty sukces uznał to że jako nieludź przeżył w tym mieście zimę - choć jeszcze nie całą. Swoją facjatę i stopy skrywał jeszcze bardziej niż herbowe pochodzenie – choć to za wiele powiedziane. Herbowe nadanie – a i to gdyby spojrzeć prawdzie w oczy też było za wiele powiedziane. Jakby nie patrzeć skrywać się musiał podwójnie – choć najmniej przed nowymi kompanami którzy dobrze już wiedzieli z kim mają do czynienia i ani go nie wydali, ani nie okradli – a to już było coś w tych czasach.

Nie inaczej miała się sprawa z Małym Thomasem – zdołał zdobyć zaufanie ich małej gromadki i to nie za cenę pustych słów, lecz konkretnych czynów – a to liczyło się w oczach Tupika.

- Ozłocą nas powiadasz ? – Tupik prychnął z lekkim śmiechem, choć w całości sytuacji nie było mu do śmiechu. Ile jeszcze minie nim rewolucyjne ramie sięgnie po niziołka? Tydzień, miesiąc? Wiedział że sprawa dla niego jest przegrana niezależnie czy rewolucja jakimś cudem utrzymała by się czy nie. Siedział pomiędzy sierpem a młotem , dobrze wiedząc, że albo dopadną go Odnowiciele z Prokuratorem K na czele albo oddziały wojska które przyszło odbić miasto. Czy raczej spacyfikować bo odbijać już nie było za bardzo czego. O wysforowaniu się na przywódcę rewolucji – lub przynajmniej kogoś na czele mógł już zapomnieć, nie zrobił tego na początku działań a teraz było już za późno. Zresztą coś mu mówiło , że zwykle rewolucje pożerają własnych twórców. Poza tym nie żałował, ideologie zabierania bogatym jeszcze potrafił zrozumieć, ale rozdawania po równo wszystkim innym? Toż to był totalny nonsens…

- Będzie dobrze jak cię… jak nas żywcem puszczą a i na to bym specjalnie nie liczył. Tupik odsłonił szal który opatulał jego szyję odsłaniając starą bliznę po linie. – Taka jest wdzięczność szlachty za trud i znój ciężkiej pracy dla nich. Jeśli tylko dopatrzą się jakiegokolwiek powodu by cię wieszać to to zrobią, a już sam fakt że znajdujemy się w tym mieście spokojnie jako powód wystarcza…

Tupik pociągnął łyk z bukłaka nie zastanawiając się nawet co w nim jest. Piwo, spirytus, wódka , bez znaczenia byle było czym gardło przepłukać przed dalsza przemową… Zapiekło, coś więcej niż piwo skinął z podziękowaniem Małemu po czym podał dalej bukłak i powrócił do mieszania w kotle. Jako halfling praktycznie od początku zajmował się szykowaniem choć znośnego pożywienia ze składników których mu dostarczano i na które sam z pomocą procy upolował. Kompani dobrze wiedzieli że gdyby nie on to mięso z wrony byłoby niezjadliwe , a tak chociaż prawie przypominało kurczaka – choć prawie w tym przypadku oczywiście robiło różnicę. Wbrew pozorom halfling jadł mniej niż inni a już na pewno mniej niz by się tego ktokolwiek spodziewał - jak na halflinga miał całkiem chudy wygląd - wśród swojej rasy musiał wręcz uchodzić za anorektyka.

- Glejtami o amnestii pewnie można by sobie tyłki podetrzeć jeśli w ogóle takie by dali – spojrzał przez chwilę pytająco na Thomasa, zastanawiał się jak wyglądały te jego rozmowy. Czy tyczyły się tylko miejscowych czy może załapał jakiś kontakt z kimś z zewnątrz…

- Niemniej zgadzam się, że nie zrobić nic to niczym czekać na śmierć. – powiedział gorzko , zdając sobie sprawę z trudnej sytuacji choć jednocześnie ciesząc się że wciąż tliła się lampka nadziei jaką w tym przypadku doniósł im Thomas. Jego plan może i nie był najlepszy, ale wbrew pozorom był co nieco sensowny i póki co był jedyny jakim dysponowali. Kto wie może z asem w rękawie jakim było jego szlachectwo zdołałby ocalić skórę przed żołdakami? Wiedział że na Odnowicielach nie zrobiłoby ono najmniejszego wrażenia, może nawet przyohociło do tego by przez powieszeniem potorturować go trochę… Tupik jednak wiedział gdzie można by szukać złota w całym tym zamieszaniu i odbijaniu miasta z pomocą armii. Doskonale zdawał sobie sprawę że przywódcy rewolucji musieli zrabować całe złoto i nie mieli do tej pory jak go wydać a praca ludu była w czynie społecznym - a więc darmowa.

- Kurzy się zwykle tam gdzie najwięcej się sprząta - zagrypsował do kolegi po fachu na koniec dając mu do zrozumienia że jeśli już mają szukać złota w całym tym zamieszaniu to tylko w jednym miejscu. Co prawda nie rozwiązywało to jeszcze problemu późniejszej ucieczki z miasta , ale z pewnością pieniądze które by z tego mieli na łapówki mogły ten cel znacząco ułatwić.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 06-09-2021 o 20:56.
Eliasz jest offline