Mustang westchnął.
- Po kolei. Wychowałem się w burdelu, naprawdę wierzycie, że czyjekolwiek preferencje mi przeszkadzają? Rozumiem zabobon i religiaAUU! – Riza szturchnęła Mustanga pod żebra.
- Co do protezy. To u nas obowiązkiem dowództwa jest zająć się swymi podwładnymi. A Stach zapracował sobie, tak jak jego brat. Oczywiście, jeśli twierdzicie, że jestem skąpcem i załatwię mu szmelc… Nie mogę ręczyć za sprawę z Armstrongami i nikt o zdrowych zmysłach nie będzie pośredniczył w sprawach sercowych między nimi i osobami jakie wybrali i Stefan też by tego nie chciał. Termin ma on u Winry, choć u nas od dobrych osiemdziesięciu lat cechy zostały zdelegalizowane. Ona pilnie potrzebuje pomocy… I jest jedna rzecz. Rozpęta się coś. Czuję to w kościach… Będę potrzebował obydwu synów i nie gwarantuję im powrotu do domu, ale będę im towarzyszył. Pośród wichrów nocy i w cieniu anioła śmierci stanę u jego boku – rzekł Mustang. W samotnej górze.
A w kraju rozpaczliwej radości i pogodnego smutku wysoki mężczyzna w stroju generała Armii Czerwonej DRACHMY szedł po wysokich schodach ku ogromnej Sali stworzonej we wnętrzu góry. Na środku Stary mężczyzna w brązowym stroju siedział w kucki i pił herbatę po Anastazyjsku ze spodeczka. Inny starzec siedzący w cieniu mówił coś po piastańsku, a raczej bełkotał. Kilka postaci krzątało się w mroku.
- Witaj Vladzie Drachenie – rzekł Kościej
- Towarzyszu Generale – powiedział przybyły. Miała twarde, ale szlachetne rysy i błękitne oczy pełne zrezygnowanego smutku.
- Przyjąłeś ideały swoich podwładnych – zapytał Kościej.
- Niegodnym byłoby dowodzić ludźmi nie akceptując ich ideałów… Wergiliusz Wolf nie żyje – Głos generała był ostry i smutny zarazem.
- Był dzielnym wojownikiem, nie bojącym się śmierci, choć nie takiej szukał. – odparł kościej.
- Nie będziemy szukać zemsty…. To niegodne, ale gdy nadarzy się okazja, to nie będziemy się wahać. – rzekł do siebie generał. Panowało milczenie. Wdawało się, że w ciepności rozlegają si szept nie dochodzące z ludzkich gardeł. Niewielkie błękitne świece dawały światło, które załamywało się wbrew prawą fizyki.
- Otworzyłeś krypty zapieczętowane szarością i Skarbce z czeluści. Wezwałeś Nie-Ludzi, skóroszpiegów i skrzydlate. Paktujesz z Ikron i Akatan. Szukasz klejnotu. Ktoś mógłby pomyśleć, że planujesz wyzwolić ludzkość – rzekł generał.
- Wyzwolenie… Znałem wyzwolicielkę i nigdy nie posunę się do tego czego ona – Kościej się wzdrygnął – Planuję po rostu przyspieszyć to, co musi się stać. Świat m swoje przeznaczenie… Nadio !Van Brecht – zawołał i z cienia wyszła kobieta w Stroju Nocnej Wiedźmy, alchemiczki-komandosa z DRACHMy. Dolną połowę twarzy miała skrytą za chustą.
- Będziesz śledzić pewne osoby, aż do kraju Chorych Ludzi, tam rozpoczniesz działania. – rzekł kościej.
- Rozumiem – Rozległ się głos jakby zewsząd – Amestris Zapłaci. Generał Zapłaci – rzekła
- Wiesz, czym jest s smok? – zapytał Vlad – Smok to tajemnica. Groźba wyzwolenia czystej zagłady – w ciemności rozrósł się, a czarna mroczna sylwetka zajęła całą salę… Z paszczy wydostał się ogień przemian… W sercu ciemności
Pod czarnym niebem wiecznie chmurami skrytym, w czarnym zamku dłoń o długich palcach posiadających zbyt wiele stawów zmąciła atramentowoczarną, oleistą wodę.
- Ciekawe... Zaiste może się przydać.. - wyszeptano
Koniec odcinka trzeciego.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Ostatnio edytowane przez Slan : 08-09-2021 o 19:20.
|