Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2021, 02:39   #246
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Nie musiały długo się stresować, bo kobieta w czerwieni zrobiła przyzywający ruch dłonią, uśmiechając się czarująco.
- Nie pozwolimy chyba, aby złośliwa fura zniweczyła plany poznania chłopaków z zespołów, prawda? - zadała pytanie, ale nie czekała na odpowiedź - Mam oko do ludzi, a wy wyglądacie na interesujące osobowości. - zaprosiła je pod drugie ramię - Nie będziemy się nudzić coś czuję. Chodźcie, wprowadzę was i zapoznam z RB, Ironem i ich kumplami.

Obie fanki punk rocka zapiszczały z radości prawie klaszcząc w dłonie na taką informację. I tak cała kobieca czwórka przeszła przez drzwi na zaplecze a potem schody. Już tam dało się słychać dźwięki gitary.

- O! Grają coś! - ucieszyła się Zoe idąca za kobietą w czerwieni i jej Perełką. Jak wyszły na piętro a potem do drzwi było słychać jeszcze wyraźniej. A jak wróciły do środka to powitały ich zaciekawione spojrzenia pań i panów. A Rude Boy przerwał brzdąkanie ciekaw wieści ze świata na dolnym poziomie. Zaś Wilma gwizdnęła przeciągle.

- No, no Rybka! Widzę, że nie wychodzisz z wprawy! - zaśmiała się wesoło widząc, że jej dziewczyna wyszła sama a teraz wróciła z trójką nowych dziewczyn. I to bardzo ładnych.

- Och Willy, wyszłam tylko przypudrować nosek - druga bękarcica przewróciła teatralnie oczami, podchodząc do rudzielca i przekazała mu dziewczynę w czapce pod ramię.
- Ale spotkałam tę perełkę przy barze - wyjaśniła z przejęciem, ciesząc się do Wilson oczami - Ma na imię Cole i zgodziła się na drinka. Popilnujesz żeby się jej nic nie stało, a ja przedstawię laski szarpidrutom? - wychyliła się, całując czule Wilmę w usta i zaraz zmieniła układ, biorac pozostałe dziewczyny pod swoje boki. Tak przeszły razem parę kroków aż stanęły tuż przed RB i Ironem, oraz ich kumplami z zespołu.
- Wiecie chłopaki jaki niefart? - zaczęła nawijkę, łypiąc na największego palanta i brodacza - Laskom furę zalało i nie mogły się z koncertu za nami wydostać… ale na szczęście dojechały cało i bardzo chciały by wam coś powiedzieć. - puściła kociaki po kolei - To Zoe, a to Rose. Dawajcie - trzepnęła je lekko w tyłek na rozpęd.

Armijna specjalistka wprawnie przejęła migdałooką brunetkę pod swoje skrzydła z miejsca proponując jej drinka. Co jakoś było całkiem naturalne i pozwoliło im obu wsiąknąć w sytuację i atmosferę. Zaś Eve i Di jakie nadał flankowały najlepsze miejsca przy liderze Palantów popatrzyły na Lamię i te nowe tak samo z zaciekawieniem jak i on.

- Eee… To mamy coś powiedzieć? - Rose obejrzała się na Lamię, potem na koleżankę a potem na siedzącą przed nimi trójkę. Ich ulubieniec na tym fotelu i z gitarą na kolanach wyglądał iście po książęcu i majestatycznie.

- Mhm. Mogą być wasze tajne ksywy i skrytki, kluczyki do fury jak taka felerna to sobie zachowajcie. - Megan wtrąciła się słodkim głosem jakby podpowiadała im dalszą rolę i pomogła o tyle, że się towarzystwo roześmiało.

- Ona żartuje. Fajnie, żeście do nas wpadły. - Jamie chyba chciała jakoś pomóc nowym koleżankom przemóc się i wyjść ze stuporu. Ale ostatecznie pomogła im kobieta w czerwieni popychając Zoe na kolana Irona. Ten się ucieszył z takiego prezentu tak samo jak popchnięta. Płynnie objęła jego szyję ramionami a to też jakoś odetkało Rose.

- Ano tak! Bo my byśmy chciały prosić o autograf! - brunetka w skórzanej kurce z czaszką z cekinów na plecach jakby przypomniała sobie po co tutaj przyjechały z takimi przygodami. A nawet zademonstrowała wyciągając z kieszeni marker i wręczając go muzykowi. Po czym zaskoczyła towarzystwo unosząc do góry koszulkę i odsłaniając swoje przednie atuty na jakich prosiła o ten autograf. A, że na stojąco było ciężko to usiadła obok Di aby muzykowi było wygodniej.

- O! Cycki rozdają! Ale fajne, szkoda, że tego nie widzicie! Zamawiam! - Indianka z miejsca skorzystała z okazji aby pobudzić atmosferę i emocje. Chyba tak szybko widoków takich ładnych krągłości na wierzchu nikt się nie spodziewał. Ale największy palant w mieście bohatersko poświęcił się dla swojej fanki, wziął ten mazak i zaczął podpisywać swój autograf.

Potwierdzało się powiedzenie, że nie wszyscy bohaterowie noszą peleryny niektórzy mieli na grzbietach skórzane kurtki. Towarzystwo wyglądało na zainteresowane sobą, co saper cieszyło. Lubiła patrzeć jak ludzie się do siebie zbliżają i zawiązują więzi.
- Chcecie to Kociaczek wam pstryknie fotkę i kiedyś do nas wpadniecie po odbitki - powiedziała pogodnie, biorąc fotograf za rękę i pomagając jej wstać, a gdy tak się stało, ujęła jej twarz w dłonie, patrząc w oczy rozognionym spojrzeniem. Obserwacja trwała krótko,wygrały hormony, nakazujące posmakować ust blondynki, podczas gdy dłonie bez skrępowania podziwiały dotykiem tylne krągłości skryte pod skórzaną spódniczką.

- Łooo! Dziewczyny się całują! - zawołał któryś z chłopaków na cieszące oko i zmysły widowisko. Krótkowłosa fotograf przylgnęła chętnie do ust i ciała swojej dziewczyny jakby czekała na to cały wieczór. I wreszcie się doczekała! Lamia przez materiał czerwonej sukni czuła na sobie te ciepłe i jędrne kształty. A przede wszystkim mokre i słodkie usta. Eve bowiem zaczęła od pocałunku ale szybko zaczęła zachłannie całować się na całego przyciskając do siebie bardziej ubraną partnerkę.

- Moje dziewczyny jakby co. - gdzieś tam z boku Wilma napuszyła się jak paw widząc jakie wrażenie jej panny zrobiły na towarzystwie więc nie omieszkała przypomnieć o sobie. Nawet Rude Boy co już miał markera przy tych ładnych, odkrytych cycuszkach Rose i sama Rose też z przyjemnością oglądali ten pokaz całuśnej sztuki miłosnej w wykonaniu dziewczyn Wilmy i Krótkiego.

- Tak… To zdjęcie mam zrobić tak? - Eve sapnęła gdy wreszcie puściła usta swojej pierwszej dziewczyny ale jeszcze obejmowała ją ramionami głaszcząc po przyjacielsku po karku i łopatkach.

- To jakby można to ja bym też poprosiła. - odezwała się Larysa unosząc nieco rączkę do góry.

- O zdjęcie czy całowanie? - zapytała Jamie z chytrym uśmieszkiem i znów przez towarzystwo przeszła fala rozbawienia.
Błysnął flesz, raz drugi i trzeci. Szybko jednak aparat poszedł w odstawkę, lądując na stoliku koło gitary Rude Boya. Mazzi nie wiedziała kto zaczął pierwszy - czy Rose i Zoe rzuciły się na swoich idoli chcąc im udowodnić swoje oddanie, czy dwie bękarcice wzięły w okrążenie nową zdobycz dzieląc się nią na partnerskich warunkach z Eve. Potem wtrąciła się Di i nagle gdy saper się zorientowała, widziała Cole przy jej szpitalnych kumplach, zaraz obok Kary i Jamie bawiących się z Val i Larysą. W tym wszystkim najwięcej ruchu było jednak przy chłopakach z kapeli, a impreza przeniosła się na podłogę, skądś ściągnięto narzuty i koce, ale niestety wszystko co dobre ma swój kres. Z bólem serca i niechęcią trzy dziewczyny kapitana Mayersa wycofały się w pewnej chwili po angielsku, zostawiając rozbuchane i zajęte sobą towarzystwo. Ubrały się na korytarzu, po zejściu na dół pomachały Garry'emu na pożegnanie i wyszły w zimną mokrą noc, żegnane echem imprezy na piętrze.
- Jeśli się sprężymy zdążymy jeszcze przespać się godzinę - Lamia spojrzała na swoje kobiety, gdy zasiadły w ciepłej szoferce, a one pokiwały główkami.
Wciąż pozostawał margines czasu na potrenowanie powieki, nim nie trzeba będzie wstać, ubrać niebotycznie i niedorzecznie wysokich szpilek i nie jechać po prowiant do piekarni, aby wciąż ciepłe śniadanie trafiło jednemu byle tam oficerowi z przypadku prosto na stół.
Przesuwający się za oknem krajobraz uśpionego czernią miasta usypiał, myśli brunetki zaczęły błądzić gdzieś poza blaszaną puszką wozu. Nagle drgnęła uświadamiając sobie, że gładzi trzecia blachę nieśmiertelnika zawieszonego na szyi.
-Prędzej piekło zamarznie... - wyszeptała bezgłośnie, tuląc jednym ramieniem Eve, a swoją głowę składając Willy na ramieniu i przeszedł ją dreszcz zimna.
Przed oczami stanęła jej kasztanka w okularach i pewno deszczowe popołudnie, gdy jechały niebieską landarą przez miasto. Wtedy właśnie rzuciła tym tekstem wątpiąc we własne ustatkowanie. Przełknęła ślinę, nie wierząc że od tej chwili minęło raptem trzy tygodnie.
I jedno globalne zlodowacenie.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline