Zbroja i Leslie
- Si – rzekła dziewczyna i przeszła na Amestrański – Kiedyś z mamą i tatą ukradliśmy kilka takich zbroi jak ty,,, Znaczy się nie żywych zbroi… Ludzi-zbroi? Spiacente! Nazywam się Leslie Avido-Armstron i jesteś w starej rodzinnej siedzibie rodu Armstrongów. Muszę się oprowadzić. – z ogromną siłą pociągnęła go. Szli przez przestronne jasne korytarze, których ściany były ozdobione drogocennymi obrazami. Wszędzie widział rzeźby z brązu i marmuru oraz zbroje stał wzdłuż korytarza. Miał niejasne wrażenie, że wiele osób przedstawionych na dziełach sztuki to członkowie jednej rodziny. Minęli niewielki pokój, gdzie Rajastańczyk coś rysował a Xingijczyk czytał coś. Na widoki zbroi obaj poderwali się ze strachem
- To wujek Lle, mąż cioci Amue i Wujek Faraj, mąż cioci Strongini. Moja trzecia ciocia Cathrina jest sama, a teraz płacze bo jeden jej chłopak wyjechał do midgardu a drugi je potworem – Prowadziła go Trafili do salonu, gdzie potężny nieco starszy mężczyzna o długich wąsach i wysoka kobieta kobieta pili herbatę.
- Dziadku babciu, chyba w tej ostatniej paczce był pan zbroja z Nipponu! .
Oboje wstali i ukłonili się grzecznie po Nipońsku, i przemówili po Nipońsku.
- Witam w naszych skromnych progach. Jestem Philip Gargantos Armstrong, a to moja żona Georgina Dorotea Armstrong – rzekł i kobieta przejęła rozmowę.
- Proszę się rozgościć. Z wiadomych przyczyn nie zaproponuję panu herbaty, ale co możemy dla pana zrobić?
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |