| Książę wciąż jeszcze myślał o młodej służce, rozmyślając o zbliżającej się nocy i zastanawiając się nad możliwymi scenariuszami, gdy z zamyślenia wyrwało go pytanie kupca.
- Możliwe, że w momencie, kiedy sam na nią ruszałem, też nie zdawałem sobie sprawy z wielu rzeczy - Zaczął i pociągnął długi łyk wina, myśląc nad dalszą odpowiedzią. Na ten moment uzyskał wystarczającą odpłatę za poniesioną zniewagę i nie zamierzał oczerniać swojego gospodarza przed pozostałymi gośćmi - Doszliśmy do wspólnego wniosku, że obecność na krucjacie syna tak znamienitego szlachcica, nawet z nieprawego łoża, znacznie wzmocni pozycję lorda de Autun jak i całego księstwa Burgundii. Sam Josse, mimo, że niezadowolony, nie śmiał sprzeciwić się decyzji swojego ojca, który ponownie wykazał się wielką mądrością - Powiedział i ponownie podniósł puchar, tym razem w toaście dla gospodarza.
Simon dostrzegł, iż owa służka najwyraźniej dostała robotę usługiwania przy stole podczas tego spotkania, szczególnie usługując samemu księciu. Oczywiście nie było w tym nic dziwnego. Nie co dzień można przebywać w otoczeniu takiego seniora.
- Wspaniały krok, mój książę. - kupiec skłonił z szacunkiem głowę - Widzę w twych oczach kiełkujące błyski ojcowskiej rozwagi, które rozkwitną szybko mimo młodego wieku. Wnoszę, iż pod surową ręką ojca zdobyłeś wiedzę, jaką przekuwasz teraz na doświadczenie?
- Mój ojciec, świeć Panie nad jego duszą, był człowiekiem surowym, ale pragmatycznym. Nauczył mnie wiele rzeczy z różnych dziedzin i twoje słowa to dla mnie duży komplement mój Panie - Książę pochylił lekko głowę - Natomiast wiem, że wiele czasu minie zanim dostrzegą to inni możni w księstwie.
- Zakładam, że ojciec twój, książę, ostrzegał cię zawczasu przed szlacheckimi grami i uczył cię nimi kierować. - odparł rozmówca - A jestem pewien, że wielu lordów chętnie by przejęło pałeczkę, nawet z tobą wciąż na miejscu.
- To potwierdzę. - odezwał się Guiscard - Na pewno wszyscy są zainteresowani twoimi ruchami, książę, i będą oczekiwać pierwszego potknięcia. - potarł palcami brodę - Twój ojciec u boku Boga nigdy by mi nie wybaczył, gdybym porzucił jego latorośl na żer.
Simon wzniósł kielich w geście podziękowania.
- Ojciec zawsze z szacunkiem wypowiadał się na twój temat Panie. Liczę Panie, że i mnie twój ród będzie zawsze służył dobrą radą i wsparciem - nawet pomimo ‘incydentu’, który miał miejsce.
- Oczywiście, tego możesz być pewien. - do lorda podszedł jeden ze sług i wyszeptał mu krótkie słowa do ucha, na które Guiscard zmarszczył z irytacją brwi.
- Wybacz nam, książę, moja córka w tej chwili nie dołączy, wielka szkoda. - skłonił głowę.
Książę podniósł lekko dłoń.
- Nic się nie stało mój Panie, mam tylko nadzieję, że nie stało się nic co mogłoby cię zaniepokoić.
- O to się nie martw, książę. Josse nie ukazał użyteczności ostatnio, ale sądzę, że moją córkę odnajdzie.
- Później niż prędzej, ale da radę. - mruknął pod nosem syn rodu, po czym uniósł kielich w kierunku Simona - Twoje powodzenie!
Książę podniósł kielich i uśmiechnął się lekko przyjmując toast, po czym opróżnił zawartość kielicha.
Cały czas miał poczucie jakby stąpał po bardzo kruchym lodzie - w duchu zastanawiał się, kiedy umocni swoją pozycję na tyle, aby nieco odetchnąć. Musiał przyznać że ojciec miał rację, kiedy twierdził, iż brzemię władzy ciąży bardziej niż mogłoby się wydawać...
__________________ "Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Ostatnio edytowane przez Zell : 12-10-2021 o 03:11.
|