Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2021, 17:18   #1
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
[SW PBF] Opowieści z Galactic City

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=_D0ZQPqeJkk[/MEDIA]

Wojna szaleje w galaktyce. Na niezliczonych frontach klony z Wielkiej Armii Republiki, prowadzone przez rycerzy Jedi, stawiają czoła droidom Konfederacji Niezależnych Systemów. Konflikt jest zacięty i nie widać nadziei na jego szybkie zakończenie.

Z dala od terenów walk, na Coruscant, życie zdaje się płynąć własnym tempem, a o dramacie bilionów istnień, które mają nieszczęście cierpieć w wyniku walk bądź okupacji przeciwników, przypominają jedynie liczne komunikatu w Holonecie, a także klony w białych pancerzach, pojawiające się od czasu do czasu na ulicach.

Jednak już wkrótce Holonet obiegnie informacja niezwiązana z wojną, ani nawet wielką polityką. Informacja dotycząca przewodniczącego Myrona Mordino...



TC-19 szedł swoim powolnym chodem po promenadzie. Zewsząd w jego receptory wzrokowe biły jaskrawe kolory neonów, które zdawały się oświetlać drogę lepiej niż miejskie latarnie. Jedne i drugie zapalały się niemal jednocześnie, gdy tylko promienie słońca znikały za fasadą wysokich wież Górnego Miasta.

Rodzina Mordino była za mało zamożna by móc żyć na górnych poziomach Galactic City, ale była na tyle znaczna, że mogła sobie pozwolić na mieszkanie tylko trochę niżej. TC-19 zastanawiał się co czują organiki, które mieszkają tak nisko, że nie mogą widzieć słońca nawet przez chwilę? Jemu to akurat było całkowicie obojętne, ale zauważył, że te dwie słoneczne godziny w ciągu doby były dla tego poziomu najbardziej wyczekiwaną porą rotacji*.

Teraz było już ciemno. TC-19 jak zwykle towarzyszył swemu panu na spotkaniu rady sektora. Droid świetnie spisywał się w roli sekretarza, poza tym nagrywał wszystkie dyskusje, które jego pan odtwarzał sobie w wolnej chwili w domu, by na spokojnie analizować zachowanie innych polityków. I dlatego właśnie droid został wysłany do apartamentu rodziny Mordino, przez co nie mógł towarzyszyć panu Myronowi w jego interesach. Ale też nigdy tego nie robił, zawsze po zebraniu udawał się do domu.

Tam zapewne pani Vicka będzie jak zwykle opalała się w domowym solarium, albo oglądała jakiś prymitywny program w holonecie. Młoda żona Myrona Mordino dobrze wyglądała w obiektywie holokamery, ale to wszystko. Za zamkniętymi drzwiami nie obchodził jej nikt i nic, tylko własne wygody, które spełniała za pieniądze męża.

Panienka Nejjy z kolei całe dnie spędzała zamknięta w swoim pokoju. Była bardzo nieśmiała, ale było to skutkiem porwania, jakie miało miejsce parę lat temu. Pan Myron zapłacił okup i wszystko skończyło się szczęśliwie, ale rany na psychice dziewczyny się nie zagoiły.

Panicza Durona, starszego z dwójki rodzeństwa, droid zapewne nie zastanie. Młody mężczyzna całe dnie spędzał poza domem robiąc, stwórca wie co. Kiepsko dogadywali się z panem Myronem. Właściwie rzadko kiedy rozmawiali, a jeśli już, to nie obywało się bez krzyków.

TC-19 musiał dotrzeć to apartamentu jak najszybciej, zgrać nagrania na dysk i potem jeszcze wziąć się za porządki i przygotowanie kolacji dla pana Myrona. Roboty miał w bród...


Pomieszczenie było ciemne, rozświetlone tylko przez niewielkie, bladoniebieskie hologramy. Każdy z nich przedstawiał jakąś postać. Byli tu przedstawiciele wielu różnych ras, ale Garrus widział u nich jedną wspólną cechę. Wszyscy mieli zakazane gęby. Tak samo zresztą jak osoby lawirujące między nimi i przyglądające im się badawczo.

Zabrak podszedł do hologramu przedstawiającego młodego chłopaka rasy ludzkiej. Przyłożył do podstawki swój chip i oczekiwał, że hologram za chwilę zniknie, pojawi się napis "Nagroda odebrana", a jego konto wzmocni pewna ilość kredytów. Hologram rzeczywiście zniknął, jednakże napis, który się pojawił mówił "Licencja straciła ważność".

- Garrus? A ty czego tutaj szukasz?

Głos, który trudno było pomylić z czymkolwiek innym. Obok Zabraka stał potężny Herglic, przedstawiciel rasy, która śmiało mogła się mierzyć w zapasach z Wookiemi. Sam jego biceps był niemal wielkości korpusu Garrusa. Mężczyzna nazywał się Nimo i był szefem tutejszego oddziału gildii łowców nagród.

- Twoja licencja straciła ważność, wynoś się stąd - kontynuował Nimo. - Tak się kończy robienie interesów z Vulcarami.

Olbrzym miał na myśli zlecenie, jakiego Garrus podjął się w zeszłym tygodniu, gdy na zlecenie jednego z poruczników Vulcarów porwał jakiegoś śmiecia z konkurencyjnego gangu. Niestety nikt mu wcześniej nie powiedział, że śmieć ten miał powiązania i to spore.


Devina nie śmierdziała pieniądzem, toteż musiała znaleźć sobie jakieś zajęcie. Ostatnio fuchy od Giny się skończyły, ale przecież zawsze mogła rzucić (oby!) znalezioną pracę by pomóc w czymś przyjaciółce i przy okazji dobrze zarobić. Póki co zaś postanowiła wrócić do dawnego zawodu.

Przesłuchanie w Seksownej Nautolance poszło jej całkiem nieźle. Jej zdaniem miała poważne szanse by dostać tę pracę. Miała tylko nadzieję, że wstrętny Quarren, który był właścicielem lokalu, nie będzie próbował jej zmuszać do czegoś głupiego. Ale na takie wypadki Gina pokazała jej kilka niezłych "ruchów", które skutecznie gasiły zapał wszystkich samców.

A skoro o niej mowa. Miały się spotkać dzisiaj wieczorem w tej nowej knajpce koło placu Vanera Shana. Przez te wszystkie miesiące polubiły się serdecznie i chętnie spędzały wolne chwile razem. Devina musiała tylko wpaść do mieszkania, wziąć szybki prysznic i przebrać się.


Kehil zamknął dziś wcześniej. I tak nie miał żadnego ruchu w interesie. Spacer po chłodnym powietrzu dobrze mu zrobił, nawet jeśli nie było to zbyt świeże powietrze. Ale o takie na Coruscant było trudno, zwłaszcza na niższych poziomach. Gdy już się nawdychał kojącego gazu, wstąpił do pobliskiego baru.

Akurat leciała transmisja z jakiegoś meczu Nuna-ball. Przedstawiciel rasy Miraluka nie mógł być mniej zainteresowany. Ale dla niego oglądanie czegokolwiek w holonecie, w końcu martwej rzeczy, a sam hologram nie był nawet materią, było bardzo problematyczne. Na szczęście jego ulubiony drink był jak najbardziej materialny, a zmysły, które Kehil posiadał w zupełności wystarczyły by się nim nacieszyć.

- No proszę, kogo ja widzę?

Syn Sarena wyczuł cios z wyprzedzeniem, ale i tak dał się klepnąć w plecy. Tuż obok niego usiadł Yehnes Mon, funkcjonariusz tzw. podziemnej policji. Była to część Coruscańskich Służb Bezpieczeństwa, zajmująca się utrzymywaniem porządku na dolnych poziomach miasta, czyli tam gdzie było najniebezpieczniej, a uliczne gangi były naprawdę silne.

- Nie wiedziałem, że jesteś fanem Nuna-ball - zagadał przyjaźnie.


Yoqsha dosłownie przed chwilą skończyła odsypiać nocny dyżur. Z tego co widziała, wyglądając przez okno, słońce już zniknęło z widocznej dla niej części nieba. Na szczęście tę nockę miała mieć wolną, więc z niczym nie musiała się spieszyć. Nastawiła ekspres do kaffu* i zmierzała powoli do łazienki by wziąć przyjemny, gorący prysznic, gdy zapiszczał jej służbowy komunikator.

Z głośnym westchnięciem podniosła go z nocnej szafki i włączyła, pamiętając jednak by wyłączyć wizję ze swojej strony. Wolała nie pokazywać się szefowi w samej bieliźnie.

- Latyuo - przemówił do niej bladoniebieski hologram potężnie zbudowanego Changrianina. - Wiem że miałaś mieć dziś wolne, ale mamy tu trupa i nie mam kogo do tego przydzielić. Zabieraj się natychmiast do sektora 147, poziom 1371.

- 1371? To nie nasz rewir. Tym powinni się zająć Podziemni.

- Trupa znaleziono w turbowindzie, rozumiesz? - oczywiście rozumiała. Nie było wiadomo na jakim poziomie zginął, więc śledztwo będą chcieli prowadzić zarówno jej biuro jak i tzw. podziemna policja. - Podziemni mogą stanowić problem, dlatego masz być na miejscu jak najszybciej, jasne? To śledztwo ma być nasze i nie obchodzi mnie z iloma Podziemnymi będzie się musiała pokłócić. Aha, to turbowinda 41B - szef wyłączył się. To było z jego strony normalne, nie cierpiał, gdy ktoś zadawał mu pytania.

* * * * *

rotacja - obrót planety wokół własnej osi, po naszemu "doba"
kaffu - kawa
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline