Dzień był ciepły i bezwietrzny, tak jakby lato postanowiło na pożegnanie umilić Święto Piwa wszystkim odwiedzającym. Ganorsk z lubością grzał twarz w promieniach słońca, powolnym krokiem przechadzając się pomiędzy świętującymi. Nie była to jego pierwsza wizyta w Wolnej Przystani o tej porze roku – miał okazję widzieć festiwal parę lat wcześniej, kiedy jako podrostek towarzyszył swojemu mentorowi. Wtedy to miejsce wydawało się trochę straszne: dziwni, nieznani ludzie i nieludzie, natłok obcych zapachów i dźwięków, a do tego silna ręka szamana zaciskająca się na jego ramieniu i te słowa
„nie ufaj nikomu, najlepsze, czego możesz oczekiwać po obcych, to że spróbują cię oszukać i okraść”. Ale teraz był sam, nie licząc Urska, i nie był już zlęknionym dzieciakiem. Uczestnicy festiwalu byli intrygujący, zapachy nęciły, dźwięki przyjemnie trącały ucho, a kobiety…
~Przestań! Nie rozpraszaj się, oni tylko na to czekają!~
Ganorsk pokręcił głową, i podrapał Urska za uchem, by się uspokoić. Potężny wilk o szarym umaszczeniu, ubrany w skórzany pancerz, oparł się o niego i spojrzał do góry, dodając wieszczowi otuchy. Normalnie próbowałby go polizać, ale skórzany kaganiec to utrudniał – mieszkańcy Przystani nie mieli problemów z jego obecnością, ale ochrona festiwalu grzecznie poprosiła o założenie go, by nie wystraszyć nieprzyzwyczajonych gości. Półork spojrzał na swojego towarzysza i uśmiechnął się lekko.
- Dostaniesz porządny kawał mięcha, obiecuję. I parę świńskich uszu do żucia. A teraz chodźmy, napijemy się a potem poszukamy Willena - powiedział, po czym kierując się nosem ruszył w stronę najbliższego stoiska z alkoholem. Po spróbowaniu wina po raz pierwszy stwierdził, że jednak piwo bardziej mu odpowiada – usiał pod ścianą wozu na uboczu z kuflem w jednej i kawałem wieprzowej nogi w drugiej dłoni. Wilk siedział obok, chłepcząc własne piwo z miski i dostając skrawki mięsa, mieszczące się w otworach kagańca. W końcu chwila spokoju i samotności… Nie minęła nawet połowa kufla, gdy z tłumu wyłonił się gnom, którego szukali. Zdziwienie szybko zniknęło z twarzy Willena, i po krótkiej wymianie uprzejmości sięgnął po notes i zaczął pytać o Szare Maski, ich historię i tradycję.
~Nic mu nie mów! Zniszczy plemię tą wiedzą!~ Ganorsk odpowiadał powoli, samemu z trudem przypominając sobie nauki Hurduga – nigdy nie przykładał do nich zbyt wielkiej wagi… Na szczęście w końcu z pomocą przyszło mu piwo, które nie wiadomo kiedy zniknęło z kufla.
- Wybacz, ale skończył mi się wzmacniacz pamięci – powiedział z uśmiechem, potrząsając pustym naczyniem i wstając
- Przejrzyj swoje notatki, a ja wrócę za chwi… - nie zdążył dokończyć, gdy nagły powiew wiatru rzucił w twarz jakimś kawałek papieru. Półork zerwał go z twarzy i przeczytał szybko. Zaginieni badacze, a dzień bezwietrzny…
- Mała poprawka, mogę wrócić trochę później. Ursk, idziemy – powiedział, uściskając dłoń gnoma na pożegnanie i bezzwłocznie ruszając do Barbakanu.
***
Ganorsk oparł się o ścianę i czekał na to, aż pozwolą im wejść do biura jego potencjalnego pracodawcy. Robił zdecydowanie imponujące wrażenie – był szaroskórym półorkiem mierzącym prawie dwa metry wzrostu, a sylwetkę miał równie umięśnioną co doświadczeni wojownicy, chociaż widać było, że jest jeszcze bardzo młody. Odkryte ramiona, szyję, twarz, a nawet masywne kły pokryte miał plemiennymi tatuażami o zawiłych wzorach – sprawiał wrażenie groźnego, ale jednocześnie w pewien sposób pociągającego, z błyskiem w intensywnie zielonych oczach. Ubrany był w łuskową zbroję, niezbyt dobrze dopasowaną, jakby sama była starsza od tego, który ją nosił. U pasa nosił też szarą, gładką maskę bez żadnych ozdób i cech szczególnych.
Wieszcz spojrzał na obecne w pomieszczeniu osoby, uśmiechnął się i pow…
~Nie odwracaj się do nich plecami! Na pewno się śmieją, jeśli nie szykują akurat noży!~
Zamilkł zanim jakiekolwiek słowo opuściło jego usta, głaszcząc po głowie siedzącego grzecznie obok wilka. Nie musieli czekać długo, kiedy drzwi się otworzyły i wpuszczono ich do środa. Półork rozejrzał się szybko, ignorując głosy krzyczące o niebezpieczeństwo, i ukłonił się uprzejmie.
- Dobry wieczór. Jestem Ganorsk z plemienia Szarych Masek, szaman - przedstawił się, a jego sposób wypowiadania się zdecydowanie nie pasował do nieco dzikiego wyglądu
- Chcę dołączyć do wyprawy poszukiwawczej. Dobrze walczę w zwarciu i władam magią - dodał pewnym, wręcz nieco wyzywającym tonem.