Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2021, 08:15   #5
traveller
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
TC-19 poruszał się powoli, wręcz niezdarnie, ale mimo licznych obowiązków zawsze udawało mu się zdążyć ze wszystkim na czas. Srebrny metal z którego był zbudowany błyszczał się w świetle zachodzącego słońca. Podobnie zresztą jak w świetle księżyca. Mierząc ok. 1,80 metra, był wzrostu dość wysokiego mężczyzny, ważąc przy tym niespełna 80 kg . Reflektory w receptorach wzrokowych mogły zmieniać kolor i natężenie w zależności od potrzeby. Droid samotnie wracający do domu w czasie gdy dzień miał się ku końcowy nie był wcale niezwykłym widokiem. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że droid wracał do domu często tą samą drogą. Jego dzień był ciężki, ale nie przeszkadzało mu to. Lubił być użyteczny, lubił być doceniany, było to jednym z pierwotnych celów programowania większości droidów, w tym także tych z serii TC. Mamrotał do siebie jak zwykle, mówiąc o sobie w trzeciej osobie, oraz to co powinien zrobić.

-Pan Mordino nie będzie zadowolony jeśli szybko nie wróci do domu. Co to to, to nie! Idę, idę najszybciej jak mogę. Przecież już tak ciemno, trzeba uważać żeby nie wylecieć za barierki. Tego byśmy nie chcieli! Co to to, to nie!

Zatrzymał się nagle okręcając swoją głowę o 180 stopni z dość głośnym świstem. Lewitująca taksówka zapaliła swoje światła, a obsługujący ją trójoki Gran pomachał swoją wielką łapą droidowi, ale nie musiał tego robić. Czujniki TC-19 wykryły go już jakiś czas temu, a on sam znał procedury na pamięć. Nie przestając mamrotać wszedł do pojazdu i usiadł ciężko na fotelu. Taksówkarz zleciał na niższe poziomy miasta. Jego troje czarnych oczu mrugało przyglądając się badawczo robotowi.


-Złom. Czemu wożę nocami złom. Mam lepsze zajęcia… Podobno w mieście jest nowa Twi’lekanka. Oczywiście tancerka, nie żebym był rasistą, ale każdy musi mieć swoje miejsce w Galaktyce, co nie kupo żelastwa?

Widać, że miał o swojej rasie wysokie mniemanie, większość innych - łącznie z maszynami - traktował z pogardą. Droid odpowiedział z wyraźnie wyczuwalną nutą sarkazmu.

-Noszę w sobie jedynie szacunek dla wszystkich rozumnych ras. Żeby stwierdzić rasowe predyspozycje do danego zawodu jest to wbrew mojemu...

Kierowca wtrącił mu się w zdanie przerywając bezpardonowo.

-Mhmm. Taa, a ja jestem Banthą w okresie godowym. Udawaj sobie przed resztą dwuocznych złomie, ja wiem co z ciebie za ziółko.

Twarz droida pozostała niewzruszona, przymrużył jedynie lekko światło z receptorów wzrokowych. W jakiej zrobił to intencji? Tego Gran nie mógł już stwierdzić jednak było coś w tych oczach, że zmusiło go do wzdrygnięcia i odpuszczenia tematu. Po chwili dotarli na miejsce, taksówka zaczęła zwalniać i zatrzymała się przy dość słabo oświetlonej platformie. Latarnia migała co jakiś czas, ewidentnie sygnalizując awarię, ale w tym miejscu rzadko naprawiono cokolwiek. Robot wysiadł z taksówki i ukłonił się lekko ze świstem źle naoliwionego zamku.

-Dziękuję czcigodny Aak Mak. Ta podróż należała do wysoce przyjemnych.

Sarkazm był wyczuwalny, ale Gran jedynie machnął ręką.

-Kpisz? Nie używaj mojego imienia publicznie. Załatwiaj to co musisz i wracaj. Nie mam całej nocy.

Droid wymamrotał coś w odpowiedzi i kontynuował swoją przechadzkę.
Świecące się w ciemnościach oczy były dość upiorne, ale na niższych poziomach Coruscant, po zmroku wychodzili w większości tylko ci którzy umieli o siebie zadbać. Inni szybko przekonywali się, że to nie był ich najlepszy pomysł. Mimo wszystko wieczorny patrol żołnierzy Klonów, który kierowano na niższe poziomy w celu poprawienia bezpieczeństwa przyglądał się mu z zaciekawieniem, czy może bardziej z nudów. TC-19 pozdrowił ich machnięciem ręki, a potem przemówił tonem imitującym rycerza Jedi.

-Nie jestem droidem, którego szukacie.

Dla podkreślenia swoich słów uniósł mechaniczne ramię i skierował je w ich stronę. Żołnierze spojrzeli po sobie i wybuchnęli śmiechem kręcąc głowami. Następnie odeszli w swoją stronę poklepując go po plecach. TC-19 nie bardzo wiedział co było w tym śmiesznego, ale takie poczucie humoru wgrał jego obecny właściciel, Myron Mordino. On sam, chociaż posiadał w bazie danych informacje na temat użytkowników mocy to uważał jej istnienie za jedną z niczym niepotwierdzonych legend organików. Rycerze Jedi byli dla niego utalentowanymi wojownikami i sprawnymi mówcami, ale nic poza tym. Być może czasem trzeba zobaczyć żeby uwierzyć. Ufał jednak własnym czujnikom, które nie potwierdzały w nich niczego nienaturalnego. Droid poczekał aż patrol porządkowy zniknął za rogiem i wszedł w ciemną alejkę. Skręcił jeszcze kilka razy i znalazł się przy zamkniętych drzwiach automatycznych. Przy ścianie powitało go “oko wartownika”, czyli droid modelu TT-8L, który pełnił rolę stróża nocnego.


-Witam skarżypyto. Doniesiesz swoim panom, że przybył “Srebrny Surfer”?

Z wnętrza mechanicznej kuli dobiegły oburzone piski, zupełnie jakby droid poczuł się urażony pozdrowieniem krewniaka. TC-19 pokiwał głową i zaczął uspokajać kuzyna, który już rozpoczął skanowanie. Był z siebie dumny, sam wymyślił swój szpiegowski kryptonim, ale nie wiedzieć czemu większość poznanych osób niezbyt chętnie go używała. Piski wartownika zakończyły się otwarciem drzwi, które droid pewnie przekroczył dziękując TT-8L, któremu wyraźnie się to spodobało.

-Druidy są stanowczo bardziej wrażliwe niż ludzie - odrzekł bardziej do siebie wchodząc do środka zadymionego pomieszczenia.

Wyglądało na to, że było to boczne wejście do jakiejś lokalnej speluny. Większość gości siedziała jakieś 60-70 metrów od niego zajmując się swoimi interesami i takie właśnie zadanie spełniał bar “Bez Nazwy”. Mimo wszystko serwowano tu piwo i grała muzyka, więc w wypadku nalotu lokalnych sił porządkowych śmiało można było udawać, że jest to jeszcze jedna dziura w której nawet biedniejsi obywatele mogli odstresować się po ciężkim dniu pracy.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=xL7brJgJKMg[/MEDIA]

Droid zeskanował swoje otoczenie szybko znajdująć to czego szukał, samotnego Bothana siedzącego w rogu. Podszedł wolno do jego stolika i usiadł ciężko. TC-19 nie znał jego prawdziwego imienia, ale wiedział że jest dość wpływowym politykiem, obecnie sympatyzującym z jego pierwotnymi panami. Skoro chciał się spotkać twarzą w twarz to musiało wydarzyć się coś nieoczekiwanego. Droid, nie używał prawie wcale holonetu do komunikowania się z kimś z siatki szpiegowskiej, było to zbyt ryzykowne. Takie rozmowy mogły zostać przechwycone, a jego przykrywka spalona. Do kontaktu najczęściej służyły, więc skrzynki kontaktowe do których podpinał się analogowo. Rozmówcy od razu przeszli na płynny bothański.

< -Srebrny… Ekhm Surferze. Dobrze cię widzieć>.

Mężczyzna czuł się nieswojo wypowiadając jego kryptonim na głos, najwyraźniej uważając go za niepoważny.

< -Bądź pozdrowiony Eurrsk*. Skąd nagła zmiana planów?>

Bothani nader rzadko bywali w takich przybytkach, częściej można było ich spotkać raczej w senackich salach. Wyjaśniało to także czemu jego lwi pysk ukryty był pod naciągniętym na głowę kapturem. Kontakt droida prychnął głośno wprawiając w ruch włosy na pokrytej siwizną brodzie. Sierść na jego odkrytych ramionach także unosiła się subtelnie zdradzając wiele dla wprawnego obserwatora. Była to jednak kontrolowane uwalnianie emocji charakterystyczne dla szpiegów rasy Bothan, język ciała wrendui. Droid protokolarny z całą pewnością mógł odczytać to co chciał przekazać mu rozmówca.

< -Rozumiem twoją irytację jednak czy nie narażamy się na zbytnie ryzyko? Nie mam w tej chwili do przekazania bardziej znaczących…>

Sierść na skórze “Eurrska” ponownie się uniosła wykrzywiając lekko w prawo, następnie opadła spokojnie jak liście z drzew. Jego rozmówca chciał żeby TC zamilkł, tak więc uczynił.

< -Niedługo dowiesz się o śmierci swojego pracodawcy. Tragiczny wypadek. Udawaj zaskoczonego. Współpracuj ze wszystkimi władzami na tyle, na ile będzie to konieczne. Służ w domu Mordino tak długo, aż nie otrzymasz kolejnego przydziału.>

Gdzieś w głębi izby słychać było przekleństwa, które lada moment zwiastowały bójkę, ale żaden z tej dwójki wydawał się nie zwracać na to uwagi.

< -Czy mógłbym wiedzieć, czy nasi przyjaciele mają coś z tym wspólnego?

Żółte, kocie ślepia świdrowały go na wylot. Bothanin nie ufał nikomu, łącznie z droidami którym zaprogramowano posłuszeństwo. Nie rozumiał jak maszyna może być ciekawska.

< -Im mniej wiesz, tym lepiej dla naszej misji. Zmień skrzynkę kontaktową dla danych na tą w sektorze C-170. Nie możemy ryzykować.>

Sierść futrzaka zaczęła subtelnie kołysać się jak palma na wietrze. Było w tym coś uspokajającego, ale był to też wyraźny znak, że spotkanie zostało zakończone. Droid wstał od stolika i skierował się w stronę wyjścia, pozwalając żeby jego kontakt dokończył niespiesznie swojego drinka. Wciąż miał jeszcze dużo rzeczy do zrobienia. Na szczęście droidy nie potrzebowały snu, nie licząc krótkich okresów na uzupełnienie/oszczędzanie energii. Wyszedł z baru tą samą drogą kierując się już prosto do rezydencji Mordino.




*wesołek w języku bothańskim
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 19-10-2021 o 11:24.
traveller jest offline