Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2021, 19:42   #7
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Podjechał pod nią radiowóz, prowadzony przez droida z serii GU i możliwie szybko zawiózł na miejsce. Okolicę oświetlały już tylko latarnie, liczne neony i mrugające koguty na dachach policyjnych pojazdów. Jej ścigacz wylądował wewnątrz kordonu ustawionego z innych, mniej lub bardziej podobnych do niego pojazdów. Na zewnątrz dostrzegła policjantów z Podziemia, których łatwo mogła rozpoznać dzięki charakterystycznym hełmom, zasłaniającym całą twarz. Pilnowali oni aby żaden z licznie zgromadzonych gapiów nie dostał się na teren śledztwa.

Jej uwadze nie umknęły też liczne holokamery-droidy, które fruwały bezczelnie w górze. Zachowywały sporą odległość, jednakże wszyscy doskonale wiedzieli, że mają możliwość zbliżenia na najdrobniejsze szczegóły. To była jedna z głównych różnic między Centralnym Biurem, a Podziemiem. Na górnych poziomach uniemożliwiono by mediom podpatrywanie miejsca zbrodni, tutaj nikt się tym nie przejmował, a byli też tacy, którzy wręcz chwalili sobie współpracę z dziennikarzami. Tak czy siak niedługo wszystkie programy w holonecie będą trąbić o tym zabójstwie. Yoqshę pocieszał jedynie fakt, że jutro znajdą sobie zapewne inną sensację.

Przedstawiła się dwóm funkcjonariuszom Podziemia, pokazując im swoją odznakę, a ci zaprowadzili ją na miejsce. Drzwi do turbowindy były otwarte, a na podłodze leżało ciało, teraz przykryte białą tkaniną. Koroner właśnie pakował swoją walizeczkę i najwyraźniej szykował się do wywiezienia stąd zamordowanego. Obok niego stał oficer z Podziemia, najwyraźniej prowadzący śledztwo z rozkazu swoich przełożonych. Nie miał hełmu, więc Yonqsha z łatwością rozpoznała w nim Durosa o wielkiej niebieskiej głowie i dużych czerwonych oczach.

- Co najmniej sześć ciosów wibronożem w pierś i brzuch - mówił lekarz. - Śmierć nastąpiła prawdopodobnie przez wykrwawienie, myślę że mniej więcej dwie standardowe godziny* temu. Więcej będę mógł powiedzieć po sekcji.

Duros kiwnął głową i wówczas jego wzrok skierował się na Yonqshę.

- Porucznik Sil Tschapaav - wyciągnął do niej dłoń. - A pani to, jak rozumiem, przedstawicielka góry? - miał oczywiście na myśli Centralne Biuro z górnych poziomów. - Szczerze mówiąc niezbyt widzi mi się to wspólne śledztwo, ale skoro tak być musi, to zapraszam.

Kobieta zajęła w turbowindzie miejsce koronera, który poszedł wezwać droidy z noszami. Porucznik odsłonił głowę i tułów denata.

- Szkoda chłopa - stwierdził trochę znudzonym tonem.

Na podłodze leżał martwy Myron Mordino...


Deser faktycznie nieco poprawił humory Deviny i Giny. Pojawiły się jakieś wspólne wspominki, trochę żartów ze wspólnych znajomych, albo z siebie nawzajem. Knajpka też była bardzo przytulnym miejscem, więc Twi'lekanka nawet nie zauważyła, gdy minęła standardowa godzina*.

Spokój obu kobietom zakłócił nieoczekiwanie postawny mężczyznach o krótko ściętych, czarnych włosach. Był dobrze zbudowany, ale sztywna sylwetka trochę go zdradzała. Ewidentnie musiał mieć coś wspólnego z wojskiem lub inną służbą mundurową. Bezceremonialnie zajął puste krzesło przy ich stoliku.

- Larc, co tu robisz? - Gina wyglądała na zaskoczoną.

Mężczyzna przyglądał się przez chwilę milcząco Devinie, po czym, jak gdyby uznał ją za niezbyt istotny element otoczenia, zwrócił się w kierunku jej przyjaciółki.

- Mordino nie żyje - powiedział. - Niedługo cały holonet będzie o tym huczał, nam cudem udało się dowiedzieć szybciej. Nie wiemy czy ma to coś wspólnego z jego interesami z nami, ale na wszelki wypadek zwijamy siatkę. Musisz zniknąć i to jeszcze tej nocy. Miałaś do niego bezpośredni dostęp, jesteś zagrożona. Zabieram cię do kosmoportu i to zaraz. Masz coś ważnego w mieszkaniu?

- Tylko swoje rzeczy.

- Zostają, nie ma na to czasu. Zbieraj się.

Ku zaskoczeniu Deviny Gina faktycznie podniosła się z krzesła razem z tym całym Larciem.

- Wybacz - niemal wyszeptała w kierunku Deviny. - Mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy. A czy jej nic nie grozi? - zwróciła się do mężczyzny.

Ten znów zbadał niebieskoskórą kobietę swoim wzrokiem, po czym sięgnął za pazuchę i wyciągnął zza niej niewielki, biały prostokąt. Wręczył go Twi'lekance, po czym powiedział:

- Zapamiętaj i zniszcz - odwrócił się i wziąwszy Ginę pod rękę, wyprowadził ją z lokalu.

Na stoliku leżało trochę kredytów, które najwyraźniej mężczyzna zostawił, Devina nawet nie zauważyła kiedy. Akurat by opłacić rachunek za posiłek. Palan spojrzała na wręczoną jej wizytówkę. Napis na niej brzmiał: KAPITAN LARC LOX, SZTAB GENERALNY FLOTY REPUBLIKI, POKÓJ 811. Pod spodem widniały dane jego komunikatora.


- Powiedz mi Mon, nie słyszałeś o jakiejś robocie? Rzygam już historiami o niewiernych żonach i mężach. Nie macie tam czegoś co potrzebowało by, żebym rzucił na to okiem?

- Może i by się znalazło, zależy jak bardzo lubisz zaszaleć. No i dziesięć procent dla mnie za pośrednictwo - Yahnes podrapał się wymownie po brodzie. - Jest takich dwóch gówniarzy, co to jakiś czas temu skatowało bezbronną dziewczynę, gdy nie chciała im dać dupy po dobroci. Ale gnojki dostały tylko zawiasy. Ojciec dziewczyny jest tym faktem niepocieszony i pewnie chętnie znalazłby kogoś kto dokończy robotę wymiaru sprawiedliwości. Może zwrócić się do jakiegoś gangu, a może... - nie dokończył. - Chcesz do niego namiary?

Obaj siedzieli jeszcze przez chwilę i sączyli swoje drinki. Mecz zakończył się wygraną którejś z drużyn, której nazwy Kehil i tak nie znał i nie uznawał za warte zapamiętywać. Ale Gamorreanie zdawali się być zadowoleni. Po krótkiej przerwie na reklamy rozpoczął się serwis informacyjny. Miralukę zainteresowała już pierwsza wiadomość:

- Dzisiaj w godzinach popołudniowych w jednej z turbowind sektora 147 Służby Bezpieczeństwa odkryły ciało zamordowanego mężczyzny rasy ludzkiej. Według niepotwierdzonych jeszcze pogłosek ofiarą szokującej zbrodni był przewodniczący rady tegoż sektora, pan Myron Mordino. Nie wiemy jak...


Garrus był wściekły.

Robota dla Vulcarów była naprawdę dobrze płatna, ale nie przewidział, nie mógł przewidzieć, że jej konsekwencje będą tak poważne. Bez legalnych zleceń na Coruscant było naprawdę ciężko przeżyć. To nie Nal Hutta, czy inna planeta rządzona przez rodziny Huttów, tutaj trzeba się było liczyć z działaniem policji. A to oznaczało mniej nieoficjalnych zleceń, przynajmniej dla nieznajomych. Co innego, gdy ktoś był sprawdzony, jak na przykład taki Cad Bane, ale Zabrak nie zdążył jeszcze wyrobić sobie nazwiska.

Co prawda długie ramię sprawiedliwości niezbyt energicznie sięgało ku najniższym poziomom, gdzie rządziły gangi, ale przecież Garrus nie zostanie jakimś śmierdzącym gangusem. Co innego brać od nich pojedyncze zlecenia, co innego robić dla nich na stałe. Co jeszcze mu pozostawało? Do kogo mógłby się zwrócić z prośbą o pomoc lub może nawet protekcję?

Łowca nawet nie zauważył, że nogi same zaprowadziły go do pobliskiego baru. Wszedł przez drzwi i pierwszym co usłyszał nie była głośna muzyka czy gwar bywalców. Usłyszał komunikat z serwisu informacyjnego holonetu, bo jeden z głośników wisiał akurat tuż obok drzwi:

- ...niepotwierdzonych jeszcze pogłosek ofiarą szokującej zbrodni był przewodniczący rady tegoż sektora, pan Myron Mordino. Nie wiemy jak zginął polityk, znany przede wszystkim z programu poświęconego tak zwanym rasom obcym. Więcej informacji w serwisie za standardową godzinę.


TC-19 wrócił możliwie szybko do apartamentu. Z miejsca wziął się za porządki i przygotowanie kolacji dla pana Mordino. Nie mógł przecież dać znać innym domownikom, że wie o jego śmierci. Musiał też zadbać o to by nikt nie zauważył, że wrócił do domu później niż powinien. Pamiętał o holokamerach na korytarzach i w przedpokoju.

Zgodnie ze swoimi przewidywaniami panią Vickę zastał przed holoprojektorem, panienka Nejjy siedziała w swoim pokoju, słuchając głośno muzyki, którą TC-19 określał mianem "zbyt nowoczesnej", a panicza Durona nie było nigdzie w pobliżu.

Droid wyciągał właśnie pieczeń z piekarnika, gdy usłyszał krzyk pani Vicki. Bez pudła odgadł o czym właśnie mówili w serwisie informacyjnym, który kobieta oglądała.


standardowa godzina - godzina wg czasu Coruscant, czyli odpowiednik naszej godziny
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col


Ostatnio edytowane przez Col Frost : 20-10-2021 o 21:33. Powód: literówka
Col Frost jest offline