Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2021, 09:33   #10
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Kiedy wychodzili od Aureliusa, Ganorsk cofnął się jeszcze, żeby porozmawiać przez chwilę ze zleceniodawcą. Żadne z nich nie pomyślało o tak podstawowej rzeczy dla najemników, jaką była zaliczka, ale może sprawę dało się jeszcze uratować. Półork poruszył ten temat, argumentując że dodatkowa gotówka pozwoli im wynająć szybszy transport, a co za tym idzie znaleźć Fionę wcześniej, z większą szansą że będzie cała. Siwobrody musiał mieć słabość do magini, bo wysłuchał przemowy z powagą na twarzy, po czym sięgnął po własną sakiewkę i rzucił ją szamanowi, jako dodatkowy fundusz na podróż. Ten ukłonił się z szacunkiem i wyszedł, czekając z przeliczeniem pieniędzy do wyjścia z budynku. ~Nic im nie oddawaj, tylko stracisz nic nie zyskasz!~ Zabrał dolę dla siebie i Urska, po czym dogonił towarzyszy.
- Zdobyłem dodatkowe pieniądze na podróż – powiedział, podając sakiewkę Maakorowi.

Po krótkiej naradzie ustalili, że najszybszą drogą będzie popłynięcie w górę Sellen aż do Podgórza, zasięgnięcie tam języka i marsz w stronę ostatniego miejsca, z którego meldowała się Fiona. Po ustaleniu miejsca spotkania każde rozeszło się do swoich spraw. Ganorsk odnalazł Willena, by już na spokojnie dokończyć swoją opowieść o Szarych Maskach – na szczęście gnom stawiał przez resztę wieczoru.

***

Po krótkiej rozmowie z Bereniką, półork pokręcił się jeszcze po targowsku, dokupując parę drobiazgów. Sporo czasu zajęła mu wizyta u rymarza, którego najpierw musiał przekonać, że wilk szczerzy się tylko dla zabawy i wcale nie zrobi mu krzywdy, a potem że pozwoli założyć sobie juki, jeśli tylko ten je dopasuje, a warkot to ze złośliwości. Ostatecznie się udało, i Ganorsk mógł podzielić się częścią swoich tobołów z niekoniecznie zadowolonym z takiego obrotu spraw przyjacielem.
Ledwie dotarł na przystań w której czekał załatwiony przez Dresdena statek, wpadł na niego wysłany przez ich zleceniodawcę posłanieć z listą, o którą wcześniej prosił. Ta okazała się wystarczająco szczegółowa, by ułatwić zidentyfikowanie członków ekspedycji, lepsze byłyby już tylko portety, ale przecież nie szukali jakichś możnowładców. Ganorsk z zadowoleniem przeczytał ją raz jeszcze dla zapamiętania i podał Dresdenowi. Skoro ten był detektywem, koniecznie powinien się z nią zapoznać. Po tym, jak wsiedli na statek, zajął sobie miejsce przy jednej z burt i rozsiadł się wygodnie, z Urskiem opartym o jego bok. Wilk nie czuł się pewnie na pokładzie, dlatego wolał być bliżej przyjaciela.

***

Ganorsk opierał się o burtę langskipa, bezwiednie drapiąc Urska po głowie i rozglądając po okolicy. Znał te tereny, ale nigdy nie miał okazji oglądać ich z tej perspektywy. Zerknął na swoich towarzyszy.
- Co was sprowadziło do Przystani? - zapytał znienacka, po czym od razu się zreflektował - Oczywiście o ile to nie tajemnica - uśmiechnął się - Ciekawi mnie, jak los zebrał taką grupkę jak nasza-
Temujin, który siedział skulony pod masztem w nadziei, że ten choć trochę osłoni go przed wiatrem, słysząc pytanie rzucone przez półorka odsunął nieco chustę osłaniającą twarz. Dotąd utrzymywał wobec niego (a w zasadzie jego zwierzęcego towarzysza) mimowolny dystans - jako że czuł się niezbyt pewnie patrząc w oczy błyszczące ponda zębatą paszczą dokładnie na wysokości jego twarzy. Jednak zachęcający uśmiech towarzyszący pytaniu jakoś pobudził w gnomie chęć rozmowy. Zadarł głowę i zaczął powoli, jakby z wahaniem.
-Jeszcze trzy dni temu nazwałbym przyczynę, która mnie tu sprowadziła...hm… może... porywem serca, jak to zwykł był poetycznie opisywać mój przyjaciel bard. - Uśmiechnął się krzywo. - Ale teraz dużo bardziej pasuje mi słowo: głupota. - Umilkł na chwilę, po czym, jakby nagle poczuł wewnętrzną chęć podzielenia się z rozmówcą swoim problem, dokończył, już nieco szybciej. - Otóż, zachciało mi się zaimponować pewnej… zresztą, nieważne. W każdym razie postanowiłem skoczyć sobie nad Morze Wewnętrzne, żeby poszukać pereł, które nazywają Łzami Syren. Wyczytałem gdzieś, że są piękne. Skorzystałem z portalu mojego mistrza, pod jego… eee… nieobecność. Ale coś poszło nie tak i zamiast na morskim brzegu obudziłem się na jakieś obsranej koziej łące o pół dnia drogi od Przystani. A aktywator do portalu przepadł. To się nazywa - los, który wskazuje ci drogę. Ech, zaraza. - Westchnął i popatrzył po twarzach obecnych.
Berenika, zdecydowanie trzeźwa tym razem, położyła dłonie na policzkach słuchając opowieści.
- Biedaku! To ty tutaj nikogo nie masz i kompletnie bez przygotowania tak trafić tutaj… - kobieta usiadła obok gnoma przyciągając go do siebie.
- Nie martw się, pomożemy ci trafić do domu po tym wszystkim - powiedziała zaciskając dłoń w pięść kiedy oczy zapłonęły żywym ogniem. - Jakem Berenika Cwał tak ci obiecuję!
- Ha! To i tak miałeś szczęście, że najgorsze w czym wylądowałeś to kozie bobki - zaśmiał się Ganorsk - Zawsze chciałem zobaczyć morze, jak zgarniemy kasę za zlecenie będzie nas stać na podróż w dół Sellen - w jego głosie zabrzmiała ekscytacja - Pewnie najpierw będziemy musieli znaleźć aktywator, żeby mistrz nie wysłał cię tu z powrotem na poszukiwania, co?-
Temujin zaniemówił na moment, zaskoczony gestem Bereniki (i kaskadą ognistych włosów, które na moment przesłoniły mu pół twarzy). Po chwili jednak odzyskał rezon i uśmiechnął szeroko, poprawiając na nosie przekrzywione szkła.
- Tak, bez kryształu to raczej nie mam po co wracać i to nieważne jaką drogą. Stary Merwin pewnie ugotowałby mnie w kotle. Parsknął śmiechem - Stokrotnie wam dziękuję za dobre chęci. A co z wami? Jakiż to los wyznaczył wam tę drogę?
- A ja to stąd jestem. Nic więcej jak zwykła chęć wyruszenia na przygodę aby móc się czymś pochwalić - zaklinaczka powiedziała lekko spoglądając w dal.
~Nic im nie mów, niesiesz sobie zgubę!~
- Ja też z niedaleka, moje plemię żyje na Wrzosowych Wzgórzach. A pytanie o los było trafnę - idę tam, gdzie poprowadzą mnie wizje, by zdobyć nowe doświadczenia jako szaman - głos Ganorska przybrał nieco uduchowiony ton, lecz po chwili półork prychnął - Poza tym krucho u mnie z pieniędzmi -
- Coś mi mówi, że to ostatnie łączy nas wszystkich. - podchwycił gnom.
- Pieniądze są przydatne a ich nadmiar jest znacznie milszy niż ich brak, to prawda. Ale pieniędzmi w głuszy się nie najesz ani niedźwiedzia nimi nie przekupisz żeby nie atakował. - do rozmowy dołączył Maakor który zawahał się ale po chwili dodał. [i]- Coś złego dzieje się na północnych wzgórzach, równowaga została naruszona. Bądźcie gotowi na wszystko.[i]- Powrócił do głaskania tygrysa który, w przeciwieństwie do Ganorskowego wilka który zachowywał się nadzwyczaj spokojnie, wymagał bezustannej uwagi. Widać było że to dzikie zwierzę, chodzące własnymi drogami które, z sobie tylko znanych powodów, towarzyszyło undine. Załoga z niechęcią spoglądała na kota który już raz omal nie rzucił się na przechodzącego obok wojownika i tylko czujność Maakora zapobiegła tragedii.
Ganorsk zamyślił się na moment.
- Może to dlatego miałem się na nie udać… - rzucił, po czym skierował swoją uwagę na tygrysa - Piękna bestia, jak ma na imię? -
- Rawgh. - w ustach undine zabrzmiało to niczym prawdziwy tygrysi pomruk. Zwierzę od razu na niego popatrzyło, ale widząc że nic się nie dzieje powróciło do ogryzania kawałka liny.
- Rawr? - zaklinaczka powtórzyła mało udolnie imię tygrysa. - No cóż to jego na pewno ci nikt nie zawoła… choć nie wiem kto chciałby wołać tygrysa .
- To jego imię, nie ja je wymyśliłem. - Maakor wzruszył ramionami.
- A więc rozumiesz jego… mowę? Zawsze myślałam, że druidycka rzecz. - zaklinaczka powiedziała nie przykładając jednak specjalnie wagi do swoich słów.
- Ha, chciałbym rozumieć, co wywarkuje Ursk - mruknął półork, czochrając towarzysza po głowie - Drań chyba rozumie nas lepiej niż się wydaje… Czyli nie znasz Rawgha od dawna? - pewnie dzięki potężnym kłom Ganorsk nieźle "wymawiał" imię tygrysa.
~Zabij bestię we śnie, zanim przegryzie ci gardło!~
- Druidzka. - poprawił spokojnie undine. - Poznaliśmy się na początku lata, kiedy uwolniłem go, i jeszcze kilka innych zwierząt, z zapchlonych klatek wędrownej menażerii w których umierały z głodu. Chyba nikt nie ostrzegł właściciela że w Rzecznych Królestwach niewolnictwo jest abominacją, a niektórzy stosują tą swobodę nie tylko w odniesieniu do ludzi. - uśmiechnął się drapieżnie do półorka.
Ten zaśmiał się głośno.
- Widać im się należało! Ja Urska znam od maleńkości, dorastałem z jego matką. Był ostatnim z jej ostatniego miotu - powiedział z nuta smutku w głosie - Druidzkie zwyczaje? Czyli nie jesteś takim zwykłym zwiadowcą?-
- A czy któreś z nas jest zwykłe? Z tego co widzę chyba niemal każde z nas jest w stanie przywołać jakieś moce. Nie jestem tylko pewien tego śledczego. Takiego nagromadzenia osób władających magią to nie wiedziałem od ostatniego zgromadzenia w druidzkim kręgu. Skoro mówimy już mówimy o sobie to zawsze jesteś taki ufny? - druid powiedział już znacznie poważniej. Nie umknęło to uwadze Bereniki. Zaklinaczka spojrzała uważniej na niego chwilę później przenosząc spojrzenie na półorka. Bez słowa przesiadła się tak aby w tym momencie gnom był osłonięty od tej dwójki i ich wiernych zwierząt.
Ganorsk wyglądał na zaskoczonego zarówno pytaniem undine, jak i zachowaniem kobiety.
- Kozopasy i piekarze nie interesują się taką robotą. Do czego pijesz? - odpowiedział Maakorowi. ~Szukają twoich słabości, żeby cię zniszczyć!~
- Tak jak mówiłem podczas spotkania w Barbakanie, naszego pracodawcę nie interesuje czy ten kto odda w jego ręce czarodziejkę lub jej notatki naprawdę ruszył na te wzgórza. Powiedziałeś wówczas że ona potwierdzi kto tak na prawdę ją uwolnił. Dałeś tym samym pokaz dziecięcej naiwności i ufności. Dla nich jesteśmy najemnikami, czymś nie kimś. Przeczytaj jeszcze raz kontrakt, i zobaczysz że ważne jest wypełnienie celu, którym jest oddanie osoby bądź notatek w ręce starca, a nie sposób jakim to zrobiono, a najemnicy którzy z nią wyruszyli nie są nawet w nim wspomniani. Czarodziejce będzie obojętne czy ta czy inna banda odprowadzi ją do miasta, o ile jej skóra będzie przy bym bezpieczna. Masz to co zdołasz utrzymać jak mówi rzeczna swoboda i przypominam że nawet sam Siwobrody powiedział że nie interesuje go to co się zdarzy na szlaku a nie w mieście. Problem w tym że zasięg miejskich praw ogranicza się do zasięgu patrolu który je będzie egzekwował, czyli pewnie z pół dnia drogi w najlepszym przypadku. Dlatego, jak podejrzewam, droga powrotna może obfitować w niespodzianki i zasadzki, w końcu mówimy o solidnej sumie ostrogrodzkich. - półork usłyszał w odpowiedzi.
- Przenikliwy jesteś - odparł na to kpiącym tonem - Jedno zdanie ci wystarczyło, żeby tak celnie mnie opisać, jestem pod wrażeniem. Fakt, może wykazałem się przesadną wiarą w honor Pionierów, ale chyba masz z nimi równie duże doświadczenie co ja, prawda? Więc mówimy o opiniach, a nie faktach. Zresztą, w jaki sposób zagroziłem naszej wyprawie wypowiadając tamte słowa? Poza wyjściem na twoim zdaniem ufnego?
- W żaden. Oprócz tego że nie zdołałem wydusić ze starego na jakie to miejskie prawa ma zamiar się powoływać. Ale o tym przekonamy się jeżeli zdołamy powrócić zwycięsko z wyprawy. A co do honoru, czy to Pionierów czy też nie… wierz w co chcesz. Mnie życie nauczyło że stare dobre przysłowie “Zaufanie jest droższe od pieniędzy” działa wszędzie, zawsze i w odniesieniu do każdego. I zanim zapytasz, tak, moja rasa żyje dłużej niż ludzie i co nieco już w życiu widziałem. - widać było że undine czerpie z dyskusji niemało przyjemności.
- Utrudniłem ci to jakoś? Nie wydaje mi się, żebym odbierał ci jakoś głos. Mój mentor też wiele w życiu widział - jego mądrość była równie równie wielka jak przekonanie o nieomylności. Ile w takim razie będzie kosztowało twoje zaufanie? A ile zaufanie tobie? W końcu najbardziej opłacalne byłoby, żeby do Siwobrodego dotarło jak najmniej z nas -
- Nie wiem czy pamiętasz, ale starzec wymigiwał się od odpowiedzi, a przy braku poparcia ze strony reszty grupy raczej ciężko szło przyciśnięcie go do muru. Nie znałem twojego mentora więc ciężko mi się na jego temat wypowiadać, zwłaszcza że raczej nie ma co porównywać nauki z doświadczeniem z pierwszej ręki. Co do kosztu zaufania wam i zaufania mi, to zobaczymy jak nam się podróż ułoży. Nie wierzę w zaufanie kupione nagrodami tylko w te wykute wspólnymi przeżyciami. - Maakor nie wydawał się w jakikolwiek sposób urażony insynuacjami półorka.
- W takim razie poczekaj z wnioskami o nas, aż się lepiej poznamy, zamiast zrzucać na mnie winę na to, że nie przycisnąłeś Aureliuesa dostatecznie - Ganorsk uśmiechnął się szeroko - A jeśli chciałeś się tego dowiedzieć, mogłeś powiedzieć wcześniej, zasięgnęlibyśmy języka -
- Czy ja wyciągałem jakieś wnioski? Zapytałem cię grzecznie czy jesteś naiwny. Gdybyś po prostu powiedział nie to by nie było rozmowy i pewnie wówczas wyciągał bym jakieś przedwczesne wnioski. Tyle tylko że bym ci o tym nie mówił. A co do przyciskania Aureliusa, to zależało mi na uczestnictwie w wyprawie, a nie na pieniądzach. - zastanowił się chwilę zanim dodał. - Dostałem wiadomość że coś złego się dzieje na północnych wzgórzach a skoro Siwobrody szukał grupy która by się tam wybrała… - wzruszył ramionami.
Berenika podniosła spojrzenie na undine.
- Chłopie po co się do niego ciśniesz skoro nikt z nas nie wiedział jakie masz zamiary? Jak niby mogliśmy cię w czymkolwiek wesprzeć? Idź się wyżywać na kimś innym albo najlepiej pokrzycz w niebo.
~Podlizuje ci się, żebyś stracił czujność...~
-Czy Siwobrodemu możemy ufać czy nie, to jedno, a drugie czy możemy zaufać sobie nawzajem. Bo jak nie, to już chyba lepiej od razu za burtę wyskoczyć . Temujin włączył się do dyskusji, wysuwając zza Bereniki. - Ja na ten przykład staram się ufać, że ta pasiasta bestia nie odgryzie mi głowy, jak przypadkiem podejdę za blisko . Machnął w kierunku tygrysa. Ale akurat o mnie mówili, żem za bardzo ufny . Uśmiechnął się lekko ironicznie, patrząc na druida.
Ten podniósł jedną brew do góry patrząc na nich spokojnie.
- Wyżywać? Prowadzimy tylko dyskusję jak na rzeczan przystało, po to jest pierwsza swoboda przecież. Co do Rawgha to musi się do wszystkich przyzwyczaić, a ja muszę mieć trochę czasu żeby go przekonać do zaakceptowania idei że jesteście jego rodziną. Do tego czasu będę go pilnował. W przeciwieństwie do wilka nie ma potrzeby przebywania z watahą. Zaufanie prawdopodobnie przyjdzie z czasem, po prostu ja się nie spieszę z jego deklarowaniem. - powiedział.
Berenika wywróciła oczami słuchając undine. Machnęłą ręką na niego i jego przekonania. Ganorsk prychnął, rozbawiony reakcją kobiety.
- Nikt ci przecież kłapać szczęką nie zabrania, a to od tego jest pierwsza swoboda. Od tego i od przyjmowania konsekwencji swojego gadania - powiedział, rozpierając się wygodniej - Ale skoro tak o nich lubisz mówić, to proszę bardzo - nagle rozbawiony ton zniknął - Możecie na mnie liczyć. Dopóki nikt z was nie wbije pozostałym noża w plecy, obiecuję walczyć po waszej stronie, wspierać was bronią i magią - zakończył z pełną powagą, po czym odchylił głowę do tyłu i przymknął oczy, a na twarz wrócił zadowolony uśmiech.
- Wspólne przyrzeczenie? Przynajmniej dopóki się nie poznamy lepiej? - zapytał go bardzo poważnie druid.
- Mów co chcesz, wolny kraj - odparł wciąż uśmiechnięty półork, nie otwierając oczu. Leniwie drapał wilka za uchem.
- To prawda. Macie moje słowo że będę wspomagał drużynę podczas tego zlecenia. - skinął głową undine.
- Postaram się, jeśli będę mogła, was wspierać. - Berenika uznała, że z jej strony też się przyda coś powiedzieć.
- I ja się dołączam do waszych deklaracji. Może się moja wiedza przyda - dla dobra drużyny! - gnom wyprostował się i teatralnie wysunął szczękę. - "Unitum vincimus!" - jak stało w jednej starej księdze. Co, wedle mego mistrza, ma znaczyć: w kupie damy radę.
~Przysięgi nic dla nich nie znaczą!~ Ganorsk milczał. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw, ale był z niego zadowolony, chociaż głosy miały trochę racji. Nie miał żadnej gwarancji, że ktokolwiek dotrzyma obietnic, lub jakoś się z nich nie wyłga. Ale też nie zamierzał o tym myśleć…

***

Nagły, głuchy warkot wilka wybudził szamana z lekkiego transu (czy też drzemki) – Ganorsk poderwał się, rozglądając uważnie. Żadnego niebezpieczeństwa, ale Ursk nigdy dotąd się nie mylił. ~Zasadzka! Piraci!~
- Coś jest nie tak – powiedział tak, by wszyscy usłyszeli, a sekundę później dojrzał podejrzanie humanoidalny kształt pod powierzchnią rzeki - W wodze! – krzyknął tuż przed tym, jak sfora utopców wyrwała się z wody, rzucając na rybacką barkę. Półork zerwał się na nogi, złapał za swoje uzbrojenie, a następnie zarył z impetem twarzą w pokład, gdy langskip wpadł na mieliznę. Kląc na czym świat stoi, podniósł się ponownie, zostawiając tarczę i łapiąc podaną mu przez Berenikę broń - najeżona kolcami kula promieniowała aurą zimna. Zrozumiawszy, że to robota dziewczyny, wyszczerzył się do niej w podzięce i z rykiem rzucił się do boju.
- Ursk, broń załogi! – wrzasnął, chwytając za pasek wioślarza już do połowy wyciągniętego za burtę - Zostajesz tutaj! – krzyknął ze śmiechem, wrzucając mężczyznę na pokład jedną ręką, a drugą, uzbrojoną w morgensztern, grzmocąc trzymające go przed chwilą umarlaki. Syki oraz mokry odgłos stali uderzającej o martwą tkankę były przez chwilę jedynymi odgłosami w jego głowie. Ganorsk nie poruszał się z gracją, brakowało mu zwinności szermierzy, a jednak jakimś cudem unikał niektórych ataków, tak jakby wiedział chwilę wcześniej, gdzie wróg ma zamiar uderzyć. Ale przy takiej ilości topielców i to nie wystarczało. W końcu jeden z nich wykorzystał moment nie uwagi i skoczył półorkowi na twarz, wydrapując sporą szramę na jego policzku. Ten jednak warknął tylko, niepokojąco wilczo, po czym złapał napastnika i wgryzł się w jego nadgniłe przedramię, nieomal je odgryzając. W tym samym czasie jego towarzysz rzucał się na każdego umarlaka, któremu udało się wejść na pokład – impet i ciężar wilka wystarczały, by zwalić wroga na deski pokładu, a wtedy stawał się łatwym celem dla ulfeńskich wojowników.
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 25-10-2021 o 10:51.
Sindarin jest offline