Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2021, 12:51   #10
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Złe przeczucie nie opuszczało jej do samego końca. Nawet jak już wiedziała, skąd się pojawiło, to ono wciąż nie zniknęło, a to oznaczało, że będzie tylko gorzej. Choć mężczyzna nie był jej obojętny, nie był też nad wyraz bliski. Mimo to patrzenie na zastygłą w bólu twarz nie sprawiła Yoq frajdy. Nie pozostała jej też obojętna, choć taką właśnie starała się zgrywać. I miała w planach ciągnąć taką grę do końca, póki widownia patrzy.

Kobieta bez oporów uścisnęła wyciągniętą rękę.
- Yoqsha Latyuo, wydział dochodzeniowo-śledczy - przedstawiła się z dumą - Przykro mi, że wam się to trafiło. Nie wydajesz się entuzjastycznie nastawiony do tej sprawy - zagaiła przyglądając się mu badawczo.

Mirialanka zajęła w turbowindzie miejsce koronera, który poszedł wezwać droidy z noszami. Porucznik odsłonił głowę i tułów denata.

- Szkoda chłopa - stwierdził trochę znudzonym tonem.

- Każdego szkoda - przyjęła obojętny ton, choć widok znajomej twarzy mocno ją zakuł w piersi. “Myron… W coś ty się wpakował”, przeszło jej przez myśl. Zmrużyła oczy przyglądając się ciału, nie miała zamiaru go dotykać, ale miała nadzieję wyłapać coś z otoczenia.

- Mam nadzieję, że nie będziemy za bardzo się o siebie potykać, poruczniku. - Yoq uniosła kąciki ust w znikomym uśmiechu, aby pokazać, że choć sprawa jest dla niej poważna tak jak każda, to nie jest wrogo nastawiona - Mam na myśli zbieżność miejsc i osób, które odwiedzimy w najbliższym czasie. No chyba, że niekoniecznie ci spieszno? - dopytała chcąc sprawdzić jak bardzo porucznikowi zależy na tej sprawie. Być może uda jej się go nieco… Spowolnić? Z jego własnej woli, oczywiście.

- Mógłbym powiedzieć to samo - Duros odparł swoim monotonnym tonem, nawet nie zaszczycając Yonqshy spojrzeniem. - Ciosy wibronożem… - mruknął pod nosem jakby się nad czymś zastanawiał. - Turbowinda… Czemu turbowinda? - potem zwrócił się do Mirialanki. - Nie można wykluczyć rabunku, denat nie miał przy sobie kredytów, ani chipów płatniczych, miał za to kieszenie wywrócone na lewą stronę, ale coś mi tu nie pasuje - zrobił efektowną pauzę, jakby czekając na pytanie “co takiego?”, której jednak nie padło, dlatego kontynuował: - Po pierwsze nie wszystkie kieszenie przeszukano. Pomyśl, zabijasz nadzianego gościa, sprawdzasz mu kieszenie, znajdujesz kredyty, może karty, cenny chronometr i co, nagle przestajesz szukać?

- Poza tym ktoś uszkodził holokamerę w kabinie. Może to przypadek i po prostu jakiś chuligan zrobił to wcześniej, ale… W tym fachu nie wierzymy w zbiegi okoliczności, prawda? Nasi technicy spróbują wyśledzić na miejskich holokamerach na którym poziomie wysiadł zabójca. Dobrze by były żeby wasi sprawdzili na którym wsiadł nieboszczyk. Przydałoby się też nagranie z holokamery w windzie, oczywiście sprzed jej uszkodzenia. Siedziba Turbovaters Inc. znajduje się na waszym terenie, więc to zadanie też spada na was. Liczę, że podzielicie się uzyskanymi informacjami, pani detektyw. Aha i nie masz racji. Nie każdego szkoda.

Duros ominął ostrożnie Yonqshę i wyszedł z windy bez słowa. W oddali policjantka widziała już zbliżających się koronera z droidami medycznymi.

- Widocznie znalazł to, czego tak naprawdę szukał - odpowiedziała po czasie. Nie obchodziło ją to, czy jajogłowy detektyw ma zamiar jej wysłuchiwać, czy będzie gadała tylko do siebie - Niektórzy o niskim współczynniku intelektualnym próbują fałszować motyw, poprzez podrzucenie sugestii próby rabunkowej. To by świadczyło o tym, że zabójca był… On bicia, a nie myślenia. Więc ktoś inny tańczył marionetką - wzrok Yoq zdawał się skupiać na denacie, przy którym kucnęła, jednak kątem oka patrzyła, czy porucznik się zatrzyma, czy też potraktuje ją jak powietrze.

- Wspólnie zebrane dane pomogą w znalezieniu odpowiedniego pudełka układanki, jednak puzzle należy układać samodzielnie. Jeśli miałabym materiały, do których legalnie nie mam dostępu, to również potrafiłabym odwdzięczyć się tym samym. Uczciwość to dla mnie kwestia ważna, choć mówią, że podziemiu ufać nie można. Mylą się? - Latyuo zrobiła pauzę zastanowienia. Nie uważała, że to ona powinna się o cokolwiek prosić, bynajmniej - Sprawiedliwa rywalizacja to kwestia honoru. - podkreśliła twardo.

- Ale jeśli panu nie szkoda każdego, kto zginął w niehonorowej walce… - westchnęła teatralnie podnosząc się do pozycji prostej i ustąpiła miejsca koronerowi -...Moim zdaniem tak się nie walczy. A pana? - Yoq nie obdarzyło go już spojrzeniem. Zamiast tego zaczęła rozglądać się po otoczeniu. Choć wiedziała, że dostanie materiały do wglądu, wolała sama spróbować wyłapać jakieś istotne szczegóły.

- Honorowej walce? - oficer prychnął. - Moja pierwsza sprawa w wydziale dotyczyła 13-latki, która broniąc się przed gwałtem zdołała zastrzelić starego Grana jego własnym blasterem. Uważasz, że powinienem go opłakiwać tylko dlatego, że mała nie wyzwała go na pojedynek na udeptanej ziemi? Świat jest skomplikowanym miejscem, a pojęcie honoru zwyczajnie się w nim nie sprawdza. Jak powiedziałem, nie każdego szkoda.

- Czyli jednak nie wiesz, na czym honor polega i jakie niesie ze sobą możliwości. - skwitowała krótko. Sprawa, którą przytoczył, nie miała wiele wspólnego z aktualnym stanem rzeczy. Poza tym, w ramach zemsty, honor przyzwala na zabicie. Ale cóż… Podziemny. Skąd on może wiedzieć takie rzeczy - Holonet pełen jest informacji. Zapraszam do kontaktu, gdy już zrozumiesz głębszy sens istnienia. - Yoq westchnęła z zawodem. Miała bowiem nadzieję, że plotki o Podziemiu, to tylko plotki i istnieją jednostki, które im zaprzeczą.
- Liczyłam na to, że “wyjątek potwierdza regułę” zadziała i wytworzy się między nami nić porozumienia. Ale cóż… Jeśli wiatr zawieje, góra na pewno mu się nie pokłoni - tym akcentem sama stwierdziła, że już nic tu po niej. Była zawiedziona.

- Pff, typowy powierzchniak. Chodzi z wysoko zadartym nosem i ma się za lepszego od innych, ale zamiast zajmować się tym co naprawdę ważne, woli toczyć dysputy filozoficzne i myśli, że to zmieni świat. Nie myśl sobie, że nie wiem po co tu przyjechałaś. Sprawa toczy się na naszym terenie, możesz powiedzieć swojemu szefowi, że może nas cmoknąć w poślady. Sprawa jest nasza. A jeśli nie chcesz pomóc, to tam stoi twój śmigacz z twoim droidem. Droga wolna.

- Źle rozumiesz intencje i unosisz się butą. Rozumiem twoje rozsierdzenie, wrogość, niechęć i próbę pokazania, kto tutaj jest ważny. Nie będę jednak grać twoimi kartami. A śmigacz... - zerknęła na chwilę w jego kierunku i powróciła do Jajogłowego z lekkim uśmiechem na ustach -... póki co jest wolny, mogę pożyczyć - dokończyła z uprzejmością i spokojem.
- Kwiat, który rozkwita w niepogodę jest rzadszy i piękniejszy niż inne. - nie przerywała mówienia. Nie raz jej wytykano, że ciężko ją zrozumieć i wydawało jej się, że zirytowanie rozmówcy wynika właśnie z tego - Mam na myśli to, że mimo złych warunków i niefortunnego początku znajomości, będziemy potrafili stanąć na równi. Być może nawet lepiej niż mógłby ktokolwiek inny. Od samego początku to sugeruję i jeśli teraz tego nie odczytasz, poruczniku, mimo moich wyjaśnień, to nie pozostaje mi nic innego, jak grać solo. Choć zawsze lubiłam Savareeńskiego Wista. Kooperacja jest wynalazkiem bystrych.

Spauzowała na chwilę, tylko po to, aby dodać kolejne ze znanych jej przysłów, które prababcia wbiła jej do głowy
- Jeżeli nie przyznajesz się do błędu, to popełniasz kolejny błąd.

Test na Przekonywanie: 6
Zdany



Sil Tschapaav przymknął na chwilę oczy, po czym powiedział:

- Dobrze, już dobrze. Nie zrozumiałem połowy z tego co powiedziałaś, ale nie zwykłem odtrącać wyciągniętej ręki. Przyznaję, trochę mnie poniosło, ale nie myśl sobie, że wezmę na siebie całą winę - być może Yoqshy się wydawało, ale chyba dostrzegła coś w rodzaju nieśmiałego uśmiechu w kąciku ust Durosa. - Co proponujesz?

- Może najpierw uściśnijmy sobie dłoń - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, ściągając skórzaną rękawiczkę i wyciągając rękę w kierunku mężczyzny - Yoqsha Latyuo. - przedstawiła się ponownie - Niefortunne śledztwo, ale musimy grać według rozdania, nikt nam ponownie tej talii nie przetasuje - powiedziała ponownie porównując sytuację do gry w karty.
- A winnych poszukajmy lepiej wśród zbrodniarzy, zamiast dopatrywać się jakiejkolwiek w nas samych. Uprzedzenia zostawmy słabym. I wracajmy do pracy, a potem jakoś to poskładamy. Jestem z rodziny z tradycjami, mamy wysoce zakorzeniony honor, można mi zaufać. Zresztą, pewnie mnie sprawdzisz jak już siądziemy za nasze biurka. - uśmiechnęła się. Nie wiedziała czy to coś zmieni, Sil był narwany. Być może stłamszony, niedoceniany, kto wie; na pewno ona nie musiała.

- Sil Tschapaav - Duros uścisnął wyciągnięta dłoń niezbyt mocnym, ale pewnym chwytem. - Niektórzy nazywają mnie Trik.

- Nie ukrywam, jest to łatwiejsze. Wiąże się z czymś? - dopytała po przyjacielsku, a może z zawodowej dociekliwości?

- Właściwie tak. Na tyle rzadko się uśmiecham, że według niektórych to niezła sztuczka, gdy już to zrobię.

- Idąc przysłowiem mojej prababki: Kto pyta, jest głupcem przez pięć minut. Kto nie pyta wcale, pozostaje głupcem przez całe życie, chciałam się zapytać czy nim przyjechałam zdążyłeś zauważyć lub dowiedzieć się czegoś, czego już nie mam szans znaleźć? Nie ukrywam, miałam mieć dziś wolny dzień i zostałam wyrwana z domu, stąd można się zasugerować, że jestem leniwa i opieszała
- westchnęła potężnie. W ręku wciąż ściskała ciepły napój, choć nie pozostało go dużo, wysunęła rękę z kubkiem nieznacznie w kierunku Durosa - Kaffu?

- Dziękuję, ale nie pijam - Sil starał się odpowiadać grzecznie, ale było widać, że niezbyt to do niego pasuje. - Na miejscu to chyba wszystko. Nie znaleźliśmy narzędzia, świadków jeszcze nawet nie wiemy na którym poziomie szukać, dlatego kwestia nagrań jest istotna. Ale przynajmniej zidentyfikowaliśmy denata. To Myron Mordino, przewodniczący rady sektora. Teraz chyba już wiesz czemu nasi szefowie najchętniej wyrwaliby sobie tę sprawę, co? Polityka… - pokręcił głową.

- Mnie obchodzi rozwiązanie sprawy. To że oni się gryzą jak dzikusy, nie znaczy że i my musimy - westchnęła mrużąc oczy a potem mruknęła pod nosem jakby ze zmęczenia.
- Swoją drogą miałabym prośbę. Wysłałbyś mi też ten odcisk obuwia który widać w windzie? Tylko pięta, ale zawsze coś… - krótko machnęła ręką w kierunku turbowindy i jej podłoża. Wątpiła, aby Sil przeoczył ten szczegół, ale wolala o nim wspomnieć - No i inne rzeczy, które zabezpieczycie. Ja ci odeślę to co znajdę na piętrach do których nie masz dostępu. A może nawet wyduszę coś nietypowego od świadka jakiegoś. Zobaczymy jak wyjdzie.

- Jasne, nie ma sprawy. Tu masz do mnie kontakt
- Duros podał Yoqshy niewielki kartonik z napisem “Sil Tschaapav. Detektyw SCF”. - Jakby było coś ważnego, nie przejmuj się późną lub wczesną porą.

Yoq wygięła wargi że zdziwionym podziwem
- Papier. Lubię takie. Mi zrobili coś takiego - wyjęła z kieszeni pojemnik w którym miała zwinięte w rulonik folijki. Po rozwinięciu sztywniały, ukazując holograficzny napis zmieniający odcień z ciemnego na jasny w zależności od padania kąta światła.
- Twoje lepsze - dodała chowając kartonik starannie do kieszonki przy piersi. Zaczęła się jeszcze rozglądać za otoczeniem aby wychwycić jakieś interesujące szczegóły lub czyjąś nietypowa, podejrzana mimikę.

- Nie popisuj się - odparł Sil raczej żartobliwie niż złośliwie.

- Żartowniś! - uśmiechnęła się jakby z dumą - To lubię i tak trzymaj. Też ci takie skołuję - puściła mu oczko wciąż starając się rozglądać po otoczeniu. Wokół Yoqsha nie spostrzegła niczego nietypowego. Zwykłe miejsce zbrodni, jakich wiele. Plac wokół turbowind, które wyłączono co do jednej, był w dużej części pusty, jeśli nie liczyć funkcjonariuszy i techników, wałęsających się po nim. Głównym i jedynym punktem zainteresowania była jednak turbowinda, skąd koroner wyniósł już ciało Mordino. Wokół placu kordon służb mundurowych pilnował by któryś z gapiów, których chyba stale przybywało, nie zakłócił śledztwa. Tłum stawał się naprawdę spory i Yoqsha miała przez chwilę wrażenie jakby stała na scenie podczas koncertu. Na dodatek w górze latała masa droidów-holokamer, rejestrująca wszystkie policyjne działania.

Yoq stwierdziła, że tyle jej już wystarczy. Obejrzała windę, obejrzała miejsce dookoła, ciało zabrano, Sil zdawał się chcieć kooperować. Będzie miała informacje od Podziemnych, razem łatwiej połączyć fakty.

Pożegnała się z Trickiem uściskiem dłoni. Nie chciała aby myślał, że po prostu go urobiła, a tak naprawdę się go brzydzi, bo był "tym gorszym". Latyuo traktowała innych na równi, nie wywyższała się, choć zbyt często sprawiała zupełnie inne wrażenie. Była po prostu zbyt dumna.

Wsiadła do pojazdu wciąż mając na oku otoczenie.

- Jedź do domu Mordino
- oznajmiła krótko siedzącemu za kółkiem droidowi. Teoretycznie powinna powiadomić rodzinę zamordowanego o zbrodni, ale miała przeczucie, że żona denata doskonale już wie, że została wdową. Choć Yoq zachowywała spokój, powagę i profesjonalizm, śmierć Myrona nieco ją dotknęła. Nie byli w bliskich relacjach, ale zdążyli się polubić. Widok zakrwawionego, martwego ciała znajomego nie należał do najprzyjemniejszych. W dodatku gra rozgrywała się na wysokim szczeblu, nie były to podziemne szachy z gołębiami w spelunie, gdzie każdy tworzy rynsztok. No i jeszcze ewentualne spotkanie z Duronem... Czuła, że to będzie kiepska rotacja.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 28-10-2021 o 12:56.
Nami jest offline