Undercity, miasto żywych trupów.
To tutaj w ostatnich tygodniach mieszkańcy żyli w strachu i niepewności. Mówi się, że ludzie ze Stormwind wynaleźli straszliwą broń przeciw nieumarłym. Broń, która odsyła ich tam, gdzie umarli powinni odejść.
Nikt z nieumarłych nie ma ochoty umierać po raz drugi, a reszta ras Hordy nie ma ochoty tracić takiego sprzymierzeńca.
Plotka okazała się na tyle groźna, że zwołano grupę zaprawionych w boju poszukiwaczy przygód - nie tylko nieumarłych.
Było was w sumie pięciu. Nie znaliście się wcześniej i patrząc każdy na każdego nie wiedzieliście czy chcecie się poznać. Zebrani przed bramą główną Undercity czekaliście aż ktoś po was przyjdzie. I przyszedł. Zza bramy wyszedł nieumarły zakuty w zbroję płytową o czarnej barwie i rogatym hełmie na głowie. Do pasa miał przypięte dwa miecze.
Spojrzał na was i powiedział krótko:
- Za mnÄ….
Ruszyliście za nim w milczeniu. Undercity jak zwykle pięknem nie grzeszyło - idąc przez ogrody dawnej stolicy ludzi widzieliście nie miasto, lecz ruinę - wszystkie mury były przynajmniej na wpół zniszczone, a roślinność wysuszona i przegnita. Po drodze nie widzieliście nikogo - żywego ani martwego.
Wreszcie doszliście do małych wrót, których pilnowały dwa, ohydnie wyglądające monstra, zwane plugastwami.
Przeszliście przez wrota za którymi było coś w rodzaju windy prowadzącej do prawdziwej, nieumarłej części miasta. Dojechaliście na dół. Tam byli wszyscy mieszkańcy właściwego Undercity - nieumarli. Większość chodziła tam i z powrotem, niektórzy stali przy swoich straganach.
Przechodziliście między nimi zwracając na siebie uwagę wszystkich. Co chwilę wychwytywaliście urywki rozmów, w których powtarzało się jedno imię - Farenell.
Zeszliście schodami jeszcze niżej i korytarzami ponurego miasta do rzeki zielonej wody. Przebyliście ją przez jeden z licznych mostów i weszliście do małej komnaty.
Wewnątrz czekał na was inny nieumarły.
- Mistrzu - powiedział wasz przewodnik kłaniając się mu. - Przyprowadziłem ich.
- Dobrze - odpowiedział krótko. - Siadajcie - powiedział do was wskazując kilka krzeseł w komnacie.
Kiedy już usiedliście, "mistrz" przemówił znów.
- Teraz Galhirze powiedz mi coś o naszych "wybrańcach". Nie zwykłem rozmawiać z... - przerwał na chwilę i uśmiechnął się chytrze. - istotami o których nic nie wiem.
- Naturalnie Mistrzu Farenell. - powiedział Galhir. Wziął głęboki oddech i zaczął:
- Ten tutaj - wskazał na tego z was, który siedział najbliżej. - To
Fenris, kapłan. Za życia był taurenem, co widać po dobrze zachowanej twarzy. Wiernie służył ludowi jako druid, teraz służy wiernie jako kapłan i czasami tkacz. Tamten - wskazał następnego. - To
Nibungel, wojownik. Miał nieszczęście być ludzkim strażnikiem w Stormwind. Został zamordowany przez zwykłego rabusia i w ramach zemsty dołączył do nas. Każda motywacja jest dobra, jeśli jest skuteczna - uśmiechnął się. - Ten z kolei to
Krishnack ork z klanu Wojennej Pieśni. Towarzyszył swojemu wodzowi, Gromowi Hellscream podczas jego wszystkich i jednocześnie ostatnich przygód w Kalimdorze, a także w oblężeniu wyspy Theramore podczas ataku żołnierzy z Kirin Tor. Następny to
Darkstorn Gunreash, szaman trolli. W młodości musiał zabić swojego brata by samemu nie zginąć. Niestety reszta wioski mu nie uwierzyła i musiał ją opuścić. Biedy ten jego brat... Chyba go gdzieś widziałem tutaj w Undercity - znów się uśmiechnął. - Ostatni to
Bashed, czarnoksiężnik. W młodości zainteresowała go czarna magia. Szczęśliwym trafem padł ofiarą plagi, a jeszcze szczęśliwszym służy teraz nam. Był jednym z pierwszych, którzy oparli się woli Króla Licza i pomogli nam pokonać braci Varimathrasa. To już wszyscy.
Przez chwilę w sali panowała zupełna cisza. Już chcieliście coś powiedzieć, kiedy Mistrz Farenell powiedział:
- Wspaniale, teraz możemy zacząć. Wiecie o plotkach na temat wielkiej "broni" ludzi ze Stormwind? - znów chwila ciszy. - To nie są plotki. Chcieliśmy utrzymać to w zupełnej tajemnicy, ale się nam nie udało. Wasze zadanie jest proste - znaleźć tą "broń" i ją zniszczyć.
Nasze informacje na ten temat są dość ubogie - ludzie, nocne elfi i inne rasy Przymierza bardzo dobrze trzymają to w tajemnicy. Lecz coś jednak wiemy. Wiemy, że część dokumentów na ten temat jest przechowywana w Aerie Peak - posterunku krasnoludów w Hinterlands. To będzie wasze pierwsze zadanie - znaleźć dokumenty i przynieść tutaj. Zapewne są napisane w paskudnym, ludzkim lub krasnoludzkim języku więc trzeba będzie trochę czasu żeby to przetłumaczyć.
Teraz musicie mi wybaczyć - powiedział Mistrz Farenell. - Ale opuszczę was. Jeśli macie jakiekolwiek pytania, zadajcie je mojemu asystentowi.
Po tych słowach Farenell wyszedł z małej komnaty w pośpiechu, zostawiając was sam na sam z Galhirem.