Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2021, 21:25   #8
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
***

W tyle namiotu postawiona została prowizoryczna ścianka działowa. Była wykonana z tego samego materiału co poszycie namiotu, która oddzielała jedno łóżko od pozostałych. Na Identyfikatorze na szafce przy łóżku widniało nazwisko Morris.

Shania wybrała łóżko po środku, co prawda ryzyko, że ktoś z którejś strony będzie chrapał było większe, ale w razie niespodziewanego ataku wroga na namiot od wejścia bądź przeciwnej strony najpierw dobrał by się do tych po bokach. Ale prawda była taka, że było jej wszystko jedno.
Zaczęła rozpakowywać się, co nie zabrało wiele czasu bo i bagaż był niewielki. Potem planowała rozejrzeć się po obozie, nie chciała narzucać się rannym. I tak nic im nie mogła pomóc.

W trakcie oprowadzanie Christopher sprawiał wrażenie, że nic, zupełnie nic, nie wzbudza tu jego zainteresowania. Zdradził się dopiero po wspomnieniu przez sierżanta o lądowiskach. W głowie od razu pojawiła mu się myśl, gdzie wybierze się na spacer.
Wszedł do namiotu.
- Bierzesz to łóżko - nakazała swojemu bratu, wskazując ostatnie wolne, licząc od wejścia. Sam rzucił swoje rzeczy na przedostatnie, czyli obok Shani.
- Spokojnie wielkoludzie, się robi - parsknął z uśmieszkiem na twarzy Gabe.
- Różne tytuły i stopnie słyszałem, ale "hymmm" do nich nie należy - zagaił Chris do sąsiadki, odnosząc się do powitania jakie urządził im Morris. Mężczyzna wykazywał umiarkowane zainteresowanie jej osobą. Obserwujący brata Gabe zatarł z radości ręce pod wpływem zaangażowania brata i przysiadł na skraju łóżka obserwując rozmowę.
- Widać mało się obracasz w wojsku - odparła Shani - To ściśle tajne, ale jak chcesz to ci mogę powiedzieć. Tylko potem twój brat będzie mieć pretensje, że tak od razu do piachu poszedłeś.

Christopher lekko przekrzywił głowę. Jego zainteresowanie pozostawało na niezmienionym poziomie.
- Zaryzykuję - odparł. - Gabe, zakryj uszy - rzucił do brata, nie odwracając się w jego kierunku.
- Chris, nie, jak ja to wytłumaczę naszej matce, zlituj się! - Gabe zakrył z uśmieszkiem uszy.
- Tak źle życzysz bratu? Będzie musiał nosić żałobę, chodzić na czarno, a w tym słońcu moment się zagotuje - odparła zamykając szafkę.
- Ale dostatnie za to kilka dni wolnych i forsę za odszkodowanie - Chris nieznacznie uśmiechnął się.
- I traumę, po kochającym bracie - odparła. - Wolę nie narażać tak kruchej psychiki. Idę się rozejrzeć, jak chcesz dobrą radę i pozbyć się złudzeń idź na stołówkę. Tam od razu będziesz wiedział co cię tu czeka.

- Tyle współczucia w jednej osobie - pokręcił głową z podziwem.

- Robię co mogę, by uczynić ten świat lepszym - odparła i ruszyła na zewnątrz. Faktycznie zmierzała na stołówkę. Sprawdzenie jak tu karmią miało spore znaczenie. W końcu te słoneczne wakacje potrwają dłużej niż by chciała.
- Młody, ona leci na Ciebie! - Gabe mrugnął do brata trzymając wciąż ręce na uszach udając, że słucha swojego ulubionego kawałka z najnowszego filmu żony.
Chris odwrócił się w kierunku brata i zniknęła jego obojętność. Uśmiechnął się przyjaźnie.
- Raczej na ciebie. Martwiła się o to jak ty będziesz cierpiał po mojej śmierci, a nie o moje zakończenie żywota - parsknął śmiechem, gdy zostali sami. - Idę się przejść. Nie rozrabiaj - dodał grożąc mu palcem, a po odczekaniu chwili, by nie wyszło że goni za Shanią, ruszył do wyjścia.
 
Mike jest offline