24-11-2021, 22:55
|
#3 |
| Jeliana cofając się od martwego zwierzęcia widziała jak pięciu drapieżników zbliża się coraz bardziej w ich stronę. Mieszanina strachu przed śmiercią, adrenaliny z chęci przeżycia oraz złości w tak łatwym straceniu prostego łupy sprawiała, że krew wieśniaczki płynęła szybciej. Rozgrzewało ciało do tego stopnia, że wcześniej odczuwalny mróz w kończynach i na czubku nosa, przestał w tym momencie istnieć. Dziewczyna odczuwała ogromne ciepło w całym swoim ciele.
Kiedy wilki miały już sarnę w zasięgu wzroku przeszły w bieg i szybko do niej dopadły. Największy jako pierwszy wbił swoje kły w jeszcze ciepłe mięso, a po nim kolejne dwa. Ostatnie wilki też próbowały dobić się do truchła, lecz nie było już miejsca. Wilki zostawiając chwilowo sarnę wdarły się w walkę o pozycję przy posiłku. Watahy zwykle mają ustalona hierarchię oraz kolejność posilania się i nie dochodzi to takich sytuacji jak przed chwilą. Widać muszą być bardzo wygłodniałe, bo każdy chce zdobyć swój kawałek, a taka mała sarenka na pewno nie starczy, aby każdy z nich się posilił. Po krótkiej walce para alfa pokonała trójkę pozostałych wilków, które z piskiem i skulonymi ogonami odeszły od posiłku.
Dwa wygrane wilki powróciły do posilania się, a reszta czekała na swoją kolej obwąchując powietrze. I wywąchały. Skierowały wzrok w stronę zapachu, zobaczyły człowieka, który oddalał się od nich coraz szybciej i pachniał krwią. Zasychającą już krwią martwego zwierzęcia na dłoniach. Były głodne, nie zastanawiały się długo. Rzuciły się w jego kierunku celem upolowania.
Wilki były szybkie. Jeliana zdawała sobie sprawę, że nie ma gdzie uciec. I nie ucieknie. Jedyną jej nadzieją był trzymamy w ręku nóż, ale wiedziała, że jest to złudna nadzieja. Dziewczyna odetchnęła głęboko - i w tym momencie nocą wstrząsnęła eksplozja.
Ciało Jeliany odrzuciło w tył i gruchnęła ona plecami o grunt, odbierając jej dech w piersi, a następnie przeturlało ją na bok. Wataha z wielkim piskiem skuliła się. Ognisty wiatr patrzył futro wilków oraz odkryty, nie przyklejony do zimnej ziemii policzek dziewczyny. Mogła ona zobaczyć jak wyjące i popiskujące zwierzęta uciekają w stronę, z której przybiegły, a ich odgłosy robią się coraz cichsze.
Zajęło kilka minut nim odzyskała pełnię władzy nad płucami i swoim ciałem. W tym czasie mogła już zauważyć przed sobą, że w miejscu, gdzie przed chwilą znajdowały się wilki, które kierowały się w jej stronę, obecnie widniał krąg osmalonych, dymiących się traw i drzew. Wiele sosen straciło swoje szpilki, a trawa na zewnątrz kręgu leżała płasko przy ziemii. W powietrzu unosiły się smużki dymu, niosące że sobą zapach spalenizny. Po drugiej stronie kręgu mogła dostrzec ciało sarny, a idealnie po środku czarnego kręgu znajdowało się coś okrągłego, odbijającego światło księżycowe. |
| |