Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2021, 22:11   #6
Corpse
 
Corpse's Avatar
 
Reputacja: 1 Corpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputację
Moon wytrzeszczył oczy na widok łysolca w dresie i srebrnym łańcuchu. W sumie to mógłby się spodziewać takiego delikwenta w tym kraju, ale że ktoś taki został obdarzony podobnymi do jego doświadczeniami, zaskoczyło go niewspółmiernie.
- Nie. Też dostałem list - odparł mrużąc skośne oczy. Zrobiło się trochę niezręcznie.

Błażej odłożył do połowy opróżniony kufel, tłumiąc beknięcie. Pokiwał głową. W końcu uśmiechnął się do chłopaka szeroko.
- No to zajebiście. - wyciągnął rękę do Azjaty.
- Błażej jestem.

- Moon
- przedstawił się z nieskrywaną rezerwą, podając delikatną, wręcz kobiecą dłoń dresiarzowi.

Do stolika podjechała żywa reklama sklepu ezoterycznego na czterech kółkach - Panowie też na spotkanie ? - Spytał kładąc na stole wydruk listu.

Błażej uniósł do góry brwi “o kurwa”, robiło się coraz dziwniej. Tak… Zatkało go totalnie na widok dzieciaka na wózku. Pokiwał głową nie wiedząc co powiedzieć i nie chcąc się gapić, wrócił do picia piwa teraz powoli, traktując je jako wymówkę.

Do kawiarenki przyszedł jeszcze jeden “cudak”. Młoda dziewczyna z czarnym irokezem na głowie i tylko nieco za dużą ilością kolczyków w uszach weszła do kawiarenki. Rozglądała się po pomieszczeniu z nostalgią w spojrzeniu. Zatrzymała je na zegarze potem i zsunęła niżej na trójkę która już przybyła. Zamarła na kilka chwil z wysoko uniesionymi brwiami tylko po to aby podejść już mniej pewnie do trójki. Wyciągnęła z kieszeni list, pomięty niemiłosiernie i tylko wbiła pytające spojrzenie w każdego po kolei.

- Tak, też dostaliśmy listy - wyjaśnił Azjata, uśmiechając się nieśmiało do dziewczyny, która chyba jako jedyna z tego towarzystwa w jakimś sensie "pasowała" do jego standardów. Chłopaka na wózku prawie że zignorował, bo Błażej pokiwał mu głową, zanim ten zdążył się odezwać.

- Patrycja - przedstawiła się chowając smutny zwitek papieru z powrotem do kieszeni tylko po to aby podobnie jak wcześniej łysol każdemu uścisnąć dłoń mocno i pewnie.

W odpowiedzi na pytanie dziewczyny Adam postukał palcem w kartkę którą sam postawił na stole palec ów zdobił pierścień Atlantydów - Adam, miło mi poznać - Odpowiedział chowając własną wersję listu.

Błażej spojrzał na kobietę ze zdziwieniem. W końcu uśmiechnął się szeroko ściskając jej dłoń.
- A gdzie to się Punki zachowały w Wawie? Myślałem, że to dawno wyginęło no jak… dinozaury. - powiedział bawiąc się balansowaniem kufla na stole. Piwo poprawiło mu humor.

- Wpełznij do jakiegoś piwnicznego klubu to może znajdziesz kilku z nas - odpowiedziała mu dziewczyna siadając ciężko na wolnym miejscu.
- A ty co się tak obwiesił? Masz nadzieję, że któryś ci pomoże? - rzuciła zaraz do Adama.

Adam pokiwał głową słysząc pytanie na usta wypłynął mu krzywy uśmiech - Trochę tak, a trochę nie. Wierze w magię chaosu, w przestrzeni unosi się energia kształtowana siłą woli świadomych istot. Religijne symbole, znaki ochronne są potężnymi fetyszami ogniskującymi tę moc pozwala ją łatwiej ukierunkować… Po tym, co ostatnio przeżyłem jeszcze bardziej w to wierzę Patrycjo bardziej niż kiedykolwiek - Ton głosu miał zupełnie szczery. - A , Pan? Po mnie widać że jestem Wicca, koleżanka udowadnia że Punk wciąż żyje, Waszmość mi zbyt porządnie wygląda na rycerza trzech pasków ortalionu? Pruszków kontra Wołomin ? - Spytał łysego jegomościa. Gdy wspomniał o dresach w jego tonie nastąpiła chwilowa zmiana słychać było, że nienawidzi tej subkultury i zupełnie nie potrafi tego ukryć.

- Nie zaprzeczam nie potwierdzam. – powiedział puszczając oczko do chłopaka i spojrzał na bar. Chuj, że po pierwszej, mógł jeszcze jedno piwo wypić.
- Zaraz wracam. – powiedział maszerując po kolejnego browca. W sumie to zaczynał się całkiem dobrze bawić. I tak… Pewnie w przeciągu 2 tygodni wyląduje w Tworkach, to powinien teraz korzystać.

Adam wzruszył ramionami odpiął pasy przytrzymujące nogi wziął kilka głębokich wdechów zablokował koła i wstał na nogi. Chodzenie sprawiało mu wyraźną trudność ale doczłapał się baru, zamówił kubek kawy który nawet udało mu się donieść do stolika na wózek wrócił z wyraźną ulgą - Wciąż jestem nieprzyzwyczajony. Zwiększona sprawność to jedna z rzeczy którą udało mi się uzyskać “z wycieczki” - Szepnął do reszty zebranych, następnie upił solidny łyk kawy obserwując ich reakcje.

- Hah… gotowi by ciebie niektórzy nazwać oszustem - mruknęła punkówa patrząc za Błażejem i na bar. Na jej kieszeń to nawet ze specjalnej okazji by nie zamawiała.
- Za drogo - mruknęła ponownie pod nosem. Jak już dresu wrócił rzuciła pytaniem.
- To jak rozumiem nikt z was nie jest prowodyrem tego spotkania? - zapytała.

- Ja nie. Jeżeli ktoś czepiał by się, że oszukuje to bym urządził półgodzinny wykład o różnych typach niepełnosprawności - Odrzekł Adam w swoim narcyzmie błędnie uznając że Patrycja zwraca się do niego.

Błażej wrócił na swoje siedzenie, szczerze zadowolony i lekko zarumieniony.
-Dobra to skoro zgadzamy się, że no… to się nam zdarzyło, no co się zdarzyło. To wiecie może jak tam wrócić? - zapytał i… po chwili wahania wyjął z kieszeni spodni kluczyki do mercedesa. Położył je na stole.
-To… To jest no… stamtąd. - Mruknął zaczynając nowy kufel.

- Ja nie wiem, właśnie dlatego się tu pojawiłem, co prawda świat w którym ludzkość skazana jest na powolne wymieranie z powodu bezpłodności i wszyscy podniecają się losami kilkorga przedszkolaków na telebimach nie jest pociągający ale fajnie byłoby zdobyć technologie i móc może kogoś sprowadzić - Powiedział Kaleka siorbiąc kawę.

- Co? To… To tych miejsc jest więcej?! - Błażej prawie zakrztusił się pitym piwem.
Chwilę kaszlał w końcu zaczął mówić.
- Myślałem, że… No…- urwał - Sam nie wiem co myślałem. - Dokończył zatapiając się w myślach. Czy to znaczy że takich Klaudii może być więcej?

Moon trochę odpłynął słuchając wywodów nowopoznanych osób, co jakiś czas przenosząc tylko wzrok z jednego na drugiego i robiąc coraz to bardziej skrzywioną minę. Stereotypowość postaci go otaczających zdawała się równie nieprawdopodobna co światy równoległe, jednak dość szybko w toku rozmowy okazało się że dresiarz wcale nie jest taki głupi, niepełnosprawność nie wyklucza bycia nawiedzonym, a punkowa stylówa nie idzie w parze z agresją. Byłby dalej milczał, słuchając co inni mają do powiedzenia, kiedy padły słowa Adama o… bezpłodności?

- Co? Jaka bezpłodność? Jakie przedszkolaki? Przecież tam są Ci… kosmici… i wojna i… - zamilkł, bo nagle dotarło do niego jak musi brzmieć. Na twarz wpełzł rumieniec zażenowania, a dłonie szukały bez skutku jakiegoś zajęcia. Bardzo żałował że nic nie zamówił, mógłby się teraz chociaż zasłonić kubkiem.

- No to mili państwo wygląda że trafiliśmy do różnych miejsc. Ja po bijatyce się obudziłem w świecie gdzie od 2002 roku panuje bezpłodność, wszyscy jarają się kilkoma gówniakami w wieku przedszkolnym i cały czas jest transmisja z przedszkola na telebimie… Oglądał ktoś Slidersów ? Był taki serial bodajże w latach 90tych mamy chyba coś podobnego nawet wydrukowałem parę artykułów o tej bezpłodności - Wyciągnął z torby arkusz papieru zadrukowane artykułami potwierdzającymi jego słowa. Oczywiście, każdy mógłby sobie takie coś podrobić choćby dla dowcipu.

Patrycja patrzyła na pozostałych co jakiś czas otwierając usta i je zamykając rezygnując z wypowiadania się. W końcu znalazła moment aby coś powiedzieć.
- U mnie była po prostu postapokalipsa. Ot spadły meteoryty i ludzie byli na wymarciu - rzuciła jakoś tak niepewnie.

Błażej momentalnie wbił wzrok w Patrycję.
- Porzucone samochody? Dużo zwierząt, morza ptaków na niebie? No i wszystko zarośnięte i takie... No… Zatrzymane w czasie? - To mógł być świat z Klaudią, tą Klaudią z którą rozmawiał. Jakoś doszedł do wniosku, że to ta Klaudia jest prawdziwsza od pozostałych jeśli są jakieś inne. Zresztą… to było równie prawidłowe założenie jak każde inne w tych popapranych okolicznościach.

- Ja byłem w świecie, gdzie nastąpiła inwazja insektoidalnych kosmitów… zaatakowały Ziemię, większość planety zniszczona i pogrążona w wojnie… - wyjaśnił, nie bardzo wierząc w to co sam mówi - ...był tam też drugi Moon. W sensie, drugi ja. Wszyscy myśleli że jestem nim, jakimś generałem czy kimś… wojskowym - wzruszył ramionami, równie mocno zgadzając się z tym że to rola kompletnie nie dla niego, jak pewnie każdy przy tym stole.

Błażej przyglądał się Azjacie.
- A…Ci… No… Kosmici wydawali jakieś no… charakterystyczne odgłosy? Coś no sam nie wiem… Jak chrobotanie?

- Nie widziałem na żywo żadnego z nich. Tylko plakaty z nimi, nawołujące do zaciągnięcia się w szeregi wojska - wyjaśnił, krzywiąc się przepraszająco.

Błażej pokiwał głową.
- Okey… Tam… Tam gdzie ja byłem coś… No… Było… Byłem na robocie i.. No… Potknąłem się i byłem w tym samym miejscu tylko innym. Wy też byliście w tym samym miejscu? Może to jest jakaś wskazówka…

Moon pokiwał głową potwierdzająco, ale nic nie powiedział. Ciężko było wyczytać z jego twarzy co myśli, ale Błażej mógł być pewien jednego, co na pewno ze swoim doświadczeniem potrafił wyczuć. Szczupły Azjata się bał.

Adam też pokiwał głową dając znać że był w tym samym miejscu.
- Zauważyliście pewną prawidłowość moi Państwo ? Nikt z nas nie trafił do krainy seksu, szczęścia i jednorożców prawda ? Jak na razie słyszałem kilka rodzajów apokalipsy. Moja była bardziej slow burn ale przy braku wymiany pokoleniowej ludzkość wymrze tak samo pewnie jak od meteorytu czy kosmitów Orsona Wellesa. - Chłopak wydawał się całą sytuacją szczerze zafascynowany.

- No u mnie to już ostatni snow burna były. Kwaśny deszcz. Nic nie rosło… no na wykończeniu była garstka ludzi jaką spotkałam. Wasze wersje brzmią bardziej… kosmicznie. W ogóle Moon masz dobry akcent - dziewczyna klepnęła chłopaka w ramię.

- Jestem Polakiem - wyjaśnił mechanicznie. Minimum raz w tygodniu słyszał ten zachwyt nad jego akcentem.

- O. Tym lepiej.

Moon uniósł jedną brew na ten rasistowski komentarz, którego akurat od dziewczyny się nie spodziewał. Przemilczał to jednak, pogrążając się znów we własnych myślach i zerkając niecierpliwie na zegarek. Chciał w końcu dostać jakieś odpowiedzi. Dość tych domysłów.

Patrycja ściągnęła brwi na tę ciszę, po czym palnęła się w czoło otwartą dłonią.
- Nie, nie… fuck nie o to mi chodziło. Sorry. Cieszę się, że znasz dobrze polski, bo ja tam z angielskim miewam problemy. Nie będzie problemu z komunikacją. Jest ok? - dziewczyna spojrzała przepraszająco na Moona.
Moon uśmiechnął się kącikiem ust w reakcji na nagły wybuch przeprosin Patrycji.

- Spokojnie. Nie zliczę ile razy słyszałem to w życiu. Przywykłem - zaśmiał się. Paradoksalnie ta sytuacja trochę go rozluzowała, bo była tak normalna i częsta że przywiała na myśl… no cóż, normalność - Nic się nie stało.

- Czekaj Moon… Ja cię kojarzę z YT! Bardzo fajne piosenki stary, dawno nic nie wrzucałeś problemy z muzą ? Jak chcesz to mógłbym ci podrzucić jakieś autorskie bity, które skłonią Polihymnie do współpracy co ty na to ? - Zaoferował Adaś po odstawieniu do połowy wypitego kubka na stolik. Zawsze trzeba było szukać okazji do zwiększania zasięgu!

Nagła zmiana tematu trochę zbiła go z tropu, ale pokiwał w końcu głową z lekką rezerwą - Tak, mogłeś znaleźć jakieś stare nagrania... mam jakieś 10 tysięcy subskrybentów, ale od dawna nic nie wrzucałem - na pytanie o współpracę jednak nie odpowiedział. Prawdopodobnie wydało mu się to trochę nie na miejscu biorąc pod uwagę ich aktualną sytuację.
 
__________________
"No matter gay, straight, or bi', lesbian, transgender life
I'm on the right track, baby, I was born to SURVIVE
No matter black, white or beige, chola, or Orient' made
I'm on the right track, baby, I was born to be BRAVE"
Corpse jest offline