Robin Carver
Próbował się przynajmniej trochę rozluźnić. Bolało jak cholera, ale wiedział z doświadczenia, że najgorsze co może teraz robić to szamotać się i przeszkadzać opatrującemu rany. Nagle usłyszał jakiś dźwięk z zaplecza. Chwycił mocniej broń, której jeszcze nie schował po walce.
-Jakieś hałasy na zapleczu... - mówił z trudem cedząc słowa, bo szczerze mówiąc, Stan nie był zbyt delikatny - To pewnie barman... jakby się barykadował...
Chyba dopiero w tym momencie doszło do niego pytanie o motocyklach. -Na mnie nie liczcie... mogę ewentualnie prowadzić samochód... jeśli "pan doktor" się zgodzi - spojrzał na Hamiltona. Zastanowił się chwilę. -Barman powinien mieć jakiś środek transportu. Można z nim porozmawiać...
Syknął z bólu. Cała sytuacja coraz bardziej go irytowała. Głupie rany postrzałowe! |