Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2021, 18:42   #1
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
[Korona Rozkładu] Duchy Harrowstone [18+]




Tego ponurego wieczora, karczma "Chichot Demona" w Ravengro pękała w szwach, głównie za sprawą paskudnej pogody panującej na zewnątrz. Lało i wiało od kilku godzin i nic nie zapowiadało, by sytuacja przez noc miała się poprawić. Tym przyjemniej było lokalnym posiedzieć w cieple i przy kuflu piwa bądź kieliszku czegoś mocniejszego. Zwłaszcza, że było też o czym gadać - niedawno w tym spokojnym miasteczku miał miejsce zgon profesora Petrosa Lorrimora, który - zanim przeszedł na emeryturę - wykładał na Uniwersytecie Lepidstadt. Miejscowy znachor, Costin Șerban, opowiadał zgromadzonym przy stoliku słuchaczom szczegóły zgonu "profesorka", jak nazywano Lorrimora w miasteczku. Cyrulik miał długi język i nie dbał o tak zwaną "tajemnicę lekarską", nową zasadę medyków z wielkich miast. Ravengro było małe i nie miało przed sobą tajemnic. Przynajmniej teoretycznie.
- Spadł mu na łeb spory kamień, tak, że aż mózg uszami wypływał - mówił, aż mu się oczy świeciły. - Miał pękniętą czaszkę, że można było dwa palce wsadzić do środka. Z gęby też mało co zostało. Strasznie to wyglądało, dobrze, że Kendra go takiego nie widziała.

Jeden ze słuchaczy, wysoki, barczysty mężczyzna upił piwa z kufla.
- Mógł się nie kręcić przy starym więzieniu. Przecie tam straszy i to wszyscy wiedzą od dawna. Sam na siebie śmierć sprowadził.
- Te miastowe naukowce tak mają. Chociaż by im napisać jak krowie na rowie, żeby się nie pchali tam, gdzie nie pocza, to i tak polezą. - Dodał inny, tyczkowaty brodacz.
- No i się doigrał - mruknął kolejny, osiłek o twarzy mordercy. - Jeszcze tylko tę jego córunię jakoś stąd wyprowadzić i będzie nam się żyło spokojnie, jak dawniej. Uczonych nam tu nie trzeba. I to takich, co mogą tylko na nas większe kłopoty sprowadzić.
- Dokładnie, Conrad ma rację. - Poparł go kolejny i stuknął się kuflem. - A tak w ogóle, to po co on tam lazł? Znaczy ten profesorek?
- Bo głupi był. Czasami lepi na dupie siedzieć, jak my tu, o! W cieple, przy piwku, a nie wiatru w polu szukać... Do starego więzienia nie zbliża się nikt, kto życie chce zachować. Ale tym profesorkom nie przetumaczysz, one wiedzom lepiej - odparł brodacz. - Jebać to, niech mu ziemia letkom bedzie, napijmy się.




Tymczasem na obrzeżach Ravengro, w starym, dużym domu młoda, czarnowłosa kobieta wpatrywała się nieobecnym wzrokiem w okno, za którym szalała ulewa. Jej serce pożerał smutek i żal po stracie ukochanego ojca. Wciąż nie potrafiła przyjąć do wiadomości, że już nigdy go nie zobaczy i nie mogła się z tym pogodzić. Chociaż ojciec był obieżyświatem i często nie było go w domu, to więź, jaka ich łączyła była mocna i zbudowana na solidnych fundamentach. Wiedziała, co musi zrobić. Ojciec pozostawił ją nie tylko w żałobie, ale i z wyraźnymi instrukcjami, co uczynić, gdyby przedwcześnie odszedł z tego świata. Jakby przeczuwał, że coś może mu się stać. Wskazał jej konkretne osoby, które miała powiadomić. Osoby, które zawarł w swojej ostatniej woli.

Kendra nie wierzyła w przypadkowość śmierci ojca. W nieszczęśliwy wypadek. Petros był w młodości poszukiwaczem przygód i choć wiele razy zostawał ranny, zawsze wychodził z opresji obronną ręką. Poświęcił życie na badanie przeróżnych zjawisk paranormalnych i nadnaturalnych istot. Nie docierało do niej, że przypadkowo spadł na niego wielki kamień, zabijając go na miejscu, gdy przechadzał się po ruinach Harrowstone. Stare więzienie zostało zbudowane wiele lat temu niedaleko ich posiadłości w Ravengro i było najprawdopodobniej katalizatorem jego zainteresowania ruinami. Aż doprowadziło do tragedii.

Przetarła chusteczką mokre oczy i pociągnęła nosem. Oderwała wzrok od mokrej szyby i powoli zaczęła przeszukiwać biurko ojca, przy którym siedziała. Musiała odnaleźć adresy osób, z którymi miała skontaktować się po śmierci Petrosa. Życie ojca zawsze było zaplanowane i nawet teraz, gdy leżał w ciemnej, zimnej trumnie, odnosiła wrażenie, że ci, którzy mieli przyjechać na jego pogrzeb, nie zostali zaproszeni do Ravengro przypadkowo.

 
Ayoze jest offline