08-12-2021, 18:52
|
#5 |
Administrator | Jasnowłosy mężczyzna, z niedowierzaniem i smutkiem wypisanymi na twarzy, odłożył na stół pismo, z którego treścią zapoznał się przed chwilą. Nie mógł i nie chciał uwierzyć w to, że profesor Lorrimor nie żyje.
Raz jeszcze spojrzał na umieszczoną w treści listu datę i odrobinę się skrzywił. Nie zostało mu zbyt wiele czasu. Będzie musiał przełożyć kilka spotkań, odłożyć na później parę spraw, załatwić transport. I to szybki transport niemal na drugi koniec kraju
Kłopot, ale nie mógł zawieść profesora. I Kendry.
Na szczęście ojciec miał paru znajomych, a przyjaciele byli wyrozumiali.
Barsi mniej, ale cóż... Jeśli się obrazi "na śmierć", to też da się to przeżyć. W końcu świat pełen jest pięknych kobiet. * * *
- Dobrze, że nie półelfów - mruknął do siebie, gdy przeczytał informację o paleniu przedstawicieli niektórych ras i profesji.
Sam miał w żyłach sporo krwi elfów... i parę zdarzeń z tym związanych, nie zawsze przyjemnych. Dobre pochodzenie i dobra broń nie zawsze chroniły przed niektórymi rzeczami... tudzież poglądami na elfy i podobne do nich istoty. A jeśli do tego dodać odrobinę magii (z posiadaniem której nie zamierzał się - przynajmniej w tym miasteczku - zdradzać). Przyjemnie było oczarować jakąś pannę miłym uśmiechem i drobną sztuczką, ale w niektórych miejscach lepiej było zapomnieć o tym, że się w ogóle o magii słyszało.
Na przykład w Ravengro. * * *
Dom profesora stał co prawda na uboczu, niedaleko od tablicy, stanowiącej ostrzeżenie dla półorków i magów, ale i tak Argen był pewien, że o jego przybyciu w parę minut będzie wiedzieć całe miasteczko.
Pożegnał przyjaciela ojca, który podwiózł go, spłacając jakąś starą przysługę, a potem wszedł do domu Lorrimorów, gdzie przywitała go Alina, gospodyni. Argen jakoś nie pamiętał jej z czasów swej ostatniej (i jedynej zarazem) bytności w domu profesora.
- Witam, pani Alino - odparł na powitanie. Odwiesił płaszcz na wieszak, po czym dał się zaprowadzić do salonu, w którym znajdowała się trumna.
- Argen Torisi - przedstawił się obecnym tu osobom, po czy podszedł do trumny, by pożegnać przyjaciela. * * *
Kendra zmieniła się bardzo od czasu, gdy się poznali. Był pewien, że nie rozpoznałby jej na ulicy, a ona z pewnością też go nie pamiętała. Z pewnością lepiej znała jego rodziców.
- Jestem Argen - powiedział, podchodząc do młodej kobiety. - Wyrazy szczerego współczucia. Ode mnie i od rodziców.
Z pewnym zaskoczeniem wysłuchał tego, co Kendra miała do powiedzenia na temat śmierci jej ojca. I jakoś nie bardzo chciał wierzyć w to, że jakiś kamień miał nieszczęście spaść w tak nieodpowiednim momencie. Wolał jednak nic nie mówić na ten temat. Przynajmniej w tym momencie.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 08-12-2021 o 18:54.
|
| |