Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2021, 03:22   #7
shewa92
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Bolało. Nawet bardziej niż mógłby przypuszczać. Po raz dziesiąty czytał list, jakby wierząc, że jego treść ulegnie zmianie. Profesor nie żył. Profesor już nigdy z nim nie porozmawia, nigdy nie zażartuje, nigdy nie wyprowadzi z błędu. Ledwie kilka dni temu postanowił, że jak tylko tutaj skończy, to zrobi sobie małą przerwę bo spotkać się ze swoim dobroczyńcą i podzielić się poczynionymi postępami, ale najwyraźniej się spóźnił. Profesora już nie było. Pozostał tylko przykry obowiązek, ostatnia rzecz, którą mógł zrobić dla człowieka, którego nazywał swoim przyjacielem. Przeczytał list jeszcze raz. Treść pozostała bez zmian. Trzeba było szykować się do drogi.

***

Revengro przywitało go podłą pogodą, niemal tak podłą jak jego nastrój. Deszcz bił po oczach, wiatr usiłował zerwać płaszcz z ramion, a błoto lepiło się do butów. Incrivel przeklinał pod nosem zarówno pogodę, jak i przyczynę jego wizyty w tym ponurym miasteczku. Już przy wejściu wiedział, czego się może spodziewać. Wypalony napis mówił conieco na temat panujących w mieście nastrojów, a domostwa poobwieszane wszystkim, co mogło potencjalnie odstraszać wszelkiej maści straszydła, tylko utwierdziły mężczyznę w przekonaniu, że nie jest to miejsce, gdzie chciałby zostać na dłużej. Bardziej niż maszkar, których najwyrażniej bała się lokalna społeczność, obawiał się "życzliwości" tejże. Na szczęście do posiadłości profesora nie było daleko i chociaż ona również wydawała się dosyć posępna to z ulgą przekroczył w końcu próg, zadowolony z faktu, że w końcu znalazł się pod dachem. Z życzliwym uśmiechem przywitał się z gosposią, po czym skierował się do salonu, gdzie czekali już pozostali żałobnicy.

Żałował, że nie pogoda nie była odrobinę lepsza bo być może jego wygląd nie zostawiałby tyle do życzenia. Krótko przystrzyżone, ciemnobrążowe włosy były teraz zarówno posklejane od deszczu, jak i potargane wiatrem. Niewielkei strużki wody spływały mu zarówno między zielonymi oczami, jak i po bokach głowy, kończąc na wydatnej szczęce. Ciemne proste, ale porządne ubrania były przemoczone, buty zabłocone, a jedyne co wydawało się być nietknięte pogodą to umocowany u pasa prosty buzdygan. W tym momencie ciężko było ocenić posturę, ale był raczej dobrze zbudowany.

-Witajcie. Nazywam się Incrivel Mikal i chociaż okoliczności nie są najlepsze to miło mi poznać bliskich profesora. - przywitał obecnych, po czym zbliżył się do trumny by móć pożegnać się z Lorrimorem.


***

Przybył ostatni i zapewne znał profesora najkrócej z obecnych. Wszystkie pytania, które sam by zadał, zostały już zadane, a nawet może więcej niż wydawałoby się to konieczne. Odezwał się dopiero, kiedy Pani detektyw skończyła mówić.

- Pani. Zdaje się, że lekko nadużywamy gościnności, doprowadzając naszą gospodynię do łez, ale zapewne rozumiesz, że dla wszystkich obecnych śmierć twego ojca była nie tylko wielkim ciosem, ale i też olbrzymim zaskoczeniem. Liczę, że wybaczysz nam tę niedelikatność. - lekko pochylił głowę, w geście wyrażającym zarówno skruchę, jak i współczucie - Jeśli jest cokolwiek, co możemy dal Ciebie zrobić... - nie dokończył. Dalsze słowa były już zbędne.
 
shewa92 jest offline