Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2021, 14:15   #5
Elenorsar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Dolina Palancar

Następnego ranka, słońce wstało na czystym niebie zabarwiając je na złocistoróżowy kolor. Powietrze było bardzo zimne i rześkie. Mróz w ostatnich godzinach zwiększył się, kałuże pozamarzały, na brzegach strumieni pojawił się lód.

Jeliana po wyjściu z drzewa mogła stwierdzić, ze jest bezpiecznie. Po skromnym śniadaniu składającym się z kawałka sera i kromki chleba, spakowała swoje rzeczy do plecaka i ruszyła w stronę domu.

Szła starym zwierzęcym szlakiem, który nie był zbyt wyraźny, a czasem znikał całkiem, lecz było to najbezpieczniejsze przejście przez góry.

Kościec był jednym z nielicznych miejsc, gdzie władanie króla Galbatorixa nie sięgało. Wieczorami w gospodach można było usłyszeć historie jak połowa jego armii zniknęła po wejściu w pradawną puszczę. Nieliczni przebywający w Kośćcu mogli pozostać bezpieczni, a Dora była jedną z tych osób. Od lat wędrowała po górach, czego próbowała nauczyć Jeliane, naciskając na to, aby zachowywać szczególną ostrożność. Mówiła, że za każdym razem, kiedy myślała, że wie o górach już wszystko, zdarzało się coś, co pokazywało, jak bardzo się myli. Tym razem byłoby to pojawienie się kamienia, co przydarzyło się Jelianie.

Maszerowała bez przerwy pozostawiając za sobą staje. Kiedy słońce zbliżało się ku zachodowi, dotarła na skraj stromego jaru. Daleko w dole płynęła rzeka Anora, która zmierzała do doliny Palancar. Wiele mniejszych i większych strumieni łączyło się z nią, stworzyć silny nurt, który mocno uderzał o głazy znajdujące się na jego drodze. W powietrzu było słychać szum prądu.

Jeliana rozbiła obóz w zaroślach obok jaru. Przed zaśnięciem wpatrywałam się we wschodzący księżyc oraz gwiazdy.

Przez następny dzień oraz połowę kolejnego robiło się coraz zimniej. Jeliana przyspieszyła tempo podróży, nie widziała zbyt wielu zwierząt po drodze. Gdy słońce było w zenicie do jej uszy dobiegał pierwszy szum, który oznaczał, że zbliża się do wodospadu Igualda. Szum stawał się coraz głośniejszy, zagłuszając wszystkie dźwięki wkoło, łącząc w sobie tysiące plusków. Szlak wiódł w stronę wilgotnego zbocza, z którego spływa rzeka po omszałych skalach.


W dole rozciągała się dolina Palancar, jak rozłożona przed Jelianą wielka mapa.

Północną granicę doliny tworzyła podstawa wodospadu Igualda, znajdująca się ponad pół mili niżej.

Trochę w głąb leżał Carvahall, osada ze skupiskiem brązowych domków, z których kominów unosił się biały dym. Z tego miejsca budynki wyglądały jak niewielkie kwadratowe łatki, nie większe jak duży paznokieć, przyszyte do kawałka płótna. Otoczone były ziemią, częściowo płową, a w miejscach, gdzie martwe trawy kołysały się na wietrze - złocistą. Połyskująca w promieniach słońca rzeka Anora płynęła przez dolinę ku jej południowemu krańcowi, gdzie daleko mijała miasteczko Therinsford oraz samotna górę Utgard. Jeliana nie wiedziała co leży dalej, słyszała jedynie, że dalej rzeka Anora skręca na północ i wpada do morza.

Dziewczyna ruszyła szlakiem w dół, czując zmęczenie ostatnich dni. Gdy tam dotarła, słońce powoli zanikało, nastawała szarość, otoczenie traciło swoje kształty. Niedaleko światła Carvahall migały w półmroku. Poza Carvahall oraz Therinsfordem w odludnej dolinie Palancar wśród surowych, pięknych ziem nie znajdowało się żadne miasteczko. Oprócz kupców i myśliwych, nielicznych podróżnych zapędzało w te strony.


Miasteczka miały solidne domy z drewnianych bali, wykończonych niskimi dachami z dachówkami lub strzechą. Z kominów unosił się dym, roznoszący zapach palonego drewna. Na dużych werandach gromadzili się ludzie rozmawiając i dobijając targów. W oknach niektórych domostw postawiono lampy lub świece. Jeliana słyszała ludzkie odgłosy niosące przez wiatr wieczornym powietrzem. Kobiety krzątały się po miasteczku. Jedne ganiały dzieci, aby wracały do domu inne szukały mężów napominając ich, że siedzą do późna.
 
Elenorsar jest offline