Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2022, 22:31   #1
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
[Pathfinder 1e] Za Isger!



Za Isger!

Kroniki Zielonych Płaszczy




Elidir, pałac namiestnika, sala audiencyjna.
Okryta atłasami obła postać Hedvenda Czwartego, namiestnika Isger zatrzęsła się w oburzeniu.
- Ja już nie wytrzymam! Rozumiesz, Vellis?! Ja tego nie zdzierżę! Bogowie mi na świadków, że następnym razem jak ta diabelska suka wezwie mnie do siebie i nakaże pocałowanie swojej sukni, napluję jej w twarz!!!
- Nie jestem pewien, czy rozważnym jest, wypowiadanie w tym miejscu tak...
- Nie przerywaj mi Vellis! Myślisz, że boję się podsłuchów, że nie wiem, że oni wszędzie powtykali te swoje... jak im tam... Ach, pal ich licho!!! - z impetem uderzył w stół, zrzucając z niego stosy zwojów.

Przywykły najwyraźniej do tego typu wybuchów doradca tylko wzruszył ramionami i pokiwał głową z lekką dezaprobatą.
- To koniec Vellis, koniec tego typu poddaństwa, musimy stworzyć własną tożsamość, własną przeklętą samorządność, własną narodową dumę! Namiestnik w przypływie patriotycznych emocji dumnie wypiął pierś, a w kąciku jego oka pojawiła się łza wzruszenia. Na doradcy najwyraźniej nie zrobiło to jednak żadnego wrażenia.
- W każdym razie... - zaczął ostrożnie Vellis, korzystając z chwilowej ciszy. - Omówiłem z mistrzami prawa te stare dokumenty, o których wspominaliście, ale nie jestem pewien, czy to nie byłby zbyt prowokujący gest, wszak mamy już nasze siły milicyj...
- Zinfiltrowane! Skażone! Vellis, czy ty tego nie dostrzegasz? Oni szkolą naszych najlepszych oficerów, piorą im mózgi, żaden z nich nie będzie lojalny gdy...
Machnął ręką, nie chcąc nawet rozwijać tej myśli.
- A zresztą, jak masz to pojąć, skoro sam zaznawałeś u nich nauk... Trzymam cheliańską żmiję na mym własnym łonie!
Jeśli doradca poczuł się urażony, to nie dał tego po sobie poznać. Westchnął tylko i rozłożył przed władcą zebrane prawne opinie.
- Czyli umowy z tymi diabelskimi kurwimi synami nam na to pozwalają... - mruknął do siebie namiestnik. - Podległe tylko naszym strukturom, zarządzane lokalnie, mające w sercu tylko ducha patriotycznego i dobro narodu... Moja zbrojna ręka, oczy i uszy, obrońcy, śledczy i rozjemcy, najznakomitsze umysły w służbie Isger!!!
Doradca boleśnie zmarszczył czoło.
- Panie, myślę, że skarbiec może tego... Mówiliście, że to miała być tylko milicja... Nie mamy środków by...
Było tego aż za dużo, nawet opanowany do tej pory doradca zaczął się pocić i jąkać.
- To nie myśl Vellis, od czego wysłano cię na te luksusowe uniwersytety, za co ja ci płacę? Znajdź złoto!
- Mamy nadal fundusz reprezentacyjny zasilany przez cheliańskie dotacje, ale jego przeznacze...
- Bla bla bla - władca zasłonił uszy, udając, że nie słucha. - Nie chcę wiedzieć o szczegółach tych twoich brudnych przekrętów, złoto ma się znaleźć i tyle!
Dumny ze swojego genialnego pomysłu i nadal skrajnie natchniony patriotycznym duchem władca dostojnie opuścił sale. Doradca jedynie jęknął żałośnie.

***

Trzy tygodnie później, Vellersbach, u podnóża Wyżyny Anger.
- Tedy słuchajta bacznie, co mi tu dla was spisano, cobym nie gadał po próżnicy!!! - ryknął wysoki barczysty wąsacz, którego poznali jako Hadena Wallnara, miejscowego sierżanta obywatelskiej milicji. To on okazał się ich lokalnym kontaktem i to właśnie od niego otrzymać mieli swoją pierwszą misję. Na spotkanie oddziału zdążyli wszyscy, cała czwórka, zrekrutowani w najróżniejszych okolicznościach i stronach Isger i wysłani w to jedno miejsce, by spotkać się o tej konkretnej godzinie i w tym konkretnym dniu.

Tymczasem, gdy rozbrzmiewały pierwsze nuty jego donośnego głosu, wielki gorejący dysk letniego słońca zbliżał się powoli do linii horyzontu, znacząc koniec któregoś z rzędu wyjątkowo parnego dnia. Mimo wszystko, na pogodę nie mogli narzekać, tu, na wyżynach, u podnóża majestatycznego łańcucha gór Menador ukrop był znacznie mniej odczuwalny niż na niżej położonych terenach, z których wcześniej wyruszyli. Przyczyniały się do tego też gwałtowne wiatry schodzące o tej porze po stromych, zalesionych wzgórzach Wyżyny Anger i wyzierających ponad nią surowych skalistych wierchów oddzielających Isger od wiecznie ogarniętego wojną Molthune.

- ... pomni wielkiego zaszczytu, z jakim wiąże się wstąpienie do Zielonych Płaszczy i natchnieni gorejącym duchem miłości do ojczyzny...!!! - wąsacz raźnie kontynuował przydługi, skrajnie pompatyczny wstęp, choć widać było, że miejscami nawet jemu ten bełkot ledwo przechodził przez usta. Jeśli zaś chodziło o Zielone Płaszcze, to faktycznie leżały ładnie złożone u jego boku. Bez większych problemów dało się też dostrzec na nich niewielki biały symbol przedstawiający... Cóż... trzeba było trochę wyobraźni, ale chyba bardzo nieforemny pień drzewa wyrastający ze stylizowanego pagórkowatego terenu.


Hjalmar bardic knowledge > history d20+2 vs 10= 5 porażka
Apolyon knowledge history d20+9 = 22 sukces


Apolyon zdawał sobie sprawę, że to faktycznie odniesienie do prawie zapomnianej formacji zbrojnej Zielonych Płaszczy, która istniała w krótkim okresie, gdy Isger nie było okupowane, między rządami Taldoru, a rządami Cheliax. Historycy nie odnotowali żadnych znacznych sukcesów tej organizacji, choć była ona jedną z niewielu naprawdę wolnych formacji w historii kraju, więc w pewnych kręgach narosło wokół niej trochę patriotycznych legend. Sam znak, niestety dość nieudolnie odwzorowany, to według części historyków symbol sięgającej nieba potęgi wyrosłej z tego otoczonego górami narodu, choć nie brakowało też takich uczonych mężów, którzy dopatrywali się w nim motywów fallicznych powiązanych z popularnym niegdyś na tych terenach kultem Dzikiego Erastila.

Wracając jednak do ich obecnego otoczenia... Uwagę od górskich widoków skutecznie odwracały rozjechane ciężkimi wozami brzydkie ulice Vellersbachu, miasteczka, które było punktem przeładunkowym dla towarów spływających ku reszcie kraju z licznych osad porozrzucanych po Wyżynie Anger. Część z tych dóbr przerabiana była na miejscu w półprodukty, toteż w piękne letnie niebo gdzieniegdzie strzelały pióropusze czarnego gryzącego dymu z hutniczych pieców, śpiew górskich ptaków skutecznie zagłuszał warkot tartaków, zaś krystaliczne górskie powietrze bezustannie zasmradzały zakłady garbujące skóry górskich stworzeń. Może i nie był to ośrodek przemysłu i handlu na miarę tych znanych z bardziej rozwiniętych państw Wewnętrznego Morza, a zasoby naturalne kraju po bezlitosnej eksploatacji prowadzonej przez okupanta nie prezentowały się wyjątkowo, ale dla uciśnionego, wycieńczonego w zeszłych latach wojną z zielonoskórymi kraju był to powód do lokalnej dumy.

Tymczasem wąsacz nadal rozwijał naprawdę iście imponujący zdobiony zwój i deklamował te głupoty, nie zbliżając się ani trochę do sedna sprawy. Aż nagle...
- I udowodnią swą przydatność i oddanie przeciwdziałając lokalnej cheliani... - mężczyzna podrapał się po głowie. - Cóż to za bzdury?! Istnieje w ogóle takie słowo?!
Wzruszył ramionami i kontynuował.
- ... przeciwdziałając che-lia-ni-za-cji isgerskiej młodzieży na Wyżynie Anger!!!
Przeczytał to jeszcze dwa razy.
- Niech mnie kleszcze oblezą, tu naprawdę tak stoi...
Popatrzył bez przekonania na nich, potem na zwój, potem znowu na nich.
- No. Ludziska! - klasnął w dłonie, nieudolnie maskując sztucznym entuzjazmem swoją niepewność. - Tedy mam nadzieję, żeście wszystko pojęli, tako jak wam wyłożono, macie dwa tygodnie na odwrócenie tej całej chelialibacji, i jak się spiszecie, to będę czekał na was z godnym żołdem, prosto z królewskiej kiesy!!!
Widząc spojrzenia, dodał.
- Pięćdziesiąt sztuk złota dla każdego!

Percepcja albo Sense Motive
Darvan d20+4 vs 15= 5 porażka
Hjalmar d20+4 vs 15= 12 porażka
Apolyon d20+6 vs 15= 16 sukces


Apolyonowi, który w czasie odczytu bacznie obserwował reakcje wąsacza, nie umknęło, że jego wzrok zachowywał się dość dziwnie. Jakby między linijkami, które odczytuje, były też jakieś informacje, które tylko przyjmował do własnej wiadomości, ale się nimi nie dzielił. Dodatkowo wyjątkowo uważnie baczył na to, by nikt nie zajrzał mu przez ramię albo nie ujrzał od boku, co było tam zapisane.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 07-02-2022 o 23:01.
Tadeus jest offline