Pisłem.
Założyłem, że nasz szef będzie obecny w czasie naszego pobytu w koszarach w jakimś zakresie i taka odprawa, jak opisałem w poście, będzie możliwa. Jeśli nie, to można założyć, że to miało miejsce w czasie jego pierwszego spotkania z najemnikami.
Pytanie jakie zadał Buck jest w sumie i moim pytaniem do MG. Co my mamy tak naprawdę tam robić i jak jest skala naszych działań? Szykując się do posta i czytając materiały złapałem się na tym, że układam w głowie już cały plan działania, z bardzo wieloma rzeczami, które trzeba zrobić, aby te nasz wysepkę oderwać do Wenezueli i to tak, żeby jeszcze zrobić to na naszych warunkach. I jak już miałem to wszystko gotowe, to zdałem sobie sprawę, że w sumie to nie wiemy, czy taki jest faktycznie nas cel, jakimi siłami dysponują owe “partyzanci” i jaki jest, ze tak powiem nasz obszar odpowiedzialności.
Porównując to do gry, czy my działamy z perspektywy gracza i mamy ogarniać całość działań na wyspie, dysponować zasobami sprzętowymi i ludzki a celem jest wywalczenie niepodległości wyspy. Czy może działamy z perspektywy tego pojedynczego "ludzika z pepeszką", który ma zorganizować wysadzie lokalnego mostu, atak na stację benzynowy i opanowanie miejscowego baru, jako kluczowego obszaru o znaczeniu strategicznym i działa z rozkazami narzuconymi z góry.
Od razu mówię, że obie opcje są ok, chce tylko wiedzieć czy mam wyjmować bułę hetmańska z plecaka, czy tradycyjnie, sarkastycznie komentować zawsze bezsensowne posunięcia dowództwa. Jeśli mam do czynienia z pierwszą opcją, to Buck ma sporo pomysłów na działania, jeszcze przed przeniesieniem się na wyspę, przy czym są to raczej rzeczy, które będzie musiał wykonać ktoś inny, i nie ma powodów od opóźnia akcji. Przedstawię to jako retrospekcje a jakieś omówienia można będzie zrobić tutaj.
__________________ naturalne jak telekineza. |