Rozluźniony, oczekiwał otwarcia drzwi ratusza, rozglądając się po przybyłych. Miał wrażenie, że kojarzy kilka twarzy jeszcze z wojska, nie miał jednak ochoty na wspominanie tamtych czasów, więc póki co ich ignorował. Zerknął na kręcące się po placu gobliny, ocenił, jak silny może być stojący nieopodal ork, na sekundę dłużej zawiesił wzrok na wyjątkowo urodziwych najemniczkach, gdy do jego uszu dobiegł odgłos jakiejś żywiołowej dyskusji. Odwrócił się i zobaczył karczmarza spierającego się z jakimiś dzieciakami. Widząc coś, co mogło przerodzić się w awanturę, Joresk zmarszczył brwi i ruszył w ich stronę. Położył mężczyźnie dłoń na ramieniu.
- Panie Uskwold, wszystko w porządku? - zapytał, po czym zwrócił się do młokosów - Nie sprawiacie żadnych kłopotów, prawda? - jego pytanie było uprzejme, ale miało w sobie odległą, cichą nutę przemocy. Ledwie skończył mówić, a za jego plecami rozległ się dźwięk dzwonu.
Kiedy paladyn tylko podszedł do awanturującego się towarzystwa, głosy natychmiast ucichły. Dwóch młokosów, którzy na pierwszy rzut oka nie mieli więcej niż dwadzieścia wiosen, przestali rzucać docinki w stronę karczmarza.
Na pytania Joreska, czy wszystko w porządku i nie ma kłopotów, dwóch młodzianów wzruszyło ramionami. Jeden dał znak drugiemu i po prostu odeszli. Karczmarz odparł, zagadnięty przez paladyna:
- Uff... Podziękować, panie, podziękować. Toć to już od samego szynkwasu z tą dzieciarną użerałem, piwo wypili i płacić nie chcieli. Gadali, że tym, co goblinom i niziołkom usługują, płacić nie będą. Wyobraź pan sobie, co za gówniażeria.
- Jak ich znowu spotkam, przypilnuję żeby oddali pieniądze - odpowiedział paladyn ze szczerym uśmiechem.
Karczmarz starł pot z czoła i już miał się odwrócić, aby wejść do środka, ale, zdało się, przypomniał sobie o czymś i rzekł jeszcze do Joreska:
- Wy tam na Zew Śmiałków idziecie? Hmm… Ja tam po takich ruinach się nie prowadzam. Ale mój syn tam był, dwa tygodnie temu. Gadał, że cytadela niebezpieczna. Gobliny może i handlują z Rozgórzem, ale na pewno mieszka tam jeszcze ktoś poza nimi. Bestie z lasu i może zbiegowie jacyś, któż tam wie. Gadał, że psy tam grasują. Od goblinów, rozumiesz. Jak tam te gobliny żyć mogą? Ciemnica, ruiny tylko.
- Ale oprócz bramy wschodniej jest też ponoć wyrwa w murze na południu i północy. Jakbyście nie umieli wejść bramą główną, to może uda wam się w ten sposób.
- Dziękuję, to może być bardzo pomocne - Joresk ukłonił się lekko.
Karczmarz pokręcił głową tylko i jeszcze raz spojrzał na Czarcie Wzgórze.
- Złe miejsce, złe miejsce - rzekł jeszcze na odchodnym.
I zniknął za drzwiami karczmy.