Stan Hamilton
Stan się dokładnie tego obawiał. Że ich oleje. Że ich zbluzga. Że do tego spowoduje, że kruche sumienie Stana przeżyje kolejne załamanie.
Ale nie przeżyło. To nie ich wina, że Visions wpadli do baru. To nie ich wina, że zaczęła się rozróba. Oni w sumie ocalili barmana. Powinien im dziękować...
... prawda?
Kristoff to sensowny człowiek. Umie mówić. Mógłby być politykiem. Ale na szczęście nie siedzą w NY i nie bawią się w demokrację. Stan czeka. Ten Van to dobry pomysł. Ale rodzi się wątpliwość.
Gdy medyk skończy swoją przemowę, Chemik odciąga go na bok.
- Kristof... czy ty zdajesz sobie sprawę, co ja mam zamiar zrobić z tym Tornadem, które zdobędziemy?- zadał mu pytanie.- Ja chcę je zniszczyć. Nie będziemy sprzedawać tego świństwa... wytłumacz mi, proszę... Jak chcesz pospłacać te wszystkie długi czymś, czego nie będzie? |