Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2022, 20:29   #1
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
[Autorski] Kitty z planety Thezuno [21+]

Sesja zawierająca baaardzo wiele wątków erotycznych i takowych scenek.
Czytasz na własną odpowiedzialność.
Sesja powstaje na docu, poprzez naprzemienne wpisy z Buką.


***

Bycie córką aktualnego króla elekcyjnego, a zarazem jednego z najbogatszych ludzi na planecie było całkiem przyjemnym zajęciem. Zwłaszcza, gdy od czasu ostatniej afery z jej udziałem, gdy ktoś wrzucił holonagranie z jej udziałem, jej ojciec dla świętego spokoju kupił jej mały, podróżniczy statek i przekazał kartę kredytową ze sporym limitem unikredytow, byle przebywała z dala od rodzinnej planety i nie prowokowała dalszych skandali obyczajowych.

Za to denerwujące było, gdy automatyczna kasa zaczęła odbijać jej kartę przy próbie zapłaty za drobniutkie zakupy. Próbowała drugi, trzeci raz. Wezwała pomoc, seledynowa, gruba, człekoształtna kasjerka z rasy, o jakiej nawet nie miała pojęcia, nie potrafiła jej pomóc. Zażądała rozmowy z kierownikiem, ale długo na niego czekając, postanowiła napisać do ojca o skandalicznym działaniu sklepu. Wtedy zobaczyła jednak dość dziwne wiadomości od niego sprzed kilkunastu godzin:
Córko… musisz wrócić…
Musisz nam pomóc…
Jesteś ostatnią nadzieją…
Od razu sprawdziła autoryzację wpisów ojca, czy to ktoś się nie podszywa, nie robi sobie jaj. Wszystkie poświadczenia były zgodne, potwierdzone nawet jego liniami papilarnymi i skanem twarzy. Nigdy do niej tak nie pisał. Gdy dotarło do niej, że musi to być prawdziwa wiadomość, szybko zapytała w Holonecie o najnowsze newsy z jej planety, ale ostatnie były sprzed trzech miesięcy. Nikogo we wszechświecie nie obchodziła ich planeta na obrzeżu galaktyki.

***

Jej rodzinna planeta Thezuno znajdowała się półtora dnia lotu od miejsca, w którym się znajdowała. O tym, jaką była dziurą, świadczyło, że najbliższe jej międzyświetlne lądowisko było na tyle daleko, że większy czas zajmowało jej dryfowanie w drodze na rodzinną planetkę, niż podróż nadświetlna. Thezuno było słynne z uprawy Luploucao, owocu o niesamowitej mieszance słodkości, kwaskowości, gorzkości i umami. Sęk w tym, że dojrzewało długo po zerwaniu z krzaka, przez co nikomu nie przeszkadzało to, ile trwa jego dostawa.

Zwłaszcza pogrzebano swoje szanse, gdy firma późniejszego króla elekta, wynalazła doskonale podbijającą walory smakowe Luploucao zalewę, przez co rozpoczęto puszkowanie owocu. To przyniosło rodzinie spore bogactwo. Otwarli fabryki na całej planecie, stali się popularni, znani, co na dość zapyziałej planecie wystarczyło, by senior rodu został wybrany na króla. Jego rządy przyspieszyły nieco rozwój, ale kto mógł podróżować, widział, że planecie bardzo daleko było do średniego poziomu życia w galaktyce. Z drugiej strony, Thezuno mało komu przeszkadzało, wszyscy kojarzyli ją co najwyżej z tym smacznym owocem,

***

Znudzona córka w końcu dotarła na swoją planetę. Odbiła sygnał do lądowiska na planecie, by wyznaczyli jej miejsce do lądowania. Zrobiła to ucieszona, że zaraz usłyszy jakikolwiek głos, poza syntezatorem mowy statku. Ale… nikt nie odpowiadał. Dopiero teraz spostrzegła dziwne kłęby dymu na planecie, które właściwie przechodziły do atmosfery, tworząc mgiełkę zanieczyszczeń, typową dla mocno przemysłowych planet, a jakiej nigdy nie widziała na swojej głównie rolniczej planecie.

- Przepraszam panienko! - w końcu odezwał się rozdygotany głos, należący raczej do młodej dziewczyny. - Nas tu… zostało bardzo niewiele, dopiero uczę się obsługi, robię wiele rzeczy na raz, przepraszam za oczekiwanie…

Chcącą wylądować, niewiele obchodziło takie gadanie, więc wcisnęła przycisk mikrofonu, jednak ten ją odbił, że połączenie z tej strony jest zerwane.

- Przepraszam, nie wszystko działa, to… eksperymentalny sprzęt… co do lądowania, to panienka wyląduje… właściwie teraz gdziekolwiek… byle uważać na pożary i ruiny.

Gdy jej statek przybliżył się do planety, widziała, jak wszystko zostało zbombardowane i zniszczone. Wiele miejsc jeszcze się paliło, prawie wszystko było zrujnowane. Dostrzegła, że nie oszczędzono również pól uprawnych, czy lasów. Zdała sobie sprawę z powagi sytuacji.

Jedynym w miarę ocalałym budynkiem był ratusz, będący jednocześnie schronem.Widać było, że i ten budynek próbowano zniszczyć, jednak sprowadzona z odległej planety bardzo droga durastal sprawiła, że ostał się w miarę cały. Od razu mogła przypuszczać, że tam może kogokolwiek spotkać.


O jej przylocie musiał dowiedzieć się jej ojciec, bo od razu, gdy wylądowała tuż obok schronu, automatyczne drzwi otworzyły się i mężczyzna, ewidentnie zmęczony, pokierował się w jej stronę. Gdy zobaczył jej oblicze, nagle wstąpiło jednak w niego nieco sił, poruszał się znacznie żwawiej. Pierwszy raz od dawna zobaczyła, że ojciec tak bardzo cieszy się na jej widok.

- Córeczko… jesteś… wiedziałem, że przylecisz… - mówił gorączkowo, wymachując jedną ręką, bowiem druga była schowana w bardzo prowizorycznie wyglądającym opatrunku. - Musisz… wyjaśnić, kto nas zaatakował. Nic nie wiemy, to było tak szybkie i nagłe… ale cała nadzieja w tobie… musisz dowiedzieć się kto to, znaleźć jakieś dowody, przedstawić je Federacji Międzygalaktycznej. Ale… nie ufaj nikomu. Nawet Federacji. Idź do nich dopiero, gdy będziesz mieć niemożliwe do zaprzeczenia dowody. Córciu…
- Emmm… tatuś, ale… że co?? Nic nie wiecie, nikt nic nie widział?? - Zbaraniała, i wystraszona Kitty rozglądała się na boki.
- Dużo pewnie widziało… - przybrał bardzo smutną minę. - Ale już… ich z nami nie ma. Prawie wszyscy, którzy byli na zewnątrz, zginęli. Może gdzieś ktoś na planecie się chowa… ale to niebezpieczne, nie wiadomo, czy gdzie jakie niewybuchy bomb… nie możesz póki co tutaj być… ty musisz przetrwać…

Dziewczyna krótko zaszlochała, po czym delikatnie objęła ojca.
- Dobrze… zajmę się wszystkim… znajdę łotrów… a ty się tatuś trzymaj…

Poczuła klepiącą ją po plecach zdrową dłoń ojca, ale nie było w tym wiele siły, której zazwyczaj mu nie brakowało.
- W schronie mamy jakieś pozostałe rzeczy, może czegoś potrzebujesz? - Zapytał, zerkając w stronę poobijanego budynku.
- Nieeee no… chyba nieee… ale tatuś, karta mi nie działa? - Kitty otarła łezki, ale minkę nadal miała "srającą".
- Córciu… - ojciec nieco wzmocnił uścisk. - Banki, wszystko zmiecione z powierzchni… Cały nasz dobytek… nawet nie zagrabiony, po prostu zniszczony… pewnie nie wysyłają sygnału do banków i automatycznie odbija karty… wszystkich z Thezuno.
Na koniec wypowiedzi mężczyzna na chwilę się zawiesił, jakby nagle sobie o czymś przypomniał.
- No nic… to lecę… praktycznie goła i wesoła, szukać drani… tatuś, co jest? - Spojrzała ojcu w twarz.
- Ah, przypomniała mi się twoja… matka… nieważne - spojrzał po całej okolicy, trzymając jeszcze swoją córkę w ramionach. - Wiesz… coś może się znajdzie, co ci się przyda u nas? Może pogadasz z Claudie? Ona się teraz zajmuje… wszystkim. A ja spróbuję znaleźć chociaż trochę gotówki w jakiejś skrzyni, żebyś coś miała na drogę.
- Dobra! To tak zrobimy! - Kitty uśmiechnęła się, i pocałowała ojca w policzek. Starczy już tych markotnych min obojgu…
- To chodźmy.

Podał swoje zdrowie ramię córce, po czym skierował się w stronę budynku. Kitty potrafiła dobrze poznać, kiedy mężczyzna czuje ból fizyczny i ten także rozpoznała u ojca. Nabyła co prawda tych umiejętności w innych okolicznościach, ale teraz się to nie liczyło.

Weszli do głównej hali schronu, w którym panował spory harmider. Wszędzie krzątali się jacyś ludzie, nosząc rzeczy, rannych, starając się jakoś zorganizować. Widać było wszechogarniające zmęczenie i smutek.
- Claudie! - z obserwacji otoczenia wyrwał Kitty ojciec, wołając jedną z tutejszych osób.


Szybko przybiegła rudowłosa dziewczyna w okularach, z tabletem w ręku, na którym nawet w biegu do króla planety starała się coś przeklikiwać.
- Zajmij się Kitty - powiedział krótko, po czym ruszył, pewnie zgodnie ze swoimi słowami, szukać jakiejś gotówki.
- Tak jest! - zwróciła się oficjalnie do króla, po czym odwróciła się do Kitty i… zaniemówiła.
- Huh? No hej! - Księżniczka błysnęła ząbkami, nie wiedząc, co Claudię tak zatkało.
- Jaa… przepraszam za tą sytuację z lądowaniem, że panienka musiała tyle czekać, nie mogła odpowiedzieć… - mówiła wyraźnie zakłopotana, spuszczając wzrok w dół.
- Aha! No to mam winowajczynię! - Kitty niby to groźnie powiedziała, kładąc dłonie na biodrach, i udając naburmuszoną.
- Prze-przepraszam! - odkrzyknęła, praktycznie przy tym szlochając. - Niech panienka mnie ukarze, żeby to się nigdy nie powtórzyło!
- Żartowaaaałam… - Kitty zrobiła kroczek do Claudie, i lekko ją klepnęła w ramię - No już, już, ty mi tu nie becz czy coś… - Bo dostaniesz bacikiem na gołą pupę - Dodała, pochylając się ku niej, z szerokim uśmieszkiem, i z konspiracyjnym szeptem.
- No to idziemy, tak?
- T-tak - odparła, ale wyglądała na jeszcze bardziej skołowaną, niż wcześniej. Zaczęła szybkim krokiem iść w stronę jednego z pokoi, który otworzył się dopiero po tym, jak mocniej szarpnęła klamkę.

W środku nie było żadnej osoby, a znajdowało się tam trochę półek jak w sklepie, jednak w mocno przetrzebionym. Gdzieniegdzie były jakieś pudełka, baterie, części, kilka sztuk prymitywnej broni.
- Król powiedział, że jak przylecisz, możesz zabrać, co tylko zechcesz… - powiedziała rozglądając się po biednych szafkach. - Ale niewiele tu jest… coś konkretnego może mam pomóc znaleźć?

Po szybkim zlustrowaniu półek magazynu… Kitty wzruszyła ramionkami. W sumie były tu kiepskie rzeczy, nic, czego by nie miała już na statku.
- Wam się pewnie to wszystko bardziej przyda, ja już mam to i owo… a nie masz tu może czegoś… ekstra? - Kitty mrugnęła do dziewczyny.
- Coś… ekstra? - odparła nieco zdziwiona i zmartwiła się dość mocno. Dłuższą chwilę się rozglądała, przekładała pudełka, aż nagle na jej twarzy pojawił się wyraz olśnienia. Wygrzebała coś z tyłu półki, małe, ale bardzo ładne, drewniane pudełeczko. Otworzyła je i oczom Kitty ukazał się sporych rozmiarów wisiorek.


- Ja… nie wiem, czy powinnam, ale… Król kupił to panienki matce, ale nie zdążył tego jej wręczyć przed jej… opuszczeniem planety. On ponoć ma jakieś magiczne właściwości, ale Król nie chce o tym rozmawiać, kazał go schować jak najgłębiej… chyba jeśli ktokolwiek ma go zabrać, to panienka… - Spojrzała na koniec z niepewnością na Kitty, która błyskawicznie znalazła się obok niej. I to w dodatku o wiele, wiele bliżej, niż wypadało.

Migoczące oczka, błyszczące ząbki…
- Suuuuuuupeeeer - Szepnęła Kitty, to patrząc na wisiorek, to na Claudie. Pochwyciła go, i założyła od razu na szyję.
- Z-Zdejmij to! - Claudie zrobiła się totalnie czerwona na twarzy, gdy księżniczka go założyła. Kitty spoglądając w dół, zauważyła, że choć czuła ona na sobie ubranie, to… stało się ono totalnie przezroczyste. Widać było na niej wyłącznie naszyjnik. Wręczająca jej naszyjnik starała się nie patrzeć, ale ukradkiem zerkała na jej nagie ciało.

Kitty głośno zachichotała.
- A to ci numer… a ty co taka wstydnisia? Wyluzuj… - Dziewczyna przez chwilę jeszcze miała na sobie wisiorek, i w końcu go ściągnęła… podając go Claudie - Przetestujesz teraz ty, czy to tak zawsze działa? - Dodała, i znowu zachichotała.

Z początku miała stanowczą minę, jakby chciała odmówić, ale po chwili chyba przypomniała sobie, że ma do czynienia z księżniczką Thezuno.
- Um… tak jest, panienko… - odparła bardzo niezadowolona i założyła. Kitty ukazało się jej nagie ciało w ciekawej perspektywie. Jej naprawdę spore piersi były mocno ściśnięte i takie pozostały, mimo, że materiału ubrań nie było widać. Zdecydowanie przydałaby się jej brafitterka, która dobrałaby swobodniejszy cyckonosz. Jej dłonie automatycznie powędrowały w dół, zasłaniając swe dolne intymne części ciała, ale i tak można było dostrzec dość obfite, rude, kręcone włoski. - J-już?
- Wow, serio nie masz się czego wstydzić - Powiedziała Kitty, i… oblizała usteczka, po czym parsknęła - Jak się masz zamiar dalej stresować, to ściągnij…
Claudie ściągnęła naszyjnik i momentalnie znów było widać jej ciało w ubraniu… chociaż obraz w głowie sprzed chwili ciągle pozostawał.
- To… jest panienka zadowolona z… tego… - powiedziała, jakby z lekkim obrzydzeniem podając w jej stronę wisiorek.
- …z tego zabawnego wisiorka? - Dodała Kitty, chowając go do kieszeni - No cóż… - Wzruszyła ramionkami, z uśmiechem.
- Czy coś jeszcze mam panience znaleźć? - zapytała, dalej mocno zawstydzona.
- Hmmm… - Zamyśliła się Kitty, specjalnie sobie lustrując Claudię z góry do dołu, i stukając paluszkiem o własny podbródek, z uśmieszkiem czającym się na ustach.
- Pa… panienko?! - Claudie cofnęła się kilka kroków do tyłu, aż trzasnęła tyłkiem o jedną z półek. Spadło jedno z pudełek z bateriami, ale ona ich nawet nie zbierała, a patrzyła bardzo niepewnie na Kitty. Ta zaś roześmiała się głośno, i wesoło, tak perliście…
- Co ty masz za kosmate myśli? - Powiedziała w końcu Kitty, kręcąc główką.
- Ja kosma… nie… - mówiła niepewnie, ale po chwili zdobyła się na nieco więcej odwagi. - Ja… tu… się ciągle mówi, o tym nagraniu panienki, po którym panienka… opuściła planetę…
- No i? - Księżniczka wieeeeelce niewinnie, i teatralnie zamrugała ślipkami.
- Ja taka nie jestem… - znowu spróbowała odsunąć się w tył, choć nie miała gdzie.
- Znaczy się jaka? - Kitty zmarszczyła brewki - Nie umiesz się dobrze bawić? Korzystać z życia? Być… nie-nudną? - Dziewczyna uśmiechnęła się - Kłamczucha…
- Trudno obecnie dobrze się bawić… - odpowiedziała bardzo smutnym tonem, ale po chwili dodała rezolutnie. - Ale jakbyś chciała wiedzieć, to zanim to się wydarzyło, to potrafiłam się dobrze bawić! Chodziłam na chór kościelny, szydełkowanie, a nawet na przedstawienia tetr… tert… teartalne!

Kitty najpierw westchnęła, a potem się uśmiechnęła. Odstąpiła o kroczek od Claudii, po czym zerknęła na baterie na podłodze.
- Pozbierasz? Mnie plecki bolą… miałam twarde lądowanie - Podkreśliła ostatnie słowa, specjalnie dla rozmówczyni.

Claudia skinęła głową i bez wahania przystąpiła do wskazanej czynności. Na początek przykucnęła na kolanach, a przy swoich ciasnych spodniach, nawet przy kucnięciu odznaczyły się krawędzie jej majteczek o tradycyjnym kroju. W tym czasie, za jej pleckami, rozległo się ciche "psyk", gdy Kitty wpakowała sobie pewną strzykawko-ampułkę prosto w odsłonięty dekolt… i w kilka chwil w jej spodniach zrobiło się ciasno. Do tego pojawił się i odgłosik rozpinanego suwaka…

Na barku Claudie, z pacnięciem, pojawił się spory kawał mięcha, gdy Kitty zaszła ją od tyłu, z nietypową niespodzianką.

- A kukuk… - Powiedziała Kitty.
- Panienko, chcę sko… - mówiła w trakcie odwracania się Claudie, ale przerwała. Zobaczyła to, co pojawiło się między nogami księżniczki. - Co to…? I jak… przecież widziałam… bez ubrania… - Wyglądała póki co na bardziej zaskoczoną, niż przerażoną, choć i dało się w niej wyczuć też tą drugą emocję.
- Ćśśś… już nie gadamy… - Kitty pogładziła dłonią delikatnie potylicę Claudii, jednocześnie minimalnie przesuwając jej główkę bliżej niespodzianki - Czas na relaks…
- Mam to… - nie dokończyła jednak co, a nieśmiało, z niezadowoloną nieco miną, sięgnęła językiem i pojedynczo liznęła niespodziankę w okolicach główki.
- Grzeczna dziewczynka… - Powiedziała Kitty, i znowu delikatnie pogładziła jej głowę… a duży penis nagle drgnął, jakby domagając się więcej.

Claudie spróbowała spojrzeć w twarz Kitty, ale przy próbie wykręcenia głowy nagle zrezygnowała. Ponownie sięgnęła językiem do członka i liznęła go porządniej, prawie od samych jąder, po główkę, po czym znowu odstąpiła swoją buźką od niego. Kitty nie mogła się jednak pozbyć wrażenia, że robiła to z rosnącą ciekawością, przejmującą jej uczucie niezadowolenia z sytuacji, w jakiej się znalazła.
- Mhmmm… bardzo ładnie… - Kitty w końcu nieco się przesunęła w bok, by Claudie miała łatwiej, i była już praktycznie na wprost niej. Uśmiechała się słodko, jednocześnie odpinając swój pas, który wylądował na podłodze, a następnie rozsunęła górny suwak, i wyskoczyły jej jędrne piersi.

Dziewczyna zmierzyła ją wzrokiem, wpatrując się dłuższą chwilę w jej piersi. Za chwilę jednak powróciła wzrokiem na penisa i delikatnie sięgnęła do jego końcówki ustkami, najpierw ledwo go muskając, a gdy drgnął, mimowolnie wręcz wsuwając go sobie minimalnie głębiej, oplatając go dookoła główki swoimi drobnymi wargami. Kitty jęknęła z rozkoszy, przymykając oczy… a dłonie zaczęły wodzić po jej własnym ciele, po brzuszku, a po chwili i wyżej. Zaczęła masować własne piersi, i lekko podszczypywać suteczki.
- Głębiej kochana, głębiej… - Szepnęła, a drżący penis twardniał i twardniał.

Niepewnie i delikatnie Claudie przysunęła się na kolankach bliżej. Buźką przesunęła dalej po penisie, starannie muskając go ustkami, ale w pewnym momencie cofnęła się i pojedynczo kaszlnęła. Spojrzała w stronę bawiącej się swoim ciałem Kitty i swoimi obiema dłońmi niepewnie i lekko złapała się jej ud. Ponownie wargami objęła członka i przesuwała się stopniowo, ciut głębiej, ale zatrzymała się i jakby nie miała pojęcia, co ma robić dalej.
- Mmmm, tak… poruszaj teraz główką… nie przestawaj… - Wymruczała rozpalona Kitty.
- Gchh… łab? - niezrozumiały jęk wydobył się z ust Claudie, gdy jednocześnie zgodnie z sugestią starała się ruszać główką. Robiła to dość dziko, szybko penis dotykał to języka, to podniebienia wewnątrz jej ustek… i po chwili rudowłosa poczuła ze dwie słone kropelki w buzi.
- Ojej, dobrze mi zaraz będzie… - Szepnęła księżniczka, ciężko już oddychając, i złapała obiema dłońmi głowę Claudie, unieruchamiając ją w miejscu. Powoli cofnęła biodra w tył, wychodząc z jej ust. A naprężony, z pulsującą żyłką penis, drgał…
- Chcesz go? Chcesz w sobie? - Spytała z błyskiem w oczkach Kitty, spoglądając w twarz kochanicy.
- Aa.. mo-gę - Claudie dłonią starała się nieco obetrzeć ze ślinki, która nieco zalała jej buźkę, gdy penis wyszedł z jej ust. - To znaczy… czy księżniczka sobie tego życzy?

Kitty prychnęła. A następnie opadła przed Claudie na kolanka. I przyciągnęła ją za kark do siebie, i wpiła swoje usta, w jej usta, składając namiętny pocałunek, i smakując samą siebie. Zaczęła również nieco zabawy języczkiem. A na dole, nagie piersi, pchały się na piersi Claudie, a jeszcze poniżej, twardy penis w brzuszek dziewczyny. W końcu zaś wypadało złapać nieco powietrza…
- Co ty sobie życzysz. Tak zrobimy - Powiedziała Kitty, cudnie się do niej uśmiechając.
- Umm… - spojrzała niepewnie na Kitty, ale skierowała dłoń na jej pierś, najpierw bardzo delikatnie ją dotykając, ale z czasem zaczynając ją lekko ugniatać. Przy tym, jakby cały czas starała się lekko swoim brzuszkiem przesuwać po twardym członku. - Ale przyjemna, jędrniutka… Moje są bardziej… zresztą sama zobacz… - Po czym dość chaotycznie zaczęła zdejmować kamizelkę, a następnie t-shirt na ramiączkach.
- A co ty tam… są piękniusie… - Ponownie uśmiechnęła się Kitty, po czym sprawnym ruchem rozpięła jej biustonosz, którego ramiączka zsunęła z rąk Claudie. I spojrzała na piersi dziewczyny z zachwytem.
- No nie mówiłam? Piękniusie… - Powiedziała i pochyliła się, po czym zaczęła je całować, podtrzymując od dołu dłońmi. Po chwili zaś do zabawy dołączył języczek, którym zataczała kółeczka w drodze do sterczacych suteczków. I w końcu usta je delikatnie zassały…
- Ooochh… - pisknęła głośno, jednocześnie szamocząc się z rozkoszy Claudie. - Cudownie to robisz… ale ciekawi mnie… - ośmielona, dłonią namacała penisa i złapała go. Następnie dłonią przesuwała coraz bliżej w stronę ciała Kitty, aż przez jądra, dotarła do tego, co znajdowało się za nimi, gdzie delikatnie starała się wymacać, co tam napotka, wśród cichych chichotów księżniczki. Muszelka. Kobieca, wygolona, taką jaką wcześniej widziała, i… podniecona. Mokrusia.
- Oj, jak… - z niedowierzaniem szepnęła, po czym by dodatkowo się upewnić, wsunęła do środka dwa paluszki, wśród przeciagłego jęku rozkoszy Kitty. Zaczęłą nimi zataczać kółeczka w środku, jakby sprawdzając wnętrze. Drugą dłonią sięgnęła ponownie na penisa, jakby nie dowierzając, że obie te rzeczy na raz tam były… - W obu… rzeczach ci tak przyjemnie, jak kobiecie i… mężczyźnie? - Zapytała z ciekawością w głosie.
- Ojjjj… taaak… - Powiedziała drżącym głosikiem Kitty, gdy odczuwała podwójną przyjemność. I nagle lekko popchnęła Claudie na plecki, na podłogę… a usta i jezyk, i pocałunki składane na jej ciele, zaczęły schodzić niżej. Brzuszek, gdzie zatoczyła kółeczko wokół pępuszka, a nawet - wśród własnego chichotu - lekko wepchnęła tam języczek. A później dotarła ustami do spodni, które zaczęły rozpinać jej dłonie.

Przy kolejnych pocałunkach, Claudie coraz bardziej jęczała z rozkoszy. Uniosła nieco swoje biodra, by ułatwić ściągnięcie swoich spodni. Nawet wtedy te nie chciały zbyt łatwo zejść, jakby przylgnęły do jej ciała. Gdy w końcu się z nich uwolniła, Kitty dojrzała różowe majteczki, lekko wypukłe od już wcześniej widzianej burzy rudych włosków, ale także ze sporą, mokrą plamką w odpowiednim miejscu. Uśmiechnęła się na ten widok, a potem szybkim ruchem ściągnęła jej butki, skarpetki, i w końcu do końca spodnie. Zostały już tylko majteczki… a ona zaczęła całować jej łydkę, a potem kolanko, i udo, powoli wracając w górne rejony… i nagle wprost wskoczyła między uda Claudie, i ustami wpiła się w majteczki, mocząc je śliną jeszcze bardziej, i dając jej pierwsze przedsmaki, przez cieniutki materiał, rozkoszy jaka nadchodziła.

Dłonie Claudie, wzorem wcześniejszego zachowania Kitty, spoczęły na potylicy księżniczki i czule ją gładziły po skórze głowy, zatapiając się w jej przyjemnych, fioletowych włosach. Jej łono drżało pod wpływem dotyku, a uda niespokojnie poruszały się pod ciałkiem kochanki.
- Pupcia znowu w górę - Powiedziała Kitty, i figlarnie zrolowała wprost majteczki z Claudie, które po chwili były już poza jej ciałkiem. A sama Kitty wpatrywała się na moment w rudy krzaczek kochanki.
- No mówiłam, że piękna… - Pogładziła ją z czułym uśmiechem dłonią po bioderku.
- Oj, sama jesteś… cudowna… - odpowiedziała zawstydzona. - Ja… chciałabym już wiesz co w środku, ale… on taki wielki…
- Najpierw chciałabym cię posmakować - Powiedziała bezwstydnie Kitty, i skierowała twarz ku rudemu krzaczkowi z lisim uśmieszkiem.
- A co z twoimi… w tym och… czasie… - zabawnie przeplatała się troska i jęki w jej wypowiedzi. Jej wnętrze było już bardzo wilgotniutkie i lekko nabrzmiałe, mimo, że dotychczas jeszcze nic nie wsunęło się do środeczka.

Gorący oddech tuż przed. I jakby nosek, dotykający tu i tam, ocierający się o włoski? Palce dłoni na udach… po jednej i drugiej stronie. I w końcu usta. Delikatne, ciepłe, mięciutkie. Musnęła prawą stronę, potem lewą, objęła ustami jej "usta". Delikatnie, spokojnie, kilka razy nimi poruszała. I języczek. Długie pociągnięcia, po bokach, z góry, z dołu, przez środeczek. Raz języczek wsunął się do środka, potem wrócił do zabawy zewnętrznej. A "guziczek" spęczniał z podniecenia, był gotowy… więc i on otrzymał pieszczotę. Ustami i czubkiem języczka, kółeczka wokół, czasem zassanie. I obśliniony paluszek. Dołączył do zabawy, pocierał dolną część, czasem nawet zabłądził w kierunku drugiej dziurki. Ale wrócił, i w końcu się wślizgnął do środka…
- Jejciu, jejuniu… - nie wytrzymywała z rozkoszy Claudie, jakby pierwszy raz otrzymywała tak dokładne pieszczoty. Jedna z jej dłoni opuściła głowę Kitty i ściskała swoją pierś, z zapomnienia aż do czerwoności. - Jak ty… przecież się nie da… bez… w środku… - mówiła ze zdziwieniem, a jej uda w momencie wsunięcia paluszka, złapały mocne skurcze… pięknie zajęczała. A Kitty nadal uwijała się między udami pieszcząc, choć coraz wolniej, i wolniej, wśród spazmów i podrygów rozkoszy, fala za falą… w końcu przestała. I na koniec złożyła tam nawet delikatny pocałunek.
- Słodka… - Mruknęła, zerkając nad brzuszkiem, na twarz Claudie, uśmiechnięta i z błyszczącymi ustami.
- Ach… ach… - Dziewczyna z trudem łapała oddech, a jej klatka falowała, wprawiając aż w lekki ruch piersi. Wyciągnęła dłonie w stronę Kitty i choć nie miała obecnie w ogóle siły, próbowała ją pociągnąć na siebie. Księżniczka przesunęła się więc w górę, chociaż… nagle ucałowała jej pierś, po czym położyła policzek między nimi. Wyraźnie wyczuwała dudniące serduszko…
- Runda druga? - Szepnęła po chwili, i zachichotała.
- Och… - Claudie objęła głowę Kitty, lekko przyciskając ją do swoich mięciutkich piersi. - A… na co ty teraz masz ochotę?
- Obślintasz go jeszcze troszkę kotku? - Powiedziała Kitty, podnosząc się z Claudie na kolanka, i prezentując jej, nadal dosyć sztywnego penisa.
- Mhmmm… - mruknęła bardziej, niż odpowiedziała Claudie, ale było w tym mruknięciu wieeele rozkoszy. Niespiesznie się podniosła z pleców i obróciła się na drugą stronę, kładąc głowę na udkach Kitty i językiem sięgając od dołu penisa, rozpoczynając leniwe pieszczenie językiem jego żyłki, od jajeczek do końcówki i z powrotem, co wywoływało miłe pomruki u Kitty.
- To jak byś chciała? - Spytała w końcu fioletowowłosa, gdy penis znowu się pięknie naprężył.
- Ja nie wiem… - pocałowała penisa po tych słowach, na moment się do niego przysysając. - Umm… chciałabym jak najwięcej kontaktu z twoim ciałkiem… masz jakiś pomysł?
- Połóż się znowu na pleckach… - Mruknęła Kitty, ustawiając się między jej rozchylonymi nóżkami. Claudie posłuchała i położyła się zgodnie z sugestią, bacznie obserwując głównie penisa swojej kochanki.
- Umm… ja miałam tylko jednego… partnera, ale jego był… co najmniej dwa razy mniejszy… myślisz, że ten bez problemu?

Kitty nie powiedziała nic. Zamiast tego, położyła się całym ciałem na Claudie, przylegając gorącą skórą do skóry… a przede wszystkim mięciutkimi piersiami na piersiach. Och tak, to było bardzo przyjemne uczucie, zwłaszcza gdy wśród kolejnych namiętnych pocałunków, ich piersi od czasu do czasu zaczęły się o siebie ocierać… a gdy spotykały się przy tym pocieraniu ich suteczki, to już w ogóle było elektryzująco. W tym czasie zaś, na dole, penis już dotykał rudego krzaczka swoją główką.
Mruki, piski i jęki dobywały się z leżącej pod Kitty dziewczyny. Swoje dłonie skierowała na plecy księżniczki, lekko je masując, poczynając od barków, stopniowo schodząc w dół, w stronę kształtnej pupki. Tam jedną dłonią ugniatała pośladek, a drugą… paluszkami niewprawnie próbowała namierzyć wargi kochanki.
Weszła w nią. Powolutku, centymetr po centymetrze, wtargnęła do wnętrza jej ciałka. Do ciepłej, wilgotnej groty miłości, rozpychając ścianki, zagłębiając się powoli coraz bardziej i bardziej, coraz głębiej, cicho jęcząc jej prosto w usta, wśród tego cudownego uczucia, jakie rozchodziło się przy staniu jednością.
- Oj, wszedł… - szepnęła z rozkoszą, po wcześniejszej chwili rzucania to rozkosznych, to bolesnych min, gdy ogromny penis wpychał się do jej wnętrza. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że przy tym bardzo mocno ścisnęła pośladek Kitty i zwolniła chwyt. - Oj, przepraszam…
- Nic… się… nie stało… - Wychrypiała Kitty, i zaczęła powolutku się w niej poruszać - Mmmm…

Penis przesuwał się po wilgotnych, ciasnych i przyjemnych zakamarkach ciała Claudie. Jej mina czasem wskazywała na lekkie niedogodności, ale tak doświadczona osóbka w tym względzie jak Kitty, doskonale wiedziała, że zaraz i to przejdzie. Tymczasem księżniczka miała obecnie masowany pośladek, który przed chwilą miała mocno ściśnięty.

Kitty w końcu lekko przyspieszyła, namiętnie całując dziewczynę, nie szczędząc i zabaw języczkiem, jednocześnie i nieco głębiej w nią wchodząc… było cudownie, i pojawił się ten perwersyjny, cichy chlupocik na dole… Z przyspieszeniem, Claudie objęła plecy plecy Kitty i wydawała z siebie krótkie mruknięcia w rytm tego, jak pracowały bioderka księżniczki. Jej twarzyczka miała słodki wyraz rozkoszy, przy zaciśniętych nieco mięśniach, jakby całym ciałem odczuwała rozkosz. Tak zresztą musiało być, bo przez ściskające się do siebie piersi, Kitty czułą coraz szybsze uderzenia serca kochanki.
- Mmmmm! Ochhhhh… - Jęknęła księżniczka - Jestem blisko… - Szepnęła, po czym przyspieszyła jeszcze bardziej, teraz już dosyć dziko posuwając Claudie - Blisko… blisko!
- Ochhhh… aaaaaa… - nic nie potrafiła odpowiedzieć równie targana miłosnymi uniesieniami Claudie. Ale odpowiadała ciałem, nawet mimo skupienia na ostrym rżnięciu, Kitty czuła zbliżające się skurcze kochanki, jej płyciutki oddech i nabrzmienie wnętrza jej słodkiej dziurki. Finałowe pchnięcia, dzikie, głębokie, wśród jęków rozkoszy obu, i w końcu ostateczne, aż do samego dna. I strumień gorącej spermy, tryskający wewnątrz kochanicy, wypełniający ją wśród pulsującego raz po raz penisa, wypuszczającego kolejne porcje, i ekstaza obu, przy głośnych jękach… Kitty aż zatrzęsło na całym ciele. Już dawno tak obficie nie doszła, w TEN sposób, w tak ciasnej panience…
Wnętrze dziurki Claudie to nieco się rozluźniało, to łapały ją przyjemne dreszcze, powodujące, że ich zmieszane soczki próbowały wydostać się na zewnątrz, leciutko chlipiąc przy kontakcie z podłogą. Dziewczyna zamknęła oczy, ale uśmiechnęła się błogo, falując swoją klatką, wprawiającą w lekki ruch ciało księżniczki… pojawiły się pocałunki. Wiele pocałunków, praktycznie po całej twarzy. Słodkie, figlarne, milutkie. A Kitty jeszcze kilka razy w niej drgnęła, i minimalnie się wewnątrz poruszyła.
- Słodka Claudie… - Szepnęła księżniczka, składając kolejny pocałunek - Mam nadzieję, że było ci równie dobrze co mnie…
- Umm… cudownie księżniczko, choć nie wiem, czy powinnam… - znowu na jej twarzy pojawiły się jakieś wątpliwości. Za moment nawet jej wyraz twarzy stał się nawet bardzo przestraszony. - Ej, ja… nie zajdę od tego… w ciążę?!

Kitty zachichotała, i ucałowała miękko usteczka Claudie.
- Będziesz słodką mamcią… - Mruknęła, widząc jednak przerażenie na twarzy i natychmiastowe pojawienie się łez w oczach dziewczyny, parsknęła - Żartuję, żartuję! Serio! Wszystko dobrze kochana…
- Jejku, nie strasz… - powiedziała, po czym nieśmiało, lekko, ale jednak klepnęła Kitty w tyłeczek, jakby chciała ją ukarać za ten żart. Księżniczka zaśmiała się wesoło, po czym w końcu z niej wyszła, i zeszła… sporo się wtedy wylało na podłogę. A ona zerknęła między uda Claudie z wesołą minką, i ucałowała jeszcze na szybko rudy krzaczek.
- Wstań już kochana z tej podłogi… - Podała jej dłoń - Masz coś do wsadzenia między nogi? - Zachichotała.
- C-co? Czemu? - Zapytała zdziwiona, jednocześnie podając dłoń Kitty.
- No przecież z ciebie cieknie… - Roześmiała się już głośno fioletowowłosa, a jakby na potwierdzenie jej słów, z jej penisa kapnęła kropelka.
- Wy-wytrę się… podłogę też… - odparła, gdy wstała, a strugi gęstej cieczy spłynęły po obu jej udach, a także dodatkowo kapnęły na podłogę. Nerwowo zaczęła się rozglądać za szmatką, by to wszystko posprzątać.
- Zakładaj majtki, bo nas zalejesz - Parsknęła Kitty - A reszta… no co ty? Zostaw. Ot jakieś plamy na podłodze… - Powiedziała Kitty i mrugnęła do niej, jednocześnie jakoś upychając swój męski sprzęt we własne spodnie.
- Ja… nie… - kiwała ze zdezorientowaniem głową Claudie. Wzięła w ręce majtki, ale po nich już było widać, że też są mokre od jej soczków i ślinki Kitty. - Nie mam jak ich teraz dać do suszarki nawet… A posprzątać tu… muszę… Może wracaj już do Króla, a ja się tym zajmę?
- Musisz, nie musisz… - Mruknęła Kitty, zakładając pas, i chowając cycuszki do wnętrza stroju, po czym nieco przesunęła suwak w górę. Była już kompletnie ubrana, a Claudie dalej kompletnie golutka…
- No ale jak tam chcesz - Dodała księżniczka, podchodząc do kochanki i uchwyciła jej buzię w dłonie, po czym złożyła miękki pocałunek na ustach. Zdziwiona Claudie odstąpiła o krok i szybko zaczęła się ubierać, chcąc założyć majtki… które nagle gwizdnęła jej Kitty, chowając do kieszeni swoich spodni.
- Hehe, to na pamiątkę - Zaśmiała się, a Claudie zrobiła bardzo zrozpaczoną minę.
- Ej… ale… nam… - jej twarz wyglądała żałośnie, ale poddała się i sięgnęła po spodnie, które zaczęła ubierać. - Skoro księżniczka sobie tego życzy…
- To trzymaj się kochanie. Zrobię wszystko, by wyjaśnić sprawę, WSZYSTKO - Kitty mrugnęła do niej, i uśmiechnęła się figlarnie. A następnie naj(nie)zwyczajniej opuściła magazyn, zostawiając tam wciąż nagą, zaspermioną, skołowaną, ale i chyba spełnioną dziewczynę.
- Paaaa!

Kitty wróciła do głównej hali schronu, gdzie zauważyła w jednym z kątów pomieszczenia swojego ojca rozmawiającego z innym starszym mężczyzną, który chyba również był jakimś ważnym politykiem.
- Heeeej tatuś! - Zawołała z daleka. Ten spojrzał w jej stronę, kilkoma słowami zakończył rozmowę i podszedł do niej.
- Nie znalazłem niestety zbyt wiele… - ojciec sięgnął do kieszeni, z której wyciągnął skromny mieszek, podając go córce. - Ale tyle udało się znaleźć. Claudie znalazła ci coś pożytecznego? Długo was nie było.
- Takie tam babskie sprawy - Kitty błysnęła ząbkami - Ale wszystko ok… dzięki tatuś! - Wzięła mieszek.
- Więc… - ojciec lekko się wzruszył, podszedł bliżej i złapał córkę delikatnie za ramię. - Córuś, jesteś gotowa?
- Bardziej się już nie da! - Powiedziała Kitty stając na palcach stóp, a potem opadając na pięty ciężarkiem całego ciałka, aż zadrżały jej cycuszki.
- To córeczko… żegnaj… - wzruszony ojciec po tych słowach przytulił Kitty.
- Trzymaj się tatuś, będzie dobrze - Zapewniła dziewczyna, i ucałowała go w policzek.
- Wierzę w ciebie… poradzisz sobie…
- To pa, do szybkiego! - Kitty przetarła sobie symboliczną łezkę, po czym ruszyła do swojego stateczku…

W drodze do wyjścia schronu, kilka osób jeszcze rzuciło jej pokłon i lekki uśmiech, jakby teraz już większość wiedziała, jakie jest jej zadanie. Nikt jednak nie powiedział słowa. Wyszła z budynku i jeszcze raz zobaczyła te wszystkie zniszczenia, jakich doświadczyła planeta. Na horyzoncie widać było jeszcze kłęby dymów od pożarów, w bliższym otoczeniu wszędzie były gruzy i spalenizna.


- Tut tut tuuut - zabrzęczał jej robocik, który widocznie wyszedł na chwilę ze statku na przechadzkę. - Szybko wróciłaś Kitty. Straszne, co się z tą planetą stało. - Wygłosił swoje myśli metalicznym, brzęczącym głosem.
- Tak, straszne… a mu teraz mamy misję Bob! Pakuj metalowy tyłek do środka, odlatujemy! - Powiedziała Kitty.
- Wyczuwam Kitty, że znowu użyłaś… tego serum! - Krzyczał za nią Bob podenerwowanym tonem, pędząc za nią. - Mówiliśmy o tym, że to niebezpieczne, że nieznane są pełne konsekwencje jego użycia!
- Och stul pyszczek… - Burknęła dziewczyna, już nie takim miłym tonem.
- Tuuuuuuuut - robocik wydał z siebie pisknięcie niezadowolenia, jak to zwykle miał zwyczaj robić, gdy dostawał opieprz. - To gdzie lecimy teraz? - Zapytał, zmieniając temat.
- Ummm… - Kitty zrobiła nietęgą minę. To w sumie było dobre pytanie. Sama nie wiedziała od czego zacząć…
- Najpierw eeee, na orbitę. Rozejrzeć się.
- Rozejrzeć się? Tuut - Bob znowu wydał z siebie pisk. - Jeśli mam podać koordynaty najbliższej planety z porządnym centrum handlowym, to… nie mam tu zasięgu… nie rozumiem…
- Najpierw na orbitę. Chcę zobaczyć, czy ktoś się kręci w pobliżu! - Kitty już weszła do statku, i z przytupującą nóżką czekała na Boba.
- Tuut tuuut - piszczał Bob, drobiąc swoimi nóżkami, by dostać się z powrotem na statek, aż w końcu mu się udało.
 

Ostatnio edytowane przez Jenny : 25-08-2022 o 16:13.
Jenny jest offline