Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2007, 19:00   #15
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Kobieta rzuciła kpiąco:
-Jak na mój gust to już zauważyły-Van zignorował ją i zachowywał się tak, jakby nic nie powiedziała.
-Ruszajmy dalej... Nie czas to na strach przed zmoknięciem-rzekła.
-Nie ma sensu jechać szybciej niż jedziemy.
Araby są wytrzymałe, lecz wolne.
Nie możemy pozwolić sobie na pochopne spożywanie wszystkich sił naszych wierzchowców, gdyż mogą być nam potrzebne
-powiedział wiedząc, że za chwilę napłynie cięta riposta ze strony Mord-Sith, ale kompletnie go to nie interesowało, gdyż nie miało to znaczenia.
Reakcje Młodych Ludzi są takie łatwe do przewidzenia. Stary Lud jest dużo mniej przewidywalny, co skłania do głębokiego zastanowienia nad kolejnym posunięciem. To właśnie zniechęca do bitw oraz potyczek, dlatego kraj jest w stanie pokoju oraz spokoju.
Swoją drogą nie wiem czemu Król kazał mi spotkać z tutejszymi ludźmi... Są tak mało stabilni, wybuchowi, a tym samym skłonni do napadów, co na pewno by się stało, gdyby nie Przełęcz, która jest błogosławieństwem Bogów dla Starego Ludu. Gdyby nie ona, już od dawna groziliby nam Ludzcy najeźdźcy, który bez wątpienia przegraliby z samymi Nadwornymi Magami, ale zniszczyliby część tego, co my zbudowaliśmy. Pewnie Elfy i Krasnoludowie też chcieliby zagarnąć nasze tereny. Jak wrócę, to będę musiał porozmawiać z Władcą na ten temat.
Być może dzięki tej misji uda nam się zawrzeć pokój z tą potężną rasą, co pozwoli na otworzenie szlaków handlowych, ale w przypadku próby napaści... Wtedy Zjednoczone Siły powstrzymają przemarsz jeszcze przed Przełęczą. Może nawet zrodzi się święta lub magiczna więź. To byłby podwójny skok dla naszej cywilizacji. Nasz magiczna potęga i ich przerażająca siła... Muszę tam wrócić, odzyskać moc, rodzinę, kraj, naród, wszystko, co miałem w poprzednim życiu...
-to rozmyślanie przerwał Arab, na którym Vanyesh jechał. Zarżał gwałtownie, co nie wróżyło niczego dobrego. Mocniej uchwycił wodze i pochylił się nad uchem konia, gdy niedaleko nich uderzały pioruny i rozległ się grzmot, którego wystraszyły się konie.
Kątem oka zobaczył jak Bailey, Melior i rudowłosy Elf razem ze swoimi końmi pognali do Mrocznego Lasu, zaś Mord-Sith oraz Barda nie widział. W tym samym czasie, gdy usłyszał grzmot, zaczął mówić do Araba:
-Spokojnie, spokojnie, nie bój się-szeptał, trzymając rumaka tak, by nie uciekał gdzie popadnie. Podziałało. Wierzchowiec został w tym samym miejscu, lecz zaczął wierzgać kopytami, wyrzucać je do tyłu, stawać dęba, aż w końcu dopiął celu, zrzucił Przedstawiciela Starego Ludu z grzbietu, wyrzucając go przez szyję w kałużę, w której wylądował, lecz na szczęście podparł się i nie ubrudził zbytnio szaty.
Wstał, rozglądając się. Błyskawicznie zauważył, że burza prawie zniknęła. To samo stało się z jego towarzyszami, których nie było widać. Po chwili z zaskoczeniem zdał sobie sprawę z tego, że przez chwilę panował zadziwiająco silny wiatr, który ustał równie nagle jak się pojawił.
Tu musi być jakaś ingerencja. Może to "Mały Daviggi". Nie, on mnie nie lubi, ma potencjał magiczny, ale nie ma aż takiej mocy. Quirrin, najgroźniejszy kandydat w wyścigu o posadę Królewskiego Maga, przewodniczącego Nadwornych Magów oraz Konklawe Magów... Nie... Ani on, ani ja nie mielibyśmy takiej potęgi, by wywołać burzę aż tutaj oraz śledzić magicznie przez cały czas od wyjścia z Pałacu Królewskiego. Niemożliwe, żeby brał udział w tym ktokolwiek ze Starego Ludu. Zatem ktoś musi być tutaj... W każdym razie bardzo blisko...-pomyślał, rozglądając się wokół.
Nie mogę tak stać bezczynnie, ale znowu muszę dać znak Bardowi i tej kobiecie, żeby wiedzieli gdzie pojechałem...-rozejrzał się i postanowił zaznaczyć kierunek, w którym podążał, jakimś patykiem. Wbił go w ziemię tak, by wierzchołek pokazywał Mroczny Las.
Pewnie wiele stworzeń przejdzie tędy, zaś jedna dwudziesta zrozumie ten znak. Zapewne wszyscy będą starali się powrócić w to miejsce, a że idę w kierunku Lasu, powinienem spotkać się z Baileyem, Melliorem oraz Elfem. Jeżeli ten znak pozostanie na swoim miejscu, a reszta go zauważy, na pewno go zrozumieją-pomyślał i ruszył w kierunku Mrocznego Lasu, gdzie, jak mu się wydawało, pogalopowały konie trzech towarzyszy.
 
Alaron Elessedil jest offline