Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2022, 20:07   #7
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Stary magazyn
Pobliże Strefy Walki


Rozwalony na fotelu pamiętającym lepsze czasy Aidan z najwyższą dozą szacunku ignorował swoją hanzę, pogrążony w artystycznym transie wolał bytować w objęciach kapryśnych Muz. Odpalone audiowszczepy grające remiks klasycznej muzyki wygłuszały większość dźwięków, jakie towarzyszyły temu hangoutowi i Kallister to nucił losowe nuty pod nosem, to wystukiwał rytm, to zwyczajnie kiwał głową jak na imprezie, stukając po klawiaturze laptopa w ramach planowania kolejnego happeningu oraz Afrodyzji. W końcu przeciągnął się w miejscu, croptop z Eurodynem wyjechał ku górze, eksponując jeszcze więcej atletycznej sylwetki obleczonej chemoskórą, która podkreślała mieszane korzenie Kallistera. Smukłe palce, z paznokciami dalej noszącymi resztki czarnego lakieru, przejechały po skrzącej się ciemnej czuprynie i Aidan ziewnął przeciągle, ślizgając spojrzeniem po hanzie. Już-już miał wyłączyć audiowszczepy i zagaić któreś z nich o opinię na temat szkicu projektu na komputerowym ekranie, gdy sielska-anielska atmosfera wzięła i się zjebała.

Jak zwykle, za zepsucie atmosfery i zatruwanie życia winić mogli korporację, która postanowiła odzyskać najnowszą maskotkę hanzy. Aidan, gdyby nie fakt że postanowił uratować własny tyłek od zarobienia kulki lub dwóch prędką ewakuacją, czułby się nawet wielce zaszczycony faktem, że do tegoż zadania oddelegowano krawędziowców czy innych roninów z prawdziwego zdarzenia, a nie pierwszą-lepszą szajkę. Zaiste, Digiman senior przeceniał chyba ich przywiązanie do swojego synalka, bo nikt raczej nie miał w planach bronienia go własną piersią. Iście finezyjna zagrywka.

- Sayonara, Digiman-san - Kallister pożegnał eks-maskotkę kpiarskim ukłonem, zgarniając rzucony im na odczepnego plik banknotów.

Aidan przysiadł na resztkach betonowej kolumny, zaciągając się świeżym (jak na Night City) powietrzem i grzebiąc w kieszeni dresowych szortów. Z cichym okrzykiem tryumfu i szerokim uśmiechem wygrzebał schowanego tam jointa, którego momentalnie odpalił i zaciągnął się głęboko przyjemnie drapiącym w gardło dymem. Siwa chmura zawisła w powietrzu, a Kallister odkaszlnął i strzepnął pył z nogawek, jaki zaległ na materiale przy wjeździe korpo na ich melinę. Zawsze mogło być gorzej, przynajmniej nie eksmitowali ich na stałe i mogli na spokojnie wrócić do środka, kontynuować hangout. Albo skalać ręce pracą. Aidan nie był fanem tej drugiej możliwości, ale korpokurwy skutecznie zabiły artystyczny flow i przepędziły Muzy.

“Jebać to,” zawyrokował w duszy Ganimedes i puścił jointa w obieg, wedle tradycyjnej zasady puff-puff-pass.

- Jasne, że bierzemy - Aidan odparł na pytanie Hwanga. - Tysiąc eurosów piechotą nie chodzi. Cenny kundel, swoją drogą. Ah, sentymenty!

Zeskoczył ze swojego betonowego siedziska, odebrał skręta który zdążył już skończyć rotację i wypalił go do końca, bezceremonialnie pozbywając się pozostałego peta pstryknięciem.

- Ale nie na ślepo - dodał jeszcze. - Muszę się przebrać, szajs szczęśliwie mam ze sobą. Zrobimy mały rekonesans, zanim zaczniemy się bawić w hycli.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 04-10-2022 o 20:09.
Aro jest offline