Gent z lekkim skinięciem głowy przyjął manierkę. Potrząsnął naczyniem i skrzywił się nieco, z rodzaju dźwięków wnioskując, że w środku nie zostało zbyt wiele.
Pociągnął długi łyk i pokręcił głową z uznaniem.
- Przednia marka - powiedział, czując przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele. - Rzadko spotyka się trunek tej jakości.
Pociągnął drugi, mniejszy łyk, a potem zakorkował manierkę. Pociągnął konia za uzdę i ruszył za właścicielem naczynia.
- Dzięki - rzekł oddając manierkę rudzielcowi. - Ten twój znajomek zna się na rzeczy.
- Chociaż - spojrzał na krasnoluda - wasze trunki faktycznie ciut są mocniejsze.
Szedł chwilę w milczeniu, a potem skomentował wcześniejszą wypowiedź rudego olbrzyma:
- Mój rumak jeszcze kawałek by przeszedł... W końcu nie dźwiga takiego ciężaru - z uśmiechem na twarzy zmierzył spojrzeniem sylwetkę rozmówcy. - Ale faktycznie trzeba sprawdzić, czy się jeszcze umie chodzić pieszo - dorzucił.
Narzucił kaptur na głowę i niezbyt pochlebnie myśląc o wzmagającym się deszczu kontynuował wędrówkę. Rozglądał się na boki wypatrując ewentualnego niebezpieczeństwa, jako że te okolice nie słynęły z bezpiecznych traktów. |