John Tails #2 Instynktownie ręka powędrowała w kierunku Desert Eagle, który miał w kaburze schowej pod płaszczem. Zatrzymał gest w pół, odwracając się. Czysta robota? Żarty - pomyślał, rozglądając się, czy nikogo nie ma w pobliżu.
Niespecjalnie widział zagrożenie w tym tłustym jegomościu. Ba, bawił go nawet zaaferowany wyraz twarzy grubasa i jego postawa służbisty. Omal nie parsknął śmiechem. - W czym mogę pomóc, panie władzo? Przepraszam bardzo, ale się spieszę... Mój pociąg odjeżdża za sześć minut - powiedział, starając się, by jego ton był rozluźniony. Ostatecznie będzie musiał sprzątnąć policjanta i ulotnić się z tego miejsca, ale to naprawdę, naprawdę ostateczność. Znalezienie jego trupa byłoby jeszcze kolejnym śladem, a tych nie chciał za wiele zostawiać. Szyba i trup zarządcy to dostatecznie dużo jak na dzisiaj. Całe szczęście, że ten pistolet jest wytłumiony - przeszło mu przez głowę. Mało tutaj było ludzi, co dawało pewne nadzieje.
Ostatnio edytowane przez Irrlicht : 22-09-2007 o 18:40.
|