Lothar nie mógł sobie wybaczyć że nie wziął broni z koszar. Wśród tylu szumowin nie czuł się pewnie. W karczmie lada chwila mogła wybuchnąć jakaś bójka. Jedyną obroną mogłaby być magia, a przecież mieli się podawać za zwykłych, szarych mieszczan. Teraz również doszło przeczucie iż nie wróci już po magiczny kostur, ani inny oręż.
Chcąc oddalić nękające go myśli wsłuchał się w słowa Khudanki. Na wspomnienie o wilkach uśmiechnął się smutno. Gdy Kerende zwrócił mu uwagę na przysłuchującego się rozmowie człowieka, elf lekko skinął głową i zaczął ukradkiem spoglądać na nieproszonego słuchacza. |