Szczupły, wysoki mężczyzna, który wszedł do karczmy, zatrzymał się przez chwilę w progu. O tym, że nowo przybyły nie jest typowym mieszczuchem poinformował wszystkich wygląd mężczyzny - opalona twarz, dość długie, dawno nie strzyżone włosy, skórzana bluza, ciemnobrązowe spodnie i wysokie, skórzane buty. I broń... Przewieszony przez plecy miecz i wiszący u pasa bardzo długi nóż świadczyły o tym, że człowiek ten uznaje niepokojowe sposoby rozwiązywania konfliktów.
Mężczyzna spokojnym spojrzeniem obrzucił wnętrze lokalu. Nie interesując się zbytnio klientami skierował się do baru.
- Coś dobrego do picia... Nie musi zawierać alkoholu, byle dobrze smakowało - rzucił w stronę karczmarza. - I oby to nie było piwo - dodał.
Czekając na odpowiedź oparł się o szynkwas. Jego uwagę zwrócił samotny mężczyzna, który z dziwnym zainteresowaniem wpatrywał się w kogoś... Wzrok mężczyzny powędrował w tym samym kierunku... W stronę mieszanej płciowo i rasowo grupy siedzącej przy dużym stole.
"Co za zgromadzenie" - pomyślał. - "Ciekawe, jakie interesy ich łączą. A może szykuje się coś ciekawego..."
Jego uwadze nie umknęło zachowanie jednego z elfów, który bacznie obserwował całe pomieszczenie.
"Bardzo ciekawe..."
Westchnął ciężko... Ostatnie dni były nudne... Straszliwie nudne...
Rozejrzał się jeszcze raz dokoła, szukając stolika, przy którym mógłby usiąść. A także wypatrując źródła ewentualnych kłopotów i - równie ewentualnego - drugiego wyjścia. Zwykle rozważał przeróżne możliwości... |