Aelleraine
Wyszedłeś nagi z pokoju trzymając w opuszczonej ręce miecz. Na korytarzu był karczmarz i kilka osób ale na Twój widok zeszli na dół. Szybko ubrałeś się i poszedłeś na dół. Cześć gości siedziała przy stołach a karczmarz stał za ladą i pił piwo. Popatrzył na Ciebie, jego wzrok mówił jedno, bał się i to cholernie. Beheldor
Devlin popatrzył na Ciebie i powiedział: -Zobaczę co z naszym towarzyszem.
Wyszedł z pokoju. Po minucie wrócił, zamkną drzwi i mrukną. -Korin nie żyje.
Korina poznaliście na ostatniej robocie. No cóż taka robota, takie ryzyko zawodowe.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |