Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2023, 12:13   #6
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Orczyca była dobrze zbudowana, wysoka nawet jak na ludzkiego mężczyznę i umięśniona. Mimo przynależności do rasy innej niż człowiek, łatwo było dostrzec że jest jeszcze młoda. Młoda, ale dorosła. Ubrana była w lekko wzmocniona metalem i wzbogacone futrem skórzany zestaw pancerza, na które składały się napierśnik, wysokie buty i karwasze. Dochodziły do niego także mocna skórzana spódnica, naramienniki z kolcami, oraz stalowy hełm na głowie. Nosiła też tarczę na plecach. Oprócz obrony, jej wyposażenie jasno jednak świadczyło że stawiała także na atak. W skórzanych pokrowcach przy pasie nosiła długi miecz i naprawdę duży nóż, zaś na plecach dodatkowo topór i kuszę. Miała wprawę w dźwiganiu całego tego arsenału, do tego stopnia że na jej barkach znalazło się nawet miejsce na plecak. Całość prezentowała się całkiem profesjonalnie i schludnie.


Nazywała się Burda i jej ostatnie zadanie zostało wykonane.
Parę dni temu podjęła się pracy, jaką było eskortowanie na szlaku w miarę zamożnego jegomościa i jego wozu z towarami. Umowa zdawała się być uczciwa - pięć sztuk złota, a jeśli orczyca będzie musiała z kimś walczyć to jeszcze dziesięć. Ponieważ jednak nikt ich nie zaczepiał i obeszło się bez przemocy, zarobek był mniejszy, ale za to przyszedł w miarę łatwo. Dziwnym jednak okazało się miejsce docelowe do którego dotarli i Burda nie rozumiała jak kupiec chciał handlować w wiosce o tak bardzo ograniczonej liczbie mieszkańców. Szybko się jednak okazało, że miał on się tu spotkać z kolegami po fachu i potem mieli gdzieś razem pojechać. Burda oczywiście miała zamiar ponownie zatrudnić się jako eskorta, ale napotkani koledzy jej ostatniego pracodawcy mieli już swoich ludzi i jej usługi były zbędne - żeby nie powiedzieć niepożądane.
Coś tam zarobiła, ale znalazła się nie wiadomo gdzie. Oczywiście wiedziała że trafi z powrotem, wszak szlak był wyraźny i dość dobrze zapamiętała trasę. Był jednak pewien problem, a mianowicie pogarszająca się pogoda. Strasznie padało od samego rana, a teraz do tego zaczynało się już ściemniać.
Wtedy to, okazując zaradność, Burda odnalazła miejsce spotkań i wkroczyła do środka... Powitanie nie było zbyt gościnne, ale tego mogła się w sumie spodziewać. Zdarzało jej się. I nawet jeśli w walce na pięści dałaby radę każdemu podpitemu kolesiowi w sali - z naciskiem na "jeśli" - to miała świadomość, że wszystkim z całą pewnością nie da rady. Oczywiście nie miała w zwyczaju szukać kłopotów, więc i tym razem wcale jej nie korciło i trzymała dłonie z dala od broni.

Zagadała o strawę i nocleg. Jedzenie było, ale łóżko już nie. Była to za mała wioska, aby jej mieszkańcy przewidywali ugaszczanie obcych.
- A tu na ławach nie można spać? - spytała, gdyż miejsce wydawało się suche i ciepłe.
- Nie można, bo to przeszkadza klientom - odparł ponuro karczmarz, podając jej zapłacone pajdę chleba z kiełbasą i kufelek piwa.
- Szukam tylko dachu nad głową, na jedną noc, bo pada - kontynuowała orczyca, ale karczmarz zdawał się jej już nie słuchać.
Zabrała swój talerz i kufelek i zasiadła do stolika który się zwolnił. Stawiając tarczę i plecak na podłodze, powoli zabrała się do jedzenia. Myślała nad tym gdzie będzie spać, zdając sobie sprawę, że żadne drzewo czy wóz nie osłoni jej przed deszczem i potrzebny jest solidny dach.
- Widzę zielona, że masz pieniądze - zagadał do niej jeden z obecnych na sali ludzi, podchodząc nieco bliżej.
- Trochę mam. A masz wolne miejsce do spania? - spytała, przyglądając się rozmówcy, który wyglądał dość przeciętnie.
- Zostaw Augiasz, bo Elida cię zatłucze - dodał ktoś z tyłu i cała gromada osób zarechotała rozbawiona, wliczając w to samego Augiasza.
- Do domu cię nie wpuszczę bo żona, ale za srebrną monetę w stajni znajdzie się dla ciebie miejsce. Koń nie narzeka - powiedział rozradowany.
I tak Budra załatwiła sobie nocleg... Tylko niestety z uwagi na paskudną pogodę, zmuszona była siedzieć po próżnicy cały dzień i przedłużać umowę o kolejną noc. Oczywiście nie bała się zmoknąć, ale zdawała sobie sprawę że długa wędrówka w tak paskudny deszcz nie będzie należała do udanych i lepiej będzie się jej nie podejmować.
Pół biedy, że drugiego dnia okazało się, że nie była jedyną osobą którą ulewa zatrzymała w tej wiosce. Dzięki temu Burda nie była sama w nieciekawej sytuacji, no i miała do kogo otworzyć usta.
 
Mekow jest offline