KIedy Adrila w końcu zasnęła chwilę później poczuła jak któś szturcha ją za ramię. Otworzyła oczy i zobaczyła Tantaliona, który budził ją na wartę. Cały czas miała ochotę znaleźć się sam na sam z bardem jednak wiedziała, że teraz nie będzie to możliwe. Po jakimś czasie, kiedy nadszedł czas na zmianę warty wstała i podeszła do Peredhila. Obudziła go delikatnym szturchnięciem, uśmiechnęła się i sama poszła spąć. Rano Malllun opowiedział jej o planie, najbardziej martwiło ją to, że tym razem nie pójdzie z bardem. Kiedy już wychodzili rzuciła mu ostatnie spojrzenie, żałując, że nie może jeszcze go pocałować na dowidzenia. Kiedy kobieta z krasnoludem wyszli na ulicę, naciągnęli kaptury na głowę dziwczyna usłyszaałą
-Sprawiaj pozory pewnej siebie i ważniejszej od innych
- Postaram się - odpowiedziała i póżniej szli już spokojnie, Kiedy przed wejściem dziewczyna dostała dalsze instrukcje, serce podskoczyło jej do gardła. To ona będzie musiała przemycić broń it o najpewniej ona będzie musiała zabić. Była przerażona, jednak tego nie okazywała. Później wszystko poszło tak jak mówił Mallun. Nikt nie znalazł sztyletu, a póżniej zostali zaprosznei na prywatną ucztę. Wtdy krasnolud dał znak i ogłuszył kapłana. Wteduy Adrila wyciągnęła sztylet i nie myśląc o tym co robi, starając się opanować trzęsące ręce zadała śmiertelny cios w gardło. Sama nie wie jak udało jej się to zrobić. Błyskawicznei zabrali medalion po któy rpzyszli i już mieli wychodzić kiedy usłyszeli za plecami głosy:
-Mordercy!! Tam są, brac ich!! - zdezorientowana nie wiedziała co robić sama nie wiedząc czemu, podbiegła kawałek do jednego z magów i rzuciła w niego sztyletem. Niwe wiedziała co zrobić a w tym momencie to wydało jej się najmądrzejszym wyjściem. Zaczęła się rozglądać zaczymś co ewentualnie mogło posłużyć jej do walki. Cały czas myślała o Peredhilu, co z nim i czy jeszcze go zobaczy. W końcu jeszcze się nie pożegnali, a Adrila chciał w tym moemncie móc na neigo jeszcze spojrzeć. Nie wiedziała że cała drużyna jest w niebezpieczeństwie. Tera musiała jakoś sama wybrnąć z tej sytuacji. Tym bardziej, że to jej pierwsza walka sam na sam i to nie taka na żarty. Była oszołomiona i cały czas miała nadzieję, że jednak z tego wtbrną.
__________________ Irokez lub glaca to powód do dumy... |