Wysoki orlita, o niebieskich oczach, długich, niemal białych włoscach i nieprzeciętnie dużych skrzydłach. Długi nos, ostre rysy twarzy, szydercze spojżenie i dwa szpony wytatuowane na czole, nie nadawały mu sympatycznego wizerunku. Jego okryciem miały być spodnie z wyprawianych zwierzęcych skór i płócienna koszula. Ręce od łokcia do nadgarstka, oraz nogi od kolana do stopy miał porośnięte piórami. Zaciekawić mogło to, że nie nosił butów.
Klęcząc i skrywając twarz w dłoniach zmówił w myślach modlitwę
"Wspomóż panie me wysiłki
Ku honorom rodu,
Ku odzyskaniu imienia,
Ku twej chwale
Biada świętogradźcom,
Gdy w pomocy twojej,
Odnajdę plugawców."
Następnie wstał i przyjżał się pozostałym. Niemal tak samo, jak fakt o tym, że magowie wykradli święte artefakty, martwiła go myśl, o współpracy wszystkich strażników. "Serafin? Szlachetny, czyli nierozważny. Piekielny? Czy on mógłby wzbudzić w kimś zaufanie? Kruczyn?" - rozmyślania przerwał ryk dwumetrowego kuzyna. Rufio założył na ramię torbę ze swoimi rzeczami i poszedł za schodzącym piekielnym.
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P |