[Mistrzu, błagam! Spraw by w moim ekwipunku była zapalniczka!]
"Wiedziałem że znowu coś schrznię!" pomyślał. Wyrwał ze spodni kawałek materiału wsadził go do flaszki z gorzłą a koniec materiału podpalił. Ten prowizoryczny molotow mógł nie zadziałać a jego aż serce ściskało na myśl o utracie dobrego trunku ale cuż, życie było nieco ważniejsze. Rzucił butelkę między terorystów. Kiedy już to zrobił chwycił metalową skrzynkę, podbiegł do następnej osłaniając się tą trzymaną rzucił nią w najbliższego przeciwnika. Skrył się za nową skrzynką i podniósł karabin do góry i zaczął strzelać na oślep. Nagle usłyszał wybuch. Miał nadzieję że jeśli nie zaije nikogo to przynajmniej ogłuszy lub przestraszy. Przestał ostrzeliwać i wyjżał z za skrzyni. Chciał zobaczyć dzieło swoje zniszczenia.Chwilę po tym szybko się schował spowrotem. |