Wątek: Bioshock
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2007, 00:31   #1
fleischman
Administrator
 
fleischman's Avatar
 
Reputacja: 1 fleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputację
Bioshock

Gra, na którą w sumie mało kto czekał. Jedynie znawcy gatunku i osoby zajmujące się grami na co dzień. Gra, która wtargnęła w moje życie kilka dni temu w postaci dema oraz rozmowy z kumplem w czasie czekania na egzamin. Zaczęło się od kilku recenzji. Prawie wszędzie Bioshock dostaje oceny 10/10. Wszyscy ją wychwalali. Później zaczął mi opowiadać o niej kumpel, mówiąc, że przeszedł demo 3 razy. Później sam zainstalowałem demo i przeszedłem dwa razy. 21 września, dzień premiery polskiej i już wiedziałem co będę robił przez następne dni.
Gra jest należy do gatunku FPS. Niby nic nadzwyczajnego. Sam w nim nie gustuję (do tej pory, jedynym shooterem, który przeszedłem był HL2).
Co my tu mamy. Gra zaczyna się katastrofą samolotu. Lądujemy w morzu i widzimy wierzę na jego środku. Wchodzimy do środka... I tu się zaczyna. Zaczyna sie budowanie klimatu. "Co to właściwie jest?" Gra zachęca do czytania wszystkich napisów. Do przyglądania się dekoracjom. Powolutku tłumaczy graczowi co się stało w Rapture, w podwodnym mieście mającym być rodzajem Utopii. A dużo się działo oj dużo. Nie chcę za dużo mówić, bo zabiera to frajdę z gry. Każdy napis, każdy posąg, nagrania radiowe. Po drodze zbieramy także nagrania na dyktafonie. Ludzie nagrywali swoje wypowiedzi i przemyślenia na temat zmian w Rapture. Na temat ich samych, ich otoczenia. Klimat, klimat, klimat. Wszechobecna psychodela. Już prawie na samym początku widzimy kobietę, mówiącą do dziecka w wózku, po czym okazuje się, że w tym wózku był... pistolet. Wiadomo jak w każdym FPSie chodzi o eksterminację kolejnych przeciwników. Jednak osobiście przechodzę grę powoli. Wsłuchuję się w to dźwięki, w powtarzane w kółko przez mieszkańców zdania, mówiące nam o tym co robiły przed postradaniem zmysłów. O tym co spowodowało ich "przekręt".
Na swojej drodze spotykamy przeważnie zmutowanych mieszkańców Rapture. Wartościami bojowymi się różnią nieznacznie. Jednak większość z nich ma swoją... historię. Są trudni. Wyskakują w różnych momentach. Starają sie chować, zachodzić od tyłu itp.
Najciekawszym przeciwnikiem są... Główni bohaterowie gry. Czyli małe siostrzyczki i wielcy tatusiowie. Małe dziewczynki, na których przeprowadzano eksperymenty, które są z punktu widzenia każdego mieszkańca Rapture bardzo wartościowe (dlaczego? nie chcę psuć gry) oraz ich tatusiowie. Czyli ochroniarze. Wielkie i cholernie twarde typy. Żeby ubić jednego trzeba się naprawdę nieźle napocić i nakombinować ( Oj nie, nie. Przyjmując ich na klatę nic nie zdziałamy. Zginiemy zanim stracą 1/3 życia ) ale nagroda jest zawsze wielka. I to jakie wrażenie robią. Mała dziewczynka z błyszczącymi oczkami i bydlak za nią, przy którego każdym kroku trzęsie się ziemia i który ryczy niczym wieloryb ( i te siostrzyczki mówiące "chodź panie Bubbles. wyglądasz na smutnego. Może odpoczniemy? Czas na spanie." itp. itd. Klimat, klimat, klimat)
Wracając do klimatu. Wszystko się dzieje w realiach końcówki lat 50. Dekoracje, muzyka, pukawki. Muzyczka lecąca w radiu, stylizacja wnętrz, ubrania.
Wszystko okraszone świetną grafiką opartą na silniku Unreal 3. Gra świateł i cieni to istny majstersztyk. No i efekt wody (której tutaj nie brakuje) jest świetny.
Do tego budowa poziomów. Coś niesamowitego. Zwiedzamy kolejne części miasta i każda z nich jest zupełnie inna. Niesamowicie dokładnie zaprojektowane. Nic nie jest przypadkowe.
Jeszcze jedno. Oprócz broni towarzyszą nam.. hmmm moce. Skąd się biorą i jak je rozwijamy nie będę zdradzał bo szkoda frajdy ale są ciekawe. Możemy podpalać, używać telekinezy, zamrażać, powodować, że wrogowie atakują swoich i dużo, dużo innych. Na raz możemy korzystać i ciągle mamy dylemat, które z nich weźmiemy tym razem.
I jeszcze dochodzi jeden przyjemny motyw. Kamery ochrony, automaty dostawcze (tak. Automaty. Zbieramy pieniądze po drodze i za nie zaopatrujemy się w automatach. Są automaty z amunicją (ozdobione meksykanami i odtwarzające "Arriba arriba!"), automaty z zaopatrzeniem (ozdobione klownami i grające muzyczkę z cyrku) i dwa automaty do zarządzania mocami).
No i te automaty, można hackować. Polega to na tym, że przenosi nas do minigry, w której odkrywamy kwadraciki, pod którymi są ukryte fragmenty rur (kolanka, proste kawałki) płynie w nich woda i musimy ułożyć rurę z punktu A do punktu B. Miłe, łatwe i przyjemne.
No dobra to tyle. Chciałem po prostu wszystkich zachęcić do gry, bo tak klimatycznej gry nie było od bardzo dawna.
Fabuła, koncepcja i historia wciągają tak, że człowiek nie wie kiedy czas zlatuje.

Do sklepów i gramy ludziska!

Oficjalna strona.
Demo gry (1,8 GB)
 
fleischman jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem