Henri potoczył wzrokiem po towarzyszach. Spróbował przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia: jak to się stało, że znalazł się na książęcych komnatach w towarzystwie tak pstrokatej kompanii?
Kolejno skierował wzrok na salę, zbrojną straż i samego pracodawcę. "Jeśli zwykł wieczerzać w towarzystwie kuszników, to ciekawe czy do wychodka chodzi z falkonetem" - pomyślał.
Kość w dłoni księcia wskazała przybyszom, by podeszli. "No, z księciem tośmy jeszcze nie gadali" - powstrzymał przełknięcie śliny i postanowił odpowiedzieć pierwszy.
Wpierw ujął w dłoń rondo szerokoskrzydłego kapelusza i gestem podpatrzonym kiedyś u oficerów ukłonił się zamiatając nim podłogę. Powitanie to w wykonaniu niedźwiedziowatego wojownika w sfatygowanym rynsztunku wyglądało nieporadnie - trudno określić czy z powodu nieobycia czy świadomej nonszalancji. - Mości książe. - Baseur miał głos pewien siebie, a jednocześnie chciał nadać mu ton szacunku dla wysoko postawionego rozmówcy - Jam wojak, człek prosty. Niejedną już głowę ścinałem i ta na karku le Beau bezpieczna być nie może. Nazwisko jego powtarzane było w karczmach i na jarmarkach, lecz co ludzie gadają, a co prawdą jest to dwie różne pary onuców. My nie ułomki i siłą bądź sprytem głowę hultaja donieść potrafimy. W komplecie z resztą jego osoby lub bez. Ino, jeśli zadania tego mamy się podjąć potrzeba nam wiedzieć o nim jak najwięcej prawdziwych wieści. - wojownik mówił płynnie po bretońsku, ale jego twardy akcent przypominał mowę Imperium - Kim on jest (bo to ludzie różne bujdy o nim opowiadają), czym się naraził, co o nim wiemy i gdzie szukać śladów, które nas do niego doprowadzą.
Skończył.
"Hrabstwo nam da. Też mi."
__________________ Czymże jest postać, jeśli nie czynnikiem determinującym zdarzenie? I czymże jest zdarzenie, jeśli nie ilustracją postaci?
- Henry James
Ostatnio edytowane przez Pan Jan : 01-10-2007 o 21:10.
|