Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2007, 12:36   #5
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Młody Niziołek zerkał bystrym wzrokiem na wszystkich zgromadzonych, nikomu szczególnej uwagi nie poświęcając, gdyż dla Tupika wszyscy byli wyjątkowi. Niesforne jasne loki opadały na czoło, ekwipunek raczej nie wskazywał na to by halling miał być jakimkolwiek poszukiwaczem przygód. Rozmiar brzucha w przyrównaniu do innych członków jego rasy budził wręcz skojarzenia z anoreksją. Tupik nie był chudy, ale o dziwo gruby także nie był.
Ubrany jak kupiec, wygląd ma nienaganny, podążający za ostatnim krzykiem mody oraz wygodą. Fikuśne i kolorowe dodatki, falbanki, chusteczki, nawet kilka kolorowych wstążek przywiązanych na wzór mody w Kislevie. W Bretonii do ostatnich krzyków mody należał wełniany berecik który i na hallingu znalazł swoje miejsce.

Tupik musiał przyznać, że twierdza do której zostali zaproszeni była niemal nie do zdobycia. Tym bardziej więc w całej podróży po zamku starał się odnaleźć jakiekolwiek słabe punkty obrony, ze zdziwieniem dostrzegł ich kilka ale był to raczej wynik nadmiernego zaufania do twierdzy jaką mieli jej obrońcy. Nie zauważył też zbyt wielu cennych rzeczy, a te kilka dzieł sztuki jakie minęli były w większości nie do wyniesienia.

Gdy tylko zostali wpuszczeni i przedstawieni przed obliczę księcia, Tupik głęboko się skłonił i trwał w tej pozycji aż Książe raczył się odezwać. Wstając zamiótł jeszcze swoim berecikiem posadzkę tuż przed sobą w charakterystycznym – prawo-lewo-prawo – po czym nonszalanckim ruchem nałożył berecik znów na głowę.

"Jak tak można?" – pomyślał widząc przelatującą kość w stronę sfory psów. Tupik natychmiast dostrzegł na niej resztki jedzenia, ba żeby tylko resztki…
Wkrótce zapomniał jednak o tej kulinarnej gafie księcia, gdy tylko usłyszał o nagrodzie jaka ich czeka. Niemal się zachłysnął, a na pewno lekko stęknął i spojrzał na towarzyszy z niedowierzaniem szukając potwierdzenia tego co przed chwilą obiecał im Książe. Niczego takiego nie znalazł. On sam chyba najbardziej był zainteresowany w przejęciu włości. Bez znaczenia tu było czy będzie to najgorszy czy najlepszy kawałek Bretoinii ważne jest by mieć swój teren. Książe oferował nie tylko teren ale i prawa do niego a to wróżyło hallingowi wspaniałe kupieckie interesy.

Przysłuchiwał się rozmówcą zdziwiony wielce, że samego księcia takimi pytaniami męczyć raczą. No cóż skoro już pytają to nie zaszkodzi przysłuchać się odpowiedzi, mimo to halling wyraźnie marszczył czoło w myślach powtarzając niczym mantrę „ja bym to zrobił inaczej”.

- Dziękujemy szanowny Książe za wspaniałomyślną ofertę jaką nas obdarzasz. My uniżeni słudzy postaramy się wypełnić wolę książęcej mości, a szubrawca w miarę naszych możliwości postaramy się dowlec przed oblicze Twoje żywego. Tu skłonił się raz jeszcze głęboko, znów zamiatając berecikiem według schematu podłogę.

Halling chciał być zapamiętany, jak do tej pory większość najczęściej ignorowała go z uwagi na małą posturę, tym razem nagroda jaką oferował Książe była dla Tupika zbyt cenna by ryzykować. Tak więc po małym beretowym przedstawieniu, był już niemal pewny, że zostanie rozpoznany gdy wróci do twierdzy. W głowie zaczęło mu się już kotłować od różnych pomysłów na przyciągnięcie uwagi, każdy z nich jednak był ryzykowny, gdyż nie wiedział na ile agresywni byli kusznicy księcia. Tym razem Tupik wolał nie przeginać.
 
Eliasz jest offline