Cothrom

Speluna „Wesoły Rankor” była zadymiona i tłoczna. Liczba zapijaczonych ciał, które z łoskotem padały na podłogę stale rosła. To trzeba było przyznać barmanowi, niezależnie od rasy jaka zwaliła mu się do lokalu by się upić zawsze znajdował trunek by gość bez zmysłów padł na podłogę ku chwale Dobrego Ducha Libacji.
Takie miejsce było idealne do załatwiania niebyt legalnych interesów. Szczególnie gdy większość obecnych następnego dnia, albo nie będzie cię pamiętać, albo uzna cię za jakąś ponętną dziewczyną która puszyła do niego oko. Alkohol to piękna rzecz.
-Więc... sprawę opłacają... rebelianci? - Spytał czteroręki obcy.
-Nie denerwuj się! Wszystko mam już obcykane. Tylko mi nie mów że jesteś patriotą i wydasz mnie imperialnym, co? - odpowiedział mu chudy człowiek z którym właśnie zaczynali czwarta kolejkę.
Czteroręki ponownie spojrzał na mapę i obrazek przestawiający złotą skrzynię. Na wieku dwie skrzydlate, a obręcze po bokach sugerowały że można wsunąć w nie jakiś kij by nieść jak lektykę. Mapa przestawiała jakąś bliżej nieokreśloną planetę, oraz uproszczony rysunek świątyni.
-To miejsce na obrzeżach galaktyki... a całość wygląda jak jakaś bzdurna wyprawa po skarb zaznaczony krzyżykiem. Nie podoba mi się to – powiedział cicho czteroręki.
-A to ci się podoba Addo-ri?
Codru-ji spojrzał na kwotę wypisaną na kwaku papieru i jego brzydka twarz pojaśniała.
-Poszukiwania skarbów... czemu nie? Równie dobre jak porwanie, tyle że skarb się nie wierci.
-Dobra, czyli pozostała nam załoga. Czterech, pięciu, powiedzmy by nie było zbyt wiele rąk do podziału. No i chciał bym byś rozejrzał się za Czułym na Moc.
-Takich to jest na pęczki po tym jak Imperium robiło Zakon. Ale po co ci taki?
-Coś była mowa o jakieś klątwie. A taki facecik od Mocy w razie czego może pomóc, jak nie to jak w tym przysłowiu: Jeśli dwóch idzie kamienistą drogą to Jedi pierwszy oberwie kamieniem.
-Jest takie przysłowie na Sluis Van?
-Nie, ale mi się podoba!
Do speluny wpadł odział imperialnych żołnierzy. Co bardziej trzeźwi klienci szybko ulatniali się z lokalu, a ci bardziej pijani zajęli się szukaniem borni i niedanym odbezpieczaniem jej.
Zakuci w białe pancerze żołdacy bezbłędnie ruszyli w stronę stolika Addro-ri i Sluisvańczyka.
-Ile wypiłeś?-Spytał człowiek.
-Za mało by dać się zabić!
Codru-ji błyskawicznie złapał za stolik i cisnął nim w nadchodzących imperialnych. Ci natomiast otworzyli ogień.
Dwaj przyjaciele od kielicha błogosławiąc zapijaczonych osobników o których nieruchome ciała potykali się imperiali biegli na złamanie karu w stronę baru. Właściciel miał głowę na karku. Jego przybytek chroniły płyty dość mocne by przetrzymać kilku godzinny ostrzał z blatserów. Idealne schronienie podczas pijackiej bijatyki.
Tylko cudem przyjaciołom udało się dopaść bezpiecznego chronienia za barem akurat gdy padły pierwsze strzały ze strony klientów speluny. Addo już z czterema blasterami w rękach spojrzał na Sluisnańczyka. Miał przestrzelone ramie. Krew lała się obficie spomiędzy zaciśniętych palców człowieka.
-Dasz radę uciec?
-E, schowam się i przeczekam. Ty wiej. A i nie zapomnij papierzysk.
-Alan...
-Wiec co Ad? Za dużo myślisz. Jakoś dobrze sobie radziłem nim spotkałem ciebie i tego twoje grata. Tam se rade teraz. Tylko obiecaj mi, że polecisz w stałem miejsce przeładunku za trzy dni. Nie chce utknąć na tej skale.
-Jesteś ranny!
-Nie pierwszy i nie ostatni raz. A ty co? Porywacz z wyrzutami sumienia? Zabieraj się zanim nadejdą posiłki.
Codru-ji Wskoczył z kryjówki strzelając do przecinków. Nim dodarł do drzwi przeskakując przez nieruchome ciała zabił jeszcze trzech. Na szczęście na lądowisku ciągle czekał „Klątw Rdzy”. Kto zresztą ruszył ty statek którego nazwa całkowicie dopowiadała jego wyglądowi?



Oki doki. Więc mamy tu sesje w klimacie SW storytelling powiedzmy... 2 BBY. Macie okazje załapać się jako załoga „Klątwy Rdzy” w misji na Odległe Rubieże. Będzie to przygoda w niezamieszkałym świecie, ale zapewniam nie będziecie tam jedynymi poszukiwaczki skarbu. Będę wam rzucać kłody pod nogi jak tylko będę miała okazję, ale to przecież ubarwia rozgrywkę, prawda?
W sprawie Wrażliwych na Moc. Nie chcę więcej niż jednej osoby. Jeśli kilka osób będzie chętnych do takiej zdolność wybiorę najlepszą kartę. Jeśli chcecie być Jedi lub Sith to owszem, ale nie uznam żadnego mistrza. Powiedzmy padwana który stracił mistrza albo zdolnego samouka.
Poszukuję do gry czterech, pięciu graczy. Proszę tylko byście brali pod uwagę że wybieracie się na nieznany glob i nie wiadomo co ma wrogiego może się tam czaić. Tak więc trzeba kogoś doświadczonego, dającego sobie radę w dziczy. Oczywiście może się przyplątać przemytnik o zbyt dużym ego ale to tylko taka moja mała prośba.
Odpisywać będę, raz, dwa razy w tygodniu. W zależność jak wy szybko będziecie odpisywać Tymczasem czekam na karty.

Karta Gracza

Imię i Nazwisko:
Wiek:
Rasa:
Rodzima Planeta:
Ulubiona broń: (ps: z umiarem proszę)
Wygląd zewnętrzny + charakter:
Krótka Historia:

 

Draugdin

Zgłaszam się bardzo chętnie.
Nie grałem jeszcze w Star Wars RPG i chętnie nadrobię te braki. Jutro postaram się podesłać kartę postaci. Wstępnie zgłaszam Padawana Jedi oczywiście w ramach rozsądku. Postaram się zbalansować postać dla wymagań sesji.
Pozdrawiam.

 

__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.

Sani

Konkurencja będzie jak widzę :P
Samouk, ukierunkowany na drogę Jedi/scoundrel, wszystko będzie zależne od decyzji MG, ale karta będzie ukierunkowana tak, zeby mozna było swobodnie wybrać

 

__________________
Destruktywna siła smoczego płomienia...

Cold

Zgłaszam się oczywiście mam nadzieję, że nie będzie nic przeciwko postaci Łowcy Nagród.

I jeszcze takie pytanko: do kiedy trwa rekrutacja? Bo chyba nie ma wzmianki o tym albo przeoczyłam.
Ach, no i jeszcze... Wszystkie rasy dozwolone? A przynajmniej te humanoidalne?

 

__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.

Col Frost

A co mi tam, też się zgłoszę, skoro Cold wyraża ku temu chęci Mam tylko jedną uwagę. Jeżeli wyprawa ma mieć miejsce w roku 2 BBY to skąd wzięliby się tam Jedi bądź Sithowie? Szczególnie ci drudzy, których jak wiadomo więcej niż dwóch być w owym czasie nie mogło

 

Sierak

Wstępnie się zgłoszę, potwierdzę pewnie na dniach, jak ukształtuję koncept na postać bo póki co to zamysł w luźnej formie. Jakbyś mogła na PM przesłać mi swoje GG, to zapewne pomęczę Cię w wolnej chwili odnośnie co, jak, gdzie i w ogóle.

Jeżeli o rasę chodzi, to myślałem nad miraluka. Zgłoszenie potwierdzę już po rozmowie na GG/PM .

 

__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!

Cothrom

Cold no, zapominałam dać terminu. Powiedzmy do środy przyszłego tygodnia czekam na karty. Poza tym wszystkie rasy dozwolone.

Col. Frost wiemy że galaktyka duża jest i szeroka. Nawet Palpatime nie wiedział o wszystkim. Yoda jakoś się uchował, prawda? Wiem też że nie wszyscy wzięli sobie do Zasadę Dwóch. Sith do Sitha nie podobny jest z tego co ja wiem.

Sierak podesłałam ci numer gg. Zapukaj jeszcze dziś do mnie. Będę teraz cały czas.

 

Col Frost

Co do Jedi to jeszcze jestem w stanie się zgodzić, pomijając może fakt, że szarzy ludzie uważali, że wyginęli wszyscy co do jednego, więc ciężko przypuszczać, żeby dwóch ze sobą rozmawiało i myślało o skaptowaniu jednego z nich. Co zaś się ma Sithów to nie każdy Mroczny Jedi jest od razu Sithem. Taki np. Galen Marek nim nie był chociaż był uczniem Vadera. Sithów było dwóch: Palpatine i Vader

A skoro już marudzę to może jeszcze wspomnę, że Miraluki wyginęły już dawno

Wybaczcie, że tak się wymądrzam, MG i tak zrobi jak będzie chciała, w końcu to jej sesja
Pzdr

 

Cothrom

Spoko Col, co prawda wychowałam się na Gwiezdnych Wojnach (pochwalić się mogę pierwszym wydaniem polskiej książkowej wersji oryginalnej trylogii) to i tak nie wiem wszystkiego. Poza tym koledzy w prologu mówili o Wrażliwych na Moc, nie Jedi.

 

Col Frost

W świecie SW dla przeciętnego zjadacza chleba jest to praktycznie to samo. Większość nie rozróżnia Jedi od Sithów. Nie czepiając się jednak o nazwy zmierzam do tego, że okres Imperium jest czasem gdy użytkownicy Mocy są rzadziej spotykani niż litość w pałacu Jabby. Zwyczajnie ich nie ma, albo ukrywają się po kątach galaktyki. Wielka niewiedza na ich temat jaką spotykamy u wszystkich w starej trylogii jest tego wyraźnym dowodem, a przecież od zniszczenia Zakonu minęło wówczas ledwie 19 lat. Ludzie zapomnieli o Jedi bo zwyczajnie się ich wówczas nie spotyka