Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Rekrutacje do sesji RPG > Archiwum rekrutacji
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone.


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-09-2011, 13:23   #1
 
Garzzakhz's Avatar
 
Reputacja: 1 Garzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znany
Podwójna dodatkowa rekrutacja!

Poszukuję graczy chętnych do gry w sesji D&D:

- http://lastinn.info/sesje-rpg-dnd/99...ami-kruka.html

jako:

Kapłanka człowiek, Lothel:

Historia i opis:

Katrina Ceradin– matka Lothel:

„Bardzo się cieszyłam, że Lothel wstąpiła do zakonu. Dowiedziałam się tego do mojej drugiej córki. Początkowo oczywiście myślałam, że stroi sobie żarty, ale jak się później okazało – nie było w tym ni krztyny groteski. Z mojego rodu jeszcze nikt nie odważył się porzucić luksus i bogactwo, na rzecz wiary i duchowości. Doszły mnie słuchy, że początkowo Lothel nie mogła wytrzymać bez wygód bogatego życia. Ale teraz wiem, że nie wyobraża sobie innego życia, niż tego klasztornego.”

Gretav Ceradin – ojciec Lothel:

„Tak… moja mała córka w klasztorze. Nie będę kłamał, nie podoba się mi to. Miałem plany wydać ją za mąż, za bogatego kupca lub maga. Nie mam pojęcia jak można zrezygnować ze wspaniałego życia, przepełnionego dostatkiem i złotem. No ale jest już dorosła, ma prawo decydować. Jednak, nadal nie mogę uwierzyć, że moja córeczka w zakonie. Jestem wierzący, ale nie przypuszczałem nigdy, że Lothel wstąpi do klasztoru. Przecież jeszcze niedawno, uganiała się za mężczyznami, chadzała do najdroższych gospód – to również się mi nie podobało, ale wolałem to, niż zakon. Ale jak już wspomniałem, nie mi tu decydować.”

Lothel Ceradin:

„Ja w zakonie <śmiech>. Nie no, tak naprawdę, jestem tutaj szczęśliwa, odnalazłam w końcu drogę swojego życia, swoje przeznaczenie. Nie potrafię sobie wyobrazić innego życia niż te. Wprawdzie, nie ma tutaj tych wygód, które niosło za sobą szlacheckie życie, ale są inne, bardziej dla mnie znaczące plusy – mogę być blisko mego pana, to jest ten największy plus. Nauczyłam się też tutaj dyscypliny, chociaż początkowo nie szło mi z tym dobrze. Jak dziś pamiętam moje wybryki, łamanie klasztornych zasad. Najgorszym było chyba, wypicie butelki wina, po której kręciło się mi lekko w głowie. Dziwie się, że siostra przełożona nie wyrzuciła mnie jeszcze z klasztoru, gdyż wypicie wina nie było tym jedynym złamaniem obowiązujących praw. Raz, pamiętam, uciekłam podczas nocy, kiedy wszystkich już sen ułożył do łóżka, uciekłam z klasztoru… do gospody. Było to w początkowych etapach mojej zakonnej kariery. Nie upiłam się wtedy, ale o mały włos nie poszłam z jakimś mężczyzną do łoża. Na szczęście dostałam olśnienia, od mego Pana chyba zasłane było, i uciekłam z powrotem do mego nowego domu ”

Eowira Erranel – siostra przełożona klasztoru:

„Lothel… zwana przez nas „Niepokorną”. Ten przydomek nadałam jej, kiedy to dowiedziałam się o jej wyskokach. Chciałam ją wydalić z zakonu, ale miałam sen, mówiący, abym tego nie uczyniła. Teraz widzę, że dobrze zrobiłam nie wyrzucając jej z klasztoru. Jest moją najlepszą uczennicą, najwierniejszą ze wszystkich sióstr. Jej życie uległo wielkiej zmianie. Córka senatora w klasztorze… nie słyszałam nigdy, aby ktoś zrezygnował, ze światowego życia, na koszt tego naszego, ubogiego i przepełnionego wiarą.„

Fallmina Ceradin – siostra Lothel:

„Nie sądziłam, że to zrobi… Powiedziałam jej, że jej życie jest zależne od rodziców. Zaprzeczyła, odrzekła, że uczyni coś, co będzie swoistym buntem, przeciwko władzy rodziców nad swymi dziećmi. I zrobiła. Lothel w klasztorze, nikt nie wierzył w to co nastało. Nie zmieniło to mojego życia, ale podziwiam ją, że miała odwagę, tak potrzebną do podjęcia tak ważnej decyzji.„

Lothel Ceradin:

„Tak, założyłam się ze swoją siostrą, że zrobię coś szalonego, tak na przekór wszystkim. Bałam się, nie powiem, że nie… nie powinno to nikogo dziwić, strach jest przecież obecny w każdej sekundzie naszego życia, chociaż gdzieś ukryty w naszym wnętrzu, to zawsze jest i atakuje nasze serce w najmniej odpowiednim momencie. Ale moja wiara, pomogła mi ten strach przezwyciężyć, pokonać i zamknąć w klatce mojego serca. Jestem wdzięczna, nie tylko siostrze Eowirze, ale i całemu klasztorowi.”

Cedrik Boreman – Gospodarz oberży, do której uczęszczała Lothel, zanim oczywiście wstąpiła do klasztoru:

„Lothel?... Lothel Ceradin?... A! tak pamiętam! Taka młoda, pięknie zbudowana kobieta. Do klasztoru wstąpiła tak? Można by się tego po niej spodziewać… lubiła, żeby nie powiedzieć kochała takie wyskoki. Raz pamiętam, było to kilka wiosen temu, upiła się do tego stopnia, że zaczęła rozbierać się u mnie w gospodzie, sam nie wiedziałem czy mam ją powstrzymać, klientela była uradowana, to ja również. Ale nagle gdzieś uciekła… do dziś nie wiem gdzie.”

Gretav Ceradin – ojciec Lothel:

„Przed przystąpieniem do klasztoru, uczyła się w szkole magii, nie była może najzdolniejszą uczennicą, często uciekała z lekcji, ale wtedy naprawdę w nią wierzyłem, że coś w życiu osiągnie. A teraz… klasztor, codzienne, monotonne modlitwy, pomoc bliźnim i bieda. Co to za życie?! Ale jak już wspomniałem, to jej decyzja, już nic nie mogę zrobić.”

Lothel Ceradin:

„Czego się boję? Hmm… pomyślmy. Ciemności! Tak boję się ciemności… to ona właśnie rodzi nasze koszmary, to przez ciemność błądzimy, to jej sprawka, że zaślepieni idziemy, nie wiedząc gdzie. To chyba wszystko… ogólnie to czasami boję się wszystkiego, tak na krótką chwilę jestem strasznie strachliwa.
Czego nienawidzę? Osób bluźniących w stosunku do mego Pana. A i jeszcze oceniania ludzi przed poznaniem… No jak można postawić komuś ocenę, pozytywną czy negatywną, wszystko jedno, jeśli się człowieka nie zna, nigdy nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Przeraża mnie myśl, że większość właśnie tak robi.”

Kirholm Pirret – pierwsza „szkolna” miłość Lothel:

„Ah Lothel… znowu narozrabiała, jak za dawnych lat. Ostatnio z nią rozmawiałem, mówiła, że jest tam, w zakonie szczęśliwa. Do teraz jednak sądzę, że Ona, tak piękna i szalona dziewczyna, nie nadaje się do klasztornych murów. Lothel mogłaby każdego z mężczyzna na tym świecie owinąć sobie wokół palca. Przed przystąpieniem do zakonu często flirtowała z przeróżnymi chłopami, zazwyczaj wysokiego urodzenia. Dziś już tego nie robi, bo jak… wydaje się mi, że z czasem zmieni zdanie i wróci do poprzedniego życia.”

Lothel Ceradin:

„Ja! Zrezygnować?! Nigdy”

Odrzekła i poszła na codzienną modlitwę.

Lub jako:

Elf druid, Luv:

Historia i opis:

Ludzie... najbardziej fałszywe stworzenia na świecie. Zresztą, co za różnica jaka rasa? Elf, krasnolud, ork... wszyscy reprezentują fałszywość.
Nikt nie jest w stanie być prawdziwy, być sobą. Drobne klamstwa używane dzień w dzień "Ślicznie dziś wyglądasz kochanie", te poważne machlojki, ogólnie jedno wielkie bagno.
Jeszcze nie narodził się ktoś kto byl by w stanie to ogarnąc swym umyslem, ktoś kto móglby nad tym zapanować. Bo i po co? Wszystko jest narzucone z góry. Nikt niczego nie zmieni.
Dlatego Luv odrzucil bogactwa spoleczeństwa. Zrezygnowal z miękkiego loża w domu swoich rodziców, odrzucil pokusy zaklamanego świata.
Chcial stać się kimś lepszym, kimś kto będzie mógl wstać z rana z czystym sumieniem i powiedzieć sobie "Jestem dobrą osobą".
Idąc tą filozofią już od malego. Nie krzyczal na innych, nie grozil, nie klamal, byl serdeczny, cierpliwy i cichy. Wolal sluchać innych i pomóc im w ramach swoich możliwości.
Zawsze z wyciągniętą ręką do drugiej osoby. I to go przekonalo do jednego. Nie możesz być dobry, będąc w spoleczeństwie. Mimo tego, że dzielisz się ostatnią kromką chleba,
mimo to, że podzielisz się pieniędzmi, zawsze jesteś tym gorszym. Nie jesteś na tyle dobry, żeby bawić się z innymi. Nie na tyle zdolny, żeby ojciec mógl być z Ciebie dumny.
Masz spiczaste uszy, więc musisz być dostojny.
Czy to jest filozofia, która ma szerzyć dobro w świecie? To jest sposób na pogodzenie się ze wszystkimi? Po co są te ciągle klótnie, wyzwiska? Umowy podpisywany prze magów, kupców i senatorów?
Wszystko to jest kruche, wszystko to rozpada się. Skąd się wzięla zawiść?

Mimo że Luv byl maly, mimo że mial wszystko czego chcial. Jego rodzice byli wplywowymi Elfami, z dlugą tradycją kupiecką. Luv mial przejąć caly ten interes po ojcu, mial zaopiekować się rodzinnym dobytkiem.
Mial oszukiwać ludzi, mial kombinować, kantować, kupować za taniej, sprzedawać za drożej. Mieć w dupie tych co wolają o pomoc, nogą odtrącając tych którzy pelzną do Ciebie. Bo Ty masz, a oni nie.
Bo możesz, ale nie chcesz się podzielić.
Nie mówię, że Luv plakal po kątach, widząc cierpienie innych ludzi. Dobrze zdawal sobie sprawę z tego, że wielu z nich sami zgotowali sobie taki los. Zadlużając się, uprawiając hazard itd.
Nie wspólczul im. Nie mieszal się w ich sprawy. Może dlatego, że kiedyś wykradl dla ojca calkiem ladną sakiewkę z monetami. Wieczorem wykradl się z domu i chcial im pomóc.
Najpierw odwiedzil samotną matkę, z paro letnim dzieckiem. Nie żalowal jej grosza. Ona miala lzy w oczach, dziękowala mu, calując go po stopach. Mimo zaklopotania, czul się dobrze.
Wiedzial że pomógl i chcial robić to dalej. Zaglebiając się w kolejne uliczki, wkońcu się doigral... Paru opryszków, a raczej żebraków uzbrojonych w palki i jakieś noże, pobili go dotkliwie i zabrali wszystko co mial.
Plakal leżąc na ziemi, plakal gdy deszcz w nocy rozpadal się na dobre i zagluszyl jego krzyki o pomoc. Plakal ostatni raz w życiu. Z zlamaną nogą, zwichniętym barkiem i paroma glębokimi ranami na twarzy i plecach, wyczoglal się wkońcu na glowną ulicę.
Znalazl go patrol straży, który automatycznie poinformowal medyków oraz ojca Luv'a.
Heh, zapewne normalny, kochający ojciec, przytulil by syna i rozplakal się widząc jego stan. Niestety... ojciec Luv'a byl inny. Nie czuly, bez emocji i sumienia.
Kazal dla medyków zabrać go z jego oczu, nazywając go zlodziejem. Chlopak zemdlal, a cisza która zapadla odbila się echem na psychice naszego bohatera.
Poskladali go do kupy. Dalej ma lekkie problemy z barkiem. Przy większym wysilku odczuwa ból. Jego twarz? Jest cala... raczej. Widoczna blizna idąca od potylicy, przez ucho, kończąca się na policzku, wystarczająco szpecila jego twarz.
Uśmiech zniknąl z twarzy chlopca. Na zawsze. Tak samo jak na zawsze już ból w barku, blizna na twarzy i kilkanaście innych na plecach będzie mu skutecznie przypominać o tym, co ludzie potrafią zrobić dla innej osoby.
Nie, nie znienawidzil ich. Rozumial. Bieda i rozpacz może doprowadzić kogoś do oblędu. Bogactwo i dobrobyt, może kogoś doprowadzić do znieczulicy.

Po wykuruwaniu się i odzyskaniu już pelnej sprawności fizycznej, odszedl z domu. Nie bylo pompatycznego monologu z ojcem, nie bylo placzu matki. Nikt nie wybiegal za nim, próbując go zatrzymać.
Zabral co mial. Szkicownik, gdzie kochal rysować, ubrania, trochę zaoszczędzonych pieniędzy, oraz... coś czego nie powinien zabierać. Każdy z następnych dziedziców
kupieckiej fortuny, wraz z nią, dostawal medalion. Tradycja ta sięga już kilka pokoleń, a same świecidelko jest czymś w rodzaju artefaktu. Ma on przynosić szczęście oraz spokój ducha.
Luv pamięta jak jeszcze dziadek opowiadal historię medalionu i opowiadal o przodkach którzy nosili go z dumą, przy czym byli wzorowymi obywatelami. Co ważniejsze byli dobzi.
Co można przez to rozumieć? Honor? Wspólczucie? Posiadanie sumienia? Nie być obojętnym na cierpienie innych? Możliwe... wlaśnie dlatego ojciec Luv'a nie zaslugiwal na niego.

Chlopak nie wiedzial gdzie ma ruszyć, nie wiedzial w ktorą stronę ma kierować swoje kroki. Po prostu szedl. Wychodząc z miasta uslyszal skomlączącego szczeniaka.
Ujrzal go, leżącego, brudnego i z oczami mającymi tyle cierpienia w sobie, że nie mial serca go zostawić. Kucnąl nie opodal niego. Szczeniak bal się. Trzęsl się, ale jego instynkt podpowiadal mu co ma robić.
Szczerzyl kly, odstraszającego chlopca, który z uśmiechem patrzyl sie na niego. Nie krzyczal, nie wyganial, nie bil. Po prostu patrzyl się. Po chwili sięgnąl za pazuche, a szczeniak podniósl się na lapy,
wyczuwając niebezpieczeństwo. Zdziwienie jego bylo wielkie, gdy okazalo się że zamiast palki wyciągnąl kawalek suchego mięsa i rzucil w stronę psa. Chwila trwala dlugo,
zanim szczeniak zaufal na tyle chlopcu, by szybko chwycić pokarm i oddalić się na parę kroków, dalej niepewnie patrząc na niego.
Minęlo tak pare minut, podchodów między chlopcem a psem. Wkońcu ten drugi zaufal na tyle temu pierwszemu, że spokojnie jadl mu z ręki.
I tak ruszyli. Obok siebie, gdzieś. O tam. W stronę tego czegoś, co widać, tam daleko.

Jak wygląda Luv? Teraz, jest dość wysokim elfem, z czarnymi wlosami, spadającymi swobodnie na plecy. Oczy jego, ciemne, zimno i spokojnie patrzą na świat. Sylwetka?
Normalna. A co go wyróżnia? To, że się nie wyróżnia. A przynajmniej stara się to robić. Nosi bandamke na glowie, żeby zakryć uszy. Nie chce, żeby ludzie traktowali go jako Elfa.
Nie chce, żeby ktokolwiek ocenial go na podstawie tego jakiej rasy jest przedstawicielem. Zdaje sobie sprawę, że budowa twarzy, również może wyróżniać go, więc nosi pelerynę z wysokim kolnierzem, zakrywającą jego twarz do polowy.
Po to, żeby zakryć bliznę i owalne ksztalty twarzy. Co może symbolizować blizna? On sam zawsze traktowal takich ludzi jako bandziorów, a raczej kogoś, kto nie jest spokojną duszą.
Wolal nie wywolywać negatywnych emocji samym swoim wyglądem.

A kim jest? Kimś, kto zacząl wierzyć. Nie w ludzi, nie w zloto. W naturę. W zwierzęta, lasy, góry. To daje spokój, to daje ukojenie.
Natura nie oszukuje, tak samo zwierzęta. Jeżeli są zle, okazują to, jeżeli są szczęśliwe, merdają ogonem. Bez sztuczek i podstępów.
Okażesz im uczucia, one zapamiętają to na dlugo i będą Ci wierne do końca. Dlatego przez już jakiś czas, zawsze obok Luv'a, można zobaczyć sporego psa, z siwą sierścią, z nieufnym spojrzeniem i dystansem do wszystkich.
Nie musieli ze sobą rozmawiać. Dobrze się rozumieli, a każdy ruch odczytywali doskonale. Dzięki temu żyją, jakoś. Unikają gwarnych miast. Wolą spokój i ciszę polanki.

Jak go nazwać? Druid? Niektórzy tak nazywają takich ludzi. On sam? Mówi na siebie, że jest dyplomatą wiatru. Spowiednikiem slońca i przyjacielem nocy. A konkretniej podróżnikiem.
Nie mówi na siebie "Druid", bo go szufladkuje do wąskiej grupy spolecznej, która jest z góry oceniana. A tego on unika jak ognia. Nie ocenia ludzi po pozorach, zresztą... nie wiele ma z nimi wspólnego.
Oczywiście, technicznie, jest druidem. Na początku swojej wędrówki spotkal jednego "maga natury" w odleglym lesie, od rodzinnego miasta. On nauczyl go czerpać silę z ziemi.
Pokazal jak przeżyć, jak modlić się i do kogo. Jak rozmawiać ze swoim pieszczochem, jak odgadywać jego myśli. Razem spędzili parę lat, a doświadczony "podróżnik" nauczyl wszystkiego co wiedzial Luv'a.
Dzięki niemu, Luv, zostal oświecony. Można tak powiedzieć. Zaufal w wiarę. Zacząl wierzyć, a dzięki temu nauczyl poslugiwać się magią. Zajęlo to jednak trochę czasu, ale oplacilo sie poświęcic na to czas.

Albo chętnych do gry w mojej, drugiej sesji:

http://lastinn.info/sesje-rpg-inne/1...ski-dlugi.html

Jako:

Tommy Salieri:

Tommy Salieri – wychowany w patologicznej rodzinie w Nowym Jorku, na Bronksie, już jako dziecko został dilerem narkotyków. W wieku trzynastu lat zaczął pracować dla ludzi związanych z Sonnym Di Canio, którego szybko poznał osobiście i przez którego zaczął wnikać coraz głębiej w kierowane przez niego struktury gangsterskie. Jako dwudziestolatek, uratował mu życie, udaremniając zamach. Niedoszłym zabójcą była kobieta podająca się za prostytutkę, z której usług miał skorzystać Di Canio. Tommy udowodnił, że za zamachem stała dotychczasowa prawa ręka Sonny’ego – Francesko Ventresca, który chciał zająć jego miejsce. Salieri osobiście dokonał egzekucji zarówno na zleceniodawcy jak i niedoszłej zabójczyni. Od tego czasu zupełnie przestał handlować narkotykami jako diler, stając się człowiekiem Sonny’ego do zadań specjalnych, szybko wyrastając na najlepszego żołnierza gangu Di Canio. Na zlecenia szefa zajmował się zabójstwami, ściąganiem długów, czy haraczy. W tym czasie poznał też Wielkiego B. z Los Angeles, z którym Di Canio prowadził liczne interesy, prawdopodobnie związane z handlem bronią i narkotykami.

Kilka lat temu gang Di Canio został jednak rozbity za sprawą niejakiego Donniego Loconte. Była to szeroko zakrojona akcja FBI, polegająca na tym, że jeden z agentów federalnych przez kilka lat wnikał w struktury gangu Sonny’ego jako Donnie Loconte właśnie. Udało mu się to do tego stopnia, że nie tylko został do gangu przyjęty, ale miał w nim miejsce bardzo blisko samego szefa. W skutek tej akcji Di Canio został ostatecznie aresztowany i skazany na czterdzieści lat więzienia. Tommy’emu Salieri udało się uniknąć aresztowania i uciec do Europy pod fałszywą tożsamością. Miał wtedy już trzydzieści lat. Nie bardzo wiadomo, czym się tam zajmował, mówi się, że pracował jako płatny zabójca. Kilka tygodni temu skontaktował się z nim Wielki B., który znając i ceniąc Tommy’ego zaproponował mu pracę na jego usługach w Los Angeles.

Tommy Salieri najczęściej nosi garnitury, marynarki, eleganckie koszule, skórzane kurtki, bądź płaszcze. Znany jest z tego, że uwielbia korzystać z uroków życia. Alkohol, narkotyki, prostytutki, to otoczenie, w którym czuje się jak ryba w wodzie. Nigdy za to nie uprawiał hazardu, twierdząc, że ma zbyt wielkie skłonności do uzależnień od wszystkiego i boi się, że straciłby szybko wszystkie pieniądze.
Jest bardzo pewny siebie, uwielbia podrywać kobiety, choć zawsze traktuje je mocno z góry.

- jeździ: nie posiada samochodu, ponieważ dopiero sprowadził się do Los Angeles,
- ulubiona broń: Beretta 92
- lat: 36
- znak rozpoznawczy: poważna mina zgorzknialca, kamienna twarz.

Lub jako stworzona przez siebie nowa postać.

Czekam na zgłoszenia jak najdłużej się da.
 

Ostatnio edytowane przez Garzzakhz : 03-09-2011 o 13:28.
Garzzakhz jest offline  
Stary 03-09-2011, 15:33   #2
 
korwinlk's Avatar
 
Reputacja: 1 korwinlk nie jest za bardzo znanykorwinlk nie jest za bardzo znany
chętnie zagram Luvem
 
korwinlk jest offline  
Stary 03-09-2011, 20:07   #3
 
Garzzakhz's Avatar
 
Reputacja: 1 Garzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znany
Ile zajmie ci oswojenie się ze sesją i z postacią Korwinlk?
 
Garzzakhz jest offline  
Stary 03-09-2011, 21:14   #4
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Lothel bardzo mi sie podoba, z tym, że w d&d jeszcze nie grałam. Nigdy.
Chętnie bym popróbowała, ale jeżeli do przeczytania sa 3 podręczniki z zasadami po 200 stron, to dziekuję bardzo.

Jeżeli Cię to nie przeraża (znaczy konieczność potłumaczenia mi roznych rzeczy via pw) to prosze mnie qwpisac na listę.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 03-09-2011, 21:18   #5
 
Garzzakhz's Avatar
 
Reputacja: 1 Garzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znany
Nie nie musisz czytać trzech podręczników, ja zajmuję się mechaniką w 100% tak aby gracze nie mieli problemów z grą.

Wszystko ci wytłumaczę, tylko daj znać ile czasu potrzebujesz na oswojenie się z sesją?
 
Garzzakhz jest offline  
Stary 03-09-2011, 21:34   #6
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Przeczytam szybko
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 03-09-2011, 21:41   #7
 
korwinlk's Avatar
 
Reputacja: 1 korwinlk nie jest za bardzo znanykorwinlk nie jest za bardzo znany
jutro rano będę oswojony juz przeczytałem 50 postów
 

Ostatnio edytowane przez korwinlk : 03-09-2011 o 23:45.
korwinlk jest offline  
Stary 03-09-2011, 21:46   #8
 
Lokstar's Avatar
 
Reputacja: 1 Lokstar nie jest za bardzo znany
Mógłbym zagrać jako Tommy Salieri, ale uprzedzam, że nigdy dotąd nie grałem przez forum.
 
__________________
nothing is true everything is permitted
Lokstar jest offline  
Stary 03-09-2011, 23:21   #9
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Przeczytałam sesje, komentarze, zajrzałam nawet do docs (ale tam chyba cos innego jest powiedział chrapliwym głosem gdy zbliżyli się do auta. ).

Klimat czuje, postać też, mogę grać prosze na priv ew wskazówki
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 04-09-2011, 00:29   #10
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Gdyby nie wypaliło coś, chętnie zagram zarówno elfem jak i kobietą.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172