Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Rekrutacje do sesji RPG > Archiwum rekrutacji
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone.


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-04-2012, 01:59   #1
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
[D&D 3.5 FR] Zmierzch diamentowego smoka (18+)

21 Eleint (wrzesień), 1380 DR, Rok Gorejącej Dłoni

O pewnym brzasku w górskim lasku...
A dokładniej w leśniczówce wybudowanej dawno temu na polanie w środku tego lasu.


Budynek był skromny, niepozorny i nieduży. Wnętrze wywoływało podobny efekt - stół z dwoma krzesłami, palenisko w kącie, dwie prycze i inne proste meble, w tym kilka skrzyń. Nic nie wskazywało na niezwykłość tego budynku. Zupełnie nic.
Jednak tamtego dnia zebrał w sobie bardzo nietypową grupę ludzi. Dwoje z nich siedziało przy stole, zajmując jedyne wolne krzesła zmuszając pozostałą piątkę do zadowolenia się skrzyniami, lub stania w izbie.
Jednym z nich był młody mężczyzna o dużym nosie i niezbyt inteligentnym wyrazie twarzy, choć mogły to być jedynie pozory. Miał na sobie płaszcz z kapturem i zbrojenia na rękawach z których dodatkowo wystawały ostrza. Ubrany był niemal w całości na czarno.


Drugą osobą przy stole była półelfka kryjąca część swojej twarzy za żelazną maską. Metal zakrywał kawałek policzka, prawe oko i większą część czoła, wyglądał jak zniekształcony trójkąt i wydawał się idealnie przylegać do jej twarzy. Obrzucała nieprzyjemnym spojrzeniem, lub nawet cichym warknięciem każdego kto patrzył się na jej twarz bez wyraźnej przyczyny. Oprócz tego ubrana była w typowy, kobiecy strój podróżniczy wzbogacony o skórzaną zbroję. Oparte o jej krzesło stały dwa miecze w pochwach i długi łuk.

Dochodziło już prawie południe, jednak piątka nieznanych sobie ludzi nie zaczęła jeszcze ustalać szczegółów tego, po co się tutaj zgromadzili. Wiedzieli całkiem niewiele. Zostali wezwani, by wziąć udział w jakiejś specjalnej misji związanej z polowaniem na smoka, zaś ich pracodawcą miał był tajemniczy mężczyzna w czerni, siedzący aktualnie przy stole. Nie często też dostają transport do zleceniodawcy w postaci magicznego portalu, więc zadanie musiało być nieliche.
Na sporadyczne pytania o to, kiedy dowiedzą się czegokolwiek, mężczyzna odpowiadał że czekają na jeszcze jedną osobę, szeptając przy okazji do kobiety pytanie "gdzie jest twój brat?", na co odpowiadała niezrozumiałym burknięciem.

W końcu jednak nie wytrzymał.
- Nie możemy marnować więcej czasu. - zwrócił się do półelfki. - Idź go poszukać, ja przybliżę naszym gościom nasz plan.
W końcu.

Kobieta wzięła swoją broń i wyszła na zewnątrz nie odzywając się słowem do nikogo. Wychodząc, krzyknęła cicho zobaczywszy coś na zewnątrz. Odpowiedział jej głęboki ryk bestii - wszyscy w izbie zerwali się, żeby wybiec z budynku i stawić czoła potworowi. Jednak jeden z piątki, niejaki Siegfried Jaggerwock, powstrzymał wszystkich tłumacząc, że wielki smok o spiczastych łuskach jest jego towarzyszem. Na zewnątrz stał również biały tygrys, jednak ten leżał potulnie pod jednym z drzew i tylko zastrzygł uszami na całe zamieszanie. Półelfka rzuciła kilka przekleństw w kierunku Jaggerwocka i wyszła. Mężczyzna w czerni chrząknął.
- Długo się naczekaliście, mam nadzieję że chwilę jeszcze wytrzymacie. Mirith poszła poszukać swojego brata, jest on kluczową częścią naszego planu.
Zaczął chodzić dookoła stołu.
- Nazywam się Hiant i to ja was tu sprowadziłem celem wykonania bardzo ważnego i opłacalnego zadania. Jak zapewne się domyślacie, zamierzamy zapolować na smoka. Każdy z was został wybrany do tego celu ze względu na jego doświadczenia ze smokami. Czy to w kwestii ubijania ich, oswajania, czy nawet przemian. - Spojrzał na krótką chwilę na jedynego w izbie niziołka, po czym kontynuował. - Tak, wszystkie wasze zdolności będą potrzebne. To co teraz powiem może zabrzmieć jak niewybredny żart, lub inny nieistniejący wymysł czyjejś wyobraźni, lecz zapewniam was że to najprawdziwsza prawda.
- Uciekł nam efekt wieloletnich badań i wynik wielu magicznych eksperymentów. Smok doskonały, przewyższający swoich pobratymców pod niemalże wszystkimi względami. Po co i przez kogo ten gad został stworzony, to nie istotne. A przynajmniej nie teraz. Teraz istotnym jest fakt, że lata sobie po świecie i nie wiadomo co zamierza, jednak z pewnością nic przyjemnego. Jest chytry, inteligentny i silny. Zabójcza mieszanka, którą trzeba szybko zneutralizować. Zapewne macie wiele pytań, jednak pozwólcie że najpierw skończę.

- Działam na własną rękę w tej sprawie. Mój pan, hrabia Marauch, który teoretycznie jest "wynalazcą" tego smoka zgromadził własną grupę poszukiwaczy przygód w podobnym celu, co wasz. Z jedną różnicą, wy macie tego smoka zabić, Marauch zaś chce go żywego. Zwariował, po takiej ucieczce nadal wierzy, że można go nagiąć do swojej woli i kazać robić, co mu każe! - Uderzył pięścią w stół. - Po moim trupie! Ten eksperyment nawet nie należy do tego świata, nie powinno go tu być. Trzeba się go pozbyć! Za wykonanie zadania oferuję wam po dziesięć tysięcy sztuk złota, a także sławę jako zabójcy jedynego w swoim rodzaju gada jakiego widział ten świat. Dimaetoreggowi nie można pozwolić żyć! Tak, to jego imię. W ich języku oznacza "Diamentowy ząb". Co, nie wspomniałem? Smok jest w całości diamentowy. I nie jest to przenośnia, jeśli w jakiś sposób odłupiecie kawałek jego łuski, szponu, czy czegokolwiek, to będziecie mieli najprawdziwszy brylant w ręce. Możecie to potraktować jako dodatkową zapłatę - co wyskubiecie z martwego gada, to wasze.
- Mirith nadal nie ma, więc przedstawię wam pierw mapę.

Wyciągnął długi patyk i wymówił wyzwalacz, po czym narysował nim w powietrzu duży prostokąt. Po ruchach Hianta zostawały grube, niebieskie linie, kiedy zaś całość uformowała się w czworobok, wewnątrz niego po chwili pojawiła się mapa okolicy jak na papierze. Większą jej część zajmował sam las z kilkoma punktami orientacyjnymi, w tym dwoma dużymi "X" - jednym czerwonym i jednym niebieskim.

- Czerwony znak oznacza miejsce, gdzie jesteśmy. Niebieski zaś to jedyna nasza wskazówka odnośnie Dimaetoregga. Mam na swoich usługach kapłana Waukeen będącego wyjątkowo dobrym jasnowidzem. Wywróżył mi, że po ucieczce smok był jeszcze na tyle osłabiony, że się rozbił. Niebieski znak na mapie to właśnie miejsce, gdzie najprawdopodobniej do tego doszło - na wschód stąd, jakieś trzy dni drogi przez las. Wątpię, czy wciąż tam jest, jednak jeśli gdzieś mamy znaleźć wskazówki na temat jego pobytu, to właśnie tam.

W tamtym momencie na zewnątrz rozległo się rżenie wierzchowca połączone z kobiecym piskiem i ponownym rykiem pupila Jaggerwocka. Zanim jednak ktokolwiek zdążył sprawdzić co się dzieje, drzwi do leśniczówki same się otworzyły i wpadła przez nie młoda dziewczyna. A raczej została tam wrzucona przez półelfkę Mirith.

- Znalazłam go. - powiedziała i sama weszła do środka zamykając drzwi. Dopiero wtedy zgromadzeni zorientowali się, że młoda dziewczyna jest istotnie młodym chłopakiem, półelfem o wyjątkowo delikatnych rysach twarzy, długich włosach i prostym ubraniu. Okazało się również, że to on piszczał chwilę wcześniej.


- Jak śmiesz, tak mną rzucać?! - oburzył się wstając. Próbował strzepnąć kurz najpierw ze swoich spodni, potem ze swoich dłoni, w efekcie wykonując dziwne gesty w powietrzu. - Skandal, nie mam zamiaru godzić się na takie warunki!
Rozejrzawszy się po zgromadzonych, wzrok utkwił na niziołku.
- Ty! Paziu! Natychmiast daj mi chustę, żebym mógł się wytrzeć! - zażądał. Hiant jednak mu przeszkodził głośnym chrząknięciem.
- Panowie... oto mistrz Mazarith, nasza tajna broń w walce ze smokiem. - powiedział bez przekonania. - Jedyną znaną nam słabością Dimaetoregga jest magiczna pieśń grana na flecie, zaś mistrz Mazarith jak nikt inny ją zna.
- Ha, zna?! - młodzik wyglądał na oburzonego. Znów. - To ja ją ułożyłem! Ten nikczemnik Flotgar mi ją zwyczajnie ukradł i zaniósł do hrabiego!

- Tak, ustalimy ten fakt z hrabią Marauchem, jak tylko wykonamy zadanie. Utwór ten...
- Nie wiecie nawet przez co musiałem przejść żeby się tu dostać! - Mazarith fuknął raz jeszcze. - Najpierw ten las, potem te drzewa, a na koniec wpadłem do błota! Cały mój piękny ubiór jest brudny i musiałem się przebrać w te łachy. A tak chciałem się dobrze prezentować przed wyborowym towarzystwem. Szkoda, że nikogo takiego tu nie ma, ale...
Przerwał w pół zdania, zataczając się ciężko do przodu. To Miriath stanęła nagle za nim i trzasnęła go otwartą dłonią w tył głowy.
- Zamknij się wreszcie. - fuknęła i skinęła głową Hiantowi, który kontynuował.
- Tak, utwór ten posiada moc pozbawienia diamentowego smoka jego mocy. Zmusza go do przybrania ludzkiej postaci i uniemożliwia korzystania z większości jego smoczych zalet. Pozwala go też zidentyfikować w tłumie, powodując na krótką chwilę zmianę jego normalnej skóry w diament. Mistrzu Mazarithu, zechcesz zaprezentować nam tą pieśń?

Półelf rozejrzał się po izbie, napotkawszy po drodze wzrok półelfki, która już gotowa była trzasnąć go po raz drugi. W końcu westchnął i wyciągnął zza pasa biały flet z dziwnego materiału. A potem zaczął grać.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=RfFzCehLYco[/MEDIA]

Melodia wydawała się prosta, jednak w wykonaniu półelfa brzmiała po prostu pięknie ukazując kunszt artysty. Mazarith bez wątpienia miał talent, jednak żeby taka trywialna piosenka była wielką, tajemną bronią przeciw wielkiemu, diamentowemu smokowi?
Coś wyraźnie było nie tak, gdyż Hiant schował na chwilę twarz w dłoni.
- To nie ta melodia... - powiedział.
- Pewnie, że nie ta! - oburzył się znów półelf. - Macie pojęcie jakie to trudne do grania jest? Zawsze potem palce i oczy mnie bolą, w głowie mi się kręci! Raz tak mnie zawirowało, że aż upadłem i...
Plask, półelf znów się zatoczył.
- Graj, nie marudź. - Mirith ułożyła dłoń w pięść i zagroziła grajkowi.
- No dobra, już dobra! Co za skandal, żebym to ja musiał...

Elf podszedł do stołu i odłożył flet na blat, po czym zakrył oczy dwoma palcami. Stał tak przez dłuższą chwilę mamrocząc coś pod nosem, a kiedy skończył i zabrał dłoń sprzed twarzy, jego oczy były całkowicie białe. Bez źrenic, bez siatkówek. Wyglądały trochę jak oczy topielca, lecz jeszcze upiorniej.
Rozejrzał się tym martwym wzrokiem po izbie.
- Daj mi obiekt. - powiedział cicho do Hianta, który skinął głową i wymówił krótkie zaklęcie. Na blacie pojawił się duży, czarny kruk z połamanymi, postrzępionymi piórami.

- Jeżeli zagrałby to bez obiektu, trafiłoby w nas wszystkich i prawdopodobnie zabiło. - wyjaśniła krótko Mirith, stojąca teraz bliżej piątki zebranych towarzyszy.

Dopiero wtedy Mazarith wziął flet i zaczął grać. Melodia, która teraz wydobywała się z instrumentu w niczym nie przypominała tego, jak powinien grać flet. Brzmiało to raczej jak przeraźliwe wycie, na początku ciche i jakby tęskne, z czasem jednak coraz głośniejsze i bardziej rozpaczliwe. W pewnym momencie zmieniło się w urwany krzyk - z palców grajka wydobyły się smugi czarnego dymu i wystrzeliły w kierunku kruka. Nastąpił huk, jakby piorun uderzył nieopodal, ziemia się na chwilę zatrzęsła i ptak padł martwy, by po chwili zostać odesłanym na swój plan egzystencji.

Półelf natomiast zatoczył się, tym razem bez pomocy półelfki. Jego oczy wróciły do normy, upuścił flet na podłogę i runął na krzesło, zajęte wcześniej przez Mirith.
- Muszę... odpocząć. - Zsunął się z krzesła i padł na ziemię nieprzytomny. Półelfka podeszła doń, by pomóc mu dojść do siebie - mało subtelnie, bo serią policzków.
- Dziękujemy, mistrzu Mazarithu. - powiedział po chwili Hiant. - Widzicie teraz jak potężną moc skrywa ta melodia i jak niszczycielsko działa nawet na osobę, która ją gra. Oczywiście Dimaetoregga nie zabije to na miejscu, a jedynie go osłabi. Od wykończenia go jesteście wy.
- I tak właśnie prezentuje się wasze zadanie, drodzy podróżnicy. Mirith będzie wam towarzyszyć w charakterze przewodnika, zaś Mazarith w celu wiadomym. Jedziecie do niebieskiego punktu, znajdźcie wszelkie wskazówki jakie tylko możecie na temat smoka. Gdzie się udał, co zamierza. Powstrzymajcie go, a niewątpliwie okryjecie się sławą jako najwybitniejsi zabójcy smoków!

Zapadła cisza, którą Hiant przerwał po dłuższej chwili westchnięciem.
- No tak, już skończyłem. Teraz możecie zadawać pytania.
 

Ostatnio edytowane przez Gettor : 05-05-2012 o 00:12.
Gettor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172