Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Rekrutacje do sesji RPG > Archiwum rekrutacji
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone.


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-10-2012, 13:58   #1
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
[Autorski] Opowieści z Granitu - cz. I

Opowieść o tym, jak Komtur Zakonu Złotego Smoka pokonał Pandorę


Z nieba już od kilku dni lał się gruby, rzęsisty deszcz. Wszystkie nie ubite trakty, przemieniły się w rwące rzeki. A nawet te ubite, były zalane i pełne na niesionego błota. Nie była to pogoda ani na wierzchowce, a ni na inne pojazdy. Tak właściwie, to tylko prawdziwi ryzykanci opuszczali bezpieczne chaty i gospody, wyruszając na gościńce. Oczywiście na przykład drogi w Republice Rzyskiej, miały własny system odprowadzania wody, choć nie było ich za wiele.
Ta opowieść dzieje się u północnych sąsiadów Republiki Rzyskiej, w Królestwie Rolskim. Państwie dużym, rozległym i niezbyt bogatym. Takim, jakich była masa na Granicie. Wyróżniało je tylko fakt, że aktualnie nie prowadziła żadnej wojny i skutecznie nie dawała się w żadną uwikłać. Nawet przygraniczne spory z Republiką Rzyską, nie zmieniały jej neutralności.

* * *

Jednym z niewielu ludzi na trakcie w ten dzień, był Posłaniec Zakonu Złotego Smoka, Kristo. Podróżował zwyczajnym samochodem osobowym, takim jakich było pełno w tych stronach. Nie był to pojazd zdatny do poruszania się w wodzie, więc szybko zdechł alternator, który ktoś umieścił przy podwoziu i niezbyt zabezpieczył. Kristo nie miał nic innego do wyboru, jak zatrzymać się na środku traktu i przeczekać ulewę, a potem naprawić samochód i pojechać dalej. Nie ukrywając, gonił go czas. Na razie, jeszcze jego przesyłka spała. Zaledwie 14 letnie dziecko. Dziewczynka. Tylko Kristo wiedział, dlaczego jej rodzice postanowili ją porzucić w tych trudnych czasach.
Można by pomyśleć, że taka zła pogoda mogła by trzymać wszystkich bandytów z dala o traktu. Co prawda, na każdym skrzyżowaniu głównych dróg w Królestwie znajdowała się strażnica, lecz co z tego skoro ostatnia taka była sześć kilometrów za, a następna dwanaście kilometrów przed nimi. Rabusiów nie było wielu. Zaledwie pięciu, i to takich, których najwyraźniej oderwano od pługu.
Nawet nie dysponowali odpowiednim uzbrojeniem, ale cóż. Było ich więcej. Czwórka z nich miała jakieś pałki, noże czy inne bzdety. Jeden z nich miał tylko starą, ładowaną od przodu strzelbę, dzięki której w ogóle postanowili napadać na przejezdnych. Kristo z kolei miał tylko podstawowy pistolet, będący na wyposażeniu Zakonu oraz krótki miecz. Takim łatwiej się walczyło w ciasnych budynkach czy w lesie. A masą dorównywał pełnoprawnemu, żelaznemu ostrzowi.
Kristo w przeciwieństwie do swojej bezcennej przesyłki, nie spał. Widział dwójkę mężczyzn zbliżających się do jego auta od strony lasu, jednego ze strzelbą od strony pól i kolejną dwójkę od tyłu. Lecz, był człowiekiem ufnym. Liczył, iż ktoś zauważył jego nieszczęście i postanowił mu pomóc ruszyć dalej. Nic bardziej mylnego. Przekonał się o tym dopiero wtedy, kiedy napastnicy pokonali odległość z której mógł ich bez większych problemów zastrzelić.
Kij, a raczej drąg który dzierżył jeden z nich, z łoskotem spadł na przednią szybę. Pojawiła się na niej pajęczyna, jakieś odłamki wpadły do środka auta. Za drugim zamachem, szyba zmieniała się w setki mniejszych kawałeczków i wpadła do środka. Dziewczyna na tylnej kanapie, obudziła się. W jej oczach tkwiło przerażenie.
- Leż! Nie wstawaj! - zapowiedział Kristo, spróbował wysiąść z auta, sięgając do schowka po pistolet kalibru .45. Szyby i tak już nie było, więc posłał do gościa z kijem dwie kulki, które skutecznie go uciszyły, przechodząc na wylot przez płuco i aortę. Zaczął rzęzić niedaleko samochodu, w małym gejzerze krwi. Kristo wyskoczył z auta. Gdzieś z pól dało się słyszeć huk wystrzału starej strzelby. Aż dziwne, że nie zamokła w taką pogodę. Na szczęście kula tylko zrykoszetowała o karoserię. Strzelec nie zdążył przeładować, jego głowa przyjęła jedną z kul Kristo i tak, jakby odcięto od niego zasilanie, padł jak długi na plecy. W tym czasie oberwał w rękę jakimś nożem. Raniony w nią, nie był w stanie utrzymać pistoletu, upuścił go. Lewą ręką wyszarpnął miecz z jaszczura i ciął na odlew w napastnika, na wysokości szyi. Ten upadł na maskę auta, zostawiając na niej krwawy ślad, który po chwili zmieszał się z lecącą z nieba wodą. I wtedy jeden z dwójki którzy biegli od tyłu auta, pojawili się na tyle blisko, by jeden z nich mógł dźgnąć Kristo widłami na wysokości płuc.
Kurier upadł. Dziewczyna doskoczyła do okna i krzyknęła coś, co zagłuszył grzmot burzy. Nie mając już zakonnika za zagrożenie, jeden z bandytów wyciągnął ją z samochodu. Drugi zaczął buszować po aucie. Ale mimo wszystkiego, Kristo nadal dyszał. I jego młody organizm, znosił jeszcze obrażenia. Odszukał sprawną ręką leżący gdzieś niedaleko niego pistolet, uniósł i wystrzelił. Dwie kulki w bok mężczyzny trzymającego dziewczynę, dwie w plecy buszującego w ich bagażach. Odczekał jeszcze chwilę, nie będąc pewnym czy to wszyscy, po czym opadł z sił.
Dziewczyna stała jak wryta i analizowała wzrokiem to co się stało. Pięć trupów, konający jej opiekun i ona. Nie znała się na walce, nie umiała naprawić samochodu aby ruszyć dalej samotnie, nie widziała gdzie jest, ani jak pomóc Kristo. Jedyna na co się zdała, to podciągnęła go bliżej auta i oparła plecami i drzwi. W oczach kuriera widać było uciekające z niego życie. Cztery otworki po widłach, krwawiły. Z ust mężczyzny siączyła się krew, z każdym oddechem nabierał jej coraz więcej do płuc. Dusił się we własnej posoce. Świszczący, płytki oddech stawał się coraz wolniejszy, i wolniejszy, aż w końcu zamarł... Kristo odszedł. Dziewczyna zaczęła szlochać, choć równie dobrze wodą na jej policzkach mógł być deszcz.

* * *

- Wio Gniada, wio! - zakrzyknął Hamilton ze swojego wozu handlarza - Jeszcze tylko kawałek i będziemy w Utopii.
Utopia, to była jedna ze strażnic, położonych przy szlaku. Nazwano ją tak, ponieważ przecinały ją wszystkie szlaki handlowe Królestwa Rolskiego. A Hamilton, jeden z kupców Rolskiego Stworzaszyszenia Handlarzy często odwiedział tą przemiłą strażnicę, aby pozbyć się towarów które zgromadził na szlaku. Tam zawsze schodziło się sporo ludzi z okolicznych wsi i miasteczek, specjalnie aby coś kupić. Taki obowiązkowy, handlarski przystanek.
Nie przewidywał napadów na swój biedny wóz. Obok rytmicznie podskakiwała jedna z najcenniejszych rzeczy jakie posiadał, strzelba na słonie za którą oddał swój mały majątek u pewnego krasnoluda. Ale było warto. Nie raz uratowała mu życie, nie raz uratowała życie spotkanych na drodze ludzi. Jak się okazało kilka kilometrów później, a deszcz przestał się lać z nieba, ktoś już padł ofiarą bandytów dzisiejszego dnia.
To co zobaczył, wprawiło go w lekki przestrach. Wstrzymał konia, do ręki wziął strzelbę. Przed nim na poboczu stał osobowy samochód, a w okół niego sześć ciał. Wyglądało to strasznie. I nie było widać nikogo żywego. Czy to bandyci dostali to czego chcieli i o deszli z łupami, czy może pasażerowie auta obronili się przed atakiem? Hamilton nie mógł tego wiedzieć. Mimo wszystko postanowił sprawdzić, czy ktoś nie przeżył. Powoli, rozglądając się na boki zbliżył się do tyłu pojazdu, już tam sprawdził pierwsze ciała. Trupy, jak się spodziewał. Tylko to ciało oparte plecami o auto, wyróżniało się. Tylko on miał na palcu jakiś dziwny sygnet i tatuaż, przedstawiający Złotego Smoka. Próbował go zdjąć, lecz im bardziej się starał, tym ów sygnet tak jakby bardziej się na palcu zaciskał. Podarował sobie to, biorąc tylko pistolet mężczyzny. Magazynek był pusty. Kilka kroków obok leżał krótki miecz, ten też miał, tak jak i pistolet, symbol ze Złotym Smokiem. Schował to do torby. Na tylnym siedzeniu spostrzegł bagaże. Plecak z męskimi ciuchami i walizka z ubraniami dla kobiety, a raczej dziewczyny. Były w dość w dobrym stanie więc zabrał je. Samochód, nie odpalił. A więc go zostawił. Na pewno ktoś się nad nim ulituje i nie pozwoli mu zgnić na rowie. Zacmokał, Gniada podeszła bliżej ciągnąc wóz. Po kilku minutach, wszystkie cenne łupy spoczęły na wozie. Hamilton ruszył dalej.
Dopiero kilometr dalej, spotkał idącą drogą młodą dziewczynę, na pierwszy rzut oka nie więcej niż piętnastoletnią. Sukienkę w której maszerowała, była umaza jakąś czerwoną cieczą. Krwią. Była zmoknięta przez deszcz, zmęczona, roztrzęsiona, bała się... Na widok wozu który cicho się do niej zbliżył odskoczyła w rów, wpadając na zadek do brudnej i śmierdzącej wody. Hamilton wstrzymał wóz.
- Prrrr Gniada - spojrzał na dziewczynę, poprawiając prochowiec w który był odziany - Wiesz o masakrze na drodze, kilka kilometrów za mną?
Dziewczyna wystraszonym wzrokiem, spojrzała na handlarza i na jego wóz. Roztrzęsionym głosem, wyrzuciła z siebie tylko niewyraźne “tak”. Kupiec bez większych oporów, wskazał dziewczynie wóz.
- Wskakuj, podwiozę Cię do Utopii. Tam sobie będziesz musiała już sama poradzić.
Dziewczyna po dłuższej chwili, niepewnie wspięła się na kozioł. Całą drogę milczała tajemniczo, dopiero w Utopii odważyła się zadać pytanie.
- Co z Kristo? - spojrzała na kupca, chociaż wiedziała jaką odpowiedź dostanie.
- Wszyscy przy waszym samochodzie nie żyją. Weź to, to było wasze - wskazał na miecz, pistolet oraz walizki które zabrał z samochodu - Masz jeszcze to - wręczył jej pudełko kul kalibru .45, co prawda nie produkcji Zakonu, lecz inne, słabsze co nie znaczy że mniej śmiercionośne - Widzisz ten budynek? - wskazał tawernę, przed którą się zatrzymali - To Tawerna Mostowa. Jeśli chcesz szukać pomocy albo jakiegoś transportu to tam go pewnie znajdziesz... Powodzenia - Hamilton uśmiechnął się i kiedy dziewczyna zsiadła wraz z rzeczami, ten ruszył w kierunku stoisk i kramów.

* * *

We wnętrzu tawerny, panował zaduch. Ludzie oporowo wlewali w siebie alkohol, jedno jedli w samotności jak przystało na samotnych wędrowców, niektórzy się targowali, a niektórzy wykłócali. Tawerna, jak tawerna. Czternastolatka, usiadła samotnie przy stoliku najbliżej drzwi. Nie wiedziała nawet jak nabić pistolet, w ogóle nic nie umiała. Od dziecka, była odcinana od świata poprzez jej przedziwne zdolności. Tylko Zakon Złotego Smoka wyraził chęć zaopiekowania się... I mimo że podróżowała z Kristo jakiś czas, nie wiedziała nawet gdzie się znajduje Zamek zakonu...
Inne osoby w karczmie, mogli zobaczyć dziewczynę w pobrudzonej sukience, umazanej od błota i krwi. Pytającej się każdemu wychodzącemu lub wchodzącemu, czy nie wiedzą gdzie jest Zamek Zakonu Złotego Smoka... Ci bezradnie rozkładali ręce.
Zakon Złotego Smoka, w Królestwie Rolskim nie był znany... Tylko nie liczni handlarze wiedzieli że to dość tajemniczy, ale i potężny Zakon z Zachodu Granitu. Słynął z produkcji pancerzy wspomaganych i broni korzystającej z pola elektro-magnetycznego.

Świat przedstawiony



Czarna Góra, na przylądku Lodowego Wichru, na Oceanie Auruskim.

I kontynent. Granit. Olbrzymie połacie lasów, dżungli, pustyń, gór… Tylko jedna osoba, dała radę przebyć go całego w linii prostej, choć zajęło jej to 50 lat.

Granit, to kontynent pełen zamków, miast, miasteczek, wiosek. Kontynent pełen magii i daleko idącej techniki. Zamieszkiwany przez przeróżne magiczne istoty oraz istoty które zostały stworzone przez technikę, lub stały się jej produktem ubocznym.

Czarna Góra, jest najdalej wysuniętym na zachód punktem kontynentu. Panuje w jej okolicy klimat umiarkowany, lecz często od Oceanu Auruskiego, do zamku docierają silne wiatry. W inne dni z kolei, słońce potrafi przypiekać niczym na Pustyni Olbrzymiej. Mimo wszystko, Czarna Góra jest miejscem przyjaznym.

Zakon Złotego Smoka, został powołany w celu pilnowania zachodniego wybrzeża, przed najazdem mitycznych Oceanicznych Kolosów, które miały by rzekomo, według Księgi Feliksjan, zaatakować Granit z oceanu i do szczętu go zniszczyć.

Póki co, zamek na Czarnej Górze trwa już 900 lat i Oceaniczni Olbrzymi się nie pojawili. Lecz wszyscy wyczekują dnia i godziny. Co prawda, w zamku sytuacja uległa rozluźnieniu. Do Zakonu Złotego Smoka może się dołączyć każdy, kto ma pożądane przez Zakon umiejętności. A takich uzdolnionych ludzi, chcących zaznać spokoju jest dużo. W dodatku Zakon zaczął pomagać okolicznym mieszkańcom, z czego czerpie profity w formie żywności.

* * *

Witam w świecie techniki i magii. W świecie, gdzie cywilizacja w porę zadbała o świat naturalny, pozwalając mu przybrać formę sprzed tysiącleci, ale także zadbała o własny rozwój technologiczny i postęp.

Świat ten jest dość szalonym połączeniem uniwersum Star Wars i Wiedźmina, chociaż cywilizacja nadal nie znalazła sposobu na wydajne loty w kosmos. Świat pełen wszelkiego rodzaju wierzeń, chociaż przypominają one bardziej nasze wierzenia. Bogowie często są tylko w księgach.

Jest rok 1992 kalendarza Zakonnego, kiedy to za rok 0 uznaje się powstanie Księgi Feliksjan, nie istniejącej już cywilizacji. Ów księga, zaginęła, lecz krążą plotki że znajduje się ona w katakumbach zamku.

Planeta, na jakim dzieje się gra nazywana jest Kreą i znajduje się Układzie EMC. Granit nie jest jedynym kontynentem, lecz pozostałe również są niezbadane, a większość nawet nie nazwana. Świat jest doprawdy ogromny i w głównej mierze, zależy od waszej wyobraźni drodzy, przyszli gracze.

Istnieją wioski dla których technologia jest zabroniona, a w innych tak samo podchodzi się do magii. W innych obie dziedziny są pielęgnowane z takim samym zapałem. A więc nic dziwnego, że na przykład cyborgi są na porządku dziennym w mieście A, będą szokiem do przybysza z miasta B.

Gałęzie czarów

Boska Magia - ta dyscyplina magii czerpie moc z boskiego źródła. Do tej kategorii należą najbardziej "fizyczne" zaklęcia, które najlepiej sprawdzają się dla wojowników. To domena czarów leczniczych i ochronnych. Różne grupy czarów wewnątrz tej dyscypliny pozwalają ci na leczenie obrażeń, ochronę przed różnymi rodzajami ataków i przywołanie boskiej furii przeciwko złym lub nienaturalnym istotom.

Magia Umysłu - w tej dyscyplinie magii moc zdobywana jest dzięki korzystaniu z tajemnych zaklęć i zdolności, które przeniknęły przez Rozdarcie. To najbardziej agresywny rodzaj magii. Polega na skupieniu umysłu i podporządkowaniu sobie natury oraz kierowaniu potężnych energii żywiołów przeciwko swym wrogom. Różne grupy czarów wewnątrz tej dyscypliny pozwalają ci na rzucanie najpotężniejszej magii bojowej, takiej jak czary wysyłające potężne pioruny, zsyłające lodowy deszcz i straszliwe burze.

Magia Plemienna - ta dyscyplina magii czerpie moc z przebudzenia Ziemi w postaci skał, drzew i naturalnego środowiska, które uwalniają energię wchłoniętą podczas Rozdarcia. To najbardziej zróżnicowana i wszechstronna z trzech magicznych dyscyplin. Różne Gałęzie Czarów pozwalają ci na użycie surowej magii ziemi i narzucenia siłom natury swej woli. Niektóre grupy czarów pozwalają ci na przyzwanie naturalnych lub nadnaturalnych stworzeń dla twej ochrony, lub na zauroczenie innych stworzeń, by pomogły ci w walce.

Karta Postaci


Imię i nazwisko/Pseudonim - raczej wiadomo, lecz nie trzeba podawać nazwiska, lub na odwrót imienia. A jeżeli nie chcecie podawać ani tej, ani tej informacji, podajcie tylko pseudonim waszej postaci.

Płeć - kobieta lub mężczyzna, płci pośrednich nie ma.

Wiek - tu w zależności od rasy, może być różnie. Lecz jest dozwolone prowadzenia dziecka, jak i zaawansowanego starca.

Charakter - czyli jaka jest wasza postać, jaki ma stosunek do innych, do innych ras oraz jak się zachowuje w towarzystwie, a jak gdy jest sama.

Cel - czyli co wasza postać robi w Utopii i czego szuka w Tawernie. Bardzo fajnie by było, jakby postaci się znały i np. były jakąś większą karawaną, lecz nic nie narzucam. Warunek jest tylko taki, że wszystko toczy się w okół wspominanej na wstępie czternastolatki.

Rasa - chcesz androida? Proszę. Chcesz cyborga, wiedźmina, krasnoluda, elfa itp.? Nie ma problemu. Chcesz wymyśleć własną rasę i uważasz że będzie ona pasować? Nie ma najmniejszego problemu.

Profesja - czyli to, jakie wasze postać ma talenty. Żyjemy w olbrzymim świecie, to też zawodów, profesji, talentów jest co nie miara.

Frakcja - nie jest to wymagane, ale oprócz Zakonnija z Zakonu Złotego Smoka możecie coś wybrać. Nie obiecuję że jakoś to rozwinę w sesji, ale może akurat się uda

Wygląd (koniecznie z awatarem [polecam www.drakonis.org])
- budowa ciała - czyli budowa ciała waszej postaci, może jakieś znaki szczególne, kolor oczu i włosów,
- ubiór codzienny - czyli to, w czym waszą postać można zobaczyć najczęściej na zamku,
- broń/moce - wiadomo o co chodzi, lecz na przykład magowie zbyt dużą mocą będą odrzucani, tak samo zbyt dozbrojeni na przykład żołnierze. Nie chcemy tu niezniszczalnych superbohaterów z wyrzutniami rakiet lub czarami typu jedeno machnięcie ręki i pół wioski nie ma. W przypadku magów, należy również określić w jakiej gałęzi czarów nasz mag jest przeszkolony i jakie czary ma opanowane (raczej słabsze). Jakie? Wymyślcie.

Historia - coś krótkiego, bo sejsa ma być krótko. Najlepiej coś krótkiego, a treściwego.

Kontakt - GG: 6068534, Skype: krystian_44, E-mail: swat.kozak@gmail.com. UWAGA: karty postaci tylko na PW.

Informacje dodatkowe: Sesja raczej będzie dynamiczna. Posty częste, krótkie, ale nie jednolinijkowe. Szukam do 4 graczy, ale jestem w stanie ruszyć też solo. Rekrutacja potrwa 5 dni, więc do drugiego listopada. Możliwość przyłączenia się w trakcie będzie, ale nie obiecuję.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172