Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Rekrutacje do sesji RPG > Archiwum rekrutacji
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone.


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-03-2013, 11:06   #101
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Dzień 1., godzina 04:10 - Krypty Dordrien

Samira wraz z niziołkiem ruszyli w ślad demona starając się wyratować pozostawionego z nim sam na sam barda. Jego uwagę zwrócił dopiero nienaturalny błysk pochodzący od zaklęcia drowa, a koncentrujący się na orężu kapłanki. Elfi czarodziej starał się uzyskać linię wzroku do przeciwnika, jednocześnie nie wystawiając się na jego atak, chociaż w razie czego asystowała mu ciągle łowczyni. Niestety w jej przypadku starcie z grobowym demonem musiało być czymś zbyt wielkim, ciągle stała bez ruchu z łukiem w ręku, nie siląc się nawet na najmniejszy gest. Nie wiadomo, czy powodem tego była ciemność, czy strach przed skonfrontowaniem istoty z niższych planów. Całe zamieszanie próbował wykorzystać Bodwyn cofając się w tył, pilnując się by nie opuścić gardy, jednak wykonanie taktycznego manewru w niemal zupełnej ciemności i po dość nierównym terenie, jaki oferowała jaskinia było dość ciężkim wyzwaniem.

Maurezhi atakuje okazyjnie Bodwyna KP 16: 4 + 14 = 18 (sukces)
Bodwyn rzuca na Wytrwałość ST 16: 20 + 8 = 28 (sukces)
Bodwyn otrzymuje 10 obrażeń

Nierówne podłoże zachwiało sylwetką barda, zanim ten się zorientował w jego kierunku wystrzelił pysk stworzenia wysadzany długimi, ostrymi zębami. Szczęka zacisnęła się na przedramieniu minstrela starając się przytrzymać go w miejscu, ten jednak odruchowo pociągnął rękę do siebie, rana nie wyglądała dobrze. Poszarpana tkanka i ubranie zabarwione były szarą śliną demona, Bodwyn błyskawicznie poczuł jak całe jego ciało drętwieje jednak nie wiadomo, czy to jego smocze korzenie, czy zwyczajnie łut szczęścia pozwolił mu przezwyciężyć truciznę. Będąc już w bezpiecznej odległości szybko wyzwolił moc zaklęcia znikając wszystkim z pola widzenia.

- Odsunąć się kurwa! Szarżuję na psubrata! - Ryknął krasnolud łapiąc mocniej za rękojeść topora, aż sufit w jaskini zadrżał. Istotnie wciśnięty w kąt jaskini maurezhi mógł stać się krwawą papką po szarży ciężkozbrojnego krasnala. Póki co ten jednak nie mógł tego zrobić nie zabierając do grobu po drodze Samiry lub Pantilna (od czego uratowało go tylko i wyłącznie wcześniejsze, wspólne picie). Demon zdawał się wiedzieć w jakiej sytuacji się znajduje i nie wahał się tego wykorzystać. Przeskoczył właściwie z nogi na nogę, zbliżając się do miejsca w którym jeszcze chwilę temu stał bard, bestia widocznie nie zamierzała rezygnować z osłony dawanej jej przez towarzyszy Bodvara. Ów towarzysze błyskawicznie wychwycili ów ruch ponownie nacierając na demona z jeszcze większą zaciętością niż wcześniej.

Samira atakuje okazyjnie maurezhiego KP 20: 4 + 11 = 15 (chybienie)
Pantiln atakuje okazyjnie maurezhiego KP 20: 12 + 15 = 27 (trafienie)

Maurezhi otrzymuje 0 obrażeń

Bestia zwinnie uniknęła pionowego cięcia w dół na kark zwijając się i cofając pod ścianę, otwarcie to wykorzystał już niziołek nacierając z całych (niewielkich) sił pchnięciem w brzuch. Wyszczerzona paszcza stworzenia świadczyć mogła tylko o tym, że coś poszło nie tak jak wszyscy zaplanowali, w przeciwieństwie do tej po uderzeniu krasnoludzkiego topora, rana po sztylecie błyskawicznie się zasklepiła nie pozostawiając po sobie nawet blizny. Samira wyczuła, że maurezhi koncentruje w sobie ponurą, nekromantyczną energię zaś ruch wykorzystał jako celowe otwarcie chcąc odwrócić uwagę walczących. Ów magiczna energia wnet została wyzwolona rozpraszając się po całej krypcie, zarówno kapłanka jak i pozostali dostrzegli mieniące się na podłodze okręgi przybierające szybko kształt przypominający oznaczony inskrypcjami pentagram.


Z kręgów przyzwania wnet wyłoniła się czwórka wynaturzonych, paskudnie zdeformowanych stworzeń o skórze koloru zgniłej zieleni. Bodwyn oraz Samira z miejsca rozpoznali je jako pomioty niższych planów - zdradzieckie dretche wykorzystywane często jako mięso armatnie potężniejszych demonów. Nie czekając nawet na rozkaz przyzywającego rzuciła się na jego przeciwników z zaciętością odpowiadającą stworzeniom z niższych planów. Niestety oprócz zaciętości ich sprawność bojowa pozostawiała wiele do życzenia...

Bestie, które otoczyły Felethrena błyskawicznie zabrały się do dzieła mordu i zniszczenia. Jedna z nich dosłownie rzuciła się na tropicielkę zmuszając ją do cofnięcia się w tył, pazurzasta łapa wystrzeliła w przód lądując na mithrilowej zbroi i pozostawiając na niej ślad w postaci brudnej smugi. Kobieta zrobiła krok w tył, nie mogła się skutecznie bronić nie widząc zagrożenia. Nieświadomie atut ten wykorzystał dla siebie demon nacierając ponownie, szpony i kły rozorały skórę na biodrze i ramieniu łowczyni zatrzymując się jednak na pierścieniach zbroi, zanim były w stanie wyrządzić jej większą krzywdę. Podobnie nie próżnował pobratymiec bestii, machnął na odlew szarpiąc udo drowiego czarownika, ten odskoczył jak poparzony, nie przyzwyczajony był do takiego bólu. Odruch pozwolił mu uniknąć kolejnego uderzenia jednak na to czekał rozjuszony demon, wgryzając się paskudnie w bark Felethrena wywołując tym pulsujące fale bólu obejmujące całe jego ciało.

Dretche stojące w sąsiedztwie niziołka i kapłanki przybrały inną strategię. Pierwszy z nich naparł na Pantilna w furii, łotr jednak zdawał się płynąć między kolejnymi uderzeniami, pozwalając wymachom szybować gdzieś ponad nim. Drugi z nich zaś wolał nie ryzykować atakowania zakutej w kościany pancerz Samiry, zamiast tego otworzył pysk naśladując odgłos przypominający beknięcie. Niemal w tej samej chwili nozdrza walczących wypełnił przeraźliwy, mdlący zapach jadowicie żółtej chmury która wydobyła się prawdopodobnie z trzewi małego demona.

Bodwyn, Samira +50 PD

***

Maurezhi (26 pw): KP 20 (dotyk 12, nieprzygotowany 18), MRO Wytrw +8, Ref +9, Wola +8; RO 20/+2, niepodatność na elektryczność i truciznę, odporność na kwas, ogień i zimno 20, odporność na czary 21;

Dretch 1 (14 pw): KP 16 (dotyk 11, nieprzygotowany 16), MRO Wytrw +5, Ref +3, Wola +3; RO 5/chłodne żelazo lub dobro, niewrażliwość na elektryczność i truciznę, odporność na kwas 10, zimno 10 i ogień 10;

Dretch 2 (10 pw): KP 16 (dotyk 11, nieprzygotowany 16), MRO Wytrw +5, Ref +3, Wola +3; RO 5/chłodne żelazo lub dobro, niewrażliwość na elektryczność i truciznę, odporność na kwas 10, zimno 10 i ogień 10;

Dretch 3 (16 pw): KP 16 (dotyk 11, nieprzygotowany 16), MRO Wytrw +5, Ref +3, Wola +3; RO 5/chłodne żelazo lub dobro, niewrażliwość na elektryczność i truciznę, odporność na kwas 10, zimno 10 i ogień 10;

Dretch 4 (11 pw): KP 16 (dotyk 11, nieprzygotowany 16), MRO Wytrw +5, Ref +3, Wola +3; RO 5/chłodne żelazo lub dobro, niewrażliwość na elektryczność i truciznę, odporność na kwas 10, zimno 10 i ogień 10;
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!

Ostatnio edytowane przez Sierak : 27-03-2013 o 11:16.
Sierak jest offline  
Stary 27-03-2013, 13:55   #102
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Nagłe zwroty akcji były tym czego maluch oczekiwał po towarzystwie tak znakomitej persony jaką była kapłanka. Co prawda demoniczny sługa wciąż bał się zmierzyć, czy choć spojrzeć w oczy kobiecie przepełnionej tak wielkim złem, że zapewne spojrzenie w jej duszę mogło skończyć się śmiercią. Tchórz znowu salwował się ucieczką, jednak tym razem ostrze mroku jakie dzierżył maluch dosięgnęło ciała plugawca... nie robiąc mu najmniejszej krzywdy. Pozornie. Gdyż demon uświadomił sobie, że nie jest w stanie więcej mierzyć się ani z potężną Samirą panią śmierci i zniszczenia, oraz z jej skromnym sługom, Pantilnem. Splótł on mierne zaklęcie które choć na chwilę miało zapewnić mu ochronę przed nieszczęściem i przywołał chmarę wyższych od nizioła stworów zapewne innych lokatorów niższych planów.

Cios pulchniaczka, gdyż tak nazwał go łotrzyk w swym umyśle, nie zrobił wrażenia na pokornym słudze największej z największych, gdyż celny nie był w cale. Jednak to co go rozsierdziło było zachowanie dretcha który śmiał beknąć sobie żarliwie w towarzystwie malutkiej, drobnej i kruchej niewiasty jaką była Mariele. Nie godzi się taki brak obyczajów!

Maluch zmrużył gniewnie oczy i spiorunował wzrokiem niewychowanego diabła. I nagle... zniknął. Ale nie tak jak wcześniej, nie okrył się zasłoną niewidzialności. Zresztą czar kapłanki zapewne szybko zneutralizował by jego starania niwecząc efekt zaskoczenia. Ten jednak rozpłynął się w powietrzu. I to dosłownie. Gdyby Samira pomachała ręką w miejscu gdzie przed chwilą stał poczuła by jedynie pustkę i brak oporów jakimi powinien charakteryzować się niewidzialny człowieczek.

Widmowy krok

Świat wkoło Pantilna gwałtownie przybrał tonie szarości, a ostre niegdyś kształty istot w walce związanych rozmazały się niczym smugi dymu. Niewyraźne postaci wirowały wkoło nieświadome obecności skrytobójcy.

Maluch nie czekał długo. Jego sprawne dłonie szybko wystrzeliły w stronę grubiańskiego przeciwnika, zatapiając sztylet w jego sercu. I choć jego gruba skóra oraz mięśnie które o dziwo drastycznie nie chciały się dzielić, starając się zespolić ze sobą tuż po ciosie, nie powstrzymało to furii z jaką niziołek wyszarpnął maciupki sztylecik.

Akcja pełnego ataku
Cios pierwszy 25
Obrażenia 13


Niesiony rozpędem emocji zaatakował również drugiego z przywołanych adwersarzy. Jednak nim ostrze zdążyło zagłębić się w ciele następnego pulchniaczka, Pantiln spojrzał mu w oczy, a widząc ich wybałuszenie spowodowane nagłym zniknięciem swej ofiary, parsknął śmiechem i rozkojarzony chybił okrutnie.

Cios drugi 14


Maluch wciąż śmiejąc się pod nosem poszybował niesiony niewidzialnymi siłami krok do przodu by zając dogodniejsze miejsce podczas potyczki. A śmiech jego samotny przez nikogo dosłyszany był.

Krok 1.5m na północ.
 
__________________
Why so serious, Son?

Ostatnio edytowane przez andramil : 27-03-2013 o 13:58.
andramil jest offline  
Stary 27-03-2013, 18:52   #103
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Felethrenowi podziękowała... spojrzeniem. Na nic innego nie było czasu. Mimo sporej przewagi liczebnej, walka nie szła im chyba najlepiej. Z tego co Samira zdążyła zaobserwować, przynajmniej Bodwyn był względnie bezpieczny. Mirra nie zareagowała w żaden konkretny sposób - może rozwój wydarzeń nieco ją przytłoczył. Było to całkiem zrozumiałe. Kapłanka też musiała stale koncentrować się na bieżących wydarzeniach, by niczego nie przeoczyć. Niestety poniewczasie uświadomiła sobie, że wraz z Pantilnem zamknęli Bodvarowi drogę do przeciwnika. Gdy demon się cofnął, miecz Samiry powędrował w jego kierunku... i minął go łukiem, odbijając jedynie słabe światło zaklęcia Felethrena. Niziołkowi poszło lepiej. Gdyby Samira widziała oblicze niziołka, za którym próbował ukrywać prawdziwą naturę, może nawet uznałaby widok za całkiem zabawny.

Chwilę potem ich przewaga liczebna bardzo szybko stopniała. Demony i więcej demonów. Samira wiedziała, że nie są silne. Niemniej jednak mogły im nieźle namieszać w walce. Kapłanka nie miała możliwości śledzić po kolei wszystkich przeciwników, skupiła się więc na tych w pobliżu. Żółta, śmierdząca chmura wydobyła się z pyska dretcha. Niewiele brakowało, a Samira uległaby nudnościom wywołanym przez smród i magię. Nie ugięła się jednak pod śmiercionośną pułapką, a miałaby polec pod zaklęciem pomniejszego przybysza?

Test wytrwałości ST13: 13 (sukces)

Kątem oka widziała, że niziołek wziął się do roboty. To ostatecznie przekreśliło jej wątpliwości dotyczące krążenia za nią. Początkowo myślała, że maluch po prostu chowa się za nią, chcąc pozostać względnie bezpiecznym, co zresztą idealnie pasowało do skrywającej go iluzji. Dał jednak próbkę swojej możliwości, szybko pozbywając się jednego z pachołków maurezhiego. Samira nie czekała i wyprowadziła wysokie cięcie, usiłując tym razem dosięgnąć ostrzem demona. Kościany pancerz zachrzęścił nieprzyjemnie, gdy klinga wbiła się w niezdrowo blade ciało istoty.

Samira atakuje maurezhiego KP20: 19 + 11 = 30 (sukces, zagrożenie krytykiem)
Potwierdzenie krytyka KP20: 14 + 11 = 25 (sukces, trafienie krytyczne!)
Samira zadaje 13 + 4 = 17 obrażeń

Ciemna krew zabrudzyła jasną stal miecza. Kapłanka szarpnęła mieczem, przekręcając lekko ostrze, nim opuściło trzewia wroga. Magia zaklęta w broni Samiry była na szczęście wystarczająca silna, by maurezhi nie mógł jej zignorować. Wiedząc, że trzeba jak najszybciej wyeliminować maszkarę, wyznawczyni Tyra uderzyła ponownie. Niestety tym razem chybiła dosłownie o włos. Jedyną jej reakcją na taki stan rzeczy było lekki zmrużenie oczu.
- Wykończcie go. - rzuciła do pozostałych ze zwykłym sobie, stoickim spokojem.

Samira atakuje maurezhiego KP20: 12 + 6 = 18 (porażka)
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”

Ostatnio edytowane przez sheryane : 27-03-2013 o 19:00.
sheryane jest offline  
Stary 29-03-2013, 16:46   #104
 
Barthirin's Avatar
 
Reputacja: 1 Barthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodze
Nowe potwory, nowe zagrożenia. I do tego jeszcze ta chmura gazu, czy co to tam było. Towarzysze znaleźli się w niemałych tarapatach. Nie mówiąc już o Felethrenie, który nieźle oberwał. I do tego ta chmura! Drow skupił się w sobie, by przezwyciężyć działanie oparów.

Rzut obronny na wytrwałość: 1k20+3=15 (sukces)


Mdłości przeszły, a elf poczuł, że odzyskuje panowanie nad swoim ciałem. Skupił się na przeciwnikach - dwóch paskudnych stworzeniach rodem z Dziewięciu Piekieł. Musiał działać szybko. Pomyślał o miksturach spoczywających w kieszeni. Zrezygnował z tego pomysłu. Nie było sensu używać cennych napojów przed pozbyciem się zagrożenia.

I wtedy wpadł na pomysł. Musiał się odgrodzić od zagrożenia. Odgrodzić, a przy okazji zranić wrogów. Drow rozejrzał się dookoła, by wyznaczyć linię, na której postawi ścianę. Wymruczał znaną tylko jemu formułę, a po chwili między nim, a dretchami pojawiła się zasłona żywego ognia.

Felethren rzuca czar: ściana ognia
Obrażenia: 2k4 = 7+3 = 10 (0)
Obrażenia: 2k4 = 4+3 = 7 (0)
 
__________________
Ash nazg durbatuluk,
Ash nazg gimbatul,
Ash nazg thrakatuluk,
Agh burzum-ishi krimpatul!

Ostatnio edytowane przez Barthirin : 30-03-2013 o 09:21.
Barthirin jest offline  
Stary 30-03-2013, 02:25   #105
 
Avarall's Avatar
 
Reputacja: 1 Avarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodze
Walka w klaustrofobicznych warunkach nie była na rękę Bodwynowi, ale musiał sobie jakoś poradzić. Ostatecznie jednak udało mu się ukryć pod osłoną niewidzialności, jednak to nie dawało mu pełnego poczucia bezpieczeństwa. Przywołane demoniczne pomioty, będące teraz wszędzie dookoła w dużym stopniu utrudniały ruch. Właściwie to był chyba zablokowany z każdej strony. Nie zamierzał jednak stać bezczynnie pod osłoną niewidzialności i przyglądać się temu wszystkiemu. Jako, że Maurezhi przyjął już w tej walce ciosy jak i był tutaj głównym zagrożeniem, bard postanowił dokończyć dzieło towarzyszy razem z Mariele. Szybko przekazał mentalnie treściwy plan działania małej eladrince. W następnej sekundzie on sięgnął po harfę, zaś ona po łuk. Mężczyzna rozpoczął znany już reszcie oprócz niziołka spektakl. Zaczął spokojną melodią, jednak ta nagle szybko przyspieszyła, zaś słowa w niebiańskim języku mówiące o wielkich bitwach, choć niezrozumiałe dla pozostałych, wydawały się idealnie wpasowywać w dźwięki harfy, tworząc jedną, spójną całość. Mariele natomiast czekała już z napiętym łukiem na wpływ magicznej muzyki, po czym wypuściła strzałę w stronę Maurezhiego. Trafiła bez większych problemów. Eksplozja niszczących dźwięków i wibracji niesionych przez pocisk zrobiły swoje eliminując demona.

Rzut obronny na wytrwałość ST13: 13+6=19 (sukces)
Mariele Rzut obronny na wytrwałość ST13: 16+6=22 (sukces)
Bodwyn używa smoczej inspiracji z wykorzystaniem słów kreacji (+8k6)
Bodwyn otrzymuje 10 obrażeń
Mariele oddaje strzał: 16+17=33 (sukces)
Obrażenia: 20

 
Avarall jest offline  
Stary 02-04-2013, 11:16   #106
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Dzień 1., godzina 04:14 - Krypty Dordrien

Widocznie strategia drużyny z Wodospadów Sztyletu opierała się głównie na pozostawaniu niewidzialnym, gdyż tym razem to niziołek oddał się komfortom pozostawania poza zasięgiem wzroku adwersarza. W ułamku sekundy później dostrzec się dało niewielkie, celnie zadane ślady po uderzeniach w witalne miejsca na ciele pomniejszych demonów, o ile te takowe w ogóle posiadają. W międzyczasie przekonała się o tym wyznawczyni Tyra uwalniając z żołądka bestii jej wnętrzności. Fontanna ciemnej juchy ochlapała ścianę, podłogę i buty kapłanki, maurezhi zarzęził cicho, powoli opuszczające go siły życiowe nie pozwoliły już na krzyk i zawodzenie. Z rykiem demona zgrało się ciche pyknięcie, jakby odgłos wybuchu czegoś pod przykryciem, ciemność grobowca wnet została rozproszona na rzecz buchającej gorącem ognistej ściany, tyle że wbrew założeniom drowa ta nie tyle nie wyrządziła widocznej krzywdy mieszkańcom niższych planów, co dodatkowo zwróciła uwagę na mrocznego czarodzieja. Dwójka dretchy zwróciła swe pyski w jego kierunku siląc się na groźny wyraz pyska, mimika ich twarzy nie skażona myślą nie potrafiła jednak wykonać tak zaawansowanych działań tak więc stanęło na minie mówiącej "chcę zobaczyć kim jesteś... Wewnątrz".

Niezbyt ciekawe położenie Felethrena ostatecznie zmienił bard, jak zwykle nie zawodząc innych swoimi umiejętnościami. Inspiracja wlana do serc sojuszników ponownie przeważyła szalę bitwy na ich korzyść. Mimo chwilowego bólu spowodowanego użyciem starożytnego języka, tak Bodwyn jak i pozostali ranni czuli, że ich rany powoli się zasklepiają, a siła do walki ponownie wstępuje w ich ciała. Niewidzialność rozproszyła Mariele posyłając w kierunku grobowego demona strzałę, ta mimo niewielkich rozmiarów eksplodowała kakofonią dźwięków rozrywając tors mocno osłabionego już maurezhiego na strzępy, przyozdabiając jego zawartością Samirę i niewidocznego Bodwyna, tylko niziołowi się upiekło z racji że technicznie był plan obok. W chwili śmierci mieszkańca krypt, wszystkie pozostałe przy życiu sługi rozpłynęły się w powietrzu pozostawiając po sobie żarzący się jeszcze przez chwilę krąg na ziemi. Śmierć wzywającego odesłała je wszystkie z powrotem na niższe plany, gdzie mogły kontynuować posługę u swych panów.

Rzecz jasna prawie nagi maurezhi nie posiadał przy sobie niczego, co wykorzystać mogła spragniona skarbów drużyna awanturników.
- Tom sobie powalczył... - Warknął pod nosem Bodvar ewidentnie niezbyt zadowolony z takiego obrotu bitwy. Zarzucając topór na ramię rozejrzał się dokładniej po pomieszczeniu ciągle oświetlanym przez ścianę ognia Felethrena. Ta z resztą po chwili sama się rozproszyła, sprawiając że Pantiln ponownie zniknął wszystkim, w sobie tylko znany sposób, z oczu. Krasnolud rzecz jasna nie zamierzał grzebać w wyżłobionych w ścianach grobach, zmarłych powinno się zostawiać zmarłymi przynajmniej do czasu w którym zaczną ożywać. Mężczyzna zatrzymał się przed posągiem dziwnej, owadopodobnej istoty w której Samira i Bodwyn rozpoznali wcześniej Jergala, dawnego boga umarłych. Ten zdawał się pełnić rolę duchowego strażnika tego miejsca i odstraszać intruzów... Widocznie jego moc nie wpływała na mieszkańców niższych planów.
- Dobra, nie ma co zapuszczać tu korzeni... Jeszcze czarnuch zwali nam na łeb więcej pecha, diabłów czy innego syfu - podsumował brodacz po czym ruszył przed siebie. Reszta szła kilka kroków za nim wchodząc do kolejnej jaskini, dużo węższej i przypominającej bardziej korytarz łączący dwie większe pieczary. Ledwo dostrzegalne zagłębienia we wschodniej ścianie oznaczały kolejne wyżłobione w niej groby. Korytarz ciągnął się dalej w mrok, chociaż kątem oka Samira dostrzegła coś, co nie do końca jej pasowało w opuszczonej jaskini. Nie miała czasu się nad tym jednak zastanowić...


Nie wszyscy dostrzegli od razu poruszenie na zachodniej ścianie, wynaturzona sylwetka zrzuciła kamuflaż pozwalający jej stopić się z kamieniem. Sznurowiec, jak bezbłędnie określili Bodwyn oraz często spotykający te stworzenia Felethren, spoglądał z zaciekawieniem to na mieszkańców powierzchni, to na mrocznego elfa wijąc swoimi kończynami i zbliżając je niebezpiecznie blisko awanturników. Bodvar mocniej złapał za rękojeść topora, dopiero Samira powstrzymała go przed rzuceniem się na nieznane mu stworzenie.
- Nie znam cię mroczny, czego tu szukasz? - Zapytał Felethrena - i po co ci aż tyle sług? - Kontynuował, całość wypowiadając w podwspólnym. Kończąc zdanie machnął jedną z macek przed twarzami pozostałych członków drużyny, jakby chcąc zaznaczyć ich domniemaną pozycję wobec mieszkańca Podmroku. Mimo kiepskiego początku teraz to Felethren miał szansę zabłysnąć i uratować tyłki pozostałym, wliczając w to rudobrodego pieniacza.

Drużyna +900 PD
Bodwyn, Felethren +50 PD
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline  
Stary 03-04-2013, 18:17   #107
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Muzyka Bodwyna niesiona przez strzałę Mariele dosłownie rozniosła maurezhiego na strzępy. Większość jego kawałków wylądowała na Samirze, przyozdabiając kościany pancerz krwią i innymi jakże uroczymi fragmentami demonicznego cielska. Kapłanka z iście stoickim spokojem otarła twarz, w duchu wzdrygając się z obrzydzenia. Jeżeli Pantiln miał ją do tej pory za krwawego anioła zagłady, to teraz mógł ją już brać za boginię śmierci. Kobieta nawet nie schowała miecza, gotowa spotkać kolejne zagrożenie zaraz za rogiem.
- Pięknie, Mariele. Pięknie... - strzepnęła resztki demona z rękawic.
Dretche zaraz po śmierci maurezhiego rozpłynęły się w powietrzu, co ostatecznie utwierdziło Samirę w przekonaniu, że zabicie głównego przeciwnika w pierwszej kolejności było dobrym pomysłem.


Podążając w głąb krypt Dordrien, Samira zastanawiała się, komu chciało się schodzić tak głęboko, by pochować zmarłych. Dzisiaj nie tworzono już takich grobowców, w których można by zmieścić bez mała całe miasta. W kolejnej jaskini również widzieli ciemne wgłębienia sugerujące obecność kolejnych miejsc spoczynku. Korytarz biegł dalej i kapłanka zamierzała zatrzymać się na chwilę, by sprecyzować, co jest nie tak. Jednak nie zdążyła przejść od myśli do czynu, bowiem nagle niemal ze ściany wyłonił się dziwny stwór.
~ Czy na każdym kroku coś tu żyje? Dziwne, jak na uczęszczane przez drowy miejsce... ~ pomyślała.
Jednak sznurowiec nie zaatakował. Zamiast tego zatrzymał się i w dziwnym, gardłowym języku powiedział coś do Felethrena.

O ile nie zrozumiała dziwnego stwora, o tyle słowa drowa dobiegły do niej klarowne i wyraźne. Skąd wiedział, że Samira zna akurat ten język? A może po prostu tak było najbezpieczniej w obecności dziwnej istoty? Uniesioną dłonią nakazała pozostałym milczenie i przez chwilę przysłuchiwała się rozmowie mrocznego ze sznurowcem. Nie zrozumiała ani słowa, jednak miała nadzieję, że skoro bestia ich jeszcze nie zaatakowała, to znaczyło, że Felethren nie zamierza ich zdradzić. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Rozejrzała się więc po jaskini i powoli ruszyła ku miejscu, w którym rzeczywistość w jej odczucia nie była taka jak powinna.

Wyjrzała za zakręt tunelu i wpatrzyła się w ścianę jaskini. Coś w tym miejscu chciało odepchnąć jej wzrok, nie chciało być oglądane. Szybko okazało się, że to tylko pusta przestrzeń udaje ścianę. Iluzja rozpadła się w oczach Samiry, ukazując ciągnącą się dalej pieczarę. Czyżby zatem korytarz nie był jedyną drogą w głąb? I w tej jamie wydać było pojedyncze wgłębienia w ścianach, które mieściły kolejne szczątki. Podeszła nieco bliżej, by lepiej widzieć. Dostrzegła dalej kolejną jaskinię, tym razem naprawdę sporych rozmiarów. Sklepienie niknęło w ciemności gdzieś na wysokości 6 metrów. Co więcej po drugiej stronie jamy również znajdowało się skryte za iluzją przejście. Ktoś musiał zadać sobie sporo trudu, by ukryć to miejsce.

Dziewczyna nie wierzyła już w to, że trafią na jakiekolwiek bezpieczne pomieszczenie, więc powoli sięgnęła po broń. Jej podejrzenie szybko się potwierdziło. Nie dostrzegając bowiem nic dookoła, podniosła wzrok ku sklepieniu. Sufit zdawał się niemal szary od pajęczych sieci pokrywających kamień. Oczywiście dojrzała nie tylko sieci - dwa obrzydliwe, wielkie pająki przycupnęły u góry i zdawały się spoglądać prosto na nią. Szybko zidentyfikowała je jako bebilithy, demoniczne pająki, które polują chyba na wszystko, co się rusza.
~ W co ja się znowu wpakowałam... ~ pomyślała, powoli zamierzając się wycofać ku towarzyszom i nie spuszczać stworów z oka.
Z drugiej strony - lepiej, że już wiedzieli z czym przyjdzie im tu się zmierzyć, niż gdyby istoty miały zaatakować z zaskoczenia. Pozostawało mieć nadzieję, że pogawędka Felethrena ze sznurowcem dobiegła już końca.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline  
Stary 04-04-2013, 11:29   #108
 
Barthirin's Avatar
 
Reputacja: 1 Barthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodze
- Nie znam cię mroczny, czego tu szukasz? - Zapytał Felethrena - i po co ci aż tyle sług?

Felethren znał to stworzenie. Spotkał je niejednokrotnie w Podmroku. Ten tutaj najwyraźniej widział drowy. Być może przechodziły tędy wracając do miasta.

- Zostawcie to mnie. - zwrócił się do Samiry w otchłannym. Stworzenia, takie jak to, z którym mieli do czynienia zwykle nie rozumieją we wspólnym, ale ten mieszkał blisko powierzchni, a drow nie miał zamiaru ryzykować.

- Ja tu zadaję pytania! - przeszedł na podwspólny. Musiał być ostry. Okazanie słabości stworzeniu z Podmroku równało się byciu zjedzonym. - Widziałeś innych dhaerow idących tędy?

Chwycił kuszę lewą ręką i wycelował w swoich towarzyszy. Musiał dać wyraźny znak, że to on jest panem, a oni zwykłymi pachołkami. Z twarzy nie schodził mu ćwiczonym dzień w dzień kpiący uśmieszek. Wiedział, ze to niebezpieczna gra. Jak tylko uzyska odpowiedź na swoje pytanie zaspokoi ciekawość stworzenia. Ale musiało to nastąpić w wybranym przez niego czasie.

Sznurowiec jak na komendę ściągnął wszystkie macki do siebie, Felethren chyba sam nie oczekiwał takiej reakcji na jego blef. Szlachecka maniera i kontrola rozmowy od samego początku zdecydowanie dały pożądane efekty.

- Tak... Grupa przechodziła kilka dni temu, ciągnęli martwych za sobą - odpowiedział bez zastanowienia, zapewne odnosząc się do grupy łupieżczej która zaatakowała domostwa na powierzchni. Felethren czuł jednak, że jest coś czego stworzenie mu nie mówi, jakby celowo pomijało jakiś szczegół...

Drow postanowił wykorzystać sprzyjającą sytuację i wyciągnąć dalsze informacje. Zacmokał protekcjonalnie i powiedział:

- Czego mi nie mówisz? Są jakieś ważne szczegóły, o których powninienem wiedzieć? Mów!

Celowo zmieniał ton wypowiadanych zdań. Chciał zmieszać sznurowca i przesłać wyraźną informację, co go czeka, jeśli znów coś zatai.

- Jedni mroczni szli wgłąb krypt, ciągnęli martwych za sobą... Ale są jeszcze drudzy, wrodzy tym którzy przyszli z głębszych krypt. Skrywa ich magia... - Tym razem drowi czarodziej wiedział, że udało mu się wycisnąć ze stworzenia wszystko co wiedziało. Po jego zachowaniu można było dojść do wniosku, że w pewien sposób obawiało się mrocznych.

Dwie drużyny elfów? Czyżby Lolth grała znowu w jakąś dziwaczną grę? Im więcej odpowiedzi uzyskał Felethren, tym więcej pytań cisnęło mu się na usta. Uśmiechnął się do sznurowca.

- Matki Opiekunki będą pocieszone, gdy przekażę im o twojej... użyteczności. Wynagrodziłbym cię którymś z tych sług, ale dostałem inne instrukcje co do ich przeznaczenia. Sam rozumiesz...

Zachichotał znacząco.

- Ci drudzy - zaczął jakby od niechcenia - pamiętasz jakie nosili znaki? Gdzie się teraz znajdują? Ilu ich jest? Kapłanki Lolth będą żądały ode mnie bardziej szczegółowych informacji. Mnie tylko ciekawi, czy ci martwi, których ciągnęła za sobą pierwsza grupa, to drowy, czy zwyczajni iblith?

Wieść o swojej użyteczności sznurowiec zbył, widać niezbyt mu zależało na łaskach drowiej przywódczyni, aczkolwiek fakt że nikt nie będzie go niepokoił przyjął z największą ulgą.

- Znaki? Mroczni to mroczni, tak samo jak dla was wszyscy moi wyglądają tak samo. Tych co nie pochodzą z niższych krypt było kilku... Mniej niż dziesięć, nie miałem okazji się im przyjrzeć. W przeciwieństwie do drugich tamci mnie unikali, a tak... Martwi też byli mrocznymi.

Zdania stworzenia stawały się coraz bardziej chaotyczne, jednak czemu się dziwić? Szczegóły dotyczące innej rasy były dla niego ciężkie do rozpoznania.

- To mi wystarczy. W zamian za informacje mogę cię zapewnić, że już żadna zbrojna wycieczka nie będzie cię w najbliższym czasie niepokoić - specjalnie nie użył słowa dziękuję, lub doceniam. Drowy w pierwszej osobie nie używały takich zwrotów. - Teraz muszę się spieszyć. Ten tu, brodaty ma być poświęcony Lolth przy najbliższej ceremonii dziękczynnej...

Powiedziawszy te słowa. Odwrócił się bokiem do sznurowca definitywnie kończąc rozmowę. Miał zamiar przedyskutować wszystko z towarzyszami, ale musieli znaleźć odosobnione miejsce.
 
__________________
Ash nazg durbatuluk,
Ash nazg gimbatul,
Ash nazg thrakatuluk,
Agh burzum-ishi krimpatul!
Barthirin jest offline  
Stary 07-04-2013, 22:14   #109
 
Avarall's Avatar
 
Reputacja: 1 Avarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodze
Współpraca świetnie zgranego duetu kolejny raz przyniosła owoce. Mała i słodka Mariele zdołała wręcz zmasakrować demona jedną, niewinną strzałą. I choć Bodwyn z reguły stał na tyłach, to jednak w tej walce musiał sobie ubrudzić ręce. Twarz też... Z wyraźnym niesmakiem i grymasem na twarzy starł z siebie resztki wroga. Na szczęście nie poczuł zwrócenia obiadu.
- Rada na przyszłość: oddalić się zawczasu przed oddanym strzałem w celu uniknięcia potencjalnego rozbryzgu - mruknął niechętnie, przyglądając się śladom krwi na swym ubiorze. No cóż, w takim stanie będzie jeszcze musiał trochę powędrować. Może podczas następnego odpoczynku przy pomocy magicznych sztuczek uda mu się oczyścić strój. A nawet jeśli, to i tak był na wyprawie, więc dobry wygląd nie był konieczny tym bardziej, że większość czasu podróżowali w ciemnościach.

Nie obyło się również bez pochwały dla Mariele i to nie tylko przez barda, ale też Samirę. Srebrnowłosa z dziecięcym uśmiechem na twarzy skłoniła się z podzięką do kapłanki. Była niezmiernie dumna, że udało jej się pokonać demona. Eladriny co prawda ścierały się ze złymi przybyszami, jednakże przedstawiciele jej kategorii samodzielnie walczyli co najwyżej z istotami pokroju impa. Natomiast czyny przedstawicielki Bodwyna na jej miarę były czymś wielkim i niezwykle heroicznym.

Dalsza droga szybko przyniosła kolejne niebezpieczeństwo, tym razem stawiając im naprzeciw sznurowca, jak szybko rozpoznał bard. Do starcia jednak nie doszło, bowiem tym razem inicjatywę przejął drow, wchodząc w rozmowę z potworem. Co prawda rozmawiali w podwspólnym, jednakże i tym razem Mariele okazała się niezwykle pomocna, na bieżąco mentalnie przekazując tłumaczenie. Felethren bardzo skutecznie użył kart, które miał podczas tej rozmowy i to on był dominującą osobą, narzucającą swoje warunki. W związku tym Bodwynowi nie pozostało nic innego jak stać z lekko pochyloną głową, odgrywając pojmanego. Wyglądało na to, że tym razem uda się im ominąć starcie. Bard bez słowa pokierował się tam, gdzie drow ich poprowadził.
 

Ostatnio edytowane przez Avarall : 07-04-2013 o 22:16.
Avarall jest offline  
Stary 08-04-2013, 15:52   #110
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Walka dobiegła końca. Najmniejsza z uczestników wyprawy wykazała się niebywałą mocą rozświetlająco dokańczając dzieła zagłady na nieświadomym swego końca demonie. Siła niebios była tak potężna, że aż przebiła się swym blaskiem na sąsiedni plan oślepiając na chwilę młodego łupieżcę. Chwała wiktorii spłynęła na drobniutkiego aniołka przyćmiewając powagę inkwizytorki i jej diabelskich mocy. Mrok na ułamek sekundy skapitulował przed nieokiełznaną przez cienie potęgą światła usuwając się w bok i błagając o litość. Dobro dominowało nad upokorzoną panią wszelakiego zła plugawego po czym skryło się ponownie w ciele maciupkiej towarzyszki barda. Tak jakby nieśmiałe i skromne stworzenie nie chciało z czystej swej dobroci i litości zawstydzać więcej kościaną matronę. Mądrość i klarowność jej serca urzekło niziołka tak, że nawet nie wiedział kiedy powrócił na plan materialny.
- Wspaniała... - wyszeptał - Byłaś wspaniała niczym anioł niebiański blaskiem swym rozganiający cienie. - Dodał pewny swych słów i z podziwem patrząc na skrzydlatą wróżkę.

***

Pantiln po ponownym przyodzianiu swego pierścienia znów stał się niewidzialny zarówno dla swych towarzyszy, jak i potencjalnych wrogów skrywających się w ciemnościach. Ochoczo ruszył na przód, lecz w jego umyśle siły dobra i zła toczyły nieustającą walkę o jego podziw i uznanie. Nie wiedział która z kobiet była tak naprawdę większą siłą i potężniejszą personą jednak wiedział, że miał niebywałe szczęście będąc świadkiem starcia tych dwóch potęg. Co prawda pamiętał powiedzenie Nina, jednego ze swych towarzyszy i nauczycieli "Biada tym co trafią między ostrza wytrawnych szermierzy" jednak nie wziął sobie go do serca.

Wizyta w komnacie sznurowca nie była dla niego w pełni przyjemna. Nieznane łupieżcy stworzenie wyglądało ohydnie i takimż to językiem się posługiwało. Napawało go lekkim wstrętem i ochotą albo szybkiego opuszczenia towarzystwa owego monstrum, albo odebrania mu iskry życia nadanej przez figlarnych bogów. Niezmiernie ulżyło mu, że drow nawiązał z nim wspólny język, i choć w mniemaniu nizioła, mógłby się z nim umawiać na herbatę w innym czasie, a na pewno nie w towarzystwie jego skromnej osoby, to jednak wdzięczny był elfowi, za możliwość bezpiecznego opuszczenia owej istoty. Co jak co, ale na przyjrzenie się paszczy z bliska i z punktu widzenia posiłku maluch miał jak najmniejszą ochotę.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172