Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Rekrutacje do sesji RPG > Archiwum rekrutacji
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone.


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-07-2015, 20:39   #1
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
[autorski] IBPI: Oddział w Portland

IBPI: Oddział w Portland




Pierwsze przezrocze

Noc powoli opanowała nieboskłon, aż po chwili – korzystając z horyzontu – rozprzestrzeniła się na spokojne, miarowo kołyszące się wody Atlantyku. Jedynie miriada światełek, niczym robaczki świętojańskie, obsiadła blaszany, nowoczesny korab przedzierający się powoli przez ciepły strumień pasatu. MSC Poesia oddalała się od barwnego Rio de Janeiro, mknąc ku Wyspie św. Heleny. Niosła ze sobą gwar, muzykę, zabawę oraz turystów z nieskończonymi pokładami gotówki.

- Carmina, Carmina, to ty, tak? Ta nowa, prawda? – jedna z kelnerek z wytrzeszczem, jak w chorobie Basedowa naskoczyła na spiętą, młodszą koleżankę. – Nie odpowiadaj, widzę, że jesteś nowa. Popatrz – wskazała nieokreślony punkt w oddali – przy stoliku nr 47, nie, czekaj… 49… tak, tam przy basenie, rozlało się wino. Rozumiesz, wino. I ono tam kapie – twarz przybliżyła się Carminy. – Ono kapie tam, a ty stoisz tu.

Carmina, urodziwa brazylijka świeżo po egzaminie dojrzałości, starając się o posadę, chciała jedynie zaoszczędzić trochę pieniędzy na studia w Stanach Zjednoczonych. Nie spodziewała się nieustającego mobbingu, wyzyskiwania i przepoconych fartuchów.

- Taki mój krzyż – złapała za medalik Matki Boskiej spoczywający na krągłych piersiach. Była bardzo religijna.

Rejs trwał dopiero drugi dzień, a już rozpoznawała niektórych gości. Grubszy mężczyzna z łysinką zamawiający kolejne niemieckie piwo, jego wystrojona, niezadowolona żona obok. Nieco dalej blady jak ściana chłopak czytający książkę w za słabym świetle, głuchy staruszek z trzy razy młodszą kochanką, para zgodnie rozwiązująca sudoku. To tylko cztery stoliki z pięćdziesięciu na zewnątrz. A gdyby sięgnęła wzrokiem jeszcze dalej, mogłaby ujrzeć wejście do sali koncertowej, w której przesiadywało jeszcze więcej gości. Nie interesowało ją to zupełnie, gdyż obszar zadaszony znajdował się poza jej kompetencjami.

Wkrótce jednak stoliki zaczęły pustoszeć, a goście kierować do wnętrza. Nie było to jednak spowodowane zmianą pogody, zanieczyszczeniem basenu czy wspomnianą plamą po winie… Carmina powiodłem wzrokiem po plecach wysokiego mężczyzny, próbującego przepchać się przez tłum.

Zaczynał się występ.


Drugie przezrocze

Gęsty, smolisty dym unosił się w powietrzu, niczym w palarni opium. Dyfundował po całej sali, tu plątając się po wysokim koku opalonej damy, tam przenikając przez cienkie warstewki tiulu i satyny. Niczym kurz osiadał na ramach obrazów, przyćmiewał światła żyrandolu, wnikał do płuc, mieszał się z potem.

Niektórzy narzekali na niego – z jakiego powodu więc pozostawali w sekcji dla palących? Ich wzrok kierował się ku scenie.

Czerwone usta raz kierowały się do mikrofonu, jakby chcąc go pocałować, a raz oddalały. Spomiędzy warg sączyła się niespotykana melodia, falset kobiecego głosu. Lepił mroczny, ciężki nastrój, by po chwili kreować znacznie pogodniejsze, wręcz edeńskie obrazy. Wraz z dźwiękiem delikatnie, zmysłowo poruszała się wąska kibić oraz przylegający do niej idealnie niczym skóra węża materiał zwykłej, prostej, czarnej sukienki. Zdobiła jednak bardziej, niż najwymyślniejsze cekiny, złote ozdoby, czy pawie pióra. Rozpuszczone, ciemne włosy muskały talię, jednocześnie okalając pociągłą twarz o harmonijnych rysach.

Pieśń kierowała się do ostatnich wersetów, mówiących o zbyt długim czekaniu, obsesji i potrzebie konfrontacji. Wnet rozbrzmiała ostatnia sylaba – niczym muśnięcie podniebienia językiem – i występ dobiegł końca. Artystka subtelnie ukłoniła się.

Mężczyźni wciąż wpatrywali się w postać maślanymi oczami. Z napojów gazowanych ostatni bąbelek zdołał ulecieć niezauważony, wszystkie kawy wystygły niepite. Pojawiały się westchnięcia, szepty, nawet pojedyncze łzy. Niektórzy wciąż wstrzymywali oddech, lecz każdy podziwiał. Kobiety natomiast trochę dziwiły się jakby przesadzonej reakcji drugiej płci, choć również nie potrafiły odmówić piosenkarce talentu i wdzięku.

Delia – tak miała na imię – jeszcze raz uśmiechnęła się do publiczności, po czym zeszła ze sceny. Za parawanem poprawiła zagięcie na prawej rajstopie, otworzyła drzwi i zniknęła w garderobie.

Usiadła przy toaletce, oceniła makijaż (nierozmazany), po czym otworzyła szufladę z biżuterią, by schować do niej skromny, delikatny łańcuszek wcześniej zdobiący szyję. Usłyszała stłumioną muzykę – zapewne kapela jazzowa zdążyła się zainstalować. Już miała zacząć się przebierać, gdy drzwi otworzyły się za nią i do pokoju wszedł młody, przystojny mężczyzna.

- Bardzo przepraszam, że nachodzę – zaczął, zauważając zaskoczenie piosenkarki. – Ale koniecznie chciałem panią poznać. Nazywam się Jonathan Wilkinson i jestem panią zupełnie zauroczony.

Wyciągnął bukiet kwiatów zza pleców. Dopiero wtedy Delia się lekko rozluźniła.

- Gdzie pan znalazł świeże kwiaty na statku? – roześmiała się, ukazując śnieżnobiałe zęby. – To prawie niemożliwe – podeszła, odbierając podarunek. Ich dłonie spotkały się na chwilę.

- Najwyraźniej jestem magiem – odpowiedział uśmiechem. Ściągnął kapelusz z głowy, po czym przez chwilę przebierał w nim palcami. Następnie wyjął dłoń, trzymając w niej…

- Nic? – brwi Delii pofrunęły do góry, lecz uśmiech pozostał.

- Najwyraźniej kradnie pani wszelki urok w tym pokoju? – zażartował.

- Proszę przestać, to w złym guście – obróciła się najpierw do wazonu z wodą (stał na komodzie przygotowany specjalnie na takie okazje?), po czym z powrotem do Jonathana.

Mężczyzna podszedł, po czym ujął jej dłonie. Przez sekundę spoglądał w oczy Delii, nachylił się i pocałował w usta.

- To też jest w złym guście – szepnęła, następnie wybuchając cichym śmiechem. – Powinien pan przestać. Obydwoje powinniśmy przestać. Gdy jeszcze jest czas.


Trzecie przezrocze

Delia wyszła na balkon, rozkoszując się widokiem spokojnego morza. Było zimno, o tej godzinie zdecydowana większość gości już spała. Podciągnęła zmarznięte stopy na siedzenie, po czym strzepnęła końcówkę wypalonego tytoniu do papierośnicy. Przesunęła wzrok na niebo upstrzone setką gwiazd. Pociągnęła łyk whiskey. Z pokoju dobiegał głos magnetofonu:

i can sense it
something important
is about to happen
it's coming up


- Spadająca gwiazda – usłyszała głos Jonathana, który wyszedł w szlafroku na zewnątrz. – Trzeba pomyśleć życze…

- Nie – zaciągnęła się dymem. – To tylko samolot.

we just met
and i know i'm a bit too intimate
but something huge is coming up
and we're both included


Jonathan stracił nieco rezon, lecz po chwili uśmiechnął się szeroko i szczerze.

- To już czas! – rzekł, biorąc do rąk Johnniego Walkera. Napił się z gwinta. – Czas na…

- …wielką zmysłowość – Delia wstała i uśmiechnęła się równie promiennie.

i don't know my future after this weekend
and i don't want to


Kołysali się oboje na metalowej poręczy, twarzami do morza. Trzymali się za dłonie. Ich stopy zwisały bezwładnie, a ciała ogrzewały się wzajemnie – jedyny ratunek przed napierającym zimnem.

- To będzie coś – powiedziała.

- Nie mogę się doczekać – przyznał.

Roześmiali się radośnie niczym dzieci. Ich wzrok się spotkał… i wtedy celowo ześlizgnęli się. Lecieli w powietrzu przez krótki czas, przedzierając się przez słone morskie powietrze, chłód i noc, aż wspólnie, we dwoje, roztrzaskali się o defiladę fal.

Poszli na dno.

it takes courage to enjoy it
the hardcore and the gentle
big time sensuality



Projektor
sive
IBPI: Oddział w Portland
biuro Koordynatora Polly R. Fennekin
15 lipca 2009
godz. 17:44

Polly R. Fennekin przejrzała jeszcze raz materiał skompletowany przez Detektywów Badawczych. Odtworzyła nagrania z kamer, przeczytała wywiady środowiskowe, na samym końcu zabrała się za rzecz najmniej ciekawą, lecz podstawową, czyli informacje ogólnie dostępne o MSC Poesii, jej załodze, historii… Niestety z przyczyn wiadomych niemożliwe było przeskanowanie ponad tysiąca gości. Musiało wystarczyć upewnienie się, że żadne nazwisko nie figuruje w rejestrze Interpolu, czy w Zbiorze Legend.

Spojrzała na swoje dłonie. Kiedyś zadbane, teraz płatami odchodziła z nich skóra. Wyszperała tubkę emolium z szuflady, naniosła krem na skórę, następnie zażyła magnez i inne suplementy… oraz zrobiła dziesiątą dużą kawę tego dnia. Praca w IBPI i życie w ciągłym stresie wyczerpywało.

Rozległo się pukanie do drzwi. Polly rozpoznała znajomą facjatę na monitorze podłączonym do kamerki zainstalowanej przed wejściem, po czym wcisnęła zielony guzik.

- Wzywała mnie pani Koordynator? – mężczyzna przed pięćdziesiątką najpierw wyjrzał z uśmiechem przez drzwi, zanim je przekroczył. Wesoły ton kazał Polly po raz setny zastanowić się, czy on drwi z jej stanowiska, czy jest po prostu sympatyczny.

- Jenkins, nie wygłupiaj się. Ekspres jest tam gdzie zawsze. Bierz kawę i siadaj.

Jeremy Jenkins, Starszy Detektyw Śledczy, był jedną z osób o największym doświadczeniu w irytowaniu Polly i odsetku sukcesów w doprowadzaniu jej do szału spośród członków Oddziału. Jednakże większą sławę przyniosła mu pozorna(?) niedojrzałość, szczątkowa inteligencja emocjonalna oraz rodowód.

- Przyniosłem akta na temat kilku nowych Kandydatów, może to cię zainteresować. Jeden przez dwa dni utrzymał się w samym sercu Himalajów, chroniąc się przed Yeti, zanim znalazła go drużyna Westmana. Znaczy myślę, że to było Yeti, bo…

- Jerry, zostaw to na razie, posłuchaj, co mam…

- Myślisz, że to mogło być Yeti? Duże, białe, włochate, pełne mięśni i nie niedźwiedź.

- To teraz nie ma znaczenia, kogo Yeti zaatakowało, bo…

- To nie mogło być Yeti, bo Yeti nie istnieją – Jerry strzelił palcami. – Każde dziecko wie. Nabrałaś się, co nie? – roześmiał się, a następnie przyjrzał się swojemu odbiciu w gablocie. – Wszyscy się nabie…

- Jeremy, na litość boską! – Koordynator wstała i podniosła głos, posyłając mu zabójcze spojrzenie. – Jeszcze jedno słowo i…!

Jenkins odchylił się na krześle z tym samym głupawym uśmiechem. Polly momentalnie pożałowała, że dała się sprowokować. Dwa głębokie wdechy, kolejny łyk kawy i spokój powrócił.

- Środek Atlantyku – zaczęła. – Luksusowy statek, splendor, baseny, sale kinowe, koncertowe. Drugiego dnia, czyli trzynastego lipca para popełnia samobójstwo, wyskakując za burtę. Wczoraj, czternastego lipca dokładnie taka sama sytuacja.

- Jakieś korelacje? – Jenkins momentalnie zamienił się w profesjonalistę. Ku zadowoleniu Fennekin. – Oczywiście oprócz tego samego rejsu.

- Kilka – Koordynator kiwnęła głową. – Oba samobójstwa miały miejsce w nocy, tylko o innych godzinach, pierwsze o trzeciej, drugie po północy. Dokładnie według tego samego schematu… jeśli można mówić o schemacie, mając jedynie dwa przypadki.

Jeremy podciągnął brwi do góry.

- Tak, tak, dwa przypadki. Wiesz o co mi chodzi, Jerry – burknęła Polly. – Pary poznawały się na statku, żadne małżeństwa. Młodzi, atrakcyjni ludzie, tak pokazują nagrania.

- Z jakich środowisk, krajów…? – Jerry zaczął wymieniać.

- Chwila, no właśnie, główne powiązanie to kobiety. Obie piosenkarki, występowały na tamtejszej scenie i podobno były dobre. Obie były częścią… chwila – przejrzała dokumenty. – „Trupy wiolinowej”. Tak nazywa się zespół artystów zatrudnionych przez MSC Poesię. Imiennego spisu ich członków nie ma niestety na liście pracowników; jest jedynie ołówkiem dopisany cały zespół i w nawiasie „32 członków” i odnośnik do umowy o pracę. Nie udało się nam zdobyć tego dokumentu. Zapewne poprzedni cyrkowcy zrezygnowali, lub ich zwolniono i „Trupa wiolinowa” została zatrudniona dosłownie na ostatnią chwilę toteż taka słaba dokumentacja. Oczywiście ktoś też mógł maczać w tym palce.

- To wszystko, co masz?

- To naprawdę dużo. A, i ci mężczyźni. Pierwszy zamordowany – zmarszczyła brwi. – Johnny Walker.

- Tego znam dobrze - Jeremy roześmiał się. – Wręcz mój najlepszy przyjaciel.

- Nazwisko w cholerę fałszywe… mam na myśli to, że donikąd nie prowadzi. Mamy kopię dowodu osobistego, z namiarów w internetowym systemie rekrutacji. Wiesz, z numerem ubezpieczenia można wiele zdziałać, zwłaszcza jak ma się dobrych ludzi. I człowiek nie istnieje, dokumenty muszą być podrobione.

- Taak, jakby ludzie w badawce potrafili… - Jerry przerwał. Jęknął z bólu i złapał się za ramię. Próbował w porę odstawić kubek z kawą, lecz nie udało się; napój wylał się na dokumenty na stole oraz w teczce, którą Detektyw ze sobą przyniósł.

Polly wyszperała chusteczki i zaczęła wycierać blat. Wnikliwym wzrokiem zlustrowała kolegę: jego ręce drżały, jak po udarze, na twarzy kwitł grymas bólu. Po chwili jednak objawy uspokoiły się.

- Jedziemy dalej, Polly – Jensen wykrztusił. – Przepraszam. Kontynuuj z materiałem, muszę wiedzieć więcej, jak mam się zająć sprawą.

- To nieporozumienie… to wcale nie twoja sprawa – Koordynator zacisnęła usta. – Doskonale wiem, na ile śledztw cię wysłałam i potrafię obliczyć, na jakim poziomie jest twój PWF. Piętnaście dJO, co nie? Nie ma mowy, bym wypuści…

- Szesnaście.

- Na litość boską, Jensen, wymagasz hospitalizacji… - jęknęła, po czym wróciła do komputera i zaczęła na nim szybko pisać. – Wezwałam cię tylko i wyłącznie po to, żebyś pomógł mi zebrać drużynę nowicjuszy, która mogłaby się tym zająć. Znasz Kandydatów i nowych znacznie lepiej, niż ja.

- Chcesz wysłać ludzi bez doświadczenia na…

- Nie ludzi bez doświadczenia, tylko młodych, obiecujących Detektywów, którzy mieli za sobą przynajmniej jedno śledztwo.

- To będzie rzeź, Polly. Jest kilka punktów zaczepienia i nie ulega wątpliwości, że to sprawa dla IBPI, ale ja tu nie widzę żadnej rutyny, tylko możliwie bardzo niebezpieczne Paranormalium. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z…

- Jenkins, zejdź na ziemię. Nie jesteś żadnym cholernym bogiem, w twoim stanie nikomu się nie przysłużysz, a wszyscy inni doświadczeni agenci już są w terenie. Pozwól drugiemu się wykazać. Jestem w stanie wysłać ich nawet w czteroosobowej grupie, dobrze wiesz, że zazwyczaj przydziela się do dwóch, maksymalnie trzech Detektywów. Zresztą nie ma wyjścia – wzruszyła ramionami. – Od ciebie chcę tylko tego, byś opowiedział mi o nich więcej, a potem udał się na zasłużony wypoczynek, aż będziesz wyglądał jak człowiek.

Zapadła chwila ciszy, w której Detektyw trawił słowa Fennekin.

- Masz rację – westchnął. – Zgoda. Właściwie... to bardzo ironiczne. W chwili, gdy przyszedłem i od razu zacząłem opowiadać o nowych, ty mi przerwałaś, bo chciałaś rozkazać mi, żebym opowiedział o nowych - podparł głowę ręką. - Hmm... z bardzo podobnych powodów nasze małżeństwo się rozpadło.

Polly poczerwieniała z gniewu, ale nie skomentowała. Widząc to, Jenkins wyciągnął z teczki zaplamione kawą dokumenty, po czym zaczął przedstawiać pierwszego z młodszych kolegów.



Witam wszystkich serdecznie i zapraszam do udziału w rekrutacji!

Świat w dużej mierze ten sam, co prawdziwy, rzecz dzieje się w roku 2009. Bohaterowie (jak zapewne część z Was domyśliła się po przeczytaniu przydługiego wstępu) wcielają się w rolę młodych, niezbyt doświadczonych Detektywów Śledczych agencji IBPI (International Bureau of Paranormal Investigation), zajmującej się rozwiązywaniem oraz dokumentowaniem zjawisk paranormalnych.

Dużo o przedmiocie sesji opowiedziała już pani Koordynator, sam nie chcę dodawać w tym momencie wiele więcej, aby nie psuć przyjemności z odkrywania świata. Należy jednak przybliżyć samą istotę IBPI oraz niektóre najważniejsze aspekty związane z agencją… tak więc specjalnie dla was przechwyciłem egzemplarz materiału wprowadzającego, jaki J. Jensen kiedyś podrzucił jednemu z nowych Detektywów (to się dzieje, gdy po przeczytaniu zapomnisz spalić )

Bardzo proszę zainteresowanych sesją o zapoznanie się z dokumentem - są w nim zawarte fundamenty świata. Tekstu wcale nie jest bardzo dużo, a i starałem się nieco uatrakcyjnić formę, aby choć jedna osoba dotrwała do końca


Wersja o niższej jakości - dla tych o słabszym połączeniu internetowym, lub liczących megabajty: tutaj

Struktura sesji


Zależy mi na tym, aby postacie graczy były wiarygodnymi, prawdziwymi ludźmi z własnymi, ludzkimi problemami i zmartwieniami. Nikt nie rodzi się doskonale przystosowanym super komandosem, co więcej takie postacie są zazwyczaj nudne i słabo zapadają w pamięć. Aby nie tworzyć sesji o „agentach specjalnych”, którzy pojawili się nie wiadomo skąd i po zakończeniu opowieści znikną nie wiadomo gdzie, chciałbym aby sam początek przybrał formę rozwijania wątków obyczajowych zawartych w Waszych kartach postaci.

Jest to ciekawe rozwiązanie dla mnie jako MG, i myślę że powinno interesować również Was, jako graczy – co innego wcielać się w detektywa na śledztwie, a co innego, gdy lupa tkwi odłożona w szufladzie i do drzwi pukają problemy normalnego człowieka. Bez obaw – nie będzie to „ta nudna” część sesji, postaram się trochę namieszać (choć oczywiście ciekawa karta postaci mi również pomoże).

Nie przewiduję, aby część obyczajowa trwała bardzo długo: około trzech kolejek, w zależności od nastrojów graczy.

Po tym etapie akcja przeniesie się do kwatery Oddziału w Portland, i następnie na MSC Poesię, gdzie wydarzy się główna istota sesji. Jeżeli postaciom uda się podołać zadaniu (co wcale nie jest oczywiste) i w ogóle przeżyć (śmierć postaci jest możliwa), wrócimy z powrotem „na Ziemię” do dokończenia rozpoczętych wątków obyczajowych. Taka klamra kompozycyjna. Czy coś w ten deseń

O postaciach


Z punktu widzenia Waszych postaci: urodziła się, prowadziła w miarę normalne życie, aż pewnego dnia miał miejsce przełom – zetknięcie ze światem paranormalnym. Mogło to być cokolwiek: Yeti/nie-Yeti o którym wspominał Jensen, przeklęty przedmiot, nawiedzony dom itd. Może zawsze przeczuwała że jest „coś więcej”, niż nam się wydaje, a może była to dla niej prawdziwa trauma i do dzisiaj nie jest w stanie w pełni zaakceptować stanu rzeczy – w każdym razie zachowała w miarę przytomny umysł i wykazała choć część cech, jaki powinien posiadać przyszły Detektyw. Świadkiem tego był członek IBPI, który prowadził w danym momencie śledztwo i to z jego ramienia postać została Kandydatem. Następnie została przyjęta do agencji i wykonała jedną, maksymalnie dwie misje (z sukcesem, lub też bez). Wraca do domu i w tym momencie zaczyna się sesja.

Wiek: zakres 18-40 lat, optymalnie 24-35. Bardzo młodzi, w dolnej granicy, są rzadko przyjmowani, aby zminimalizować prawdopodobieństwo wystąpienia nieodpowiedzialnej, niedojrzałej osoby w drużynie. Z drugiej strony, wśród Detektywów Śledczych (nie mylić ze Starszymi Detektywami Śledczymi) równie mało jest osób powyżej 40. roku życia. Po przekroczeniu tej granicy albo zdążyli awansować, albo już w momencie rekrutacji zostali odrzuceni. Im człowiek więcej lat przebył, tym bardziej jest zakotwiczony we własnym świecie i trudniej jest porzucić go na rzecz straszniejszego, pełnego potworów, strzyg i innych strachów. Oczywiście, wszystko jest możliwe i zdarzają się wyjątki

Narodowość jest dowolna, podobnie jak wszystkie inne parametry, o których nie wspomniałem. Przypominam tylko jedną rzecz z PDFa – po inicjacji w szeregi IBPI postać powinna mieszkać w obrębie Portland ze względu na wymogi teleportera.

O graczach


Sesja detektywistyczna z niewielką ilością graczy – to niesie ze sobą odpowiednie wymagania. Dla utrzymania dynamiki i rozwijania fabuły konieczne jest, aby każdy był aktywny i tworzył pełnoprawnego Głównego Bohatera, a nie statystę bezwolnie zmieniającego lokacje. Co więcej, przyda się główkowanie, drążenie, wykorzystywanie okazji. Oczywiście sam również będę podsuwał tropy i odpowiednio nawigował światem, jednakże uważam, że motor opowieści (a zwłaszcza detektywistycznej) stanowi nie tylko MG, lecz też gracze.

W sesji najpewniej pojawią od czasu do czasu drastyczne sceny oraz wątki dla pełnoletnich, dlatego proszę o dojrzałość i przygotowanie się

Postacie tworzą drużynę, a drużyna oznacza interakcje, które przecież są istotą gry RPG – wykorzystywane więc będą Google Docs. Proszę o w miarę częste przeglądanie i udzielanie się.

Ostatni punkt – najważniejszy i mam nadzieję oczywisty – jest wzajemny szacunek Kryje się za tym wiele rzeczy: informowanie o urlopach, ewentualnych nieobecnościach, stosowanie polskich znaków, kulturalne odnoszenie się do innych w komentarzach itd.

Zgłoszenie


Karta postaci powinna zawierać:

1. Imię i nazwisko:
(żadnych przydomków)
2. Wiek:
(patrz wyżej)
3. Avatar postaci:
(tylko i wyłącznie realistyczne zdjęcie, w panelu sesji będziemy używali szerokości 200 pikseli, dlatego proszę, aby przysłany obraz nie był węższy – dla utrzymania jakości)
4. Historia postaci:
(nie wymagam wielkich szczegółów, ważniejsze jest ogólne pojęcie, skąd pochodzi, gdzie się wychowała, najważniejsze momenty w jej życiu, w jakim środowisku urodziła się i później wzrastała, jak ktoś chce napisać więcej, to oczywiście z przyjemnością przeczytam; punkt o tyle ważny, że z niego mają wynikać wszystkie umiejętności/zdolności/talenty, jakimi postać będzie mogła posługiwać się w sesji)
5. Punkt zwrotny:
(opowieść o tym dniu/okresie, w którym postać dowiedziała się o sferze paranormalnej i IBPI zainteresowało się nią; na ten punkt karty będę zwracał szczególnie dużo uwagi)
6. Przebyte misje:
(maksymalnie dwie, najlepiej jedna; tutaj zwięźle i na temat: co zostało badane, jak postać funkcjonowała i z jakimi wynikami; można również wspomnieć o partnerach; opcjonalnie 5. punkt rekrutacji może być krótszy, a ten dłuższy)
7. Chwila obecna
(gdzie i z kim postać mieszka, jakich ma znajomych, których mógłbym wykorzystać, czy utrzymuje kontakt z rodziną, w jakiej jest sytuacji materialnej – podsumowując, cała treść, jaka będzie przydatna na samym początku sesji)
8. Charakter
(jaka postać była przed punktem zwrotnym, jak późniejsze wydarzenia na nią wpłynęły i jaka jest teraz; posiłkując się tymi informacjami będę odgrywał postać przy ewentualnej nieobecności gracza)
9. Statystyki (proszę wypełnić schemat)
Ciało:
(zwinność, siła, wytrzymałość, szybkość, zręczność)
Umysł:
(inteligencja, czujność, spryt)
Dusza:
(siła woli – dotyczy panowania nad sobą w chwilach wzmożonego stresu, odporność psychiczna – dotyczy funkcjonowania pod ciągłym stresem, pewność siebie – dotyczy nieulegania wpływom innych)
Społeczność:
(atrakcyjność, charyzma, manipulacja)

Do rozdania 12 punktów pomiędzy główne cztery atrybuty. Ponadto proszę uszeregować cechy w nawiasach od najbardziej rozwiniętej do najmniej. Przyznane punkty powinny korelować z historią postaci i późniejszym odgrywaniem.

Skala:
1 – mizerny
2 – słaby
3 – przeciętny
4 – dobry
5 – świetny
6 – wyjątkowy

10. PWF
(proszę wybrać wartość w zakresie od 1 do 9 dJO; przy wybraniu wartości 8, lub 9 należy opisać korzyści płynące z bycia Parapersonum I stopnia; minusy z tym związane będę już opisywać ja ^^; średnio po każdej przebytej misji dJO wzrasta o 1, a po miesiącu zupełnej abstynencji od wszystkiego co związane z Fluxem spada o 1)

11. Skorpion
(proszę określić, czy postać zdecydowała się na zabieg, czy nie; jeśli tak, to należy postępować zgodnie z instrukcjami zawartymi w PDFie i wypisać wybrane moduły; przypominam, że ze Skorpionem wiążą się również minusy – Jensen opisuje je jako „łupanie w skroniach od czasu do czasu”, lecz mogą manifestować się w różny sposób; odradzam posiadania Skorpiona przy wysokim PWF, jeśli nie został "wykupiony" moduł Stabilizator)

Technikalia


Tempo odpisywania: 7 dni na przygotowanie postów dla graczy i 7 dla mnie; dość dużo czasu dlatego, aby nie było spóźniania się; o każdej nieobecności i poślizgu obowiązkowo powiadamiamy wcześniej – jedno zniknięcie to czerwona kartka, drugie pod rząd (do czego mam nadzieję nie dojdzie) kończy się banicją.

Ilość graczy: do czterech. Z początku myślałem o dwóch, później uznałem że przecież jestem w stanie ogarnąć trzy osoby. I wtedy przyszła myśl: jeśli zechcą się rozdzielić, to wyjdzie duet i ktoś będzie skazany na samotność. Koniec końców maksimum to cztery osoby

Zgłoszenie: wysyłamy na adres ombrose@gmail.com, tekst w pliku, avatar jako załącznik.
W tytule wpisujemy: „IBPI: Nick_z_forum”, np. „IBPI: Ombrose”.
Przyjmuję jedynie kompletne zgłoszenie; czytam dopiero w momencie zakończenia rekrutacji – toteż nie odpowiem na pytania, czy mi się podoba, czy nie, jeżeli ktoś będzie zainteresowany. Nie oceniam też konceptów.

Koniec rekrutacji: 20 lipca włącznie (2 tygodnie).

W razie jakichkolwiek wątpliwości, próśb o sprecyzowanie, problemów, niejasności proszę nie wahać się, tylko pytać Najlepiej w wątku, aby każdy widział odpowiedź.

Dziękuję osobom, które dotrwały do tego momentu i pozdrawiam!
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 14-07-2015 o 21:40.
Ombrose jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172