|
Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-01-2016, 20:50 | #11 |
Reputacja: 1 | Tamto z Cracked czytałem wcześniej. Ciekawy artykuł rzeczywiście. Jak z odpisu wynika, że zdążyłby to zdążył. A jak nie zdążył to w grze powinien poszukać gdzie zgubił |
03-01-2016, 21:29 | #12 |
Reputacja: 1 | Wiessław Vel Welczyński sie melduje jak mozna Tfu miałem na myśli Profesora Kolibę
__________________ Gargamel. I wszystko jasne |
03-01-2016, 22:27 | #13 | ||
Reputacja: 1 | Cytat:
Cytat:
Skasowałem z mojego opisu Złomoklety post Wyścigowego dwa akapity o wrogości wobec Pana Rysia bo teraz jak zrozumiałem sytuacje to byłoby to bez sensu :P | ||
03-01-2016, 22:38 | #14 |
Reputacja: 1 | Prawda jest taka że Pan Rysio to nawet by nie wiedział jak to podrzucić tym cholerom. Po prostu kiedy Andrzej powrócił Bimbromanta przekazał mu pendrive. Mam wrażenie, że na zbliżającej się rozprawie z tymi ścierwami będzie nie jedna okazja odpalić to cudo. |
04-01-2016, 09:56 | #15 |
Reputacja: 1 | Jak zrewidowałem swój koncept to stwierdziłem że nie ma co rozbijać Dream Teamu skoro udało nam się z wyścigiem i pretensje Złomoklety byłby bezpodstawne dlatego skasowałem dwa koncepty bo byłoby to przegięcie :P. Szkoda by było żeby dzieło życia Andrzeja miała wpaść w ręce Lam szczególnie że na tym spotkaniu na pewno będzie ktoś z dostępem do ich pola. |
04-01-2016, 18:49 | #16 |
Reputacja: 1 | OK, to Bimbromanta miał ten gwizdek Złomoklety cały ten czas.No Koliba już wówczas opuści więzienie. 22 grudnia 2015 roku... tylko musiałbyś dać ponownie kartę (albo napisać inne statystyki niż wcześniej) i podać powód, dla którego prof. Koliba pojawi się na imprezie Krakowskiego i kto go właściwie zaprosi (możesz wymyśleć kogoś z najbliższego otoczenia Krakowskiego kto ma zgodę na zapraszanie). Dodatkowo jego stosunek do Złomoklety i Bimbromanty. |
04-01-2016, 20:18 | #17 |
Reputacja: 1 | Najwcześniej cosik stworzyć będę mógł w okolicach czwartku (Urlop nie rozpieszcza). Ale obok tego obojętnie przejść się nie da. Zew drzemiącego żula wzywa, chwyta w swe objęcia i puścić nie kce. [edit] Mirosław Karaban zwany "Obszczyfurtkiem", ajatollah dynksa, pan i władca na kartonie. <3
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 04-01-2016 o 20:30. |
04-01-2016, 21:49 | #18 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
A i wrzucam coś z czegoś może MG skorzysta. Przez ostatni rok domena się w pewien sposób zmieniła. Fala rzeczywistości kształtowała się dostosowując do nowego Pana na dzielnicy. Berło Władzy, które Bimbromanta uzyskał poprzez wybranie w drodze wyścigu, oferowało niesamowitą moc. Przede wszystkim właścicielowi zaczęło dopisywać szczęście. Już na Nowy Rok, Pan Rysiu jakimś tajemniczym zbiegiem okoliczności pozyskał klitkę w bloku komunalnym. Co prawda kibel i łazienka były na korytarzu, a na niektórych piętrach stężenie patologii na metr kwadratowy przerażało, ale dla Ryszarda Kocięby były to prawdziwe luksusy. Wkrótce jednak zaczęli znikać najniewygodniejsi mieszkańcy bloku, aż pozostały sami ludzie, którzy szanowali autorytet Pana Rysia. Niestety wielkość autorytetu współgrała z wielkością odpowiedzialności i obowiązków. Trybuty spływały szeroką rzeką, ale średnio raz na tydzień wybuchał kryzys, któremu trzeba było zażegnać. A to smerfni postanowili podreperować statystyki na łapaniu bezdomnych? Trzeba było im podsunąć inną ofiarę, dość łatwą, a jednocześnie dość soczystą, aby się odczepili. Wampir grasował w nocy po ciemnych uliczkach? Nasłało się na niego Maków, aby zamienili go w tą swoją mag(y)ię (co prawda nikt nie chciał tym potem przyprawiać zupy, ale odsprzedało się Chinolom z restauracji). Dość szybko Pan Rysio zdał sobie sprawę, że sam tego całego burdelu na kółkach nie ogarnie i że konieczne było wyznaczenie. Konieczne było więc dobranie sobie zaufanych podwładnych. Niestety mało który z jego przyjaciół pozostał na wolności. Trzeba było jednak wybierać. Zenon Piętka jako potrafiący zagiąć nawet gliniarzy został mianowany Wojskim. Marian, przybyły do miasta rolnik, został mianowany Porucznikiem Borewiczem. Bimbromanta długo rozważał komu zaś powierzyć odwieczną rolę Wujka Dobrej Rady. W końcu wyprawił się do człowieka, który był doskonałym zarządcą, wiedział zawsze co się w mieście dzieje, a i porad dawał niemało. Ojciec Bonifacy z Parafii św. Judy Tadeusza, patrona spraw beznadziejnych, od wielu lat był tak naprawdę jednym z AA. Tak dobrze zarządzał swoją parafią, że mało kto wiedział o życiu ojca Bonifacego "po godzinach pracy". Tak światły człowiek nadawał się w sam raz na zastępcę Pana Rysia. No.. i mógł też czasem dopomóc z tymi nadnaturalnymi problemami, których zaczęło się coraz więcej pojawiać od kiedy domeną zaczął władać mistrz wyższych procentów. Trudno by wymienić wszystkie dziwne istoty, które nawiedziły domenę Pana Rysia. Niektóre były nastawione przyjaźnie. Inne nie. Te drugie nauczyły się jednak, że z Panem się nie zadziera. Choć była pewna istota na którą w ogóle nie działał autorytet Bimbromanty. Była to jego żona. Tak się stało kilkanaście lat temu, że Ryszard poszedł do pośredniaka i dostał pracę ciecia w bibliotece. Nocnymi godzinami mógł studiować ukryte w murach biblioteki okrutne tomy poświęcone nadprzyrodzonym rzeczom. Przyłapała go jedna z bibliotekarek, której wpadł w oko. Nie wiedział co go podkusiło, aby zacząć się z nią zadawać, a potem ją poślubić. Była bardzo ładna, młodsza od Ryszarda, a jego wiek wydawał się jej w ogóle nie przeszkadzać. Jak się okazało, brak bacznej lustracji kobiety z jego strony był to jeden z wielu życiowych błędów Kocięby. Helena była bowiem czarownicą. U jej boku prawie stał się całkowicie porządnym człowiekiem, szczególnie po tym jak urodziła im się córka. Tylko czasem późno w nocy schodził do piwnicy, aby z kumplami obalać flaszki. Wtedy też jego żona wychodziła na dach, aby odprawiać swoje niecne czary. Kiedyś Rysiek właśnie na dachu (a nie jak zwykle w piwnicy) spił się i zasnął, a kiedy się obudził zobaczył swoją nagą żonę rysującą runiczny krąg i rzucającą paskudny urok na sąsiada co zawsze wiertarką wiercił popołudniu. Tajemnica się wydała i to podwójnie ponieważ Ryszard nie rozpoznał swojej kobity i na dzień dobry chciał jej sprzedać Siarę bojąc się że to widmo czy inny upiór. Starcie mocy pijackich i okultystycznych było straszliwe, jak to przystało na domową kłótnię. Kiedy emocje opadły było głupio. No ale pomimo wszystko jakoś chcieli to poukładać. Wytrzymali pół roku. Rozochocony tym, że nie musiał się już kryć Ryszard pił coraz częściej, czym wkurzał niemiłosiernie Helenę. Ta w końcu wyrzuciła go z domu. Bimbromanta wiele lat później doszedł do wniosku, że żonę tak naprawdę wkurwiło to że nie potrafiła wyssać z niego tej całej magicznej energii i że od początku to właśnie o to chodziło. Duch przeszłości, mara z odmętów ogniska domowego, zdołała go jakoś namierzyć po tych wszystkich latach i dopaść w jego mieszkaniu, kiedy odpoczywał po wyjątkowo ciężkim uzupełnianiu promili. Wyglądała jakby się nie zestarzała, ale wiadomo - cholerna czarownica. Swoim wyglądem bardzo nie pasowała do meliny Pana Rysia, ale to był szczegół. Głównym problemem było to, że ich córka została uprowadzona przez Krakowskiego, jedną z największych kanalii w historii miasta, i ktoś musiał ją wydostać z łap perfidnego zboczeńca. Oczywiście w mniemaniu żony była to wina Pana Rysia, który spierdolił zamiast wrócić i błagać o litość oraz jego pijackich genów przez które małolata dała się zwabić obietnicą darmowej imprezy. Bimbromanta nie był jednak w ciemię bity, a i miał więcej pewności siebie niż kiedyś. No i miał insygnia Pana, z których mocą musiała się liczyć nawet taka zołza jak jego żona. Ciągnąc kobietę za język zdołał wywnioskować wiele innych rzeczy i okoliczności sprawy o których z początku ta nie chciała powiedzieć. Na przykład to, że nieletnia Marysia polazła do willi Krakowskiego na złość matce. Czemu jednak sama Helena nie zajęła się odbiciem córki? Bimbromanta podejrzewał, że może kryć się za tym jakaś głębsza intryga - na przykład Helena chciała po prostu nie brudzić sobie rąk. Jednak Pan Rysio swoje wiedział - jędza po prostu była za słaba na przeprowadzenie jakiejkolwiek akcji, a przekląć kogoś o tak obleśnej i złej aurze jak Krakowski nie było sposób (na same składniki musiałaby odłożyć kilka pensji) Tak czy tak Pan Rysio nie miał wyboru. Zbliżały się Święta i jego nadprzyrodzone zmysły przepowiadały mu, że właśnie to wydarzenie jest tym na co czekał. Kolejny supeł przeznaczenia zawiązał się tyle że tym razem bezpośrednio na nim. Krakowski był blisko związany z pedofilską mafią, którą od zeszłych Świąt Pan Rysio starał się zwalczać aktywnie, jak obiecał Złomoklecie (z resztą i bez tego miał zamiar to robić - za bardzo lubił nadeptywać zwyrolom na odcisk). Wpierw posłał więc Pan Ryszard swojego najwierniejszego wojaka na zwiad. Niestety Marian nie powrócił z tej wyprawy. Udało mu się jednak przekazać raport. Bimbromanta z trwogą odsłuchiwał co i rusz nagraną wiadomość. Jedno było pewne... Zapowiadała się batalia znacznie cięższa niż przypuszczał. | |
08-01-2016, 19:46 | #19 |
Reputacja: 1 | Mirosław Karaban zwany “Obszczyfurtkiem”, ajatollah mieszania Szczep: błękitnokrwiści Prawdziwa Twarz: Pan Protektor Atrybuty: Mirek miał twardą szkołę życia, która nie czyniła jego drogi usłanej papierem toaletowym. Tylko dzięki swej wielkiej sile i gabarytom potrafił ocalać resztki chomikowanego wina przed rozjuszoną niedopitą hordą wykolejeńców z jaką miał przyjemność wpędzać swą wątrobę w stan wiecznej i zaprawne słusznego statusu biednego szczątka. Również ogromna wytrzymałość na różne aury sprawiła, że dumnie przemyka ulicami. Czy to mówimy o aurze mrozu na poziomie “pizga złem” przezywanej w swoim kartonie, czy to o aurze policyjnych pałek gdy w stanie pomorczności pomylił furtkę z otwartymi drzwiami radiowozu. Tło: Pan Mirosław był światowej sławy artystą-bezrobotnym, wciąż walczącym z bezdusznym społeczeństwem pragnącym odwieść go od niebanalnego talentu związanego z asertywnością w pośredniaku doprowadzoną na szczyty profesjonalizmu. W swej sztuce spełniał się bezbłędnie ciągnąc zasiłek i rentę przez okres tak długi, że obrastał w legendy. Niestety w kilkanaście lat po śmierci matki brak pewnych przystosowań socjalnych związany z brakiem przygotowania rodzicielskiego do samodzielnego życia po pięćdziesiątce, zaowocował dość zażyłą ale krótkotrwałą znajomością z komornikiem sądowym jaki poszerzył jego horyzonty o budowę mieszkań z kartonów. Pan Mirosław doświadczenie to przetrwał dzielnie i robił dalej to do czego zdaje się został powołany, toteż unikaniem pracy oraz iście Chrystusową zagrywką zamiany wody w wino. W prawdzie z braku pewnych predyspozycji zamiast wody używał do tych cudów wyżebrane drobne, ale życie leniwie płynęło dalej. A jak coś płynie, znaczy się jest dobrze co wie każdy lokator podmościa i kanałów ciepłowniczych. Z czasem zyskał pewien szacunek na dzielni uporczywymi staraniami do osiągnięcia swoistej nirwany prowadzącej do oświecenia w kwestiach relacji płyn-organizm. Wielokrotnie do swych eksperymentów używał asystentów badań, którzy nie do końca z własnej woli zaopatrywali laboratorium mieszczące się w przełyku Pana Mirka. Choć prawie nigdy nie używał siły z wyjątkiem pojedynczych przypadków jak ta sprawa z gazrurką, jednak wiedząc gdzie ją wsadził społeczeństwo “wyznawców losu” spuściło na to zasłonę milczenia okrytą kryptonimem tabu. Z racji uporczywego dążenia do prawdy i podziębionego pęcherza, Pan Mirosław szybko na dzielni został obdarzony kryptonimem “Obszczyfurtek”. Pseudonim ten budził i budzi zasłużony autorytet u roninów społecznych, zaś panikę i przerażenie tych pań jakie przed ogrodzeniami nielicznych domków jednorodzinnych hodują kiepsko utrzymaną zieleń i kwiaty (kiedyś utrzymaną całkiem nieźle, ale to były czasy przed Panem Mirosławem). Często można go zobaczyć jak dumnie przygarbioną zwalista i wielką sylwetkę godnie chybocze krokiem węża za swym wózkiem dziecięcym w który ładuje złom, papier i aluminium. Zawsze skory i chętny do pomocy co zaowocowało kilkoma szczerymi przyjaźniami jakie zawiązać się mogą tylko wśród awatarów szczęścia rozsiewających aurę przetrawionego trójsiarczanuwinogrona i alternatywy mydła. Zdolności miszczowskie:
Wady i Zalety:
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |
08-01-2016, 20:03 | #20 |
Reputacja: 1 | Ruszamy jutro albo i pojutrze. Gargamel - odpowiedz co z Profesorem... |