[Autorski] - Słońce Pustyni Zamkowa sala w stolicy księstwa Armistead była wypełniona po brzegi. Wśród zgromadzonych byli zarówno przedstawiciele rycerstwa, noszący pełny rynsztunek by podkreślić swe pochodzenie i pozycję, jak i kapłani czy osoby z ludu. Panował nieznośny gwar i ścisk, który nie pozwalał się swobodnie poruszać. Wszyscy chcieli znaleźć się w sali, jak najbliżej podwyższenia z którego miał przemówić królewski herold. Rozmowy i przepychanki ucichły, gdy na drewniany podest weszli wspólnie kapłan Bogów Stworzycieli oraz barwnie odziany mężczyzna, ściskający w dłoni zwitek pergaminu. Pierwszy, głos zabrał ten drugi, rozwijając pergamin. - W imieniu jego wysokości, króla Harolda I, ogłaszam co następuje. Armistead, jako kolebka Świętej Wyprawy, mającej wyruszyć do walki przeciwko innowiercom i heretykom na wezwanie kapłanów Bogów Stworzycieli, stała się obecnie najjaśniejszym klejnotem w koronie Królestwa Denesis. Obecne tutaj zgromadzenie ludzi prawych i pobożnych, wyrusza w dniu jutrzejszym na wyprawę, która ma im przynieść zbawienie i aprobatę bogów. W związku z tym, jego wysokość udziela im wszystkim błogosławieństwa i pomocy w postaci zaopatrzenia. Ponad to, jego wysokość wyznacza na jedynego przywódcę owego zgromadzenia swego trzeciego syna - Gotfyrda. Wraz z kapłanami, będzie on wiódł zgromadzonych aż do celu wędrówki, do ziem w których kwitnie zło, by wyplenili je póki jeszcze nie urosło w siłę. Taka jest wola jego wysokości i całego królestwa. Po zakończeniu odczytu, nieco do przodu wysunął się kapłan. Był to siwowłosy starzec o długiej brodzie, ubrany w surową szatę i podpierający się kosturem, który był po prostu zwykłą gałęzią. Przypominał bardziej chłopa niż kapłana. Jedyną oznaką jego pozycji był łańcuch z białego złota, połyskujący we wpadającym do sali słońcu. - Mądry to król, który gotów jest poświęcić własnego syna w imię wyższego celu. - rzekł, rzucając swoją laskę. - Mądry jest równiez lud, który postanawia oddać swe życie bogom. Bez względu na to, kim byliście wcześniej, od dziś jesteście świętymi wojownikami. Jeśli byłeś rycerzem, twój miecz służy teraz słusznej i chwalebnej sprawie, jeśli zwykłym poddanym, możesz czuć sie jak boski rycerz. Jeśli rozbójnikiem, od dziś jesteś wojownikiem, jeśli grzesznikiem, od dziś błogosławionym. - rzekł, unosząc ręce. - Błogosławię wam po stokroć. Dotrzyjcie do wyznaczonego celu i zmiećcie z powierzchni ziemi ludzi tego niecnego rodzaju. Niech poczują chłód waszego oręża i niech zaznają kary jaką na nich sprowadzamy. Za herezję, za oddawanie czci Ermantesowi i za zło, które czynią. Po stokroć powiadam! - wykrzyknął, na co wszyscy zgromadzeniu unieśli w górę oręż i wydali pełny entuzjazmu okrzyk. Nastał czas Świętej Wojny. ****** Tymczasem, daleko od Armistead, w niewielkiej oazie znajdującej sie na Pomarańczowej Pustyni, życie płynęło powoli. Mężczyźni sprowadzali właśnie ze wzgórz owce i kozy, zaś kobiety zajęte były prostymi, domowymi obowiązkami. Starsze dzieci pomagały swym rodzicom, a młodsze zajęte były zabawą. Słońce świeciło intensywnie i panował upał. Grupa chłopców w wieku mniej więcej od 8 do 10 lat bawiła się kijami, wyobrażając sobie że są dzielnymi wojownikami, walczącymi z hordami przeciwników. Żwawo wymachiwali nimi na wszyskie strony i przy każdym uderzeniu wydawali bojowe okrzyki. Ci, którzy przegrali bitwę siadali na rozgrzanych kamieniach i przypatrywali się potyczkom swych kolegów, którzy "pozostali przy życiu". - Ała! - rozległ się nagle głośny okrzyk, a jeden z walczących chłopców złapał się za dłoń, która zaczęła krwawić. - Przegrałeś! - oznajmij triumfalnie jego przeciwnik, unosząc do góry kij. - Nie prawda! Oszukiwałeś! - zawołał ze łzami w oczach przegrany, z czego zadrwili sobie jego koledzy. Widząc to, chłopiec wziął swój "oręż" i udał się obrażony do domu. Śmiejący się z niego udali się zaś do niewielkiej fontanny, z której napili się świeżej, chłodnej wody. W tej samej chwili rozległ się niski, kobiecy głos: - Amir, do domu. Obiad czeka. Chłopiec pożegnał się z kolegami i czym prędzej pobiegł do chatki. Czekała na niego miska z kaszą i mięsem, do której dopadł sie natychmiast. - Nie powinniście tak marnować czasu. - zaczęła kobieta, jedząc obiad wraz z synem. - Mamooo... trenujemy żeby zostać kiedyś wojownikami. Kobieta uśmiechnęła się. - A nie wolałbyś zostać rolnikiem albo pasterzem? To też bardzo ważne zawody. Chłopak westchnął i nie odpowiedział nic, kontynuując jedzenie. Nagle, do chatki wpadł na wpół uzbrojony mężczyzna, dzierżący w dłoni buławę. - Uciekajcie, atakują nas! - krzyknął. - Kto?!- zapytała kobieta, lecz ten zdążył już uciec. Czym prędzej zaczęła się więc pakować i przygotowywać ze swym dzieckiem do ucieczki by nie stać się ofiarą tajemniczych najeźdźców. O rekrutacji Witam wszystkich forumowiczów, jako że wakacje w pełni a w związku z tym dużo wolnego czasu, chciałbym was zaprosić do udziału w grze. Poszukuję 4 graczy którzy chcieliby się wcielić w role niejakich "krzyżowców", którzy udają się na Pomarańczową Pustynię by odbić ją z rąk "wyznawców Ermantesa" (boga-niszczyciela światów, co jest tamtejszej ludności oczywiście tylko zarzucane przez kapłanów Bogów Stworzycieli, czyli istot będących oczywiście wrogami tego pierwszego wspomnianego :rotfl: ). Gra będzie się opierać na prostej Mechanice Uniwersalnej którą miałem ostatnio okazję poznać dzięki uprzejmości jednego z forumowiczów :diabol: . Myślę że rekrutacja potrwa do 29 czerwca włącznie. W razie jakichkolwiek pytań piszcie na pw. Poniżej wzór KP. Karta Postaci Imię i nazwisko: Wiek: Płeć: Pochodzenie: nisko urodzony/szlachetnie urodzony Wygląd: Osobowość: Statystyki: (4, 3, 3, 2, 1 ) np: a) Siła: 4 b) Zwinność: 2 c) Inteligencja: 3 d) Charyzma: 1 e) Psychika: 3 Umiejętności: (3, 2, 2, 1, 1) 5 dowolnych do wyboru Historia: ( koniecznie podajcie dlaczego zdecydowaliście się na udział w wyprawie) Karty proszę przysyłać na pw ;) |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:22. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0