Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Rekrutacje do sesji RPG > Archiwum rekrutacji
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone.


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-08-2019, 12:26   #1
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
[WFRP 2ed] Pan Wron


PAN WRON


Szanowni, z ogromną przyjemnością i dużą tremą pragnę Was poinformować, że chciałbym na tutejszym forum poprowadzić swoją inauguracyjną przygodę. Scenariusz będzie osadzony w świecie Warhammera, na mechanice drugiej edycji. Nie uchodzę w kwestii tej mechaniki za eksperta, ale mam podręcznik i nie zawaham się go użyć!

Będzie to w zamierzeniu jednostrzałówka z opcją rozwinięcia w coś większego, jeśli pojawi się taka wola graczy (i co najmniej jeden z nich dożyje do epilogu, rzecz jasna). Miejsce akcji: Liga Ostermarku, jakiś czas przed nadejściem Archaona. Mam miejsce w drużynie dla czterech, maks pięciu graczy. Lokacja startowa to Remer (małe miasteczko w głębi prowincji). Wybór ras pozostaje ograniczony do człowieków (jest w tym ukryty pewien głębszy motyw), natomiast pozostawiam względnie wolną rękę co do profesji - ważne jest dla mnie to, aby profesja pasowała do małomiasteczkowego klimatu na prowincji Imperium (w razie wątpliwości zostawiam sobie opcję konsultacji wyboru z graczem). Wszyscy BG będą pochodzili z tego samego miejsca i będą się przynajmniej pobieżnie znali, aczkolwiek nie muszą być bliskimi przyjaciółmi - to niezależne okoliczności sprawią, że los splecie ich ścieżki.

Poświęciłem kilka tygodni na przyjrzenie się innym sesjom na LI, co dało mi pewne wyobrażenie na temat tutejszych praktyk i obyczajów. Chciałbym od razu zaznaczyć, że profesjonalizm ogromnej większości tutejszych graczy trochę mnie przeraża, podobnie jak wysoko postawiona poprzeczka. Ze swojej strony muszę zaznaczyć, że chociaż lubię rozbudowane sceny fabularne, raczej nie zdołam w regularnym tempie zasypywać Was opisami o rozmiarach czterech kartek A4 per post (dobrą wiadomością może być to, że od graczy też nie zamierzam tego wymagać). Nie narzucam też szybkiego tempa, sam będę starał się pisywać co drugi, maksymalnie trzeci dzień.

Zauważyłem, że bardzo popularny tutaj jest współdzielony plik doci, ale ja nie będę wymaga korzystania z takiej opcji - preferuję grę w topiku na forum, nie poza nim (oczywiście gracze mogą do woli pisywać wspólnie w takim pliku, ale koniec końców efekt ich wspólnej pracy musi się znaleźć w topiku przygody).

Założenia sesji raz jeszcze:

- czworo, pięcioro graczy;
- mechanika drugiej edycji, gra w oparciu o rzuty kośćmi;
- dyspozycyjność graczy rzędu wpisy co 2-3 dni;
- przynajmniej pobieżna znajomość świata WFRP;
- historia postaci osadzona w Remer (Liga Ostermarku);
- rekrutacja wstępnie do 08/09/2019.


Fabularny wstęp do przygody



Pukanie do drzwi, nieśmiałe, ale szybko powtórzone.

Sędzia Brunstein zmarszczył gniewnie czoło, odłożył na talerz napoczęte udko bażanta i wbił poirytowany wzrok w olchowe drewno odgradzające go od tumultu i zgiełku małomiasteczkowego życia. Przez większą część dnia sumiennie pełnił swe obowiązki, roztrząsając mieszczańskie spory, nakazując wypłaty słusznych odszkodowań i oddalając bezzasadne pozwy. Z powagą należną noszonemu na piersiach łańcuchowi sędziego nakazał zakuć w dyby dwóch młodocianych złodziejaszków, wyznaczył szerokość spornej miedzy i skazał na wygnanie chutliwego młynarczyka, który nie bacząc na ostrzeżenia i szczucie psami wciąż uderzał w amory do córki jednego z sędziowskich przyjaciół.

Strudzony nawałem obowiązków urzędnik zaszył się w końcu w swoim gabinecie na piętrze miejskiego ratusza, ciesząc podniebienie wykwintnym posiłkiem przysłanym przez wdzięcznego za wyrok niedoszłego teścia młynarczyka. Przekraczając próg swego matecznika wyraźnie zaznaczył, że nie życzy sobie, aby do odwołania ktokolwiek go trapił swoimi pospolitymi troskami i pewien był, że został doskonale zrozumiany.

Tymczasem pukanie nie ustawało, co tylko pogłębiało irytację sędziego.

- Czego tam?! - rzucił podniesionym głosem w stronę drzwi, w myślach widząc już miętolącego baranią czapę prostaka, który spóźnił się przed oblicze wymiaru sprawiedliwości z jakąś ważną wyłącznie dla niego samego skargą, a który jednocześnie był dość bezczelny, aby nie uszanować woli szukającego chwili odpoczynku sędziego.

Drzwi uchyliły się, za progiem mignęła skonfundowana twarz młodego pisarczyka, który pomagał Brunsteinowi w prowadzeniu akt. Pucołowaty skryba skłonił się usłużnie swemu surowemu pryncypałowi, a potem ku zdumieniu sędziego pchnął drzwi mocniej czyniąc komuś drogę do wnętrza gabinetu.

Urzędnik wyprostował się mimowolnie widząc wchodzącą do pomieszczenia kobietę. Znacznie od niego młodsza, urodziwa i zadbana, nosiła się z chłodną elegancją, podkreśloną z miejsca drogim, szytym na miarę podróżnym strojem. Pięknie wykończony płaszcz z kryzą, wiszące na nadgarstkach bransolety oraz wysokie buty z lśniącej skóry jawnie dowodziły tego, że goszcząca w gabinecie urzędnika nieznajoma nie mogła narzekać na finansowe niedostatki.

Bywający czasami w Bechafen sędzia Brunstein uchodził za człowieka elokwentnego, czarującego wyrafinowanymi dowcipami i znającego się doskonale na dworskiej etykiecie - przynajmniej w opinii żon jego mieszczańskich znajomych. Teraz jednak, siedząc w krześle z widelcem w dłoni, odkrył ku swemu zdumieniu, że nie potrafi wykrztusić ani słowa.

Czarnowłosa nieznajoma zrobiła zaś coś, co jeszcze bardziej zbiło z tropu Brunsteina.

Zamknąwszy przed nosem pisarczyka drzwi, kobieta przemierzyła zdecydowanym krokiem gabinet i nie pytając o pozwolenie - nie pytając o cokolwiek! - usiadła na drewnianym krześle po przeciwnej stronie biurka. Zyskawszy dzięki temu sposobność, by spojrzeć z bardzo bliska w jej błyszczące zimną inteligencją oczy, sędzia przełamał w końcu ciążący na nim urok i odsunąwszy na bok talerz uśmiechnął się szeroko.

- Proszę wybaczy krępujące okoliczności naszego spotkania - powiedział wycierając chusteczką usta i wskazując jednocześnie przepraszająco na swój stygnący posiłek. Do jego nozdrzy dotarł w tej samej chwili zapach bardziej intensywny od woni pieczonego bażanta, dyskretnie łagodna, ale zarazem zniewalająca nuta kwiatowych perfum.

- Nieoczekiwana, a jakże miła wizyta - dodał po krótkiej chwili zbity z tropu faktem, że nieznajoma wciąż przyglądała mu się niepokojąco taksującym wzrokiem. Czarne loki, wysokie kości policzkowe i dumnie zarysowany nos współgrały w oczach sędziego w doskonałej mierze z pięknie wykrojonymi ustami oraz ciemnobrązowymi oczami ukrytymi pod najdłuższymi rzęsami jakie Brunstein miał do tej pory sposobność widzieć.

- Katerina Lautermann - przedstawiła się w końcu kobieta, nawet na chwilę nie spuszczająca wzroku z oblicza sędziego. Brunstein przełknął mimowolnie ślinę, nienawykły do tak dziwacznego zachowania ze strony niewiast - Bawię przejazdem w Remer. Poinformowano mnie, że jest pan niezwykle zapracowanym człowiekiem, niemniej jednak pozwoliłam sobie na odwiedziny w nadziei na to, że znajdę tu pomoc.

Sędzia rozpromienił się w ułamku chwili, pokiwał zachęcająco głową starając się spoglądać jedynie na twarz kobiety, nie zaś na świetnie skrojony dekolt jej podróżnej sukni.

- Uczynię wszystko, co w mojej mocy - zapewnił - Jakiej pomocy miałbym zatem udzielić? Porady prawnej? Miejsca do odpoczynku po podróży?

- Wybieram się do Herrendorfu - odpowiedziała czarnowłosa - Potrzebuję przewodnika.

Sędzia umilkł rozmyślając nad czymś ze zdumioną miną, potem podniósł się z krzesła i podszedł do zastawionego księgami regału. Szperał w nim przez kilka chwil, potem wrócił na swoje miejsce niosąc rejestr lennych włości grafa von Bluchera. Przekartkowawszy wolumen postukał weń palcem, przenosząc spojrzenie z zapisków na kobietę i z powrotem na ciasno kaligrafowane strony księgi.

- To osada na krańcu świata - oznajmił nie potrafiąc się otrząsnąć ze zdziwienia pomieszanego z rozczarowaniem - Poborcy podatkowi jeżdżą tam raz na pięć lat. Miejscowi praktycznie nie utrzymują kontaktu z cywilizowanym światem. Nie ma tam zapewne nawet jednej karczmy z prawdziwego zdarzenia, o bardziej wyrafinowanych zbytkach nie wspominając. Jeśli wolno mi zapytać, co panią zmusza do wyjazdu w tak odludne miejsce?

Katerina Lautermann sięgnęła do przewieszonej przez ramię torby i wyjęła ze środka zalakowaną kopertę z grubego papieru, zdobioną wytłoczonymi w nim misternymi wzorami. Sędzia obrócił podaną mu kopertę w dłoniach, złamał pieczęcie, przebiegł wzrokiem po linijkach tekstu. Jego poczerwieniałe z emocji oblicze znienacka lekko pobladło, w oczach pojawił się jakiś błysk, który w znaczącym stopniu wygasił iskry pożądliwego zainteresowania osobą czarnowłosej kobiety.

- Oczywiście uczynię wszystko, co w mojej mocy - zapewnił swą rozmówczynię oddając jej pośpiesznie list - Mogę przydzielić pani eskortę zbrojnych...

- Nie potrzebuję żołnierzy - przerwała mu właścicielka listu - Sama potrafię zadbać o swoje bezpieczeństwo, nadto żołnierze zwykle nie przepadają za personami mego pokroju. Nie potrzebuję mieczy, tylko parobków, którzy zajmą się moim koniem, strawą, rozbiciem obozu na nocny popas. Trzech, może czterech, miejscowych chłopków-roztropków obeznanych z okolicą. Chcę, aby podróż do Herrendorfu nie trwała ani chwili dłużej niźli to koniecznie.

- Jeśli o strawę idzie, do mej świty przynależy pewien niezwykle utalentowany niziołek...

- Nigdy nie preferowałam towarzystwa odmieńców i nieludzi - czarnowłosa ponownie bezceremonialnie przerwała wypowiedź sędziego - Ludzie w zupełności mi wystarczą, byle wykazywali elementarną dbałość o higienę i potrafili trzymać języki za zębami. Zwróciłam się o pomoc do pana przez wzgląd na pańską doskonałą reputację, w nadziei na zachowanie stosownej dyskrecji. Nie zależy mi na rozgłosie, wręcz przeciwnie. Chciałabym wyruszyć jutro o poranku, jeśli to możliwe.

- Ależ oczywiście - zapewnił swą rozmówczynię urzędnik - Natychmiast zorganizuję ludzi, którzy będą pani towarzyszyć.

- Proszę się nie kłopotać kosztami...

- Wykluczone! - tym razem to sędzia nie dał dokończyć zdania kobiecie - Poczułbym się głęboko urażony. Wszelkie koszty pokryję z własnej kieszeni.


REKRUTACJA ROZPOCZĘTA


Jeśli ktoś byłby zainteresowany, będę szczerze uradowany informacją zwrotną! Wydaje mi się, że umieściłem w poście wszelkie informacje wymagane dla celów rekrutacji, ale jeśli coś pominąłem, poproszę o cynk! Ja sam zamierzam poświęcić teraz więcej czasu na zgłębienie technicznej strony prowadzenia sesji na LI (byłbym wdzięczny za link do ewentualnego tutoriala, o ile taki istnieje).

Do zobaczenia w Ostermarku!
 
Ketharian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172