|
Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
13-09-2006, 23:40 | #1 |
Reputacja: 1 | Pierwszy Konkurs Bohaterskich Opowieści -Okropnie się nudzę!- rzekł Ath-chathach, ziewając przy tym z wyrazem słodyczy na wszystkich swoich czterech twarzach - Lecz co mam robić, o panie?- odparł pokornym tonem Izarth, najwyższy kapłan pradawnego bóstwa - Och, jeżeli nie masz pomysłów na zabawienie mnie podczas nudy, to jak ocalisz mój lud podczas kataklizmu? Chyba nie ma z ciebie wiele pożytku… No ale twoje pośladki wyglądają nad wyraz smakowicie!- zaśmiały się rubasznie 3 twarze, czwarta zaś zajęta była dłubaniem w zębach - Nie! Jaśnie panie! Wiem!- wykrzyknął nagle kapłan- Sprowadzę ci bohaterów… [center:db9d3ccd62]OGŁASZA SIĘ WSZEM I WOBEC[/center:db9d3ccd62] Iż bohater ze świata każdego, byleby heros prawdziwy i mężny, proszony jest do karczmy „Pod Kaczką Bliźniaczą” celem uczestnictwa w walce prawdziwie bohaterskiej, bo nie na miecze i magyję, a na słowa wszelakie! Pod patronatem samego Ath-chathacha, dnia siódmego od początku wiosny, odbędzie się w owej karczmie „Pierwszy Konkurs Bohaterskich Opowieści Imienia Izartha Przebiegłego”! Każdy, komu czyny heroiczne nie są obce, proszony jest o stawienie się i przedstawienie swoich czynów w jak najlepszym świetle przed dziećmi naszego przedwiecznego pana oraz przed jego samym obliczem! Reguły konkursu są proste niczym drąg, taki prosty drąg. Każdy z bohaterów, po wyborze historii przez Wielkiego Kapłana Izartha, ma za zadanie przedstawienie jej jak najlepiej, w jak najpiękniejszych słowach- tak, by tłum wiwatował! Lecz to nie koniec! Następnie inni członkowie konkursu zadają po dwa pytania dotyczące historyji opowiadającego, na które ma on obowiązek odpowiedzieć. Oczywiście musi być to tak płynna odpowiedź, by widownia wznosiła setki toastów za jej bohatera, lecz o tym pisać już nie muszę! Po całej ceremonii opowiadania rozpoczyna się wolne głosowanie poddanych Ath-chathacha, którzy wraz ze swym panem wyłonią zwycięzcę. Nagrodą jest dożywotnie błogosławieństwo naszego Bóstwa oraz własne, przyjemne królestwo gdzieś w Zapomnianych Krainach! Tak więc, panowie, panie i istoty o płci niezidentyfikowanej, czekamy na szóstkę bohaterów zdolnych opowiedzieć o swych czynach przed samym Panem! W ramach zgłoszeń prosimy o przesyłanie waszych historii życia i krótkich opisów waszej osoby, wrodzonych zdolności i charakteru. Czekamy! I pamiętaj- możesz pochodzić z przyszłości, przeszłości, nawet z tej obskurnej Ziemi! Portale otworzone, przelot do naszej karczmy w cenie połączenia międzymiastowego! Oczekujemy niecierpliwie na zgłoszenia Jaroslavus i Lenchus, Właściciele karczmy „Pod Kaczką Bliźniaczą”!
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
13-09-2006, 23:48 | #2 |
Reputacja: 1 | Ha! I oto sesja, która powstała w kilkanaście minut Oczywiście się zgłaszam, mając niemałą satysfakcję z tego, że byłam przy narodzinach tej pięknej, malutkiej sesyjki. To będzie dopiero zabawa Panowie i panie! Zgłaszać się tłumnie! Konkurs przedni, prowadzenie w wersji Kutaka zapewni naprawdę niesamowite pytania i świetny klimat, co widać już po samej rekrutacji. Niech wygra najlepszy! :P |
14-09-2006, 00:10 | #3 |
Reputacja: 1 | Kutak, potworze... Ostatnio sobie tak śmęcilam, myśląc, że w sumie gram już w tylku sesjach, że na razie zrobie sobie od nowych odpoczynek. A tu Kucia, jak diabeł z pudełka wyskakuje z kolejną sesją, i to jeszcze w jakiej sie mozna bardem wykazać... Zapytam tylko tak: Jak możesz?!?!?!?!?!? No i oczywiście zgłosze się, bo bym sobie pewnie nie darowała.... Chodź pewnie z Milly w potyczkach słownych szans nie będe miała, to jakiż to będzie honor oddać zwycięstwo takiej przeciwniczce.... There can be only one... winner....
__________________ Whenever I'm alone with you You make me feel like I'm home again Dear diary I'm here to stay |
14-09-2006, 00:21 | #4 |
Reputacja: 1 | Oj nieładnie Lhianann Zwycięstwo wcale takie pewne nie jest, bo liczy się pomysłowość, umiejętność odpowiedzi na dziwne pytania i przede wszystkim dobra historia. Jury stanowią użytkownicy, więc wszystko się może zdarzyć. Fajnie, że znowu zagramy w jednej sesji :P A co do ogromnej ilości sesji to się zgadzam całkowicie :P Jeszcze kilka takich rekrutacji i będę musiała zwolnić się z pracy, rzucić studia i siedzieć cały dzień na LI odpisując w sesjach |
14-09-2006, 18:05 | #5 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Ależ moje drogie panie, ku chwale naszego jaśnie oświeconego Ath-chathacha każde poświęcenie jest jak największa radość! Z tej więc przyczyny, również ja zgłaszam się do tego jakże zacnego turnieju, mając nadzieję nie tyle na wygraną, co na zabawę przednią w gronie tak wyśmienitym. I oto kolejny raz okazję będziemy mieli porównać siły i moce nasze, które nie od miecza zależą a od sił umysłu naszego i wyobraźni. Do zobaczenia w karczmie, moje drogie, i niech wygra lepsza.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
14-09-2006, 19:37 | #6 |
Reputacja: 1 | Heh. I znowu nasza trójka plus Kutak Coś na dobry początek (przepraszam, nie mogłam się powstrzymać Może każdy z nas opisze jak dowiedział się o konkursie i jak się dostał do "Kaczuszki"?): "Statek, który z wielkim hukiem wylądował kilkanaście minut temu nieopodal karczmy zupełnie już opustoszał. Opuścili go najpierw pasażerowie - czwórka śmiertelnie wystraszonych ludzi, którym trudy podróży i fatalnego lądowania wynagrodził fakt, że wreszcie są już w domu. Nie żegnając się nawet z załogą, nie odwracając się ani na chwilę w stronę piekielnej machiny, biegli co tchu do swoich domów. Po krótkiej chwili ze statku wyszła również załoga zwracając na siebie uwagę hałasem jaki robili. - Co to za komputer pokładowy, który nawet nie potrafi przewidzieć burzy magnetycznej!? - darł się Crash, młody jasnowłosy chłopak. Jego rozmówczyni, kobieta około trzydziestki z ogoloną do zera głową pokrytą dziwnymi tatuażami, powoli traciła cierpliwość. - To po cholerę wybrałeś akurat tą drogę niedorozwinięty szczylu! Mówiłam, żeby ominąć tamten układ i lecieć naokoło! - Tak! Teraz wszystko na mnie! To po co brałaś to zlecenie?! Po co lecieliśmy aż tutaj, na to zadupie? Wiedziałaś, że będzie nieciekawie! - Wzięłam to zlecenie żeby zapłacić twoje długi pieprzony hazardzisto! Jak nie przestaniesz pyskować to ta planeta będzie dla ciebie ostatnim przystankiem! - I tak jest naszym ostatnim przystankiem bo bez kasy nie naprawimy tego cholernego złomu i... Kobieta doskoczyła do Crasha i chwyciła go za poły ubrania. - Jeśli jeszcze raz nazwiesz Welimilarirorę złomem, to bardzo gorzko tego pożałujesz! Do kłócącej się dwójki podszedł ubrany na czarno mężczyzna, stojący do tej pory z tyłu. Jego twarz i dłonie zdobiła niezliczona ilość blizn i sporo świeżych cięć, które jeszcze się nie zagoiły. - Dante daj spokój - powiedział do kobiety i zmusił ją do puszczenia chłopaka - Teraz musimy zająć się naprawą Welimilariory, nie kłóceniem się i zwalaniem winy na innych. Stało się i trudno. - Jasne - powiedział już nieco spokojniej Crash - Na pewno damy radę naprawić statek bez gotówki i ze stuletnim mechanikiem, który do tego jest alkoholikiem. Patrzył akurat jak Wilhelm, starszy człowiek niskiego wzrostu i o przysadzistej posturze zataczając się idzie w stronę pobliskiej karczmy. Na jej szyldzie widniały dwie identyczne kaczuszki. Wilhelm bez problemu znajdywał w każdym mieście, na każdej planecie i w każdej galaktyce dwie rzeczy: karczmy i burdele. Więc mimo niewielkich problemów z utrzymaniem równowagi bardzo szybko znalazł się na progu "Pod Kaczką Bliźniaczką". Dookoła niego biegał mały, ciemnowłosy chłopiec. Kiedy dostrzegł leżącą na ziemi kartkę podniósł ją i zaczął czytać. Potem nie zważając na kłótnie dorosłych błyskawicznie znalazł się przy Dante. - Mamo! Mamo! - krzyczał ciągnąc ją za rękę - Zobacz jaki fajny konkurs! Dante wzięła od niego kartkę i zaczęła czytać: - Ogłasza się wszem i wobec... "Pod Kaczką Bliźniaczką"... Konkurs Bohaterskich Opowieści... Nagrodą jest... własne królestwo... Co to ma być? - Mamo ty tak lubisz opowiadać wszystkie te historie! O ojcu, o mnichach, o Welimilariorze. Weź udział w konkursie, to na pewno wygramy królestwo! Wszyscy spojrzeli wymownie na Dante. Dobrze znali jej pociąg do wspominania i opowiadania o wszystkim, co przeżyła. A takie królestwo zamienione na gotówkę to na pewno spora sumka. W sam raz na całkowity remont Welimilariory, spłatę wszystkich długów i spokojne życie po kres dni. - Chyba żartujecie. Nie patrzcie tak na mnie! Nie ma mowy! - To jak chcesz na tym zadupiu zarobić kasę na naprawę statku? Chcesz sprzedawać inne swoje usługi? - zapytał ze złośliwością Crash. Dante nic nie odpowiedziała. Po raz kolejny czytała ulotkę." Jak widać przełamuję swoją niechęć do SF To będzie dopiero wyzwanie opowiadać historię w świecie, za którym się nie przepada :P Całą postać prześlę jak ją spiszę. W każdym razie każdy szczegół już jest gotowy. A jak tam Wasze postacie drogie konkurentki? |
14-09-2006, 19:52 | #7 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Czytając twój post przyszedł mi do głowy iście diabelski pomysł do głowy. Chociaż nie, właściwie to anielski :P Ano właśnie, jak już bajerować to na całego *** Zenis jak zwykle siedział na swoim białym tronie i oserwował w swoim magicznym, srebrnym talerzu co dzieje się na świecie. Na tym świecie i na innych. Skakał tak sobie po światach, kiedy nagle zobaczył, że ma się odbyć jakiś konkurs. CO prawda to trochę daleko, ale nie miał zamiaru wybierać się tam sam. - Ismnajeczka, ho no tu. - Prosiłam abyś mnie tak nie nazywał, panie. - Powiedziała Ismnaresa. - Dobra, dobra, mniejsza o to. Coś się kroi, turniej, jakiś, konkurs, quiz czy jakies tam badziewie. Pójdziesz tam i go wygrasz. - Jesteś przecież bogiem, nie możesz sam tam iść i go wygrać? - Nie pyskuj mi tu Is - podniósł głos Zenis. - Przetelportuję cię tam natychmiast. Ehhh, jednak anioły na usługach zapatrzonych w siebie bóstw, mają ciężko w obecnych czasach. Będzie trzeba się tam myknąć i zobaczyć, co się da zrobić. Lepiej, żebym się nie pokazywała spowrotem bez wygranej na koncie.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
14-09-2006, 20:27 | #8 |
Reputacja: 1 | Kutak mi narzekał, że znowu same baby będzie miał w sesji Zgłaszam się żeby Wam za dobrze nie było Zaraz coś wymyślę :P
__________________ "People say I talk too much I don't care I talk too much Momma say I failed in life I don't care I failed in life Daddy says I drink too much I don't care I drink too much" |
14-09-2006, 21:11 | #9 |
Reputacja: 1 | Dobra, ja wchodzę. Pomysł do mnie przemawia. Podobnie jak Kutak. Kutak zwykle przemawia... Hmmm w zasadzie to słyszę głosy, ale to się ponoć leczy. *** 13 marca 1878, Londyn - Eter? - brwi pożal się Boże dziennikarzyny podjechały na sam czubek łysej głowy. Profesor Oxbridge III lekko kiwnął głową, nie poświęcając więcej uwagi pisarczykowi. Na sali wrzało. Dziennikarze i naukowcy z Królewskiego Instytutu Nauk przekrzykiwali się wzajemnie, próbując zadać profesorowi pytanie. Ten tylko uniósł dłoń i tłum z wolna zaczął się uspokajać. Spośród różnych wad, które posiadał Oxbridge, szczególne dominujący był brak cierpliwości. Profesor uniósł wyżej głowę, zadzierając swój arystokratyczny nos i zaczął mówić z typowym dla siebie sarkazmem: - Proszę państwa! Wszystko wyjaśnię, na takim poziomie, by waga mego epokowego odkrycia dotarła do państwa. Proszę pytać panie doktorze Sallindorf. Mały, grubiutki Niemiec otarł spocone, różowiutkie czoło kraciastą chustką rozmiarów kocyka piknikowego i wypalił z prędkością karabinu Gatlinga: - Ale, ale.. eter, przestrzeń, panie profesorze.. No bo, eter, też coś... Eter! - rozejrzał się spłoszony po sali. Oxbridge wydął wargi, spojrzał w niebo, bezgłośnie prosząc Boga o cierpliwość i rzucił od niechcenia: - To może ktoś bardziej składnie? Może pan, panie profesorze MacCluskey? Wysoki Szkot wstał z krzesła, wygładził poły surdutu, powiódł po sali oczyma skrytymi za okularami o grubości szkła peryskopowego i nosowym, wysokim głosem zaczął perorować: - Panie profesorze, ekhm ekhm, panie profesorze. Już od trzynastu lat mamy wzory profesora Powersa, wedle których oczywistym jest, iż eter w przestrzeni międzyplanetarnej nie istnieje, że to niemożliwe, bowiem przestrzeń owa pusta jest. Jak pan profesor ustosunkuje się do mych i profesora Powersa wątpliwości? Oxbridge uśmiechnął się zimno: - Jak? Niechże Powers zacznie szukać wzorów udowadniających, że człowiek nie rodzi się z kontaktów damsko-męskich, lecz w grządkach kapusty. A pan, panie MacCluskey mu pomoże. Doskonale wam idzie zaprzeczanie rzeczywistości. MacCluskey nadął się jak balon braci Montgolfier i klapnął na krzesło wśród salw śmiechu, a Oxbridge kontynuował: - Proszę państwa, eter istnieje w przestrzeni międzyplanetarnej i pozwala na żeglugę. Mógłbym przytoczyć własne wzory, więc słuszne, ale po co... Mam lepszy dowód. – tu sięgnął za pazuchę i wyjął plik grubych, w kolorze sepii. – To zdjęcia z mojej pierwszej podróży! Proszę państwa to Kosmos!!!! |
14-09-2006, 21:40 | #10 |
Reputacja: 1 | Wpewnym dużym mieście stał dom w kolorze bieli, w domu owym był gabinet w kształcie owalu, w gainecie tym pośród bogato i ze smakiem dobranych sprzętów było duże mahonieowe biurko. Przed biurkiem... Eee, wróć. W gabinecie na miejscu, w którym zazwyczaj stało biurko wznosiła się góra papieru, przed górą lekko przysypany jej treścią siedział starzejący się niezbyt atrakcyjny mężczyzna w trzyrzędowym garniturze z miną pełną głębokiego niesmaku. Celina! Zaraza z tymi kobietami, nigdy ich nie ma gdy są potrzebne. Celina, do cholery, do mnie! Po chwili przez jedne drzwi wsunęła się młoda ciemnoskóra kobieta w równie eleganckim stroju służbowym. Tak panie Grzegorzu? Poczta przyszła. Oskarż listonosza o zdradę stanu albo coś takiego a potem zobacz czy nie ma tu odpowiedzi na naszą ofertę dla boga Apsika i kapłana Jakmutam. Wnerwia mnie już ten świat, źle się czuję z nazwiskiem Krzak, Osama zachowuje się jeszcze bardziej niesportowo niż ja a od słuchania o tym efekcie cieplarni boli mnie głowa. Mówiąc krótko chcę się stąd wynieść. zmarszczył brew i popatrzył w lustro A, byłbym zapomniał, skontaktuj się z piekłem i powiedz, że wieczna młodość i uroda znowu nawala i jak czegoś konkretnego wreszcie nie zrobią to wyślemy im tam Majkela na dziesięcioletnie tournee. Dobra szefie, zrobi się.
__________________ Just because you feel good it doesn't make you right... |