lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum rekrutacji (http://lastinn.info/archiwum-rekrutacji/)
-   -   [Warhammer 2ed] Kroniki Ostermarku (http://lastinn.info/archiwum-rekrutacji/18763-warhammer-2ed-kroniki-ostermarku.html)

Tadeus 02-02-2020 12:15

[Warhammer 2ed] Kroniki Ostermarku
 


Kroniki Ostermarku
Multi-solówka sandboxowa


***


- A bodajby cię pogięło, capie obmierzły! Bodajby ci jajca odpadły i kuśka pomarniała! Ty łotrze, ty wieprzu! Zaręczyny dla ciebie zerwałam! Gotowam była... AAAAAHHH! - dziewczyna zawyła nie mogąc już znieść targających nią emocji.

Następne ceramiczne naczynie poleciało z impetem w stronę bombardowanego z pierwszego piętra kamienicy dandysa.
- Ależ Henrietto! Gołąbeczku, aniele ty m..! - próbował tłumaczyć się młodzieniec, zręcznie unikając pocisków.
- Nie waż się mnie gołąbkować!!! - Wrzasnęła dziko wściekła dziewka. Ciśnięty z całą siłą zgrabnego ciała cynowy nocnik z brzdękiem odbił się od bruku.
- Ależ to wielka pomyłka, ja przecie... nigdy bym nie śmiał sprzeniewierzyć się naszej miłości...!

Cóż, w całej tej historii najzabawniejszym było, że tym razem naprawdę nie planował zdrady. Zmykał właśnie pospiesznie przed jednym ze swoich wierzycieli, gdy znikąd pojawiła się jakaś kształtna dziewka. Wpadł na nią z impetem powalając na ziemię i zakrywając ją swoim ciałem. Pech chciał, że w okolicy kręciła się akurat kuzynka jego obecnej kochanki i wyciągnęła z tej sytuacji zupełnie niesłuszne wnioski! Cóż, jakby tak pomyśleć, to musiał przyznać, że tamten moment, mimo że niezaplanowany, zaprawdę nie należał do niemiłych. Z rozmarzeniem wspomniał stromy biust, na którym przyszło mu wylądować i wąską kibić odzianą z słodko wyglądający, związany figlarną wstążką... ŁUP!

Stracił koncentrację. Naczynie rozbiło się na jego głowie z głośnym trzaskiem. Zatoczył się, zgiął w pół, świat zawirował w hipnotycznym tańcu. Zupełnie oszołomiony i zamroczony padł do tyłu, prosto na środek pobliskiej, okrytej wieczornym mrokiem alei. Prawie nie usłyszał panicznego kwiku przestraszonych koni i łomotu rozpędzonych kół dyliżansu.

***

Reinhardt spieszył się jak nigdy. Tym razem zdecydowanie przesadził z ilością przyjętych zleceń. Nie było niczym dziwnym, gdy woźnice dorabiali, zabierając parę dodatkowych paczek, ale tym razem wyraźnie zabrakło mu rozsądku. Nie dość, że dodatkowo do pasażerów zabrał całą skrzynię przeznaczonej dla różnych okolicznych mieścin poczty, to jeszcze zgodził się zabrać sporo "prywatnych przesyłek". Zawsze wydawało mu się, że znał się na ludziach, że był w stanie ocenić, czy powierzający mu tajemnicze zawiniątko jest jedynie praworządnym obywatelem uważającym, że jego przesyłka wymaga ostrożniejszego, wyjątkowego traktowania, czy łotrem spod ciemnej gwiazdy, który chce ukryć transport przed władzami. Wydawało mu się, że miał nad tym pełną kontrolę. Tym razem jednak brał wszystko, co popadnie, nawet jeśli wiedział, że termin doręczenia jest tak bliski, że nawet przy najlepszych warunkach na trakcie ledwo się wyrobi.

Chciał być wreszcie na swoim, spłacić dług u kompanii przewoźniczej, w której pracował, kupić własny wóz, konie... Miał kontakty, po imperialnych traktach włóczył się od lat, miał już dokładnie przygotowany plan, który poprowadzić miał jego i jego rodzinę na drodze ku dobrobytowi. Może nawet jego najmłodszy, popielatowłosy Nikolaus, wreszcie zacząłby znowu chodzić, gdyby udało mu się zebrać trochę złota na porządnego znachora... Rozmarzył się.

Był już tak blisko celu, gotów był tak wiele poświęcić... Nie zatrzymał się nawet, gdy parę godzin wcześniej zobaczył przewrócony, zakrwawiony wóz u skraju drogi. Nie zatrzymał się nawet, gdy zobaczył zgrabną damską dłoń unoszącą się błagalnie zza połamanego koła. Dzisiaj to był problem kogoś innego... Wpadł do okrytego mrokiem miasta, zauważając z zadowoleniem, iż o tej porze aleje były zupełnie puste i przejezdne.

Młodzieńca zauważył za późno. Ściągnął wodze, ale jechał o wiele za szybko. Konie wyrwały w bok, próbując uniknąć nagłej przeszkody, ogromne przeciążenia spowodowały, że w wozie za nim coś upiornie chrupnęło, trzasnęło, całym pojazdem srogo zarzuciło na boki. Zadziałał na tyle szybko, na ile pozwalała mu sytuacja. Ale pęd przeciążonego, srogo rozpędzonego wozu był po prostu zbyt wielki. Pamiętał, że zaraz na lewo, za najbliższym domem rozciągał się stary szewski targ, który poza dniami targowymi był niemal zawsze pusty, tam miałby sporo miejsca, by wyhamować, uspokoić konie. Wpadł tam z impetem... Prosto w rozłożony, upakowany gęsto strzygański tabor

***

Kassandra tej nocy nie spała. Piękna młoda Strzyganka o długich czarnych włosach i takich samych oczach, w których zakochał się już niejeden z jej rówieśników, tej nocy rozmyślała o przyszłości. O wolności. Tabor, jej rodzina... miała ich szczerze dość. Boleśnie ścisnęła obity nadgarstek, spojrzała na leżącą koło jej posłania naderwaną sukienkę. Pobliscy chłopi. Ciężko powiedzieć, czy opici miejscową okowita, czy z czystej ludzkiej podłości... Obskoczyli ich na trakcie, szydzili, obrzucali najpodlejszymi wyzwiskami. A potem poszły w ruch kamienie. Który to był już raz w tym roku? Ile jeszcze okrucieństwa miała znieść? Nie... Nie mogła tak dłużej żyć. Nie chciała być wyrzutkiem, wiecznie gnębionym i posądzanym o pakty z nie wiadomo jakimi mrocznymi siłami. Zdawała sobie sprawę, ze swojej urody, ze efektu jaki wywierała nie tylko na swoich rodakach, ale i na miejscowych mieszkańcach Ostermarku. Gdy wirowała w tańcu, furkocząc suknią i bijąc rytmicznie w tamburyn wszystkie spojrzenia były jej. Tylko jej. Miała mocne postanowienie, by zwiać jeszcze przed świtem.

I wtedy nadeszło inferno. Na zewnątrz momentalnie rozniósł się potężny trzask i ogromny huk. Odruchowo skuliła się, schowała pod posłaniem, jakby to mogło ją w jakikolwiek sposób ochronić. Drżała. Czyżby miejscowi przyszli po nich? Czyżby zaczął się prawdziwy pogrom, taki o jakim słyszała kiedyś od swojej babki? Bała się ruszyć. Aż nie zobaczyła potężnej ognistej poświaty zaraz za płócienną ścianą swojego namiotu. Rozbrzmiał głośny trzask palących się materiałów i przeszywający pisk dochodzący gdzieś z oddalonego namiotu dzieci. Nadal drżała, czuła się zupełnie sparaliżowana, najdziwniejsze myśli przechodziły jej przez głowę. Czyżby to miała być kara bogów za to, że chciała porzucić swoją rodzinę? Za pychę?

Trwający pisk dzieci wyrwał ją ze stuporu. Ruszyła ku wyjściu, prosto w burzę ognia. Od rozrzuconych gwałtownie z ogniska polan zajęły się już dwa namioty, następny wyglądał jakby zmieciony został przez jakąś potężną siłę, sprzęty w środku były zupełnie strzaskane, widziała rannych, po drugiej stronie wszechobecne strugi płomieni zbliżały się do beczki oleju, którą przygotowaną mieli na planowany niebawem pokaz ogni. Całe obozowisko pełne było chust, płacht, koców i wszelkich płóciennych ozdób, żywioł trawił je w zastraszającym tempie. Świat zawirował od dymu, żaru i rozbrzmiewających wszędzie żałosnych jęków otoczonych ogniem krewnych. Jej, rodzina, jej tabor, ginęli.

***

Von Krasnav był zmęczony i poirytowany. Niegdyś wyruszał na polowanie z całym orszakiem służących, ze znamienitymi gośćmi rodu usadzonymi na wspaniałych rasowych rumakach, w towarzystwie muzyków i cenionych poetów . Teraz był sam, na starym koniu. No nie do końca sam, za sobą czuł ostrą woń swojego służącego, który miast wykazać się jakąkolwiek przydatnością raczył w czasie polowania zwichnąć sobie kostkę w pierwszym lepszym leśnym parowie. Najchętniej zostawiłby głupca w lesie, ale pozostało im już niewielu poddanych, którzy potrafiliby robić cokolwiek poza chlaniem na umór i grzebaniem niemrawo w ziemi.

Czyż naprawdę tak miał wyglądać koniec jego dynastii? Mieli stać się pośmiewiskiem? Zaściankiem? Specjalnie czekał do zmroku, by miejscowi nie zobaczyli go jadącego na jednym koniu ze sługą.

Czasem wydawało mu się, że nawet tutejsi mieszczanie czuli się już od nich lepsi. Rzadko już widywał, by ktokolwiek poza ich bezpośrednimi poddanymi skłaniał przed nim głowę. Czasem nawet zagadywali i gapili mu się śmiało w oczy, jakby uważali się za jemu równych! Aż zawarczał z rozpierającej go złości.

I wtedy w oddali dojrzał pełgające płomienie, usłyszał przytłumione wrzaski. Odruchowo spiął konia, ruszył do przodu, jakby w jego piersi mocniej zabiło uśpione od dawna szlachetne serce, jakby nagle obudziły się rycerskie ideały. Poczuł poruszenie sługi za sobą, zerknął przez ramię. W oczach poczciwego Hugona ujrzał coś, czego nie widział już od dawna. Podziw, szacunek. Coś co przeminęło gdzieś dawno temu, gdy służący raz po raz musiał wyciągać go zarzyganego i ledwo świadomego z podłych spelun. Nagle ze szlachcica zeszło całe powietrze, zgarbił się. Nie był tym, co zobaczył w oczach towarzysza, poczuł ciężar odpowiedzialności, gorzki, obezwładniający ból wszystkiego, co przepadło, zawstydził się. Co on właściwie robił? Był tylko marną parodią rycerza, był po prostu żałosny. Spuścił głowę i zawrócił konia. W jego sercu znów rozlała się czerń rezygnacji. Czuł się z nią dziwnie bezpiecznie i swojsko. Właśnie taki był i nie miał sił udawać, że mogło być inaczej. Przy najbliższej przecznicy zrzucił z konia sługę. Nie chciał, by patrzył na niego, gdy znowu będzie się upijać.

***

Sketch radował się z zamieszania, spozierając szczurzym okiem przez wąską kratkę pobliskiej piwnicy. Tak-tak, człowieczki paliły się aż miło-pięknie! Zatarł swoje rączki. Właściwie był tam, by uciszyć podłego człeczynę, który w ostatnich tygodniach służył za ich szpiega w tej podłej ludzkiej mieścinie. Na tę okazję dano mu specjalną spaczniową truciznę, o wielce-strasznie urokliwych efektach. Jeśli to, co mówili kapłani Rogatego Szczura było prawdą, człowieczek po zranieniu pokrytym nią ostrzem miał zaczął poruszać się bezwolnie jak lalka, aż potężne skurcze jego porażonych Spaczeniem kończyn nie wyłamią mu stawów. Ostatecznie dziwaczny taniec zakończyć się miał gwałtownym pęcznieniem organów, które powinno rozsadzić mu klatkę piersiową. No... może Sketch sobie do tego co nieco dopowiedział rozmyślając o tym przedstawieniu długimi godzinami, gdy pokonywał niekończące się labirynty mrocznych korytarzy podziemnego świata. Co jakiś czas przyłapywał się nad tym, że wyobrażając sobie szczegóły sam do siebie złośliwie chichotał.

Musiał przyznać, że człeki go wielce interesowały. Odrzucały go i fascynowały zarazem. Czasami przyłapywał się nad tym, że wyglądając z jakiejś dziury obserwował je całymi godzinami. Byli pięknie-obrzydliwi. Żałosne brzydkie istotki, którym wydawało się, że panują nad światem, a tak naprawdę nie wiedzieli nawet, że wszyscy są maluczkimi trybikami w skomplikowanym planie Rogatego Szczura! Poczucie rasowej wyższości było takie silne, że nie wytrzymał i jego złośliwy rechot z echem odbił się od ścian zapuszczonej na w-pół zasypanej piwnicy. Zamilkł i skulił się. Chyba znowu trochę przesadził.

Zaburczało mu w szczurzym brzuchu. Odkąd zjadł martwego nadgniłego współbratymca znalezionego w jakiejś zapomnianej odnodze podziemnego korytarza ciągle głodował. A jego szybkie-gibkie ciało wymagało ciągłego dopływu pożywienia. Musiał zjeść coś nim podejmie się zadania. Tak-tak, przekąską była tym czego właśnie potrzebował!

Wyszczerzył ostre zębiska, dostrzegając przez pobliski otwór kuśtykającego starego mężczyznę, który bezradnie rozglądał się po okrytej mrokiem ulicy. Wydawał się zrezygnowanym krokiem oddalać od zbiorowiska, które zebrało się przy miejscu pożaru. Jego brzydka łysa człecza facjata pokryta była wodą, która lała mu się z oczu. Sketch zarechotał wyobrażając sobie już nadchodzące polowanie.

****

Witam wszystkich serdecznie na rekrutacji uzupełniającej do Kronik.

Jakie są założenia gry? Wy tworzycie postać. Jaką tylko chcecie i robicie nią, na co tylko macie ochotę. Setting Ostermarku (będący moim rozwinięciem informacji z Dziedzictwa Sigmara) znajdziecie pod poniższym linkiem:

https://sites.google.com/site/pbfwarhammer/

Nie trzeba żadnych innych dodatkowych źródeł, ani dodatkowej znajomości świata. Można grać awanturnikiem albo postacią "stacjonarną", która woli sobie w okolicy rozbudowywać biznes, wpływy, zajmować się wiernymi, włościami i tak dalej... W skrócie - jeśli mieliście kiedyś świetny pomysł na postać, ale nie za bardzo pasowała do drużyny awanturników, obecnie jest dobra okazja, by nią zagrać.

Tryb sesji to solówka z przedstawioną na zalinkowanej stronie mechaniką. Można zginąć, choć jak do tej pory przy tej mechanice zdarzało się to bardzo rzadko. Wasze postaci raczej się nie spotkają, co najwyżej będą widzieć konsekwencje akcji innych (jeśli będą na tyle znaczne). Dlaczego tak?

- Bo każdy będzie mógł mieć swoje tempo gry. Odpiszecie szybko? To i ja się postaram. Odpisywać będziecie długo? No to najwyżej będę mógł swobodnie poświęcić więcej czasu innemu graczowi.
- Bo w ten sposób faktycznie będziecie mogli odgrywać taką postać, jaką chcecie. Właściciel warsztatu raczej nie pozostanie nim, gdy będzie musiał grać z włóczącym się po całej prowincji awanturnikiem. Złodziej włamywacz raczej nie nakradnie się zbyt dużo ciągany przez towarzyszy po dziczy.
- Dodatkowo, gdy jakiś gracz odejdzie albo będzie miał bardzo mało czasu na grę nie będzie to miało żadnego wpływu na innych graczy i ich historie.
- Jednocześnie jednak wszyscy grają w tym samym uniwersum i regionie, doświadczać będą podobnych konsekwencji globalnych wydarzeń i pozostawiać będą ślady swojej bytności dostrzegalne też dla innych.

Dodatkowe zasady i przemyślenia.
- Pełny sandbox w obrębie granic Ostermarku i pobliskich Gór Krańca Świata. Opuszczenie prowincji to automatycznie wylot postaci poza ramy gry. Tak więc lepiej, by motywacją waszej postaci nie była ucieczka w jak najdalsze strony. Choć warto zauważyć, że taka postać oczywiście może powrócić do gry po jakimś czasie, gdy gracz zechcę zakończyć swoją przerwę w grze.
- Jeśli zgłosi się nowy gracz, to z chęcią poprowadzę jego postać w trybie szkoleniowym, jeśli stary erpegowy wyjadacz, to postaram się zaspokoić jego ambitne gusta.
- Zalinkowany setting jest wciąż rozwijany i mogą się tam pojawiać nowe informacje i inspiracje. Będzie tam też kronika z aktualnymi wydarzeniami i plotkami z Ostermarku - w dużej części inspirowanymi działaniami graczy.
- Na stronie znajduje się też krótki spis ciekawych osobistości z regionu. Wasza postać mogła przez jakiś czas z nimi pracować, albo przybyła w daną okolicę właśnie dlatego, że to zamierza. Może dany NPC jest ich sojusznikiem? Albo wrogiem? Członkiem rodziny? Może po prostu związani są z organizacją, którą dana postać dowodzi? Opisane postaci i miejsca mają pomóc wam zahaczyć waszą postać w settingu. Oczywiście nie jest to jednak w żadnym razie obowiązkowe. Te postacie i bez waszych bohaterów istnieć będą w świecie i działać wedle swoich motywacji, być może kształtując część ważnych wydarzeń w Ostermarku.

W podsumowaniu.
- Szukam jednego dodatkowego gracza do dwóch już grających w tym samym świecie.
- Poproszę waszą postać z gotową mechaniką, wykupionym ekwipunkiem i średnio połową strony opisu postaci na PW na forum.
- Do wydania jest 50 punktów Cech oraz 50zk koron (to ostatnie można zwiększyć wykupując Majątek).
- Na Karty Postaci wstępnie czekam do środy 05.02 do północy.
- Jeśli tworzycie lojalnych poddanych i chcecie, by byli porządnie wyposażeni będziecie musieli zapłacić za ich ekwipunek swoim Majątkiem.

Pozdrawiam i zachęcam do zadawania pytań w tym temacie.

Morfik 02-02-2020 13:35

Zgłaszam się, KP poszła na PW ;-)

theandrzej 02-02-2020 21:33

Czy dopuszczasz stworzenie kowala run?

Tadeus 02-02-2020 22:00

W teorii nie ma problemu, ale mechanika jest autorska, więc musielibyśmy doprecyzować, jakby to miało działać. Jak rozumiem bazując na Kowale Run z Drugiej Edycji z Królestwa Magii?

W każdym razie jak najbardziej tego typu rodzaj postaci może być. Postać tworzona normalnie, Cecha "Magia" będzie używana do tworzenia run, bo z tego co widzę, w normalnym systemie też jest rzut na poziom mocy, jak przy czarowaniu. A co do konkretnych znanych run i ich mechaniki, to już pokombinujemy po ewentualnym przyjęciu postaci po wynikach rekrutacji.

theandrzej 02-02-2020 22:34

Dzięki, ogarne temat i podeślę na PW. Tak, ten z drugiej

Tadeus 06-02-2020 00:33

Drodzy,

Dziękuję za karty, czytało się je z prawdziwą przyjemnością. Ostatecznie do Ostermarku rusza Thingrim Barridson. Zobaczymy czy mu to wyjdzie na zdrowie:)

Jakoś jutro postaram się odezwać do gracza ze szczegółami.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:31.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172